Skocz do zawartości
Nerwica.com

dusznomi

Użytkownik
  • Postów

    644
  • Dołączył

Treść opublikowana przez dusznomi

  1. Hej wam nerwuski, a ja jak zawsze się dusze, teraz bardziej, lęki powracają i jakoś muszę z tym życ, troszkę mi ostatnio dały popalić sytuacje zdrowotne, leczyłam poważn ą bakterię, teraz inne dziadostwa!!! Wszystko naraz, te jebane duszności mnie dobijają, mam wrażenie że jestem jak ta ryba na brzegu !!!
  2. michalb, no ja właśnie zdycham, bo pogoda sie zmienia.... od wczoraj czuje się jak kłębek nerwów, zawałów i raków no cóż i takie dni trzeba przezyc, zeby bardziej cieszyc sie z tych dobrych :)
  3. ska1977, ja jak pisałam ze zaczełam pracowac, poszłam do pracy na stanowisko winydkatpra, w sumie zajmowalam sie wszytskim, sciagłam długi- dzwonilam o kase, prowadzilam sprawy sadowe, wspolpracowałam z kancelarią, jezdzilam na zeznania, aaa....duzo tego, pozniej troche w ksiegowosci i w logistyce- wieel zawdzieczam tamtej firmie- bo rozwijalam sie tam na kazdym podłozu- ale nerwy, szef mnie dobijał- autentycznie- straszny choleryk- co kolwiek ktokolwiek nie zrobił- zawsze było do bani...zlozylam wypowiedzenie, ale poprosil zebym zostala dluzej i zostałam o 2 miesiace prawie- teraz jestem tu...prowadze biuro dla firmy z branzy obuwniczej...moje biuro ma wielkosc mojego mieszkania praktycznie. Mam piekne debowe biurko, meble, wlasny aneks kuchenny wlasna łazienke.... i jestem tu sama jak palec....usycham z nudy!!! Tesknie za bylym szefem cholerykiem, tam 8h mijało mi w 10 min, a tu 10 min się ciagnie jak 8h !!
  4. ja sobie tu siedze w pracy, pełen relax, nuda jak cholera, 68 tetno... mierze reką bo nie mam aparatu tu .... nuda nuda nuda, 3 kawa....
  5. ska1977, a wbijaj na fb, zawsze znajdziesz kogoś do pogadania :) my właśnie z moja funfelą na fb przezywamy dziesiąy dziś zawał a tu dopiero kuźwa przed 15...ileż ich jeszcze na nas czeka do nocy :)
  6. ska1977, ale robiłeś badania i z serduchem wszystko jest OK, może za szybko się zrywasz albo za bardzo stresujesz wynikiem pomiaru?
  7. ska1977, małymi krokami, zmierz godzinę po przebudzeniu, pózniej 2h po...a jak cie bedzi ekusilo, to tetno mierz sobie sam- palec do szyi i liczymy ile razy uderzylo przez 15 sek, mnozymy razy 4 i jest wynik :) a aparat do pomiaru- odłóż na troszkę niech odpocznie :)
  8. Agni82, mi mój Tyci mówi, ze jestem jego takim sarkastycznym dr housem z cycakmi i bez stetoskopu wiec chyba cieknie po mnie ten sarkazm...i dobrze... jak ja mówię do męża " ale ja mam nerwicę i nie zawaham się jej użyć", albo " wszystko co zrobi/powie Karolcia nie może być wykorzystane przeciwko mnie " ciesze się i jestem z siebie dumna, że doszłam do etapu, gdzie nerwica mnie bawi- chociaż nie zawsze !!! czasem franczeska jest góra- ale niech ma- ileż można chodzić z białą flagą uwiązaną do szyi
