Skocz do zawartości
Nerwica.com

byrgh

Użytkownik
  • Postów

    125
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez byrgh

  1. Dzięki za odpowiedź. Przez "kiedy działa" chcesz powiedzieć, że jeden dzień działa, drugi nie ? Bo sam nie wiem już co sądzić o tym leku, niby po 4 miesiącach (biorę 150mg od 3 m.) działanie już powinno się ustabilizować, a u mnie jest raz lepiej, raz gorzej. Dzisiaj wziąłem 300 mg na próbę i raz senność raz pobudzenie przy czym nawet dobrze toleruję 2-krotne zwiększenie dawki. Najlepiej chyba powiem lekarzowi za tydzień na wizycie taką dawkę chce spróbować brać i zobaczę co powie. Najbardziej mnie denerwuje to senność i brak motywacji do roboty i nauki. to był taki skrót myślowy: działanie zależy wyłącznie od Ciebie - od konsekwencji (jak pisałem, czy dbasz o regularność, czasowość), okoliczności (np. gorsze efekty zimą i vice versa, w stresie itp.), kondycji (czy dbasz o zdrowie, czy reszta narządów, prócz głowy/jelit, domaga ), metody zażywania (czy na czczo, czy po posiłku, jak tak, to jakim; unikaj owoców i kwaśnych warzyw, mleka, najlepiej przegryzaj np. waflami ryżowymi lub chlebem razowym) itd. wielokrotnie psułem sobie ciąg przez różne okazje, gdzie występował alkohol albo przez zatrucia, jak w dzień przed świętami, gdy wyhaftowałem leki, a teraz wracam do normy, aż do dziś (choć zaczynam czuć poprawę; odlicz sobie, ile minęło czasu od tamtego momentu i plus-minus ile to może potrwać u Ciebie) i przez szereg innych raz bardziej, raz mniej zależnych ode mnie przyczyn. gdy już zaskoczy, to pod warunkiem, że tego znowu nie popsujesz, a miałeś już dowód na tolerancję wenli, na pewno będzie dobrze; moja ostatnia dobra passa trwała około miesiąca. i to również przypadek absolutnie bezprecedensowy w mojej wieloletniej kuracji :) odnośnie dawki, sądzę, że nie powinno być już żadnego problemu z wynegocjowaniem maksymalnej. mówiąc to mam na myśli 300 mg - wyższe dawki IMO nie banglają ze względów ekonomicznych i nie pozwala na to częstość wizyt (chyba że masz swojego osobistego dostawcę ), a jedno opakowanie wystarcza maksymalnie na dwa tygodnie. przy okazji: na co chorujesz?
  2. ja - 300 mg. kiedy działa, wpływa na mnie bardzo aktywizująco - pobudki o 5-6, pobudzenie bez potrzeby zażywania kofeiny, dobry nastrój. leki zażywam codziennie o północy - rozkręca się około 3-4 godzin, tak że gdy wszystko pójdzie dobrze i wenla wsiąknie w organizm w miarę w tym samym czasie, co zwykle, możesz mieć niemal stuprocentową pewność, że odczujesz klasyczne symptomy. wenlafaksyna, przynajmniej z autopsji, nie wykazuje tych samych objawów, co np. amisulpryd. większa dawka po prostu działa na Ciebie pozytywnie tonizująco, albo negatywnie - zależy na jakim etapie leczenia jesteśmy wenlafaksyna naprawdę wymaga ogromnego zaangażowania i pokładów cierpliwości, co wszystko przychodzi dopiero z czasem, kiedy już dojrzejemy na tyle, by już nie wypatrywać z niecierpliwością poprawy i efektów :) aha, i pierwszą, i najważniejszą, zasadą stosowania tego związku jest: nie przerywać. starać się, by nie zachodziły sytuacje, gdy zostajemy bez wyposażenia. jak dotąd, po wypróbowaniu szeregu przeróżnych farmaceutyków, jest to u mnie bezprecedensowy przypadek.
