Skocz do zawartości
Nerwica.com

tornados

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tornados

  1. Zgadzam się Trójka już nie będzie taka sama. Zawsze w piątek obowiązkowo słuchałem listy przebojów Marka Niedźwieckiego. I tak od kilkunastu lat. Z racji swojego stanu przez kilka lat nie opuściłem, ani jednego wydania.
  2. tornados

    Filmy i seriale

    Twin Peaks uwielbiam, potem Dzikość seca, Człowieka słonia, Blue Velvet, Prostą Historię. Zarzucłem jednak oglądanie jego filmów, bo zaczęły od pewnego momentu po prostu męczyć i dołować. Ale Twilight, mam nadzieję, że opowiesz jaki jest Inland Empire. Może z powrotem nawrócę się na Lyncha
  3. Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Później będziej łatwiej, choć nie zawsze łatwo. Sam fakt, że umówiłeś się na wizytę jest sukcesem. Szacuneczek dla Ciebie.
  4. Kurczę, dzisiaj rano wstaję i patrzę za okno. Leje okrutnie i jeszcze wiatr wieje. Miałem zadzwonić do kolegi umówić się z nim i pogadać jak to tutaj jest z tymi psychiatrami itp. gdzie się załatwia [co prawda chwilę później postanowiłem, że sam pójdę i się dowiem ] No to pomyślałem, że nie pójdę bo zła pogoda. Po jakiejś półtorej godzinie wylazło słońce i tylko trochę wieje Dzisiaj miałem zamiar iść do mojego GP po jakieś skierowanie czy coś. Chyba będę musiał iść jednak. Trochę się boję no ale cóż. No czyli chciałem się tak samo wykpić jak i Ty. Bo my jesteśmy "rewelacyjni" w szukaniu wymówek, by nierobić tych rzeczy, które budzą w Nas strach. Mam nadzieję, że się przełamałeś Tomku i poszedłeś. Nie jest to nic potwornego, ja przeżyłem i jest lepiej.
  5. Hmm. Miałem dziś jechać na kurs hiszpańskiego. Nie pojechałem, bo jest zła pogoda. Kolejna wymówka, aby nie spotykać się z ludźmi. Jestem okropnie zły na siebie!!!
  6. Ja od 6 sierpnia 30. Kurcze przecież przed chwilą miałem 18 lat.
  7. tornados

