Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiolka

Użytkownik
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wiolka

  1. Ale wtedy nasze terapie byłyby "trendy" i nie musiałybyśmy sie wstydzić
  2. Nic mi nawet nie mów, ja zamiast cieszyć sie, ze mam naprawde troskliwego, ciepłego i mega wyrozumiałego meża ciągle narzekam na brak kasy a do roboty!!! przyzwyczaiłam się do życia na troszkę zbyt wysokim poziome, a teraz mi po nim zostało kilkadziesiąt tysięcy do spłacenia... i tyle w kwestii pieniędzy. Nie warto sie tym przejmowac póki jest co jeść i gdzie spać, zresztą nie oszukujmy sie w kartonie nie mieszkam, suchego chleba nie jem, nie mogę sie zaliczyc do biednych, po prostu trzeba sie przyzwyczaić do zmiany, ot i tyle. Celu nam Fifcia brakuje i pasji, poprzewracało sie w d....
  3. agapla biorę codziennie magnez z wapniem 250mg, żelaza już nie, miałam kiedyś zaburzenia odżywiania i wtedy musiałam brać w zastrzykach, ale teraz jem normalnie, lekarz mówił, zebym tylko ten magnez i wapno uupełniała, i rzadziej witamina B6 natalia czasem pytam moich bliskich, czy to już choroba psychiczna... TOMASZ77 no właśnie ponoć zależne tylko i wyłącznie od nas, choć czasem juz nie wierze, ze mogę sobie jakoś pomóc
  4. nie, o widzisz, zaskoczyłaś mnie ale biorę wszelkie możliwe witaminy, więc chyba nie ma z tym problemów
  5. Ja też sie tego bałam, ale już mi przeszło.Nie boję się spotkać znajomych na ulicy, ale wciąż nie lubię do nich chodzić i zapraszać ich do siebie, moze dlatego, ze nie mam wtedy kontroli nad tym, kiedy sobie pójdą? Trzymaj się just_girl i pisz o postępach, papa
  6. jak wróci mój mąż to go zapytam, powinien wiedzieć. Co to znaczy, ze słabo widzisz? Czy chodzi o krótkowzroczność, czy ..? Napisz coś więcej.
  7. Tomasz77 ja bardziej mam problem z taką niechecią do robienia czegokolwiek, tak jakby wszystko było bez sensu.Zrobił się ze mnie straszny leń, śpię po 13h i wciąż jestem okropnie zmęczona i nic mi się nie chce.Brakuje mi entuzjazmu i motywacji.
  8. Oj, fifcia, fifcia, kiedy ja sobie w ogóle nie radze, wierz mi.Co to za radzenie sobie, kiedy maż odwala brudną robotę a ja siedzę w domu. Męczę sie od ponad roku, więc pewnie i troszkę spokojniejsza jestem, ale też miałam takie momenty, że nawet telefonu nie odbierałam i w łóżku cały dzien spedzałam.Wierzę, ze będzie lepiej i to mnie trzyma.