  9. Agni82, ło bojdziu.... to mieliście przygodę... u mnie jest tak, ze np. mój mąż siedzi i nagle mi mówi "ale mnie w sercu coś zakuło" a ja do niego " spokojni misiek, to zawał, mam ich sto dziennie, minie", albo siedzi i mi mówi " coś mnie boli w plecach" na co ja kochającym tonem " pewnie rak płuc pfff, też mi coś" Housa KOCHAM, ale Tycjan mi powiedział, że jak zacznę od nowa piąty raz, to mnie poddusi a ja uwielbiam sarkazm Grzegorza :)
  10. ska1977, a i owszem, olej to ...skoro masz takie samo to takie ma być i cacy !!! zycze wytrwałosci
  11. Agni82, a ja ci powiem tak, ze nie szukam na necie, ale...oberzałam wszytskie serie dr Housa - a dokładnie 4 razy, oglądam chirurgów i wszytskie medyczne programy na TLC- znam normy większości badań, znam tyle nazw leków, ze kiedys moj ginekolog zapytał czy nie chciałabym u niego być stażystką im węcej wiem, tym lepiej się z tym czuje, bo jak mnie coś zakłuje to jakoś wiem, ze to nie tak jak w TV Tak jak pisałam, kazdy ma swoj sposób na radzenei sobie z nerwica, ja ja lubie poznawac, lubie po porstu wiedziec wszystko...chce ja znac od a do z, chce te choroby tez nac i te badania i to wszytsko i najlepiej to bym lekarzem została
  12. Agni82, jak się mamy przed takimi schizami chronić, jak 70% reklam to leki, na krzepliwość, kaszel, chrypę, odporność, STRES BLA LA BLA BLA... JUŻ LEPIEJ NIECH PUSZCZA REKLAMĘ piwa -- 25 mar 2015, 16:10 -- Agni82, aaa próbowałam rzucać i nic to ne daje, ja ogólnie mam strasznie ciulowe życie, to czego najbardziej bym chciała jest nierealne, stresuje się tym, bardzo szybko padam w furię, a z pirdoły potrafię taki hałas zrobic, ze HEJ- ale... Ci którzy mnie znają, po prostu mają to już w nosie i tylko się ze mnie śmieja jak wpadam w furię, może te moje papierosy- to ucieczka czasem, takie wiem ze głupie tłumaczenie, ale palę bo lubie i nic nie poradze jakoś łatwiej sie bac raka płuc niż tego że się np. opije- zwymiotuje i zakrztusze wymiocinami- umrę dlatego nie pije wcale alkoholu
  13. WinterTea, u mnie rak był taki zajebisty, ze był wszędzie... kichłam- rak nosa, zabolała głowa - guz mózgu- o miałam rezonans, ja jebię - za przeproszeniem- zemdlałam jak mąż mi wynik czytał :) a to juz chyba ze szczescia, rak płuc- bo pale- to mam go codziennie- tylko na rtg nie widac, rak krtani, rak kosci, rak macicy, rak szyjki, rak rak rak rak.... kiedys szłam lasem, tam taki strumyczek- splunęłam i mówie " spier*** do rzeki, tam Twoje miejsce"- wszytskie poszły tylko ten płuc został- jebany taki twardziel !!!
  14. Agni82, oj nie zawsze, czasem tez krzyknie... a ja mowie "gadaj do karolci" a;e tak szczeze, moj mąż to dla mnie wielki człowiek, zniosł ze mną to wszystko, w nocy, o północy, nad ranem w ciągu dnia, zawsze dla mnie był- znosił wszystko, trzymał za reke, wspierał i tak jest do dziś !!! To głównie dzięki niemu jest jak jest- bo dla niego- dla NAS walcze :) żeby cieszyc sie tym co MAMY !!! i wspolnie plakac za tym czego miec nie możemy- co wlasnie jest powodem mojej karoliny !!!
