no ja kiedyś czytałem o bardzo ciekawym człowieku, który wybrał właśnie bezdomność z wyboru. ale nie po to, żeby to dało mu jakiegoś kopa do życia czy coś, nie. On czekał aż dzieci osiągną pełnoletność, to znaczy jedno, bo drguie robiło za granicą już karierę. Pierwsze dziecko zabezpieczył w miare możlwosci materialnie, żonie chyba coś tam też zostawił, reszte na koncie a siebie na bruk. był bardzo zadowolony mówił że eteraz jest mieszkańcem swiata, że wszędzie jest jego dom, że może nawet na tej ławce sobie zasnąć, taki z niego artysta. jakas szczególna dusza, mysle ze na wysokim poziomie duchowym.