Skocz do zawartości
Nerwica.com

Luloo

Użytkownik
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Luloo

  1. Luloo

    ot

    użytkowniku, ale dla osoby z zaburzeniami uwagi jej problem jest poważny i istniejący. Nawiasem mówiąc, jest mnóstwo ludzi, którzy twierdzą, że schizofrenia nie istnieje, borderline nie istnieje (i jest tylko szczególną postacią ChAD) i ADHD też nie istnieje. Można przyjąć, że tak jest - wszakże uznaje je oficjalnie ta grupa ludzi, która do lat 60-tych jeszcze popierała lobotomię, facet, który wymyślił lobotomię nawet Nobla za to dostał. Rozumiem, można stwierdzić, iż całą psychiatrię o kant d**y rozbić. Tylko nie rozumiem, czemu media i sterowane nimi osoby mają arbitralnie decydować, co jest zaburzeniem, a co nie, skoro opis diagnostyczny tych zaburzeń ma równy status w DSM-IV i -V, jak również w ICD-10 i ustanawia to ta sama grupa, dzięki której lekarze rozpoznają schizofrenię czy depresję, których prawdziwości w mediach się jakoś nie podważa. Dzięki którym można wejść tu, na FORUM i powiedzieć o "uznanym" problemie i zostanie się potraktowanym w miarę poważnie. Ale musi to być właśnie "uznane" powszechnie zaburzenie psychiczne, w przeciwnym razie sorry Winnetou (i użytkowniku pietras2). Pewnie, że firmy farmaceutyczne zarabiają krocie na ADHD. Tak samo, jak na spektrum ChAD i schizofrenii, na bandażach, plasterkach, syropach i wapnie z witaminą C.
  2. Luloo

    ot

    Faktycznie łatwo tutaj o błędną diagnozę. Wg DSM-5 ADHD występuje w populacji u 5% dzieci i 2,5% dorosłych. Niestety, połowa dorosłych nadal zmaga się z zaburzeniami uwagi i impulsywnością, które jednak przybierają inną postać niż w dzieciństwie.
  3. Luloo

    ot

    witaj, ADHD nie jest chorobą, lecz zaburzeniem, niektórzy nawet nie uznają je za zaburzenie jako takie, lecz za określony typ temperamentu i predyspozycji, który w pewnych warunkach radzi sobie doskonale, ale zazwyczaj nie w mainstreamowych... Jednak bardzo wiele osób z ADHD możesz znaleźć wśród lekarzy (różnych specjalizacji), maklerów giełdowych, przedstawicieli handlowych, dziennikarzy, etc. W tych zawodach, gdzie ich naturalne predyspozycje dają im pewną przewagę. Także wiele osób kreatywnych ma pewne cechy ADHD. Dlaczego miałbyś być samotny? Albo dziwny?
  4. Luloo

    Witam serdecznie

    witaj :) napisałam do Ciebie wiadomość na priv :)
  5. Z powyższego jednak można wyciągnąć taki wniosek.
  6. bedzielepiej, nie powielaj stereotypów w stylu: facet umie spojrzeć "racjonalnie", a dziewczyny nie, bo są "emocjonalne". Czyli co, ja jestem dziewczyną, więc nie umiem spojrzeć "racjonalnie"? A facet potrafi sobie tak wszystko "racjonalnie" wyłożyć, że nie zżerają go silne emocje, a jak je ma, to może jest słaby? To raczej nie podniesie na duchu ludzi - z których jednak połowa to faceci - którzy przychodzą na forum, kiedy mają doła. :/
  7. Luloo

    Wkurza mnie:

