Witam!
Mam 31 lat i jestem mężatką.Mieszkamy razem z moją mamą.Jestem osobą nerwowo reagującą na byle głupotę,że czasami o niej myśląc nie jestem w stanie spać.Całe życie jestem osobą cichą,spokojną, niewyróżniającą się z tłumu.Mało tego nie potafiącą walczyć o swoje.Myślę,że nerwica zaczęła się już w liceum.Mdłości i wymioty przed lekcjami,jedzenie na każdej przerwie oraz częste siusianie.Liceum było dla mnie traumą,też ze względu na stratę najlepszej przyjacółki, która przeciągnęła grupkę znajomych na swoją stronę.Zostałam sama.Potem na studiach( w między czasie prawo jazdy-niezdane do tej pory,poddałam się chociaż dobrze mi szło,ale stres robił swoje) pojawiła się biegunka przed każdym wyjsciem na uczelnie czy nawet do sklepu. Zaczęło się branie Imodium i unikanie wyjść i ludzi.Do tej pory jakoś sobie radziłam.Przed wyjściem gdziekolwiek Stoperan,Imodium,bieganie do kibelka 5-6 razy zanim zaczęło działać,czeste siusianie,spocone recę,osłabienie,poty i gorąco by za chwilę zrobiło się zimno.Jakoś sobie z tym radziłam.Moja rodzina śmiała się z moich dolegliwości(przesadzasz,weź się ogarnij),a dla mnie to było straszne.Wystarczyło że mama się źle spojrzała,nie miała humoru itd. ja już się tym stresowałam.Ale to co dzieje się ze mną teraz...już nie daję sobie rady.Zaczęło się odkąd ojciec zachorował na raka (rodzice po rozwodzie)jako jedyna córka miałam presję otoczenia aby się nim zająć.Jak mogłam tak pomagałam.Przez całe żecie musiało być po jego myśli.we wrzesniu zmarł.Miałam masę załatwainia i j przepychanek z jego rodziną.Mogła bym pisać i piasać .Przejdę do konkretów.W listopadzie byłam u lekarza rodzinnego z przeziębieniem.Zmierzył mi ciśnienie puls 116,od razu EKG wyszło ok.Skierowanie na morfologię,TSH,laryngolog(duże migdałki).Wypisał mi Pramolan i w razie szybkiego bycia serca Propranol.Pomogło serducho się unormoało.W lutym byłam z wynikami.Powiedział że wszystko w normie.Opisałam mu swoje dolegliwości i stwierdził na 99% nerwicę.Dostałam magnez, i Sedam 3mg na miesiąc było super.Teraz wszystko wróciło i oto objawy: ciśnienie w normie,serducho też czasami puls 116.Kołatanie serca,uderzenia gorąca,poty na przemian z robieniem się zimno,mokre ręce,drzenie rąk i całego ciała,lekkie dretwienie reki,szybie meczenie się,krecenie się w głowie,,napięcie w głowie,mdłości,robi mi się słabo,uczucie "lekkiego upicia się",ucisk w szczęce,czucie serca w przełyku, czasami takie dziwnie "bach bach" w klatce piersiowej,bóle w klatce i ból piekący po lewej stronie klatki i najgorsze co może być gula w gardle,zaciskanie gardła jak by tam coś było,przez to nie mogę jeść schudłam już 6kg.,ciężki oddech jak bym zaraz miała przestać oddychać, strach,panika, nie mogę przełknąć śliny.Czasami dopada mnie też jak śpię.To jest strasznie uczucie, nie daję sobie już z tym rady,wydaje mi się że robi się gorzej...Pomocy! Ps.Przepraszam za moje chaotycznie pisanie, mam nadzieję,że mi to wybaczycie.