  15. Agni82, no raki są super, miałam ich miliony- nadal czasem któryś mnie uszczypnie to były raki wedrowniczki, bo na badaniach chowały szczypce powiem ci co robiłam zeby sobie uswiadomic ze nic mi nie jest- prowadziłam zeszyt a wnim tabeleczki- codziennie sobie wypełniałam 1 kolumna - choroba ktora dzis mam, 2 kolumna- objawy, 3 kolumna- czego nie mam a co bylo wczoraj- dasz wiare ze w ciau 1 tyg chorowałam na 28 innych nie powiazanych ze sobą chorób nowotworowych ale kiedys szukajac inf. na temat nerwicy znalazłam cos takiego: o, alez ja się usmiałam... bo to tak jakby o mnie było! Miałam też, miliardy zawałów, i chorób takich o których medycyna nawet nie śniła ska1977, ja mierze ciśnienie praktycznie codziennie i temperaturę Mój mąż się śmieje ze sypiamy w trójkę- ja, on i mój przyjaciel "ciśnieniomierzyk" -- 25 mar 2015, 15:31 -- i powiem wam jeszcze, ze to nie jest tak, ze to koniec, o że już jestem super silna i zdrowa, każdego dnia toczę walkę raz jestem na górze raz na dole... i to też nie jest tak, ze jestem teraz SUPEWOMAN i łubudubu daje rade ze wszystkim, czasem boje się takich pierdół, że moglibyście się posikać ze mnie- bo ja sama nieraz się posikuje... np. zatkany odpływ- zalany KRET i moja 2 dniowa panika przed braniem prysznica, że kret jednak wybije i mnie poparzy, więc do brodzika wkładałam miskę na pranie, stawałam w niej i się myłam jak ide do lasu latem, to tak się kleszczy boje, że zakładam na siebie tyle warstw szmatek, ze Muzułmanki przy mnie chodzą roznegliżowane co tam jeszcze, Oooooo- jak idziemy cos zjesc na miasto to tylko w jednym miejscu zjem - bo gdzie indziej sie boje ze maja stare, smierdzące i wgl. fuj... wiele rzeczy moge wam takich wymienic...mialam mysz w mieszkanniu i chcialam trutke rozsypać- kosmonauci takich ubrań nie maja jak ja do garsci trutki... ale wiecie co...najfajniejsze jest, ze pozniej sama z siebie sie usmieje
  16. sorki za błędy, ale pisze w pospiechu...bo ja w pracy jestem -- 25 mar 2015, 14:47 -- dziękuję - kazdy z nas musi walczyć... ale tak sobie myślę, co bysmy bez tej nerwicy robili? patrzyli na słońce i widzieli słońce, patrzyli na drzewo i byłoby to tylko drzewo...zylibysmy zeby zyc, a dzieki tej podłej pipie- zawsze jest cos do zrobienia
  17. To prawda. Uważam, że takie działania to trochę oznaka poddania się lękowi a tu chodzi o to, żeby mimo wszystko jak najbardziej racjonalnie podejść do sprawy i walczyć z lękiem samym w sobie a nie biernie przeczekiwać atak. BIERNIE PRZECZEKIWAĆ ATAK? A to wgl. jest możliwe, bo ja w ich trakcie, dostawałam paranoi, kręciło mi się w głowie, serce chciało wyskoczyć gardłem, ściskała mnie cała klatka i nie mogłam złapać oddechu- uważasz ze kładłam się na podłogę, czy łózko i grzecznie w spokoju czekałam aż przejdzie... bardzo bym wtedy chciała, żeby taki wyczyn był możliwy.... Ja robiłam pompki, brzuszki... kręciłam się, wykorzystywałam ten atak najbardziej jak się dalo- wyciskałam z niego soki, a nie leżałam i czekałam aż sobie pójdzie. Właśnie uważam że bardzo mu stawiłam czoła, a nie pokazałam że ma nade mną władzę!!! Widziałeś kiedyś 25 letnią kobietę, ważąca 48kg, robiącą pompki i krzyczącą "dawaj suko" ?!? Nie uważam, ze dawałam mojej nerwicy i strachu powód do dumy, raczej pokazywałam jak strasznie mam to wszystko co ze mną robi w nosie !!! I dzięki temu jestem tu gdzie jestem i robię to co robię, planuje wakacje- a dwa lata temu tak byłam pewna ze zaraz umre, ze nie planowałam nawet rano co zrobie mezowi na obiad! Pisałam listy pozegnalne- bo umirałam, codziennie na inna chorobe... wczuwalam sie w kazdy milimetr swojego ciala! Boze...co sie ze mna dzialo! w ciagu kilku tygodni schudłam 10 kg, jedyne co w siebie wrzucałam to suchy chleb i woda..bo balam sie jesc cokolwiek- w razie operacji - trzeba byc na pusty