  3. mogą a nawet muszą, to absolutnie naturalne np. teraz jestem w cholernie słabym stanie, bo już nawet nie labilnym, który wydaje mi się w tej chwili gorszy, niż pierwotnie, bez stosowania leków. skoki i spadki sero powodują straszne anomalia w chemii. trzeba tylko cierpliwie czekać, bo tak czy siak nic w tym temacie nie zdziałasz. znajdź sobie jakieś zajęcie i nie skupiaj się na każdym symptomie, bo tylko Ci się pogorszy. polecam ustabilizować sobie biorytm, w miarę regularną porę snu i pobudek i z czasem wszystko wróci do normy. nie martw się pamiętam jak lata temu, przy pierwszym podejściu do wenli (zwykłej), nabawiłem się wrzodów żołądka, głowy i całościowe fizyczne osłabienie organizmu. zalecam przerzucenie na przedłużone, działają lepiej, organizm ma na nie większą tolerancję, a i jest wydajniejszy :)
  4. jak pisałem, by ustabilizować chemię w organizmie. zauważam już na poziomie doświadczalnym różnicę między stanami, kiedy oddaję się hulaniu po łóżku i gdy trzymam instynkt na smyczy. do właściwego działania myślę należy przedsięwziąć czasowy detoks, zresztą ktoś tu kiedyś bodaj o tym pisał. raczej ci, co mają problem z neuroprzekaźnikami przyjemności, nie będą w stanie dotrzeć do zamierzonych celów bez tej psychicznej poniewierki no bo raz, doskokowe orgazmy produkują nadmiar prolaktyny w organizmie (zaś nie równoważą jej z dopaminą, bo jej nie mamy), utrzymując się w stężeniu nawet do paru tygodni, więc w efekcie znieczulamy się na wiele dni na efekt dopaminergiczny; dwa, prolaktyna robi z nas niezdolnych do kopulowania, impotentnych zombie (aczkolwiek osobiście mam problem nie tyle z tym, co od wielu lat brakiem uczucia orgazmu, przyjemności). wenlafaksyna to w istocie cudowny lek, ale jak każda cudowna substancja potrafi równie skutecznie co nagradzać, to i karać. by doprowadzić ustrój do destabilizacji, wystarczy pominąć jeden dzień lub zażyć go o innej godzinie: nie zwraca nam to przewagi, tylko nieznacznie opóźnia umieranie to, póki co i wierzę, że tak pozostanie, jedyna odczuwalna wada, która daje mi popalić w mojej już niespełna półrocznej kuracji. problemy żołądkowe sprzed paru dni nieco zaburzyły tok mojego leczenia i odczuwam to do dziś, ale jestem dobrej myśli, że mimo to wszystko jest na lepszej drodze. jak często odkąd zażywam Efectin ER. (bynajmniej post nie powinien uchodzić za reklamę tego leku )
  5. ok, zebrałem się w sobie, przedyskutowałem temat ze swoją Połówką, poczyniłem pewne postanowienia i od dwóch tygodni jestem seksualnym ascetą. na początku było ciężko, ale im dalej mi w czas, tym mniej niekontrolowanej chcicy, a gdy pojawia się (coraz częściej) ochota by funkcjonować, czytam, piszę, słucham muzyki, robię wszystko, czego unikałem przez te niespełna dziesięć lat. czasami jest trudno, a już zwłaszcza w trakcie i po pracy (za mną prawie miesiąc zaległego remanentu i zmiatania śmieci po zeszłym zarządzie w wymiarze 14-godzinnym) i chwilami aż się prosi, by skumulowane przez wiele dni napięcie gdzieś rozładować. ale pytanie: ile może albo powinno to wzorcowo trwać, znaczy ta głodówka, by wystabilizować zachwianą chemię?