    Ja pi**dolę. Jak można się chwalić tym, że się lubi szybką jazdę w miejscach, gdzie są ograniczenia prędkości i można ludzi pozabijać. Kurva, ile trzeba mieć lat i jak nieproporcjonalnie być do nich psychicznie w tyle? Żeby być tego na tyle świadomym, żeby napisać o tym publicznie i się jarać tym, że widocznie ma się "border" ????? Bo się jeździ tak, że można ludzi pozabijać. No, to rzeczywiście, można sobie odhaczyć w kwestionariuszu, że się zrobiło coś szalonego. Za**bało się pasażera albo kogoś w innym samochodzie i przez chwilę nie było nudno.
  8. "Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu" Michela Foucault. Myślę, że akurat ta książka powinna trafiać w Twoje kryteria, ale generalnie sporo pisał nt. chorób psychicznych i krytyki psychiatrii.
  9. macieywwa, nie wiem, czy jeszcze szukasz info, ale z pewnością warto przeczytać "Schizofrenię" A. Kępińskiego. Także przejrzeć blogi schizofreników i fora, co pewnie już zrobiłeś; wiadomo, ludzie piszą o swoich doświadczeniach... choć na blogach pewnie ukażą je z tej ciemniejszej strony, więc wyrywkowy obraz może być demoniczny. Najlepiej wszystko sprawdzić osobiście. Czy mają podobnie do nerwicowców, depresyjnych, ala border - wydaje mi się, że z każdego po trochu. Z pierwszymi mogą mieć zaburzenia lękowe wspólne i derelki, ale DD nie postrzegają w pierwszym rzędzie jako subiektywnych zmian swojej percepcji, o ile mi wiadomo. Nerwicowcy boją się, że ich odmienione postrzeganie to już zalążek schizofrenii; schizofrenicy, którzy mają haluny, że w nocy budzi ich warczenie wilka, a ktoś ciągnie ich za włosy, pytają na forum: "czy to może nerwica..?" No, i niestety w schizofrenii jest duże zubożenie afektu przy depresji. Wyskoki ala border.. to jedne, co na pewno mogą mieć wspólne, to psychozy i paranoidalne wizje. Moja koleżanka z borderline miała przez to diagnozę różnicową w kierunku schizofrenii, ale bardzo szybko ją wykluczyli. Jak postępować, na co zwracać uwagę, na pewno na to, co w przypadku rozmowy z każdym innym człowiekiem :) W końcu "schizofrenia" to tylko jeden z "atrybutów". Na pewno ta pani doceni, że jej nie oceniasz. Nie podłamuj się :)
  10. Luloo

    czego aktualnie słuchasz?

    Trentmoller Still on Fire
  11. hej, a byłaś się przebadać u nerologa?
  12. Luloo

    Problem z.... psem ?