zoladek- ja usychalam z dnia na dzien, matka nade mną plakała- bo zawsze wszedzie bylo mnie pełno, ludzie mieli mnie nieraz dosc, bylam wodzirejem na imprezach, byłam postrzelona i nagle zgasło we mnie zycie! Więc uwazam ze nawet jesli ktos jest w stanie biernie przeczekac atak- to to tez jest wyczyn!!! ja tak strasznie chciałam się pozbyć nerwicy ze byłam zdolna sie polozyc i na chodniku i w supermarkecie- nie mialam nigdy takeij potrzeby, ale uwierz mi, ze gdybym dostała ataku to bym leżała i tam i nie obchodziłyby mnie spojrzenia ludzi, komentarze, ja sie nigdy nie wstydziłam i nie bałam powiedzieć co mi jest, zawsze w nosie miałam zdanie ludi na temat mojej nerwicy !!! -- 25 mar 2015, 14:41 -- i nie twierdze, ze to jest jdyne co mi pomogło, tak jak pisałam, ja robiłam przedziwne nieraz rzeczy, po porstu zakładałam sobie jakiś cel i go dokonywałam, ze strachem w oczach i nerwica na ramieniu ale dałam rade... nie koniecznie musiało to byc lezenie, kiedys uslyszałam, mowiac ze sie dusze, ze skoro mowie to nie mozliwe ze sie dusze... majac to na uwadze potrafilam np. isc ulica i sobie spiewac pod nosem, czy w sklepie, najbardziej lubiłam drzeć ryjka za kierownica- o jak mnie śmieszyły spojrzenia innych kierowców... nakupowałam książek o nerwicy, o leku - czytałam i chcialam jak najwiecej wiedziec n ten temat zeby udowodnic neriwcy ze nie tylko ona zna moje słabe punkty ale tez ja znam jej słabości.
  18. już jestem Michał- już jestem :) -- 25 mar 2015, 13:28 -- To akurat ma raczej bardziej związek z zapewnieniem takie osobie komfortu psychicznego co działa uspokajająco. Ludzie często bardziej panikują ze strachu, że nikt im nie pomoże i zostaną sami ze swoim atakiem. A takie zachowanie to podstawa przy wszelkiego rodzaju atakach (poza padaczką). Tylko to też chodzi o to, żeby nuczyć sie samemu sobie radzić z atakami. Najważniejsze to oczywiście pracować nad oddechem, podczas ataku rozmawiać ze sobą - ze swoim lękiem - chociaż często ludzie myślą, że właśnie w ten sposó będzie jeszcze gorzej i dążą do tego aby własnie o nim nie myśleć. Oczywiście, że ma za zadanie zadziałac na nasza psuchikę, ale i również ma wpływ ( o dziwo ) na nasze ciało, działa to nie tylko na psyhe ale tez na some, czyli, osoba otulająca nas, zakrywa najwieksze partie nazego ciała, mocny usciska dziala na duze naczynia w ukladzie krazenia co obniza jego wartosc, jezeli chodzi o oddech, u nie działa przytulenie sie do kogos i oddychanie rownoczesnie z nim. Jezeli nie ma przy mnie nikogo po prostu zatrzymuje oddech na chwile ( tak jak przy plywaniu pod woda) i powtarzam te czynnosc do czasu kiedy sie uspokoje. Uwazam, takze ze rewelacyjnym wyjsciem jest "rozmowa ze swoim lękiem- stawianie mu czola" ale chyba nie jest to piewsza mysl ktora przychodzi do glowy wiekszosci z nas, wiec w moim przypadku najlepiej dziala zwyczajna ucieczka od mysli... kiedys ogladalam program poświecony kobiecie z nerwica lękową- ciekawy i bardzo w moim przypadku pomocny, lekarz ktory jej pomagał podczas ataku, zastosował efekt "niedzwiedzia"- kazaał jej myslec tylko o NIEDZWIEDZIU - zauwaxyla ze im bardziej karze jej o nim myslec tym bardziej jej mozg ma tego dosc, wiec faktem jest ze im bardziej chcemy zachodzic w myslenie o leku, nasza głowa ma tego dosc- bo sie nudzi- ponoc dziala to tak, ze jezeli karzemy naszej swiadomosci ciagle o czyms myslec ona sama ucieka myslami od tego. -- 25 mar 2015, 14:12 -- dodam wam jeszcze, ze jak zerkniecie w moje posty sprzed dwóch lat...to poznacie moją historię, która teraz wydaje mi się kiepskim horrorem. Przeszłam już wszystko co tylko związane z nerwicą, łącznie z próbą samobójczą- tak miałam dość i wiem jak wam ciężko, powiem tylko, że każdy z was musi sam znaleźć swój indywidualny złoty środek... każdemu pomoże coś innego, dla jednej osoby, położenie się na podłodze jest oznaką poddania się lękowi, a mi to pomagało- kładłam się rozkładałam rece i krzyczałam wniebogłosy " no dawaj franco- atakuj bardziej, tylko na to ci stac".... moje życie było cieniem, a ja cieniem...cienia... nie widziałam słońca, deszczu, chmur, nie słyszałam ptaków, szumu drzew czy wody...