  6. Najprościej mówiąc dawka 75 mg głównie serotonina, 150-225 mg serotonia + noradrenalina dawki 300 mg wzwyż sero+nora+dopamina, teoroetycznie przy takiej dawce tego leku ma się największą szanse na uzyskanie remisji gdyby nie pomogło można dołączyć mirtazapinę i powinno być naprawdę dobrze. a mieliście, drodzy koledzy forumowi (i koleżanki też), momenty głębszych dołków na wenlafaksynie? mirta, jak mniemam, celem stabilizacji? jeśli chodzi o lęki i fobie, ofc, są, jak to w depresji endo, ale absolutnie nie stojące na przeszkodzie; interakcje ze światem bardziej wynikają z niechęci i anhedonii, niżeli samej irracjonalności fobii. mi w tym leczeniu najbardziej zależy (powtarzam za każdym razem, wiem) na powrocie funkcji poznawczych. na libido i inne sprawy konsumpcyjne mogę jeszcze poczekać - czekam 8. rok ale jako osoba nad wyraz ciekawa i chłonna, cierpię z braku możliwości czytania, pisania, nauki czy rozwijania pasji, że o coraz to gorszych wynikach w pracy nie wspomnę i zawieszeniu wymarzonych studiów też.
  7. mógłby ktoś uprawniony wyłożyć, jak i na co wpływają poszczególne dawki - tj. 75mg, 150mg, 300mg - wenlafaksyny? po dłuższym czasie stosowania 300mg odczuwam chaotyczność (po wysiłku fizycznym, ćwiczeniach chaos się pogłębia) i niepokój (poza tym, wciąż jakiś składnik tłumi mi wychwytywanie zwrotne) i zaczynam odnosić wrażenie, że wcześniej, czyli przy 150, było lepiej. może to wina noradrenaliny?
  8. muszę Cię zmartwić: dziurawiec to ściema musiałem przekonać się o tym na własnej skórze, przez co marnowałem kilka miesięcy na piciu ziołowej małpki, zamiast zaoszczędzić na wydatkach i po prostu prawilnie wrócić do prawdziwego leczenia
  9. wolno zapytać, na co cierpisz? u mnie stwierdzono dwubiegunówkę, ale z braku napadów maniakalnych od jakiegoś roku momentami lekko powątpiewam w tę diagnozę. aczkolwiek z tego co mi wiadomo, depresja nie ewoluuje, więc staram się to zrzucać na karb antydepresantów a jak u Ciebie w kwestiach intelektualnych, wydolnościowych? nie cierpisz na deficyty koncentracji, pamięci, osłabienie fizyczne? te suplementy w ogóle cokolwiek potrafią zdziałać, wpłynąć na przebieg choroby?
  10. @Iluzja: to dlatego, że organizm po przebudzeniu wchodzi na pełny rozruch, co zwykle mija po godzinie, dwóch. po dzisiejszej pobudce, mimo stosowania się do swojego postanowienia, jest miernie, ledwo co widzę na oczy. no i właśnie. jestem przed jutrzejszą wizytą u psychiatry i tak dumam sobie, jakie by tu nowe leki wdrożyć, co wypełniłyby lukę po wenlafaksynie (która świetnie działa, o dziwo, na dopaminę; humor, pogodę ducha), czyli - nie wchodząc w chemiczny slang - w zakresie pamięci i "rozemglenia" umysłu i jednocześnie współpracowałyby ze sobą. macie jakieś godziwe propozycje? mówiąc szczerze, codzienność umysłowego w takim stanie to katorga. grzebanie w papierach, jak mózg przesypia pół życia i nawet liczenie na poziomie podstawówki, mimo znajomości swoich obowiązków na pamięć, naprawdę potrafi sprawić problem i poza słabą skutecznością, potrafi też poważnie nadwyrężyć ambicje, że o pasjach nie wspomnę. niestety odporność na kawę wymusza regularne wlewanie w siebie napojów energetycznych, co w końcu musi skończyć się tragicznie. jako depresyjnicy, ale ci endogenni, dostrzegacie związek między zmęczeniem intelektualnym a osłabionym, zamglonym wzrokiem? czy w ogóle ktoś z jaśnie tu chorujących dostrzega jakiekolwiek ubytki na umyśle wskutek swojej choroby? cierpię na to od jakichś 8-9 lat. zaczęło się od chronicznej migreny, a skończyło nagle, pęknięciem, gdy bóle ustały, a stopniowo, z dnia na dzień, zastępowały je problemy psychiczne. mam też uszkodzony słuch w prawym uchu (pisk, szum), który z pewnością też ma swój wkład w rozwój choroby, ale na zapewnienia lekarza, że nie ma to nic wspólnego z moimi dolegliwościami, odrzuciłem ten argument. a przynajmniej staram się tak myśleć.
