Skocz do zawartości
Nerwica.com

byrgh

Użytkownik
  • Postów

    125
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez byrgh

  1. to tym razem coś z zakazanej farmakoterapii. jako że skończył mi się asortyment, do lekarza dopiero w przyszłym tygodniu, a w przepastnych szufladach komody znalazłem dwa listki przedłużonego Velafaxu 75mg - po terminie - mam pytanie: używaliście kiedykolwiek leków rok, pół roku po terminie ważności? czy odczuje pozytywne skutki, czy przeterminowany antydepresant wzmacnia czy obniża działanie leku, czy te są absolutnie nieprzewidywalne? osobiście skłaniam się ku pierwszej opcji, czyli przeczekaniu, pocierpieniu do przyszłego tygodnia, ale liczę na jakieś opinie, co Wy o tym sądzicie.
  2. Czemu nie bierzesz Velafaxu skoro dobrze działał? Mi Efectin pomógł na nerwicę bardzo po żadnym z leków nie przechodziło mi tzw czarne myślenie i zamartwianie się o wszystko.Napęd tez jest lecz mniejszy niż na Zolofcie .Poczekam może się rozkręci jeszcze. to przez nieobecność mojego lekarza prowadzącego. nie mogłem dostać recepty, więc w zamian na pocieszenie otrzymałem dwa opakowania Velaxinu, odpowiednika Velafaxu. a jak się okazuje, nie każda wenlafaksyna jest tym samym, co w zasadzie było podważane przez lekarza, co odstąpił mi ten produkt.
  3. równie dobrze możesz przez całą terapię zażywać dawkę minimalną - to po prostu opóźni osiągnięcie progu sero. co do mnie, mam z Velaxin - prawdopodobnie - ten problem, że stosuję jednorazową dawkę 75mg, która okazuje się dla mnie za mała - przy czym 75mg przy Velafax okazywało się optymalne, dziwne. eksperymentalnie zażywałem dawki dwa razy, trzy i cztery po 75mg i efekt wydawał się za każdym razem subtelnie ale mocniejszy - chociaż nie wykluczam siły sugestii. doraźna dawka Velafaxu sprawiała, że wstawałem wczesnym rankiem bez uczucia zmęczenia i pozytywnie naładowany. jakakolwiek miara Velaxin nie pomaga ani w zwleczeniu się rano z łóżka, ani w napędzie, ani w ćwiczeniach umysłowych; jest absolutnie bierny.
  4. Mało prawdopodobne, a ile czasu jesteś na zamienniku tym velaxin? od czwartku. ale czy to istotne od kiedy, skoro to też wenlafaksyna i "mało prawdopodobne"?
  5. czy istnieje prawdopodobieństwo, że organizm może nie odpowiadać na wenlafaksynę w innym leku? po przerzuceniu się z Velafaxa na Velaxin objawy pozytywne ustąpiły, nie czuje już napędu, a pamięć uległa pogorszeniu. to kwestia czasu i dostosowania się do profilu tego leku czy na niektóre, mimo tego samego związku, mogę nie zareagować (czy mogą się czymś od siebie różnić)?
  6. ja tylko na chwilę, w trakcie wdrażania wenlafaksyny do organizmu (z powodzeniem), i z dwoma (trzema) małymi pytaniami: 1. Velaxin ER - czy to składowy odpowiednik (1:1) leku Velafax XL? czy mój organizm może zareagować inaczej? 2. czy kapsułki o przedłużonym uwalnianiu wolno łączyć (tj. celem zwiększenia dawki z 75 na 150 itd.)? jeśli tak, czy efekt będzie identyczny jak przy stosowaniu kapsułki 150 mg? 3. mój stary lekarz mówił, że łączenie dawek wenlafaksyny nie przynosi wymiernych skutków, bo związek działa skokowo i należy go podawać stopniowo, co kilka godzin - czy to mit?