żyłam każdego dnia mając jeden cel- chciałam go po prostu przezyc. Moje lęki doszły tak daleko, że bałam się wszystkiego- być samą i być przy kimś, siedzieć w domu i wyjść, każde bicie serca wydawało mi się za szybki, nieregularne, każdy oddech za krótki, zbyt płytki, mdlałam...jeździłam na pogotowie. Przeszłam kilku terapeutów - w moim przypadku- to porażka, dwóch psychiatrów- co też było porażką- nie brałam nigdy leków- bo się ich bałam !!! Bałam się nawet APAP... nie wiem czy było coś czego się nie bałam. Aż pewnego dnia wstałam i powiedziałam DZIĘKUJE- bo doszłam do wniosku że ta nerwica też jest po coś, dała mi możliwość zauważenia rzeczy które wcześniej dla mnie nie miały najmniejszego znaczenia, wyjscie do supermarketu było przezyciem porównywalnym dla "zdrowej osoby" z lotem awionetką... wyjscie na basen- bylo nurkowaniem na rafie, wyjście na spacer do lasu bylo przeprawa przez dżungle !!! Zaczelam sie cieszyc z kazdej minuty z kazdego wyczynu. Poznałam na tym forum wspaniala kobiete, zaprzyjaznilysmy sie i jakos z nia przechodzilam to pieklo, wspierałyśmy się i cieszyłyśmy sie z kazdego małego sukcesu- az pewnego dnia- wsiadłam w samchód i pojechalam do niej 200km, zeby złozyc jej zyczenia urodzinowe- dzien wczesniej- przed moja wyprawa, balam sie jechac samochodem poza obrebem mojej małej miesciny!!! Przezyłam !!! nie jestem w stanie opisać tego uczucia, podjełam kolejny krok- poszłam do pracy...pokonywałam kazdego dnia milion ataków, setki częstoskurczy nadkomorowych... nie wiem czego jeszcze, wieczorem plakałam ze kolejny dzien byl pełen nerwicowych atrakcji... ale nie poddawałam sie i robilam wszystko- biło szybko serce- szłam biegac- zeby dac sercu powod do szybkiego bicia, leżałam na podlodze, polewalam sie zimna woda pod prysznicem- nie raz w ubraniu- w butach....robilam przysiady, gwiazdy, pompki...plakałam i robilam dalej wszystko żeby ta franca mi dala spokoj...Wgl. moja nerwica ma imie _ KAROLINA_ czesto z nia gadalam, maz sie smiał, bo jak wychodziłam mowiłam " karolcia chodz idziemy pobiegac"...pewnego dnia wsiedlismy w auto i pojechalismy do zakopanego- i dałam rade- wlazłam na ten Giewont!!! a byłam rok wczesniej ze góry które tak kocham bede widziala tylko na starych zdjeciach z wypraw... Na giewont nie wchodziłam, ja tam wbiegłam, na gorze stanęłam na kamieniu, rozlozylam rece i poczułam niesamowita wolnosc, nieskonczona radosc, nie czułam zmęczenia, czułam ze zdobylam w zyciu cos ogromnego, nie jakis tam magister, nie slub, nie wlasne mieszkanie, nie praca, nei sukcesy, ja zdobylam cos olbrzymiego- wygrałam z najwieksza swoja słabością.... tego sie nie da opisać.. wiatr i uczucie wolnosci- jakbym leciała, jak ptak...i zyje i jestem i nadal sie dusze, prawie codziennie, pracuje, opiekuje sie domem, chodzę na spacery... zyje!!! nei poddaje sie, mam dni gorsze i lepsze. Dlatego- uwazam, ze nie wazne co mowi terapeuta, co mowie ja, co mówią inni- ważne jest żebyśmy sami szukali punktu zaczepienia, żebyśmy sami podjęli walkę, sami wyznaczali cel i sami go zdobywali!!! Walka walka i walka!!! Od grudnia 2013 nie miałam ani jednego ataku, ani raz nie wylądowałam u lekarza... czuej sie gorzej to staram sie jakoś funkcjonować- powtarzam, ze dam rade i daje !!! Pogodziłam się juz z tym, ze tak będzie do końca życia... życia którym postanowiłam kierować SAMA bez większego udziału KAROLINY !!! I podkreślam, nie ważne co pomaga bardziej na dusze a co na ciało... ważne żeby pomagało !!!