  11. @BEZ-niku: nie wiem jak to jest w Twoim wypadku, ale to zazwyczaj pokłosie odstawiania, a wtedy nie sugerowałbym się objawami, bo nawet na całkowitym detoksie następuje krótki okres poprawy samopoczucia. ale wg mojej autopsji, dwa miesiące to o wiele za krótko na zaskoczenie dobra. mój post sprzed paru dni: no to ciąg dalszy. po dzisiejszym, 4-5h śnie, wstałem rześki i wypoczęty, ale z powodu tak abstrakcyjnej godziny wróciłem jeszcze do łóżka. spałem do 9. pobudka była przygnębiająca, ciężka, z tą specyficzną "mgłą" na oczach, umyśle i odrealnieniem. ktoś, coś?
  12. fakt faktem, że jedziesz już po bandzie, ale brain zapy i te "podminowane" pobudzenia zawsze po paru dniach ustają, więc nie przejmuj się. a co do wymiany, to już myślę kwestia indywidualna. szukając Velafaxu trafiłem na babę, która chciała mi sprzedać Alventę, ale że miałem jeszcze jedną aptekę za rogiem, to obiecałem wrócić. po powrocie jednak odmówiła mi tłumacząc, że oba leki nie pokrywają się profilem. jakie to typowe. na trzymiesięczny okres lekarz przepisał mi dwie recepty, nie mówiąc o tym, że jedno pudełko wystarcza - i to na ostrym wstrzymaniu - na 28 dni. gdyby nie życiowa zaradność i znajomości, dzięki którym zdobyłem jeszcze dwa świstki, dalej pewnie tkwiłbym w martwym punkcie, bo - uwaga - najbliższa wizyta przypadła na 14 lutego. z innej beczki: jak jest u Was z wydolnością na wenli? zastanawia mnie, czy jest aż tak zasobożerna, że potrzebuje stałej dawki kalorii i witamin, czy ogólne osłabienie to jeden z efektów ubocznych, który po dłuższym (a nawet dużo dłuższym) czasie ustaje?
  13. głośne medialne specyfiki (np. Centrum i środki magnezowe) rozumiem olać czy są jakieś wyjątki potwierdzające regułę? (i podobne pytanie odnośnie multiwitamin i tabletek musujących) a może masz jakiś pomysł odnośnie tego wstrzymywania działania leku? jako pomoc chciałbym dodać, że bardzo podobnie było przy klomipraminie, która chodziła bardzo sprawnie, dopóki nie wypiłem kawy. kończyło się tak samo jak teraz: diametralnym i nagłym spadkiem samopoczucia. aż chwilami nosi mnie, by zmniejszyć dawkę i nie marnować asortymentu, przynajmniej do czasu, aż ustalę, gdzie leży problem.