    Jeśli masz mówić, że ten pies jest "nie kumaty" to może faktycznie znajdź kogoś, kto będzie potrafił go pokochać, jak na to zasługuje. Jeżeli po paru dniach reagujesz w ten sposób, to sorry, ale nie powinieneś mieć psa. King Charles Spaniel to konkretna rasa, możesz je zobaczyć na wystawie, odwiedzić hodowcę, duuużo czytać. I orientujesz się wtedy, jakie te pieski są. A nie że po paru dniach wielkie zaskoczenie, że to jednak nie lalka czy maskotka jakaś tylko żywe zwierzę, które ma swoją osobowość
  13. mih, fajnie, że spodobał Ci się mój post :) Chciałam szybko przejść do sedna. Dlatego pominęłam wątek, w którym leją się krew, pot i łzy, i który wyjaśnia, jak posiadłam zdolność tego, że „umiem to sobie wszystko tak ładnie wytłumaczyć”. Jak tak teraz patrzę, mój post faktycznie przypomina metodę pozytywnych afirmacji. Nie umiem ocenić skuteczności tych zdań akurat w tej formie; za to jako przemyślane wnioski miały na mnie dobry wpływ :) Mam nadzieję, że komuś pomogą. A może ktoś inny znajdzie jeszcze lepsze rozwiązania. W moim najistotniejszy jest wybór – podane przeze mnie pary zdań nie są przeciwieństwami w sensie logicznym, różnią się natomiast przyjętą postawą. To ode mnie zależy, na którą się zdecyduję, nie zaś od wartości „zewnętrznych”. W przypadku przeciwieństw byłoby: Świat nie ma znaczenia – więc nie ma sensu nic robić Świat ma znaczenie – uff, całe szczęście, można się cieszyć, można działać :) ^uzależniasz tutaj swoje myślenie od „zewnętrznych” informacji, zaś „pozytywne afirmacje” będą zaczarowywaniem rzeczywistości. Twój domek z kart upadnie. Dopiero, kiedy do tych samych informacji możesz podejść w odmienny sposób, masz prawdziwy wybór i pewną autonomię. Może rzeczy mają sens, a może nie mają - trudno, ty zrobisz swoje. Pozdrawiam :)
  14. No, mnie też to czasem przytłaczało. Te pytania, czy raczej brak odpowiedzi, faktycznie mogą cię zesłać w kosmiczną dolinę. Nie wiem, czy mój sposób poradzenia sobie z tym jest przyczyną, czy efektem poradzenia sobie z tym. Robiłam tak, że jak tylko pojawiało się tego rodzaju przytłaczające pytanie, od razu szukałam pozytywnej przeciwwagi: "Nic nie ma znaczenia, bo wszystko przemija... :(" a więc mówiłam sobie: "To, że czuję brak znaczenia pozwala mi poznać, co ma dla mnie znaczenie. Gdyby nie przemijanie, nie ceniłabym w pełni tego, co cenne". "Gdzie jest sens w tym wszystkim?" - ponieważ rzeczywistości sens nie jest do niczego potrzebny, a nam jest, można powiedzieć: "Rzeczywistość jest obojętna, ale mi doskwiera brak sensu. Jestem świadoma jego utraty. Dzięki temu wiem, że to ja nadaję sens swojemu życiu. Jak tylko uporam się ze swoimi problemami, będę mogła zbudować wizję świata na dojrzalszych podstawach." "Niczego nie można się dowiedzieć. Wszystko jest dziwne i niepewne" -> "Wszystko jest dziwne i niepewne. Tajemnica, brak wiedzy nt. pytań ostatecznych to najbliżej prawdy, jak tylko można być. Ale doznawanie, sposób w jaki podejdę do tej tajemnicy - to już kwestia mojej własnej woli." "Jak mam nie wpadać w panikę??" -> "Mój lęk pokazuje mi rzeczy, których nikt nie wyjaśni. Dzięki temu zdobywam pokorę poznawczą. Moje codzienne czynności, znikome w tym niewyjaśnionym świecie, zyskują dzięki temu prawomocność, stają się prawdziwie ważne. Ponieważ nie ma nic bardziej sensownego poza tym, czemu sama nadam sens. Nie muszę zatem niczego udowadniać. Mój lęk wyzwala mnie od presji zewnętrznych wartości". Mi bardzo pomogła myśl, iż depersonalizacja i derealizacja uświadamiają, że poza tu i teraz nie ma rzeczy pewnych, więc warto się skoncentrować na przeżywaniu chwili obecnej. Zastanowić się, czy dobrze się czuję ze swoimi wartościami, czy to nie jest znak, że należy je zmienić albo podejść do nich w nowy sposób.
  15. vreckingirl, ja właśnie zajrzałam :) Mogłam to zrobić wcześniej, bo czułam się niezrozumiana z tymi wszystkimi lękami. A Ty o czym myślisz?
  16. hej, napisałam do Ciebie na priv, może pomoże
  17. Luloo

    kim jestem?

