Skocz do zawartości
Nerwica.com

naamah85

Użytkownik
  • Postów

    96
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez naamah85

  1. no mi na lęki napadowe pomogl Afobam brany doraznie...obecnie jestem jednak na Seroxacie, chociaz lekarz byl poinformowany o napadowym wystepowaniu lękow...no ale nie mnie to oceniac, bo lekarzem nie jestem :)
  2. *maleństwo* ja zaczelam brac seroxat od dawki 20mg/ dobe i powiem, ze pierwszy tydzien to byl normalnie koszmar, po pierwsze dopadly mnie takie stany lękowe, ze balam sie nawet wstac z lozka, do tego doszly zawroty glowy, zerowy apetyt, problemyze snem/ lub nadmierna sennosc...no ogolnie bylo masakrycznie, ale staralam sie byc silna i po ok tygodniu wiekszosc objawow zniknela, chociaz do tej pory apetyt raczej niezbyt wielki, no i minimalne problemy ze snem zostaly... no ale wierze, ze leki pomoga w jakis sposob, dlatego wytrwalam i jestem dosc zadowolona :)
  3. naamah85

    [Łódź]

    czesc ja tez z Łodzi :) obecnie lecze sie w poradni zdrowia psychicznego na Lnianej (w kolejkach za bardzo nie musialam czekac i juz po ok miesiacu mam zalatwiona tam terapie indywidualna) no a z dolegliwosci: nerwica lękowa i zaburzenia odzywiania... pozdrawiam
  4. naamah85

    Psycholog

    No nie czepiaj sie słow... przeciez wiem, ze placimy podatki i ze lekarze z NFZ nie pracuja charytatywnie, chodzilo mi tylko o to, ze wiele osob uwaza (ja tez tak uwazalam), ze lekarz prywatny potrafi bardziej zadbac o pacjenta niz panstwowy, tzn. ze placac za dana usuge bezposrednio (leczenie) mozemy wiecej od danego lekarza oczekiwac...no ale na szczescie okazalo sie, ze moje myslenie bylo troche sereotypowe i istnieja tez dobrzy lekarze, ktorzy pomoga nam pomimo dosc niskiego wynagrodzenia za to (bo jakby nie patrzec NFZ da im mniej niz prywatni pacjenci)
  5. naamah85