  14. niejako odpowiedziałeś na moje drugie pytanie, a brzmi: co może znosić działanie wenlafaksyny? jakiś produkt, zachowanie (prócz wysiłku w początkowym okresie)? zażywam dwie maksymalne kapsułki na noc (o/po północy) i jest w porządku, o ile budząc się o 4-5 wstanę i nie ciągnę snu. kładąc się o 2-3(-4) a wstając o normalnej porze, nie odczuwam złych skutków, ale już idąc spać nienaturalnie wcześnie mam popsuty cały następny dzień (jak dzisiaj - sen trwał 9 godzin). zastanawia mnie, czy to wpływ mojego biorytmu (bo jestem nocnym markiem), czy ta przyczyna jest niezależna. a propos jeszcze cukru, przypuszczam, że jest to mniej niż prawdopodobne, a przynajmniej nie oddziałuje w takim stopniu, jak się obawiam. jestem szczupły, nigdy nie miałem problemów z tyciem (przy lekach zawsze moja waga spadała albo stała w miejscu), mój przeciętny dzień z reguły nie jest obfity w posiłki (tym bardziej przekraczanie dziennej normy cukru nie wchodzi w grę), więc myślę, że to bardziej kwestia wypłukiwania i tak znikomych ilości witamin i minerałów przez ciężkie ilości teiny i zasobożerność wenli (bo chyba jest?) i jedyne, co przemawia za argumentem hiperglikemii, to to, że ciągle jestem mocno osłabiony. ale może to tak samo wynikać z awitaminozy. polecacie jakieś skuteczne suplementy w rozsądnej cenie, które dobrze współgrałyby z antydepresantami?
  15. macie jakieś doświadczenia z wpływem cukrów na depresję? być może ulegam sugestii internetów, zwłaszcza w zakresie jego szkodliwości na nasze procesy poznawcze, ale odnoszę wrażenie, że każdego ranka, dopóki nie wypiję pierwszej herbaty albo nie zjem niezdrowego śniadania, dopóty nie odczuwam negatywnych emocji, spadku samopoczucia, anhedonii i zaburzeń koncentracji. w kwestii samej wenli, jest już coraz lepiej. działając na 'trzysetce' przebudzam się tuż po 4., wypoczęty i chętny do działania - i to zupełnie niezależnie od pory zaśnięcia
  16. czemu szłuchasz szamanistycznej muzyki? a poważnie - i a propos "szatanizmu" - pamiętajcie: ponowne wdrażanie leku nawet po krótkiej przerwie wymaga przynajmniej parodniowej abstynencji seksualnej. bawię się z antydepresantami od lat, a wciąż zdarza mi się o tym "zapominać" tak że singlom w tej kwestii zazdraszczam, a reszcie - współczuwam-odczuwam oczywiście rada oparta o autopsję. swoją droga, też czasem macie dość odczuwalne bóle w okolicach miednicy, a przy tym nieustanne starcia hormonów? nosi mnie już drugi dzień i nie potrafię znaleźć sobie miejsca, a warto zaznaczyć, że wenlafaksynę stosuję od około trzech miesięcy (dobry argument, by w niektórych przypadkach wytrwać dłużej niż ten ustalony miesiąc)
  17. tak, przerzucić się z doraźnych na przedłużone lata temu przez nabawione wrzody żołądka musiałem zupełnie odstawić wenlafaksynę :) a poza tym, taka zmiana pociąga za sobą same korzyści: - jednodawkowość (choć, jak na mnie, działa to umiarkowanie; po przeciętnej dawce działanie siada kolo 19, po części zważywszy na fakt, ze zażywam przed snem - o północy, bo brana z rana nie zaskakuje, co swoją drogą też jest ciekawe) - dłuższe i stabilniejsze działanie - struktura
  18. Się macie. Czy też odnosicie wrażenie niemal graniczące z przekonaniem, że wenla wykazuje prawidłowe działanie dopiero po spożyciu/w trakcie posiłku?* Osobiście staram się zażywać tylko w tej opcji, bo mój organizm na Efectin brany na czczo w ogóle nie reaguje i to w zasadzie niezależnie od wielkości dawki (mimo że w ulotce tak zalecają, internety muwio, że to właściwie bez znaczenia). * opieram się na stosowaniu przedłużonej wersji, tj. kapsułki.