    Łapa, nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył Twój post...! mgla, tak jak Łapa pisze - poczytaj filozofów. Jak to się dzieje, że kiedy ktoś zadaje pytania egzystencjalne, ludzie odsyłają go do psychologa??
  18. Może to zespół Diogenesa? Nie znam się, nie wiem, co to mogłoby być, ale dziewczyna ma problem. Rozumiem, żeby awanturę o bałagan w pokoju zrobić nastolatce, a nie 26-letniej dziewczynie, która trzyma w mieszkaniu słoiki z moczem. Dlaczego ma się tego "wstydzić"? Przecież to wychodzi poza kategorie moralne, nie ma się co wstydzić, tylko trzeba poszukać dobrego psychologa/psychiatry i ją namówić na wizytę.
  19. GoogFella..., wydajesz się fajnym chłopakiem, który ma "głowę na karku" i dużo dobrego do zaoferowania osobie, którą kocha. Tak się głupio moim zdaniem często składa, że jak są dwie osoby w związku, to ta sprawiająca wrażenie bardziej zależnej będzie narażona na hmmm nadużycia z drugiej strony. Związek normalna relacja, wielu po prostu - nawet nieświadomie - dąży do tego, by się w tej relacji jak najlepiej "urządzić". Jeśli u Ciebie w domu był non stop hałas, to wiadomo, że chcesz mieć w końcu spokój. Zobaczyć, jak fajnie mogłoby być, gdyby ludzie bliscy odnosili się do siebie inaczej. Osobom, które miały tego typu doświadczenia generalnie zależy na tym, by kłótnię szybko zakończyć albo w ogóle uniknąć konfliktu - i to niestety widać. Druga osoba może to wykorzystywać i manipulować Twoją nietolerancją w tym zakresie. W związku naturalnie zdarza się czasami, że testujemy na początku swoje granice, chcemy sprawdzić, na ile możemy sobie pozwolić. Sami musimy zadbać o to, by dać drugiej osobie znać, gdzie są granice, z którymi jeszcze czujemy się ok. Niektórym np. odpowiada bycie z "księżniczką", która często ich strofuje i jest wyraźnym biorcą, a nie dawcą. Z tego, co piszesz, nie odpowiada Tobie taka relacja. A teraz do rzeczy Z jakąkolwiek dziewczyną nie będziesz, jeśli nie nauczysz się wyznaczania granic, to zawsze będziesz mieć problem. Naucz się asertywności. Jeśli wychowałeś się w takiej atmosferze, to możesz nawet nie być świadom modulacji swojego głosu, kiedy mówisz coś swojej dziewczynie. Możesz mówić z irytacją i nie zdawać sobie z tego sprawy. Możesz raz reagować nadmiernie agresywnie, a innym razem zbyt ustępliwie. Jak wypośrodkujesz w tym, będziesz bardziej pewny. Poćwicz wcześniej, co chcesz powiedzieć i w jaki sposób. Zrób analizę tego, co Tobie nie odpowiada w zachowaniu dziewczyny i dlaczego, co wtedy czujesz. Jak chciałbyś, aby ona się odnosiła do Ciebie? A potem pogadaj z nią o tym na spokojnie. Nie daj się wyprowadzić z równowagi, staraj się okazywać jej szacunek, ale pokaż, że enough is enough. Musisz najpierw wiedzieć, gdzie są Twoje granice, gdzie jest STOP i czemu nie można już tego przesunąć. Chyba, że druga strona zrobi jakieś ustępstwo również i dojdziecie do kompromisu :) To, co Twoja dziewczyna robi nie znaczy oczywiście, że Cię nie kocha. Po prostu wygodnie jest każdemu móc wyładować swoje emocje, skłonić kogoś do