
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
slow_down, współczuję. Czuję się dobrze i spokojnie. Powód musi być jakiś zewnętrzny - bo myśli takie same jak co dzień. Może to ta deszczowa, wiosenna pogoda, może to, że musiałam dziś rano zwlec zwłoki (praca na 7-ą) i już byłam na spacerze, może magia świątecznych pierników na śniadanie (cukier krzepi) :) -- 02 sty 2015, 15:23 -- Co o tym sądzicie? Miewacie takie okresy? Biorę fluo i chyba mam, niestety na przemian z przygnębieniem (zmiany w ciągu doby). <> http://www.biomedical.pl/psychologia/prozac-tabletka-szczescia-192.html -
Jak sobie radzić z rozstaniami, jak stać się nieczułym?
refren odpowiedział(a) na tbadoo temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie dowalajcie człowiekowi. tbadoo, nie da się całkiem zobojętnieć, jeśli się chce kochać. Sam piszesz, że w jednym związku się przyczaiłeś i nie byłeś za bardzo zaangażowany - dla mnie to jest zrozumiałe, że ktoś z takim doświadczeniem i sposobem reagowania, jak Ty (próba samobójcza) czuje się bezpiecznie w związku, w którym nie kocha za mocno - tylko że sam widzisz, że to nie ma przyszłości. Moim zdaniem możesz wzmocnić system weryfikacji :) - to znaczy np. nie angażować się w związki "zdalne" - to bardzo zwodnicze, silne emocje a mało realizmu i przyglądać się kolejnym kandydatkom na zimno, zanim się jeszcze zakochasz. I swoim reakcjom (czy nie tracisz krytycyzmu). Możesz też poczytać coś o uzależnieniu od miłości (głównie publikacje skierowane do kobiet, ale myślę że problem jest ten sam w przypadku mężczyzn, tylko rzadszy) http://www.kobieceserca.pl/ksiazki.html Szkoda że nie masz przyjaciół. Na pewno wiesz z poprzednich razów, że ból mija, a z każdym dniem jest lepiej. -
monk.2000, poza tą pracą dorywczą w grudniu, to czymś się zajmowałeś? (poza siedzeniem w internecie, grami i słuchaniem muzyki?) Uczysz się? Tak z ciekawości pytam.
-
Jeśli dwie rzeczy nie są identyczne, to właśnie znaczy, że jedna z nich jest od drugiej pod pewnymi względami lepsza. Zgadza się. Marchewka jest lepsza w dostarczeniu pewnych witamin, mięso składników budulcowych i energetycznych, a zatem jest również lepsze w zaspokojeniu głodu i podtrzymaniu życia. A w czym jest lepsza modlitwa siostry zakonnej, od modlitwy świeckiej osoby? To, że my nie potrafimy zrobić takiego porównania nie znaczy, że każda z modlitw jest tak samo skuteczna. Litości, nikt nie mówi, że modlitwa osoby zakonnej jest lepsza od modlitwy osoby świeckiej, ale Ty się upierasz, że ktoś ma bronić tego twierdzenia.