  19. hej, wrociłam na forum, bo moi znerwicowani "kumple" mnei szukali - udało mi sie wreszcie zalogowac, nei mam czasu teraz przesledzic wszytskich postów. Doczytałam sie tu że w trakcie ataku jest dobrze polozyc sie na podłodze, zgadzam sie, a wiecie dlaczego? bo przyslaniamy wtedy najieksze obszary naszego ciala- co zmienia poziom cisnienia i tetna, najlepiej jest, zeby ktos nas bardzo mocno objał- przyslaniajac cale nasze cialo, czy to bokiem, czy tylem czy od przodu, na prawde pomaga! Dobrego dnia nerwuski :)
  20. co wchodze na forum, to więcej wpisów i ciężko mi ogarnąć !!! czuję sie tu jakos nieswojo anek121, ja też płakałam, wręcz błagałam o pomoc, wydawało mi się, że nikt nie widzi jak cierpię, a jak juz widzi to mnie nie rozumie, albo daje mu to powód do podsmiewania sie ze mnie. nie martw się, są wzloty i upadki, nerwica to jak plywanie w morzu, raz cie fala unosi, a raz opadasz ... nie poddawaj sie i walcz, małe kroki i dojdziesz do celu. Wiem jak ci musi byc teraz ciezko, jak sie boisz, wiem jak to jest, jakie uczucia chodza po glowie, caly natlok mysli poplątany ze złościa...niedowierzanie- to chyba najgorsze i chyba tego jest się najciężej pozbyć, bo ja nadal boję sie ze mimo wszystko mam jakas chorobe w sobie, jtora moglby odkryc tylko DR HOUSE, wypisujac moje objawy na swojej tablicy! Głowa do gory, nie bój sie, w końcu wyjdzie słońce! -- 20 lis 2013, 00:59 -- hania33, jak u ciebie haniu? -- 20 lis 2013, 01:00 -- wieslawpas, widzę, że my chyba o tej samej porze spac chodzimy, ja tez dopiero po północy sie rozkrecam
  21. o kurde ja w malej miejscowosci mieszkam, u nas raczej nie ma blokow do wynajecia, wydaje mi sie ze te kilka to juz pozajomawane prze ludzi ktorzy tam mieszkaj od lat. My wlasnie na dorobku, stawiamy dom, ale to tez kasy w cholere trzeba i ciezko nam idzie.
  22. wieslawpas, nie, mieszkam z babcia, meza nie ma calymi dniami bo pracuje a babcia odpierdziela mi psychiczne tortury, to jakis terminator mojej dobrej energii wyssysa ze mnei wszytsko, cholera mam dosc!
  23. ha, ja za to mam zapas kalmsów, ale nie biore :) trzymam się bez :)
  24. no hej wieslawpas u mnie dychota jak cholera, znow nie moge oddychac, serducho ma downa i odwala salta, ale ogólnie... olewam, co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Od wczoraj mega nerwy, bo w domu hałasy, męza nie ma, to nie mam nawet do kogo się odezwać! Rozdrazniona jestem, a zycie mlodego małzenstwa z kimkolwiek to tragedia! I powiem wam, ze zastanawiam sie czy na zime namiotu gdzies sobie nei rozbic, moze wtedy bede spokojnie zyc!
×