    Psycholog

    ja chodze do psychoterapeutki z publicznej poradnii psychiatrycznej. Trafilam tam najpierw do psychiatry (czeka sie ok 2-3 tygodni), ktory zapisal mi leki, skierowanie na test osobowosci, oraz zalecenie psychoterapii (poczatkowo polecil prywatnego psychoterpeute, ale wkoncu zapomnial dac mi numeru...wczesniej pytal sie czy mam na niego pieniadze . Test osobowosci mialam powiedzmy tydzien pozniej u psychologa z tej samej poradnii, no i po dluzszej rozmowie z ta pania zaproponowala mi psychoterapie u innej pani psycholog z tej poradni (sama chyba nie chciala sie podjac leczenia mnie), ok. 2 tygodni pozniej trafilam do mojej obecniej terapeutki (to bylo wczoraj) no i poki co jestenm zadowolona, a terapie mam raz w tygodniu zupelnie za darmo :) kiedys bylam bardzo uprzedzona do panstwowego leczenia, ale po pewnej prywatnej psychoterpeutce zmienilam zdanie :) naprawde w NFZ mozna trafic na porzadne osoby, ktore chca Ci pomoc...no i tego zycze wszystkim :) pozdrawiam
  6. Ja tam po seroxacie czuje sie juz swietnie (minely 3 tyg), lęki praktycznie ustapily, humor b.dobry, a powera to mam takiego, ze ledwo co moge na tylku usiedziec... normalnie mnie nosi, do tego minelo praktycznie uczucie zmeczenia i braku sil, nie mam problemow z porannym wstawaniem, nauka, wychodzeniem gdziekolwiek :) ogolnie byloby bosko, gdyby nie brak...orgazmu :/ (normalnie blokada psychiczna i koniec) do leków od dzisiaj zaczelam terapie i mam nadzieje, ze wkrotce sie moja udreka skonczy :)
  7. ja biore Seroxat od 7 dni, tak jak przepisal mi lekarz czyli po 20mg co rano, pierwsze 4 dni to byl istny koszmar, obecnie czuje sie jzu troche lepiej, chociaz nadal prawie wogole nie moge jesc i mam spore problemy ze snem...no ale jak juz wiadomo dzialc zacznie dopiero po ok 2 tyg, wiec sie nie poddaje :) pozniej dojdzie do tego psychoterapia i mam nadzieje, ze wszystkie moje dolegliwosci (nerwica lękowa i chyba zabuzenia osobowosci) stana sie przynajmniej mniej uciazliwe :)
  8. ja wogole nigdy nie przepadalam za narkotykami...czasami zdazalo mi sie cos wziasc na imprezie, ale to na tyle... jesli zas chodzi o tussipect, to nie lykalam go sobie zeby schudnac, ale dlatego, ze od kilku miesiecy bylam pograzona w ciezkiej bulimii i naprawde latwiejsze bylo zjedzenie paru tabsow i popicie tego kawa, niz nieopanowane wyzeranie polowy lodowki a w konsekwencji rzyganie i jedzienie 10 prochow przeczyszczajacych na raz... teraz nie biore juz niczego, nie wymiotuje, nie przeczyszczam sie...ale bezpowrotnie zmienila sie moja psychika, uklad nerwowy i bog wie co tam jeszcze...teraz kiedy chce cos w zyciu zmienic przeszlosc wylazi w najbardziej okrutny sposob i wlasnie z tym wszytskim nie moge sobie poradzic dlatego sadze, ze odchudzac powinno sie jedynie pod okiem lekarza, bo w pewnym momencie przekracza sie ta niewidoczna granice i bardzo latwo sie zatracic i zrujnowac sobie zycie...( mi narazie wypadly 4 lata... 4 lata mlodosci zmarnowane na niszczenie siebie)
  9. ja wlasnie doroslam do decyzji wybycia do psychiatry...tez poniekad zmusil mnie do tego moj partner po kolejnym ataku lekowym (a ataki mam dosc rzadko, wiec srednio mi sie spieszylo)...zadzwonilam do mojego kolegi (przyszlego psychiatry) zeby mi cos polecil, bo w pewnej poradni na wizyte kazali mi czekac 8 miesiecy...umowilismy sie na za 2 tygodnie (nie spieszy mi sie ;], zreszta wrazie czego mam Afobam) i wreszcie cos zaczne z tym robic (chociaz w moim przypadku nei jest to az tak starsznie uciazliwe)... ale wracajac do tematu mysle, ze nie ma sie czego wstydzic gdy idzei sie do psychiatry...ja mowie o tym wszystkim moim znajomym, bo przeciez na codzien jestem normalna, wesola dziewczyna...a to ze czasami mam stany lekowe, drgawki i zle mysli to taka moja przypadlosc (a kazdy jakas ma) mam tylko nadzieje ze lekarz nie wystawi jedynie recepty na leki (ktorych chyba na codzien nie potrzebuje), ale ze znajdziemy problem i postaramy sie go pokonac :) Tobie tez tego zycze