-
Porównałam modlitwy osoby świeckiej i zakonnej do dwóch rodzajów pożywienia. Porównanie to w prosty sposób mówi, że to, że rzeczy się różnią, nie znaczy, że jedna jest gorsza od drugiej. Choć może odpowiednie byłoby tu porównanie do kotleta i marchewki - jedno i drugie dostarcza odpowiednich składników, jest potrzebne i się wzajemnie uzupełniają. Co do "nieprawidłowości" porównania - owszem, można porównać modlitwy do zrobionych przez kogoś potraw i przyjąć, że jedna jest smaczniejsza, a druga mniej - czyli jedna się Bogu mniej podoba, lub że jest mniej skuteczniejsza od drugiej. Ale to nie jest chrześcijański punkt widzenia, bo wartość modlitwy nie zależy od tego, przez kogo jest "wykonana" i nie możemy w prosty sposób ocenić skuteczności modlitwy, bo Bóg działa w sposób niewidoczny i nieraz nie widać jakie łaski komu zsyła, co jest dla kogo dobre i do czego będzie prowadzić. Wartość modlitwy nie sprowadza się do "skuteczności" czyli do tego, czy zaistnieje jakiś skutek, będący dowodem wysłuchanej prośby, nie każda modlitwa jest zresztą prośbą. Modlitwa odmienia serce człowieka i otwiera je na więź z Bogiem i to jest przede wszystkim jej wartość. Oddaje też Bogu sprawiedliwość - bo należy Mu się uwielbienie, jako istocie nieskończenie dobrej, w dodatku przez wielu znieważanej, więc modlitwy uwielbienia wynagradzają Mu bluźnierstwa. Więc nie chodzi w modlitwie tylko o spełnienie przez Boga jakiejś zgłoszonej przez nas potrzeby. -- 01 sty 2015, 20:21 -- Niemniej na pewno modlitwa też przynosi skutki w postaci zwiększenia się dobra na świecie i jestem pewna, że wiele zawdzięczamy zakonnicom, które się modlą za świat, nawet nie jesteśmy świadomi ile. Ktoś kiedyś ironizował przy Pawle Kukizie z rozmodlonych staruszek (moherów), na co on "niech się modlą, może nam coś wymodlą". Podpisuje się pod tym.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Mnie fascynuje kompletna niezdolność Polaków do łączenia tego, że występują różne niedogodności z tym, kto rządzi. Dla Polaków to dwa odrębne światy: rząd jest dobry, a poza tym wszystko jest samo z siebie do dupy. -
Problem z żoną- możliwy rozpad związku małżeńskiego.
refren odpowiedział(a) na Darek0106 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Darek, rodzina jest systemem i nie ma tak, że problem leży tylko po jednej stronie. A Ty lokujesz problem tylko w żonie, oczekujesz, że ją zdiagnozujemy (jakie ma zaburzenia), albo określimy jej osobowość i damy Ci klucz, jak na nią wpłynąć. Szukasz przyczyny tego, że nie jest dobrze wokół siebie (może relacja żony z przyjaciółką), a Twoje postępowanie nie ma nią wpływu? Chcesz być jej autorytetem, mentorem i zapewne masz żonie w tym względzie sporo do zaoferowania, ale życie z mentorem, który zawsze cię przegada, zawsze wie, co jest dla ciebie dobre i słuszne, źle znosi konkurencję (przyjaciółkę) i proponuje ci terapię wobec braku porozumienia - na dłuższą metę ciężkie do zniesienia (wiem coś o tym), choćbyś miał najjaśniejsze zalety. Mówisz że problemem jest brak dialogu, a za dialog odpowiadają dwie osoby. Może daj żonie samodzielnie myśleć, być sobą, popełniać błędy, to w razie potrzeby doceni Twoją pomoc. -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Ja również, oby ten rok był spokojny i pełen kolorów, niech nam wszystkim da poczuć, że warto żyć i że nie jesteśmy na marginesie. -
