Zgadzam się z Deanem.
Kiedyś zebrały mi siestresy: nauka+ osobiste. Nie sypiałam i mało jadłam. Byłam nerwowa i doszły lęki, ze z takim samopoczuciem i problemami zdrowotnymi sobie nie poradzę. Też myślałam o rodzicach, "co ja zrobie, wyłożyli juz we mnie kilkanaście tysięcy". Psychologowie twierdzili że zbyt długo czekałam z wizytą,wiec zapętliłam sie w koło, potrzebne były leki. Dostałam je, wszystko wróciło do normalnego poziomu stresu, na sen dostawałam silne leki nasenne, by wkoncu móc spać. Po 3 miesiącach zarzuciłam leczenie bo nie było potrzebne. Czasami nie ma wyboru jak leki, a potem należy wdrążyć psychoterapię. By nie wpadać w takie koła nerwów.