  10. Jaśkowa no ja wlasnie tez nigdy nie bylam uzalezniona (od fajek chyba jedynie), ale nie powiem ze stronilam od uzywek na roznych i dosc czestych imprezach...obecnie poniewaz nie biore zadnych lekow czasami pozwole sobie na jakies piwko ze znajomymi...ale to jedyny moj "grzech"...nawet papieroski odstawilam :) wkoncu dorosleje i powoli zaczynam myslec o zdrowiu przyszlego dziecka, oraz o rodzinie :) najpierw jednak czas wyleczyc sie z przeszlosci :)
  11. Jaśkowa a może u Ciebie też nerwica się z tego wzięła...ja mam kolege psychiatre i wczoraj przez tel powiedzial mi, ze nawet wystarczy czasem raz zapalic trawe, zeby nabawic sie atakow lekow na cale zycie... a ja nie powiem, ze proznowalam i rozne rzeczy sie w zyciu pilo/ palilo/ jadlo...obecnie po zwyklej kawie z jednej lyzeczki mam taki wykop jakbym z 2 dropsy na raz zjadla (a serducho siada)...to po odchudzaniu i nieszczesnym tussipectie druga polowa mojej nerwicy za glupote mlodosci sie placi :/ a co do odchudzania to uwazam ze jesli nie ma wskazan od lekarza nikt nie powinien sie za to brac samodzielnie, bo mozna sobie zrobic wieksza krzywde niz pozytek (efekt jojo to przy tym najmniejszy problem)
  12. heh... zanim nie zaczelam sie odchudzac chyba nie mialam nerwicy, chyba nie mialam zadnych problemow... u mnie wlasnei caly problem zaczal sie wraz z odchudzaniem (anoreksja, bulimia), kiedy zamiast jedzenia wpychalam w siebie tussipect (efedryna- pochodna amfetaminy) i popijalam to kawa... mysle, ze polowa nerwicy to wlasnie z tego powodu... najsmieszniejsze jest jednak to, ze tak naprawde nigdy nie bylam otyla ani nie mialam nadwagi...teraz zaczynam powoli lubic swoej cialo, w duzej mierze dzieki mojemu facetowi :)
  13. A mi by się kampania wrześniowa przydała (a tu wszystko jak na złość pozaliczane i indeks od czerwca w dziekanacie sobie spoczywa), bo tak to już drugi tydzień siedzenia w domu i oczywiście musiałam zaliczyć napad, później stan depresyjny, zajeść to wszytsko Afobamem i po raz kolejny przerazić mojego mężczyznę...a dzisiaj kolejny dzień "samotności" przynajmniej do 17 z hakiem, dobrze, że tabletki wymieszały się z pogodą i bardziej jestem śpiąca niż zdenerwowana :) Na szczęście to już osoatnie chwile w domu, bo od poniedziałku idę na kurs na prawko, a za 2 tygodnie zacznie się rok akademicki i z tego co wiem dowala mi zajęć, że jeszcze będę sie modlic o chwile spokoju normalnie tesknie juz za tym wszystkim... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:30 am ] do tego wszystkiego zadzwonilam dzisiaj do poradnii psychiatrycznej na Czechosłowackiej w Łodzi a tam mi powiedzieli ze 8 miesięcy mam czekać na wizytę...normalnei śmiech na sali heh szukam jakiejś innej poradni, ale nie mam żadnych dobrych adresów, a nie chcę żeby jakiś lekarz na odwal się faszerował mnie lekami jak kaczkę... (po jednej pani psycholog odechciało mi się odwiedzac jakichkolwiek lekarzy)
  14. Afobam (0,25) dostałąm od mojej internistki kazała mi go brać przez tydz czy 2 po 2 tablteki dziennie, ale po przeczytaniu tego co tu jest oczywiście olałam zalecenia i na przestrzeni miesiąca wzięłam tylko 4 tabletki (w trakcie napadów i dzień po)...po jego zazyciu czuję, że dobrze jako środek doraźny...nie wyobrażam sobie zażywania go na codzień bo po pierwsze jak go wezmę to średnio za pół godziny zasypiam, a po drugie napady lękowe mam dość sporadycznie, więc nie chcę sie truc chemią. Muszę sie wybrac do psychiatry po diagnozę i może po jakiś łagodniejszy lek, który nie będzie niszczył mi całego dnia :)
  15. naamah85

