wstalem 6.30, zamulony i osłabiony, jechałem do pracy całą drogę w stresie bo były korki i bałem sie ze sie spoznie, w pracy dłużyło mi sie jak skurczybyk, ale o tyle dobrze, ze nikt mi nie patrzyl na ręce, po pracy do lekarza, pozniej do domu, zalatwilem kilka formalnosci, zjadlem, walnalem sie do lozka z laptopem, pozniej znowu zjadlem i teraz leze z lapkiem dalej, musze jeszcze dzis posprzatac pokoj i lazienke, pozniej sie wykąpie i położe spać, mam nadzieje, ze przed 23 zasne bo pobudka jutro o 6.00