robienia czegoś, skoro druga osoba na to zezwala. I to bardzo fajne i przyjemne strzelić focha, a potem odbierać smsy od zdezorientowanego partnera/partnerki, który/a przeprasza, bo w sumie nie wiadomo, o co chodzi... Spróbuj nauczyć się radzenia sobie z gniewem i jak być asertywnym - na necie trochę na ten temat znajdziesz. I porozmawiaj ze swoją dziewczyną w łagodny sposób o Twoich uczuciach - co czujesz, dlaczego i jak ważne jest dla Ciebie, by się w taki sposób nie zachowywała. Miej wcześniej plan, co zrobisz w sytuacji, gdy Twoja dziewczyna to zignoruje, za pierwszym, za drugim i za trzecim razem. Najpierw i przede wszystkim zadbaj o poczucie niezależności, obojętnie, czy przyniesie Ci to hobby, praca, itd. Naucz się na sobie polegać. Jeśli to nie są przejściowe kłopoty i Twoja dziewczyna tego nie zrozumie, to pewnie któregoś dnia się rozstaniecie. Sprawiasz wrażenie fajnego chłopaka, więc któregoś dnia Twoja dziewczyna może się zdziwić. Pozdrawiam
  20. Hej, dzięki za fajny filmik, tym bardziej, że Alana Wattsa darzę pewną sympatią. Co chcesz w życiu robić? Ha, dobrze postawione pytanie. W zasadzie zawsze wiedziałam, co chcę w życiu robić i zajęłam się tym (no, nie wszystkim, bo tego jest jednak bardzo dużo, ale istotną częścią tych rzeczy). I co mogę powiedzieć? Trochę już lat minęło, jestem w tym coraz lepsza, ale nie da się abstrahować od czasów i środowiska, w którym żyjemy. Znam osoby, które były na prestiżowych studiach i je wyśmiewano, bo wolały m.in. grać na kontrabasie. Zawodowo. Osoba, o której myślę, nie zrezygnowała ze studiów, po prostu była coraz lepsza w tym, co robiła, żyła niejako "drugim życiem", poza studiami i pracą. A potem już się nikt z niej nie śmiał, bo stała się znanym muzykiem. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby wszystkie te osoby w filmiku faktycznie zostały _zawodowymi_ "poetami", "malarzami" i "treserami koni"? Czy znaleźliby odbiorców? Czy naprawdę każdy po pracy czyta poezję, chodzi do galerii, jeździ konno? Czy tego chcemy czy nie, świat się rządzi prawem podaży i popytu. Można "iść za głosem serca" aż za daleko, poświęcić się temu całkowicie, by odkryć, że można było zrobić inaczej, nie zostać więźniem własnej pasji, która wyczerpała się w pogoni za chlebem i głosem serca. A można było poświęcać się pasji w wolnym czasie, by nie dostosowywać się za bardzo. Dlatego tego typu rady - tak samo jak rady Pinkoli Estez z "Biegnącej z Wilkami", która bardzo dramatycznie krytykuje takie "podwójne życie" - nie bardzo do mnie przemawiają. Te osoby IMHO nie patrzą uważnie na rzeczywistość. I z całym szacunkiem dla Alana Wattsa, komuna hipisowska nie wyszła. Reasumując, ja jestem za tym, by iść za głosem serca, bo inaczej możemy żałować, ale głupotą dopiero jest się spodziewać, że teraz się wszystko zgrabnie ułoży. Jest pełno ludzi - no może większość - którym piękne marzenia nie wyszły, bo się bali albo zwyczajnie nie mieli szczęścia, a jednak ich życie jest wartościowe, z krwi i kości, prawdziwe, a nie "głupie". Pozdrawiam
  21. Luloo