  19. na początku 150 występuje pobudzenie, które z każdym dniem coraz bardziej ustaje - oczywiście do pierwotnego, właściwego stanu. kwestia paru dni. z tego co pamiętam, przed laty stosowałem ok. 300 mg zwykłej wenlafaksyny (Velafax) i miałem problemy żołądkowe, które skłoniły mnie do wykonania badań. oczywiście ostatecznie okazało sie to okresową niedyspozycją, więc nie łączyłbym tego ze skutkami leczenia. wenla ponadto nie wpływa na badania krwi. więc bez obaw, ale profilaktycznie przebadanie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, tak że: Twój wybór :)
  20. Spięty, ja rozumiem, że osoba zaburzona ma często poważnie stępione zdolności poznawcze, więc powtórzę jeszcze raz: nie kwestionuję skuteczności tańszych zamienników, biorę tylko pod lupę różnice w składzie i profilach działania. poza tym - poradnikzdrowie.pl? serio?
  21. żadne sprzeczki, pax romana jest osobiście cierpię na genetycznie uwarunkowaną dwubiegunówkę, tak że nie ma mowy o żadnych pasożytach czy pleśni, więc na władzę nie poradzę +1, ale nie chciało mi się już odpowiadać na posty kogoś, komu szkoda odrobinkę fatygi.
  22. Pewnie brałeś Valexin przez pierwszy miesiąc i stwierdziłeś że nie działa,później zmieniłeś na Velafax i lek zaczął działać. A prawda pewnie jest taka że lek substancja wenlafaksyna dopiero zaczęła na ciebie działać po dłuższym czasie niż się spodziewałeś i stąd masz takie stwierdzenie/ Poza tym firma egis wypuszcza np lek Fluoksetyna który większość osób wykupuje i działa normalnie. Musisz pamiętać o tym że to jest przemysł farmaceutyczny a nie kiszenie ogórków w domu, substancje sprawdza przecież sanepid. Pomyśl sam czy to możliwe żeby firma wypuszczała lek który nie działa ? yyy, pewnie nie. gdybyś cofnął się do moich postów, to nie wypisywałbyś bredni, ale, specjalnie dla Ciebie, sparafrazuję: zacząłem brać Velafax XL i związek działał niespodziewanie dobrze, dopóki lek nie został zastąpiony przedłużonym Velaxinem, który nie dość, że nie wprowadził żadnych zmian zastępczych, pozytywnych, spłycił emocje i pamięć. poza tym, zupełnie nie rozumiesz, co miałem na myśli. to że, dajmy na to, nie działa na mnie sertralina, fluoksetyna, cokolwiek, to znak, że tych substancji nie sprawdza sanepid?
  23. poparte to masz jakimiś dowodami naukowymi czy snujesz sobie przypuszczenia? cofnij się parę stron, a zobaczysz, że pisałem o swoich dwóch różnych doświadczeniach na podstawie dwóch leków: Velafaxu i Velaxinu. oba działały skrajnie inaczej, oba były pod postacią przedłużoną i oba przyniosły zupełnie różne efekty, przy czym Velaxin żadnych.
  24. czy ktoś stąd nabywa na bieżąco Velafax XL? apteki (Siedlce) utrzymują, że lek został wycofany z produkcji, a druga część, że są braki w magazynach, co mówi jakby samo za siebie. kupiłem więc Efectin ER (75) licząc, że jako protoplasta wenlafaksyny zostanie przez mój organizm zaakceptowany i przyniesie najlepsze jak dotąd efekty. i tak stosuję od jakichś czterech dni i poza tym, że poranne przebudzenia są znacznie łatwiejsze, nie odczuwam póki co żadnych pozytywnych skutków. czy mimo wielotygodniowego stosowania potrzebuje dostosowania do każdego nowego leku, mimo że należy do tej samej grupy - wenlafaksyny? proponowano mi także Alventę, ale przez niezdecydowanie pani sragister chwilę później kategorycznie odmówiła wydania mi leku, mimo propozycji - sądzę, że nawet całkowite wyleczenie nigdy nie sprawi, że ludzie przestaną mnie zadziwiać, tak nawiasem mówiąc. swoją drogą, po raz kolejny pluję sobie w brodę, że nie prowadzę dziennych notatek, bo gdy próbuję sięgnąć pamięcią do czasu sprzed dwóch miesięcy, by porównać reakcje i zachowania, widzę przed oczyma bezładny szum i mgliste obrazy.
×