    Filmy i seriale

    Moje ulubione seriale: Prison Break,Ostry dyżur, CSI (wszystkie), Miasteczko Twin Peaks, Sześć stóp pod ziemią, Gotowe na wszystko, Oficer. Najbardziej dla mnie ukochane są jednak Cudowne Lata.
  8. ja jestem na urlopie, jeszcze tydzień mi został, praktycznie od rana do wieczora internet albo filmy. Dzisiaj pouczę się hiszpańskiego,bo jutro kartkówka na kursie. Chyba nie powinni mnie puszczać na urlopy
  9. Dzięki za informacje o książkach, na pewno po nie sięgnę W rzeczywistości niestety nie jestem wylewny, ale staram się jak mogę. Pozdrawiam
  10. Wreszcie po wielu latach tkwienia w dole zdecydowałem się na leczenie. Przez całe lata nie wyobrażałem sobie wizyty u psychiatry. Zdecydowałem sie na to w momencie, kiedy nie było ze mną aż tak źle. W sumie sam sobą byłem zaskoczony. Może trzeba do takiego kroku dojrzeć? Gratuluje wszystkim małych i dużych sukcesów. Tak trzymać
  11. Biorę Paromerck od ponad miesiąca. Od razu zacząłem od całej tabletki. Przez kilka dni czułem się poddenerwowany, niespokojny, teraz jest ok. Innych objawów nie miałem. Leki te działają w zależności od organizmu. Waga narazie bez zmian.
  12. Też się nad tym zastanwiałem. Moje rodzeństwo było podobnie traktowane, a są zupełnie innymi ludźmi. Może my jesteśmy mniej odporni psychicznie, większymi "wrażliwcami". Pewnie, że powinni w takich sytuacjach zareagować, próbować pomóc. Tak naprawdę własnie wtedy my ich najbardziej potrzebujemy. Gdy u mnie mama zauważała objawy lęku, właśnie wtedy najbardziej się nade mną znęcała. Zupełnie odwrotnie niż powinno być.
  13. Na początek przepraszam, że tak dużo, ale muszę to z siebie wyrzucić. Z tego co pamiętam, jak byłem mały byłem niezwykle śmiałym dzieckiem. Wszystko się niestety zawaliło w okresie podstawówki. Stałem się wręcz chorobliwie nieśmiały.Zawsze miałem problemy z dogadaniem się z kolegami. Byłem raczej ciamajdą, nie lubiłem i nie umiałem grać w piłkę, czułem się przez to gorszy. Dla mnie każdy w-f był katorgą. Pamiętam, że nawet dzień przed miałem lęki. Koledzy często się ze mnie wyśmiewali i dokuczali mi. Wiem, ze swoją bierną postawą w jakiś sposób ich prowokowałem. Przerwy w szkole spędzałem raczej z dziewczynami, chłopaków po prostu się bałem. Czułem się gorszy od nich. Miałem dwóch bliskich kolegów z którymi spotykałem się też po szkole. W wieku 12 lat pokłóciłem się z nimi. Kłótnie zostały specjalnie przeze mnie sprowokowane (np. umówiłem się z kolegą), ze on przyjdzie do mnie po materiały na technikę, a ja mu nie otworzyłem specjalnie drzwi. Oni chcieli się później pogodzić, ale ja nie chciałem (drugiemu koledze jak przyszedł do mnie po prostu zatrzasnąłem drzwi przed nosem). Terapeuta powiedział mi, że jestem kamikadze, ponieważ wycofałem się, jednocześnie paląc za sobą mosty. Później już byłem tylko sam. Każde wakacje spędzałem w oknie, zazdroszcząc rówieśnikom, ze się spotykają z innymi, bawią. Czasami zdobyłem się jedynie na samotną wycieczkę rowerową. Miałem kolegów i koleżanki, ale tylko w szkole. Zawsze marzyłem o przyjaźni, ale nie potrafiłem jej nawiązać, nawet jak ktoś próbował ze mną nawiązać kontakt ja go specjalnie zniechęcałem. I tak przez podstawówkę, liceum, studia. Zacząłem dziwaczeć, bać się wszystkich ludzi. Nie byłem na żadnej imprezie, tylko ciągle sam i sam. Najgorzej było na studiach, wtedy bałem się wychodzić nawet do sklepu, przechodzić koło grupki młodych ludzi, bałem się odezwać do kogokolwiek, jeść w czyjejś obecności itp. Na studiach miałem tylko jedną osobę z którą rozmawiałem. Po studiach na tyle się zmobilizowałem, żeby znaleźć sobie pracę. Niestety zwolniono mnie z niej uwagi na totalne zamknięcie się na innych ludzi. Znalazłem drugą pracę, jakoś się przełamałem i było dużo lepiej, poznałem kilku wartościowych ludzi, wszyscy mnie lubili. Teraz zmieniłem pracę, niestety nie mogą się tam odnaleźć z nikim się zaprzyjaźnić. I dopiero teraz zdecydowałem się coś z tym zrobić, rozpocząłem psychoterapię i biorę leki. Teraz o moich stosunkach z rodzicami i rodzeństwem. Z tatą nie dogaduję się. Zawsze byliśmy sobie obcy. Tata nadużywał alkoholu, zachowywał się wulgarnie, w ogóle nawet na trzeźwo był odpychający (maniery mają lepsze świnie w chlewie), poza tym jak ja jest nieśmiały i zamknięty w sobie. Może dlatego nie potrafię z nim rozmawiać, nie chcę być taki jak on. Jednak myślę, że bardziej negatywny wpływ na mnie miała jednak moja mama. To bardzo silna osobowość, nie znosząca sprzeciwu. Jak były awantury z pijanym ojcem, to zawsze on był pokaleczony (dwa razy mama go pchnęła przez drzwi, ze rozbił szybę). Jak zaczął wszczynać awantury, to mama go podkręcała jeszcze bardziej, żeby się na nim wyżyć.Zawsze wybuchała mega awantura. Jak byłem w szkole podstawowej i średniej brałem czynny udział w awanturach wyzywałem i szarpałem tatę. Mama na to pozwalała. Później się uspokoiłem i zupełnie nie brałem udziału w awanturach. Po paru dniach mama zaczynała się odzywać do ojca, potem tydzień dwa spokoju i spowrotem jazda. Wiem, że mama mnie kocha bardzo, ale zrobiła mi wiele krzywdy. Materialnie miałem wszystko. Zawsze wszystko robiłem nie tak. Żle się uczyłem, czesałem, ubierałem. Ciągle mówiła, ze mam dużo pryszczy, że dziwnie się poruszam (naśladowała mnie), do niczego się nie nadaje, lepiej nie mieć takich dzieci itd. Mówiła, ze mam wychodzić na dwór, dlaczego nie jestem jak inne dzieci, a ja po prostu bałem się wychodzić. Zawsze jej słuchałem i robiłem to co chciała nawet jeżeli było to dla mnie straszne. Ja siebie znienawiedziłem. Nawet dzisiaj moje poczucie wartości jest strasznie niskie. Jednak największym upokorzeniem ze strony mamy było pewne zdarzenie. Ona uczyła mnie w klasach I-III szkoły podstawowej. Na lekcji nie umiałem przesylabizować zdania (Polska Złota Jesień). Wzięła mnie i rzuciła przy wszystkich o podłogę, że przeleciałem przez całą klasę i zatrzymałem się pod tablicą, potem wywaliła za drzwi. Chciałem zapaść się pod ziemię, uciec. Jestem mimo tego wszystkiego silnie związany z mamą, bardzo ją kocham, tatę na swój sposób też (zacząłem go w pewnych kwestiach rozumieć). Mam lęki, że moi rodzice umrą i zostanę sam. Mam jeszcze młodsze rodzeństwo, bliźniaków. Jak to bliźniacy są związani ze sobą silnymi więzami. Mam mały z nimi kontakt, odsunęli mnie od mnie. Oni są zupełnie inni otwarci, odważni. Prowadzą normalne życie. Zawsze im zazdrościłem, że jeżdżą na dyskoteki, mają przyjaciół. Czasami na nich kablowałem rodzicom, nie chciałem żeby ich życie było kolorowe. Ciągle czuję się bardzo samotny, mam też świadomość, że skrzywdziłem trochę ludzi. Ale staram się wyjść z tego, zmarnowałem swoje najlepsze lata życia. A co Wy drodzy forumowicze o tym wszystkim myślicie?
  14. Ja jestem po kilku wizytach. Zdecydowałem się na psychoterapię u psychiatry. Zobaczę jak będzie. Postawiłem na 100% szczerość, psychoterapeuta był zaskoczony, że zupełnie się otworzyłem i zacząłem od razu mówić o rzeczach bardzo intymnych (dla mnie też wstydliwych). Jednakże na ostaniej terapii powiedział mi pewne rzeczy, które ciężko mi zaakceptować, choć ma on w dużej części rację. Czułem się jakby po mnie pociąg przejechał.
  15. tornados