  7. aha - jako że VXL biorę na noc, 3-4 godziny po zażyciu dostaje podczas snu lekkiej akatyzji. spotkaliście się z tym? używałbym go rano, gdyby nie dopisek XL, byłbym chociaż trochę pobudzony zanim mnie zmuli i może jego trwanie za dnia znacznie by się wydłużyło - w przyszłości, bo jak na razie nawet nie myślę o pozytywnych skutkach
  8. ...a ja czuję się tak na co dzień bez brania antydepresantów, więc tylko mnie dobiliście, ale pobiorę kilka miesięcy i najwyżej stracę kolejny rok niemal bezskutecznej terapii i beznadziejnego samopoczucia poważnie dotarcie do równowagi organizmu może nawet trwać nawet do dwóch lat? te rzeczy wypisywane przez ludzi brzmią tak absurdalnie, aż śmiesznie, ale i tak budzą lekki niepokój
  9. zaczęłaś brać od lutego/marca aż do lata i dopiero po takim czasie zaskoczyło? ogólnie to ile dawać sobie na to "zaskoczenie" Velafaxu? więcej niż dwa-trzy miesiące? (a należę chyba do tych wyjątkowo opornych, bo klomipramina te właściwe efekty zaczęła ujawniać dopiero po - plus minus - trzech miesiącach (przy czym zalecenia lekarzy odnośnie długości próbowania-testowania antydepresantu/-ów są kompletnie absurdalne)).
  10. a jak długo brałaś zanim zaskoczyło? jak to jest z przedłużonym Velafaxem, że po aplikacji w nocy, przed spaniem, jego efekt ustaje koło godziny 13-14? to kwestia dawki (75 mg)? czy dla właściwego efektu należy dołączyć jakiś stabilizator?
  11. problemem w serotoninie nie jest sama serotonina, tylko to, że w wypadku takiego SSRI działa w pojedynkę (co zresztą sam, mimowolnie, podkreśliłeś). też, choć inne skutki uboczne niesie np. stosowanie innych pojedynczych inhibitorów. to chyba oczywiste. to nie nasza wina, że wykazujemy oporność na któryś związek, tylko ich, że są niedoskonałe
  12. dzięki. pytanie z innej beczki. czy leki są w stanie wprowadzić w stany manii zwykłego depresyjnika z depresją jednobiegunową? tak się składa, że moja mania, naturalna, bez wpływu leków, wystąpiła po raz ostatni z pół roku temu. kiedyś, przed laty, działo się to znacznie częściej, mimo że każdy epizod trwał zaledwie kilka dni. mimo twardej faktografii czasami powątpiewam, czy to aby na pewno zaburzenia dwubiegunowe. i pytanie numer dwa. czy ktoś poza mną cierpi tu na depresję bez okresów remisji? (ewentualnie na remisje z objawami i jak przebiegają oraz ile trwają)? chorując od ośmiu lat (jako ciekawostka, w sam raz tuż przed moją 18-stką. czyżby na tle dojrzewania? warto dodać, że skłonności do zaburzeń są u mnie rodzinne) cierpię na regularny stan obniżenia nastroju, osłabienia myślenia (od paru dni-tygodnia wpadłem w taką umysłową bezsilność, z powodu której coraz częściej myślę o wizycie u neurologa) i ogólnego wycieńczenia organizmu. zresztą, z tego powodu nie mogłem zrealizować swoich planów na studia i niedaleko później przyjąć etatu w wymarzonej firmie. ale ta historia nie jest istotna. PS cały dzień czekałem na to, aż forum wstanie i będę mógł napisać tego posta
  13. cieszy mnie to powoli zaczynam upatrywać u siebie zapotrzebowanie na noradrenalinę (a nie dopaminę, jak próbują nas przekonywać koncerny) i głównie na pobudzenie tej, i serotoniny, wenlafaksyna miałaby wpłynąć. jest z drugiej strony Anafranil, ale że mam spory zasób Velafaxu o przełużonym uwalnianiu, wystarczy mi na tyle, by odpowiednio ją - ponownie - przetestować. kiedy miałem z nią sesję, jakieś 3-4 lata temu, nie miałem jeszcze pojęcia, co chciałbym tak naprawdę osiągnąć, a moje oczekiwania były fantasmagoryczne. dzisiaj rozumiem, że leki cudów nie czynią, kuracja trwa niekiedy latami, a i przy samej terapii trzeba wykazać się dużą cierpliwością i sumiennością :) kiedyś spodziewałem się euforii i cudownej przemiany i te efekty poniosły druzgocącą klęskę z tamtejszymi oczekiwaniami. chciałbym by pomogła mi głównie na moje problemy z procesami poznawczymi, pamięcią i napędem, o reszcie pomartwię się w przyszłości. ale to póki co przymiarki, muszę głęboko to przemyśleć, bo ponoć ciężko jest ją potem odstawić (choć nie pamiętam bym miał z nią jakiś szczególny problem, ale ja w ogóle niewiele pamiętam )
  14. po jakim czasie mniej więcej można odczuć pierwsze pozytywne efekty na wenlafaksynie (pytam także o ustąpienie migren, przybicia i ogólnego rozbicia)?