  9. Ale za co mnie podziwiać???? Ja ze wstydu nie chce tu iść do psychiatry, no i pewnie tez boję się uzależnienia od leków.Podziwiam to ja mojego męża za to, ze mogę sobie siedziec w domu i użalac nad sobą.Ja myślę, ze jest zupełnie na odwrót, zmagałabym sie gdybym poszła do roboty albo chociaż walczyła, a ja stosuję nieustanne uniki
  10. Ale za co mnie podziwiać???? Ja ze wstydu nie chce tu iść do psychiatry, no i pewnie tez boję się uzależnienia od leków.Podziwiam to ja mojego męża za to, ze mogę sobie siedziec w domu i użalac nad sobą.Ja myślę, ze jest zupełnie na odwrót, zmagałabym sie gdybym poszła do roboty albo chociaż walczyła, a ja stosuję nieustanne uniki
  11. Fifcia Dolny Śląsk musi trzymać się razem Zazdroszczę Ci tej terapii, ja nawet jak jeszcze byłam w Polsce, nigdy nie trafiłam na terapię, mam nadzieję, ze Ci pomoże i szybciutko wrócisz do normalnego życia... Rozumiem Twoje lęki, ja tak naprawdę od czasu kiedy skończyłam liceum byłam zdana sama na siebie.Bo jak mój tata umarł to przestałam mieć prawa do mieszkania w domu jego matki (wyrzuciła moje rzeczy etc), a moja mama od kiedy ponownie wyszła za mąż w ogóle sie nie interesuje mną, no chyba , ze sama potrzebuje pieniędzy.Radziłam sobie, bo musiałam.Od kiedy poczułam sie bezpieczna, a wiąże sie to głownie z osobą mojego meża, coś we mnie pękło.Przestałam zupełnie sobie radzić. Dużo moich lęków jest związanych z tym: co z nami będzie? W razie w nie mamy gdzie mieszkać etc. Staram się cieszyc drobnymi rzeczami: może i nie mamy teraz za dużo pieniędzy, ale póki mamy na wynajęcie domu, jedzenie i rachunki, to nie jest źle... przykro, ze przestało nam starczać na egzotyczne wakacje, i markowe ciuchy, ale wciąż mamy siebie i sie bardzo kochamy, tak to sobie tłumaczę i robi mi isę cieplej na serduszku.. Na szkołę NIGDY nie jest za późno!!! I na pewno świetnie dasz sobie rade, nie oceniaj sie sama tak negatywnie.Może początki będą cieżkie, ale jaka satysfakcja z pierwszych zaliczeń... Głowa do góry, koleżanko, jeszcze przyjdą radosne dni, papa
  12. Może podsuń mu jakąś fachowa literaturę, żeby wiedział, o co w tym wszystkim chodzi.Ja kupiłam dwa egzemplarze: "oswoić lęk", jeden był dla mojego męża [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:21 pm ] Może podsuń mu jakąś fachowa literaturę, żeby wiedział, o co w tym wszystkim chodzi.Ja kupiłam dwa egzemplarze: "oswoić lęk", jeden był dla mojego męża
  13. Myśle, ze to właśnie najlepsza metoda,wychodzić powolutku,sukcesywnie i w miarę swoich mozliwości.Ja początkowo próbowalam "na chama", wiedziałam, ze się będę źle czuła, ale nie pozwalałam sobie na odpuszczenie czegokolwiek.W najgorszym dla siebie momencie, poleciałam na wesele, bo głupio mi było odmówić.Wróciłam jako jeden wielki kłębek nerwów i odizolowałam sie ZUPEŁNIE na kilka miesięcy. Teraz nic już nie robię na siłę, idę swoim własnym tempem i jest duuuużo lepiej.Trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy tym, żeby sobie nie odpuszczać, a tym, żeby sie nad sobą nie użalać.
  14. generalnie wydaje mi się, ze tak silnie lęki nie są wynikiem jednorazowej sytuacji, ale szeregu naszych życiowych doświadczeń. A czy to, co Cię tak trapi to taka faktycznie patowa sytuacja? Może da sie to jakoś rozwiązać? Ponoć nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia, jak Pan Bóg drzwi zamyka to otwiera okno...