    hej wszystkim

    Nie "musisz" z nim być. Pomyśl o sobie i dzieciach. Wiem, ze to jest strasznie trudne, ale to jest jedyne wyjście! Trzeba rozpocząć życie na nowo. Tacy ludzie się nie zmieniają. Odwagi.
  16. tornados

    Witam wszystkich!!!!

    Sam się sobie dziwie, że się zdecydowałem tam poleźć. Jeszcze parę lat temu byłoby to dla mnie nie do pomyślenia, pomimo tego że było ze mną dużo gorzej niż jest teraz. Po prostu pewnego dnia stwierdziłem, że mam gdzieś czy ktoś się dowie, że będę się bał spotkania z psychiatrą i poszukałem na necie, zadzwoniłem, umówiłem się, poszedłem (oczywiście przed wizytą dopadł mnie mój towarzysz - strach). Wiem, że nie jest to łatwe, wręcz piekielnie trudne, ale trzeba podjąć męską decyzję i rozpocząć zmianę swojego życia. Pozdr.
  17. tornados

    Witam wszystkich!!!!

    Witam. Choruję na fobie społeczną. Obecnie jestem na ważnym etapie mojego życia. Pomimo, że mam już 30 lat, nie miałem odwagi dotąd nic z tym zrobić. Do niedawna. Parę tygodni temu zdecydowałem się udać do psychiatry i rozpocząć psychoterapię. Wiem, że to dopiero początek i jeszcze wiele mnie czeka, ale mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Pozdrawiam Was Wszystkich.
  18. Kiedyś umówiłem się z dziewczyną na randkę do kina. Wcześniej nie widzieliśmy się, była to znajomość czatowa . Kupiliśmy bilety i zaczeliśmy rozmawiać, bo było jeszcze trochę czasu do seansu. Byłem strasznie zdenerwowany i miętoliłem swój bilet w rękach i w końcu go podarłem. Pani która kasowała bileciki była zdziwiona delikatnie mówiąc, gdy pokazałem to coś co pozostało po bilecie. Byłem przerażony i chciałem zapaść się pod ziemię. Na szczęście w końcu mnie wpuściła, a dziewczyna tego nie zauważyła.
×