  15. To był skrót myślowy, chodzi o to, że depresja wraca po odstawieniu, czy są leki, które działają jeśli się ich nie bierze, nie ma jeśli idzie o samo działanie, bo jest to teoretycznie niemożliwe, ale są leki, które leczą i np: wyleczyły chorobę i po ich odstawieniu nadal jesteś zdrowy o to mi chodzi. -- 03 wrz 2016, 22:41 -- byrgh, Czepiasz się szczegółów, Eovo chodziło o to, że na początku bardzo często te leki działają całkiem inaczej niż przy początkowym braniu, np: wenla, pobudzała mnie parę dni, a potem była zmuła, można takie przykłady mnożyć, ssri często pobudząją, a potem zamulają, wynika tylko i wyłącznie z działania na dany receptor w głowie. spoko, spoko, masz rację, już się nie czepiam, pax romana, chciałem tylko doprecyzować
  16. byrgh

    A może to wina tarczycy?

    czyli nie tylko ja z powodu depresji winię swoją tarczycę. od jakichś 7-8 lat stale uskarżam się na objawy wskazujące na depresję (z racji jeszcze do niedawna występujących epizodów maniakalnych - na zaburzenia dwubiegunowe). anhedonia, osłabienie, zaburzenia poznawcze - to tylko jedne z wielu towarzyszących mi objawów. do podejrzeń tarczycy skłoniły mnie takie problemy, jak stała chrypa i zaburzenia oddychania (płytki oddech, trudności w nabraniu głębokiego wdechu). parę miesięcy temu wykonywałem badanie krwi: tsh, t3, t4. wyników nie weryfikowałem, ponieważ wcześniej wykonane prześwietlenie tarczycy, a właściwie to lekarz, który prześwietlenie wykonywał stwierdził, że z punktu widzenia mechanicznego wszystko w porządku (plus z powodu lekkiego poirytowania faktem, że specjalista nie zamienił ze mną nawet słowa; głupi pretekst, ale wówczas dość miałem utarczek z lekarzami). niemniej to, zdaje się, nie wyklucza problemu niedoczynności/nadczynności tego gruczołu, który może też powodować u mnie objawy, które są domeną zaburzeń depresyjnych. to też może tłumaczyć słabą skuteczność leczenia antydepresyjnego. oto moje wyniki wykonane w kwietniu tego roku: TSH 2,7762 (0,3500-4,9400) FT3 3,16 (1,71-3,71) FT4 1,04 (0,70-1,48) na trudności z tarczycą od lat narzeka moja rodzicielka. jednak rzekomo wykonane badania nie wykazały żadnego schorzenia. pozdrawiam
  17. nie nakręcam się, właściwie to przychylam się do zdania niektórych, że stosowanie takich środków zakrawa o doping. zależy mi jednak na całościowym, holistycznym wyleczeniu, w dalszym ciągu - skoro to konieczne - dopiero na powrocie do oryginalnej kondycji umysłu. okej, zażyłem "pięćdziesiątkę". jeżeli znowu akatyzje będą nie do wytrzymania, odpuszczę. -- 05 wrz 2016, 00:13 -- zatem idzie drugi dzień na 'pięćdziesiątce' Solianu. i chociaż jestem dobrej myśli i buduje się wewnętrznie, że teraz wytrwam te parę tygodni, by uruchomić więcej pozytywnych efektów, tak podświadomie czuję spory niepokój; jakbym czekał na dzień sądu, co zawdzięczam strachowi przed akatyzją. -- 05 wrz 2016, 00:28 -- i to jak jest z tym zapobieganiem akatyzjom: istnieje skuteczne leczenie czy nie? opinie są rozbieżne, jedni piszą, że skoro te występują to Solian nie jest dla mnie, drudzy, że warto zażywać Akineton. przynosi to faktyczne rezultaty? nie upierałbym się, gdyby nie to, że Solian jest pierwszym i jedynym lekiem, który autentycznie mnie zaktywizował. jeżeli miałbym ustąpić z takiego błahego powodu i w dalszym ciągu szukać skutecznej alternatywy, to dziękuję.