  15. hmmm, no mnie od początku wywinęło na drugą stronę, więc faktycznie dziwnie tak po 2 tyg... zdrzemnij sie. odpocznij i nie nakrecej, pewnie samo przejdzie, cokolwiek by to było, trzymaj się cieplutko
  16. Wydaje mi sie, ze takie osoby jak my, tzn. sponiewierane w dzieciństwie, mają problem z samoakceptacją.Mnie najbardziej ogranicza to, że z jednej strony chce żyć dla siebie, a z drugiej nieustannie udowadniać, ze jestem lepsza, niż myślą inni.Stąd miałam parcie na wysokie stanowiska, które mnie stresują i nie dają szczęścia i na posiadanie kasy, którą wydawałam na pokaz np. buty za 3tyś, w których potem ani razu nie wyjdziesz, bo tak naprawdę wolisz wygodne adidasy. I teraz też męczy mnie bardziej to dociekanie innych dlaczego osiadłam na laurach, wstydzę sie tego, co się ze mną dzieje, i wciąż udaję przed innymi mój prawdziwy powód izolacji. Rozumiem też Twój wstyd przed psychiatrą, ja w Polsce poszłam bo już nie widziałam innego wyjścia, ale tutaj? Nie ma mowy
  17. agapla w miarę swobodne wyjście z domu udaje mi się teraz, po ponad 4 miesiącach izolacji.Dopiero walcze z niechecią przed znajomymi, strachem przed rodziną etc. To nie tak, że się poddaje, ja po prostu daje sobie czas, bo jak idę za szybko i ponoszę spektakulare porażki to dopiero się izoluje na maxa.Na plus liczę sobie to, że mam pod ręką masę afobamu, którego nie wziełam ani razu. A z tym szukaniem celu w życiu to jest właśnie ogromny problem... chcę być po prostu szczęśliwa
  18. na bank po seroxacie, ja też tak miałam, pierwsze dziewięć dni masakra, potem było ok
  19. wiem, gdzie jest głogów, mieszkałam w okolicach wałbrzycha do końca liceum, a potem zwiałam do 3miasta.Teraz czuje sie bezpańska, ciągle na walizkach... a czy to Twoja pierwsza "przygoda" z nerwicą, pierwsze leczenie? jakie masz leki? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:03 pm ] wiem, gdzie jest głogów, mieszkałam w okolicach wałbrzycha do końca liceum, a potem zwiałam do 3miasta.Teraz czuje sie bezpańska, ciągle na walizkach... a czy to Twoja pierwsza "przygoda" z nerwicą, pierwsze leczenie? jakie masz leki?
  20. Popierd...życie, tak źle i tak niedobrze... ja się boję o tyle, ze jestem tutaj zupełnie sama, z moimi atakami nie wybaczyłabym sobie, gdyby z dzieckiem było coś nie tak przeze mnie. Ale mój mąż coraz bardziej naciska, żebym odstawiła pigułki, myślę ,że dziecko bardzo uporządkowałoby mi świat, ale muszę wiedziec, ze nie zrobię mu krzywdy, stąd też odwlekam ten moment. A czy bierzesz jakieś ziołowe tabletki etc? Ja od kiedy nie jestem na psycho biorę krople bacha, validol, i takie suplementy vision, trzyma mnie to jakoś i w krytycznych momentach uspokaja... a ja wymyśliłam sobie, że rozglądne sie za jakąś zupełnie bezstresową pracą, choćby miało to być sprzątanie.Pracowałam już jako wysoko wykwalifikowany specjalista, wiec nie musze niczego sobie udowadniać, a w domu ciągle siedzieć nie chcę tylko ciekawa jestem co na to mój mąż?
  21. na lekach miesiąc pewnie wystarczy, ja szybciutko doszłam do siebie, ale niestety po odstawieniu nawrót jest koszmarny.Mam nadzieję, że Tobie pójdzie lepiej, a co i gdzie studiujesz?
  22. wiolka

    Nerwica a praca

    Moniczka czekam na wiesci, ze sobie FANTASTYCZNIE poradziłaś!!!
  23. agapla no właśnie: coś, a nie dla wszystkich oznacza to to samo. Nie wyobrażam sobie nigdy więcej pracowac tylko dla pieniędzy.Skoro nic wiecej poza stresem i poczuciem, ze robie coś wbrew sobie od pracy nie otrzymuję. Masz absolutą racje co do tego, ze nie można sie nad sobą użalać, ale nie mierzmy wszystkich tą samą miarą.Wiekszosci z Was, jak sami piszecie, nigdy sie nic nie dzieje, poza uczuciem, ze chyba zemdleje etc. Ja kilkanaście razy zemdlałam będac sama w pracy, o notorycznych wymiotach po kilkanaście razy dziennie nie wspomnę.Gratuluję Ci, ze sobie świetnie radzisz, natomiast pewnie też miałaś momenty załamania jak my i nie wyszłaś z tego w 5minut
×