    Nerwica a ciśnienie

    Ostatnio po ataku moje cisnienie wynosilo 90/60 (mierzone w przychodni), a na codzien przy b. dobrym samopoczuciu mam zazwyczaj 100/60...najsmieszniejsze jest to, ze cisnienie mi nie rosnie nawet wtedy gdy juz mam tachykardie tzn puls powyzej 100 i wtedy cisnienie 100/65 zadnych lekow nie biore, bo poki co badania w normie, a serce nigdy mnie nei bolalo i nadal nie boli...
  16. Ja wylądowałam z tachykardią na pogotowiu...puls 130, a po badaniach krwi i TSH wszystko w jak najlepszym porządku...zresztą to już chyba u mnie norma, że serce mi czasem wali, za to cisnienie 90/60... No cóż trzeba z tym jakoś żyć...ja się w każdym bądź razie nie poddaję :)
  17. no i chyba to jednak nerwica, bo wszytskie badania krwi i hormony w normie... a ja przed wejsciem do lekarza puls ponad 100... zreszta sie juz do tego przyzwyczailam...poki co lęki ustaly wiec zyje normalnie, a w razie ataku Afobam i jakos dam rade... nie chce sie szprycowac lekami...
  18. wczoraj wieczorem zaliczylam kolejny atak i wyladowalam na pogotowiu z tachykardia , dostalam hydroksyzyne i 40mg czegos na serce (ale serce mnie wogole nie bolalo) Dzisiaj rano poszlam do lekarza rodzinnego, zrobili mi wszystkei badania krwi: hormony tarczycy, morfologie, cukier...do wtorku czekam na wyniki, a poki co na uspokojenie dostalam Afobam.... :/ btw.a na pocieszenie dostalam prace, szkoda tylko, ze jestem polzywa:/
  19. wczoraj dostalam doraznie na pogotowiu razem z jajkimis tabletkami na serce, ogolnie zdenerwowanie zeszlo, poszlam spac i do dzisiaj jestem nieprzytomna...btw. tylek mnie boli po zastrzyku:/
  20. No właśnie ja się tych drgawek wsumie nie boję...a wręcz trochę mnie uspokajają, bo wtedy skupiam się na nich, a nie na domniemanym powodzie nagłej śmierci... a co do innych lęków jakie miałam to: -przeżyłam bezobjawową sepsę (wtedy też skończyło się atakiem) -zjadłam z kilka kg muchomorów sromotnikowych (od jakiegoś czasu nie jem wogóle grzybów, ale teraz zaczynam się też bać pieczarek ) -w dzieciństwie z tuzin razy pękał mi wyrostek robaczkowy (chociaż mam go do dzisiaj) -nie ruszę wędliny, której świeżości nie jestem pewna (jad kiełbasiany) -przez tydzień zamęczałam rodzinę plamką na piersi, bo byłam pewna że to rak... -boję się lekarzy, bo jestem pewna, że coś poważnego mi jest -boję się myśleć o przyszłości, bo wiem, że coś złego i tak musi się stać -boję się być szczęśliwa, bo wiem, że to musi się skonczyć tragicznie -boję się latać samolotem i wogóle jeździć czymkolwiek (ostatnio 40 godzin podróży autokarem/ promem spędziłam w pozycji gotowości do wypadku i z przekonaniem, że napewno zaraz się rozbijemy/ zatoniemy) a dzisiaj boję się zjeść kotlety mojej mamy, bo wczoraj miała wysoką gorączkę... i czy oby na pewno z tym wszystkim można żyć?
  21. Wiem, ze na forum nikt mi tego nie zdiagnozuje, ale do lekarza moge isc dopiero jutro, a dzisiejszy dzien musze jakos ze soba przezyc Od dzieciństwa mam za sobą bardzo dużo stresujących przeżyć w tym 4 lata z ED, ostatnio jednak postanowiłam żyć szczęśliwie, ale zupełnie mi nie wychodzi:/ Po wczorajszym ataku wiem, że jak najszybciej muszę coś z sobą zrobić bo wariuję...objawy z wczoraj: -od rana osłabienie, zawroty głowy, mroczki przed oczami, poddenerwowanie (wsumie obwiniłam pogodę, bo jestem raczej na nią wrażliwa) - wieczorem atak lękowy...najpierw czułam ucisk w głowie, zrobiło mi się gorąco, serce zaczęło szybciej bić i nagle olśniło mnie, że: to napewno oznaka, że zaraz będę mieć udar/ wylew/ pęknie mi tętniak/ mam zator od tabletek antykoncepcyjnych itd...chwilę później zaczęły się skurcze mieśni nóg, a następnie drgawki całego ciała z zachowaniem pełnej świadomości, przeszło gdy obudziłam mojego chłopaka i razem staraliśmy się zapanować nad oddechem przeponowym (rada psychologa po poprzednim ataku, który jednak niczego u mnie nie zdiagnozował, ale wogóle był mało fachowy, więc już sama nie wiem:/) -dzisiaj gdy się obudziłam czułam się bardzo słabo, jestem rozkojażona, zmęczona, czuję wypelnienie w uszach:/ (wypilam 2 szklanki magnezu i nerwy juz w lepszym stanie) Wcześniej miewałam także podobne ataki, na codzień nie mam żadnych dolegliwości i tylko co jakiś czas pojawia się ten stan przedatakowy, później atak a następnie stan osłabienia...dodam, że mam skłonności do hipohondrii, panicznie boję się śmierci, stwierdzono u mnie dysfunkcję stawu skroniowo żuchwowego i szczekoscisk, no i że cała rodzina od strony ojca ma stwierdzoną nerwicę :/, moja matka leci na tabletkach uspakajających, a siostra ma problemy na tle nerwowym z układem oddechowym... Więc czy mieliście też podobne objawy? bo z tego co czytałam o drgawkach za dużo raczej nie ma, a u mnie to bardzo dominujący objaw:/
×