  18. a istnieją jakieś leki, które działają, gdy się ich nie bierze? to chyba oczywiste, że leki odstawiasz jakiś czas po tym, gdy ich działanie ustaje - u mnie to trwało wystarczająco długo, by zacząć podejrzewać, że ich zbawienny efekt nie wróci. z postu Eovo wynika, że późniejszym czasie żaden lek nie jest efektywny tak, jak na początku - w tym wypadku ta nieefektowność oznacza brak jakichkolwiek pozytywnych efektów. piję wyłącznie do tego
  19. nie wiedziałem, że klomipramina to SSRI. człowiek uczy się całe życie
  20. dogodzić niektórym. swoją drogą, wykazano, że deprywacja snu daje pozytywne skutki i przy wszczęciu odpowiedniego harmonogramu "niespania" można liczyć na korzyści terapeutyczne. tak że, Agusiaww, zawsze to jakieś pocieszenie -- 06 wrz 2016, 09:09 -- Boże, jestem ślepy, przecież koleżanka wyraźnie napisała, że dokucza jej niespanie. mój błąd. wybacz :) Ja brałem 150mg wenli na sen, hehe, teraz biorę amitryptyline i mam taką masakrę, suchość w gardle, jest masakryczna jak na pustyni. co ma też swoje plusy. pamiętam taką suchość po, bodajże, klomipraminie? w każdym razie, można wówczas zadbać o uzupełnianie, trudniej jest, gdy nie odczuwasz dotkliwych konsekwencji. osobiście mam z tym problem :)
  21. mam umysłową pracę, która na tę chwilę urasta do poziomu wręcz uciążliwej i nierealnej; aż czasami mam wrażenie, że codziennie zmagam się z toczeniem głazu po schodach w górę. abstrahując od swoich codziennych potrzeb, jak czytanie książek, których spełnianie jest niemal niemożliwe. jak nootropy są traktowane przez lekarzy? i skoro nootropy mają zbawienny wpływ na zaburzenia myśli, dlaczego psychiatra mi ich, przez ponad dwa lata, nie zasugerował? (mam nadzieję, że pytanie jest oczywiste)
  22. nigdy nie spotkałem się szerzej z pojęciem nootropów. to znaczy, wiem o co chodzi, ale nie wtajemniczałem się. skoro nie doszło do mechanicznego uszkodzenia mózgu to wciąż liczę, że natknę się na lek, który pomoże mi w którejś przynajmniej kolejności odbudować funkcje intelektualne. najbardziej, co mi doskwiera, to zanik umiejętności wejścia na jakiś poziom abstrakcji, czy myślowo, czy porozumiewawczo; problemy z formułowaniem myśli; myśleniem logicznym, rachunkowym, dywergencyjnym (straszne spłycenie wyobraźni); pamięcią, a ostatnio zauważyłem, że nawet tą autobiograficzną (tak to się nazywa?), magazynującą wspomnienia z niedalekiej przeszłości
  23. na depresję w chorobie dwubiegunowej. a dawka była płynna - od 150 do 25, według własnych potrzeb. jak pisałem, objawy to: zaburzenia myślenia, brak koncentracji, anhedonia i brak aktywności lek doskonale sprawdził się w sprawie aktywności, ale poprawy myślenia i skoku emocjonalności nie stwierdziłem
  24. o, skąd jesteś? dostałem taki sam beznadziejny zestaw, choć przyznam, że pierwsze dni na Trittico były nie z tego świata: rzeczywistość nabrała barw ale objawy pozytywne odpadły, a z tej kuracji, sprzed 2-3 lat, pamiętam tylko bardzo ciężkie migreny.
  25. skoro o tym piszę to chyba oczywiste, że mam. czy to nie Solian na swój doraźny charakter siada po paru tygodniach zażywania? jak tak, to jaki wymiar terapeutyczny może mieć taki specyfik, oprócz tymczasowego podbicia dopaminy? raczej żaden.
×