    Boję się życia

    hej, tak jak Kokojoko uważam, że powinnaś się wybrać do specjalisty. Zarówno do psychologa, jak i psychiatry. Podkreślasz, że masz takie tendencje od dzieciństwa. Jest wiele osób z natury nieśmiałych, które w późniejszym życiu zapadają np. na fobię społeczną i depresję. Wiem, iż to teraz jest smutne bardzo i wydaje się nie do przezwyciężenia, ale zobacz, ile osiągnęłaś, pomimo lęku - jak wiele zatem możesz zrobić rzeczy, kiedy już opanujesz swoje lęki z pomocą psychoterapeuty (przy czym odradzam Tobie terapię psychodynamiczną w tym przypadku, a polecam poznawczo-behawioralną; choć może inni mają lepsze doświadczenia z tą pierwszą ) oraz odpowiednich leków. A jeżeli by to była fobia społeczna, to choć ciężka w swoich objawach, ma bardzo dużą wyleczalność. Poczytaj sobie historie ludzi na necie, którzy z tego wyszli, bo można z nich wynieść wiele nadziei :) A ludzi z takim problemem jest naprawdę sporo. Nie jesteś sama. Najważniejsze, że postanowiłaś coś z tym zrobić. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
  22. aishiteru, motyl, a slyszałyście o czymś takim, jak cykloidalne zaburzenia osobowości? (nie borderline) No, tak, ja się zawsze jakąś nowinką muszę podzielić Śmieszna sprawa, bo jest o niej bardzo mało info w necie, a widzę, że dużo osób ma z tym problem. Zauważyłam, iż wspomina się o niej praktycznie tylko w kontekście czynników, które mogą się przyczynić do rozwoju ChAD. Ostatnio trochę więcej, bo zaczęło się mówić o "soft bipolar disorders", "bipolar spectrum", etc. Wtedy można co nieco znaleźć na ten temat. Nie ma zbyt wiele informacji praktycznych, ale zawsze fajnie się czegoś dowiedzieć na swój temat. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, cykloidalne zaburzenia osobowości odróżnia się od cyklotymii. Pozdrawiam :) Luloo
  23. 21 lat? To jeszcze mało czasu upłynęło od tych ciężkich przeżyć. Z tego, co widzę, to plany i marzenia masz, tylko masz problem, żeby zrobić z tym coś konstruktywnego. Nie wiem, czy Tobie to pomoże, to tylko taki pomysł. Moja znajoma miała podobnie, powtórzę więc to, co usłyszała od pewnej psycholog. Ona ze wszystkiego rezygnowała, nie wyjeżdżała, nie mogla dokończyć czego zaczęła, no żadnej konkretnej decyzji, ani konsekwencji. Miała pretensje do rodziców, bo jako osoba najmłodsza czuła się pominięta, nikt nigdy nie zachęcał jej do inicjatywy, itd. Od psycholog usłyszała, że wycofywanie się z działania to jej sposób sprawowania kontroli, która niejako wcześniej została jej odebrana. Była tak pełna żalu do rodziców i wszystkich wokół, że niejako na złość nic nie robiła. Na zasadzie postąpiliście tak, to teraz macie. A gdy tylko porzucała dane zajęcie, czuła znów narastający żal i złość, co zamykało błędne koło. Oczywiście, nie wiem jak jest u Ciebie, ona usłyszała, że jeśli się nie upora z żalem wobec rodziców - a to wymaga czasu - to jej sytuacja się nie poprawi. Poczytaj też sobie o zaburzeniach bierno-agresywnych. To tylko część (nieoficjalnych) zaburzeń osobowości negatywistycznych, które głównie polegają na tym, że jest się ambiwalentnym. Ale, rzecz jasna, może nic takiego Ciebie nie dotyczy, to tylko pewna możliwość. Wiem, iż przy tego typu zaburzeniach trzeba zrobić diagnozę różnicową i wykluczyć dystymię, czyli jak pewnie wiesz, długotrwały lekko obniżony nastrój, który może dawać podobny stan do tego, jaki opisałeś. W każdym razie wydaje mi się, że nie możesz nic konkretnego zrobić, dopóki nie uporasz się z tym brakiem konsekwencji. I moim zdaniem jest to najważniejsze, bo jak zyskać szacunek wobec siebie, kiedy się go aktywnie nie buduje poprzez determinację i osiąganie założonych celów.
  24. tonieja, zobacz sobie ten wątek: http://www.webmd.com/depression/summer-depression Może coś Ci da
×