Jeśli dobrze zrozumiałam, to według Ciebie różnica między zdradą a nie-zdradą jest taka, że w drugim wypadku uprzedzasz partnera, że wolisz kogoś innego. Potwierdzasz więc właśnie mój pogląd, że związki nieformalne są pewną iluzją, a zdrada to pojęcie płynne (poza małżeństwem), zwłaszcza że mało kto najpierw powie swojemu partnerowi googbye, a potem pójdzie do łóżka z kimś innym, raczej to działa na zasadzie pokusy, okazji, fascynacji, a własna zdrada jest dowodem (usprawiedliwieniem pretekstem) dla zdradzającej osoby, że poprzedni związek się "wypalił" (tak sobie mówi). -- 31 gru 2014, 15:23 -- Jeśli jednak przyjąć definicję, którą ktoś podawał, że zdrada to zawiedzione zaufanie, to o zdradzie można mówić odnośnie każdego związku. Nawet przyjaciel może zdradzić np. rozgłaszając coś, co miało być tajemnicą. -- 31 gru 2014, 15:29 -- Ja tez tego tak nie widze... natomiast moze zaiskrzyc z kims kogo spotykam , moze tak mnie pociagac ze bede miala ochote sie z nim przespac i wtedy moj partner bedzie pierwsza osoba ktora sie o tym dowie ZANIM to zrobie To dojrzałe, ale mało kto tak zrobi. I też jednak potwierdza moją myśl, że jeśli ktoś się nie zobowiązał "i Cię nie opuszczę...", to nie możemy mieć pretensji, że zmienił zdanie i odchodzi. Czyli nie można oczekiwać czegoś, co nie zostało obiecane, a małżeństwo, wydaje mi się, jest jedyną formą obietnicy stałości związku. Nie wierzę, że ludzie sobie od tak mówią "słuchaj, chcę być z Tobą na zawsze", gdyby ktoś był tego pewny to wziąłby ślub. Tak to widzę.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Dla Ciebie to nie najłatwiejszy okres, ale się cieszę, że zajrzał tu ktoś z tej drugiej strony - to znaczy ktoś kto mimo zaburzeń daje radę. Znam też mamę, która nie bierze leków, mimo że przeszła przez poważną depresję poporodową i dała radę, życzę zdrowia - z lekami czy bez i radości - która wynagrodzi gorsze chwile. -- 30 gru 2014, 21:32 -- Kiedyś też nie znałam stanu mieszanego, jechałam na małej dawce wenlafaksyny, przy depresji czy natręctwach zwiększałam dawkę i nie miałam problemu, że mnie to rozchwieje, przy każdym zjeździe wiedziałam, że kiedyś minie.... Kurcze, nie zdawałam sobie wtedy sprawy, jakie życie było piękne. -
Tak, ja, fajna zabawa, zwłaszcza jak znajdzie się ktoś znajomy, kto będzie to czytał. Kolega też pisał, z naszego forum (dawniej), potem się przeniósł na portal literacki i odnosi sukcesy. Czy to działa terapeutycznie? Moim zdaniem tak, przez pisanie nadaję kształt jakimś historiom, sens, mają początek i zamknięcie i czuję się po napisaniu spełniona - że to wszystko w moim życiu nie działo się tak zupełnie na marne, bo przynajmniej mam materiał do pisania i myślenia. Miałam też w swoim życiu osoby, które "uciekły" bez pożegnania, więc pisałam na blogu to, czego nie mogłam im powiedzieć.
-
No ale nikt nic takiego nie napisał. Mowa jest o tym, czy pojęcie zdrady się odnosi do związków nieformalnych (ja to kwestionuję mówiąc, że nie można od kogoś wymagać czegoś do czego się nie zobowiązał) i o tym na ile ludzie ludzie czują się w tych związkach do czegoś zobowiązani (Ty twierdzisz, że wierność i wzajemny szacunek są oczywiste i nie trzeba tego komuś obiecywać), a nie o wyższości małżeństwa czy o tym, który związek jest prawdziwy, a który nie i w którym się ludzie mniej zdradzają.
-
Candy14, Ty w takim razie możesz być ekspertem jedynie co do swojego związku, bo w innych nie jesteś i nie wiesz co czują osoby, które je tworzą.
-
Rzadko ludzie dokładnie i jednoznacznie definiują swój związek niemałżeński, nieraz i po kilku latach mogę być rozbieżności między dwojgiem, np. kobieta chce wreszcie ślubu, a on się zastanawia czy chce zobowiązań, bo może "za rogiem czeka kobieta jego życia" (ale nie powie o tych wątpliwościach swojej partnerce, jeśli nie jest zdecydowany na rozstanie). A mieszkają razem i są "parą". Owszem, trwałe związki się opierają raczej na tym, że ludzie się szanują i są sobie wierni, ale jeśli "ślub im nie jest potrzebny" to zwykle nie są pewni czy nie przyjdzie chwila że im się tego odechce. Owszem, ładniej jest najpierw zakończyć jeden związek, a potem zacząć nowy, ale z tego co widzę, to w 90-ciu procentach jest odwrotna kolejność. W przypadku rozpadu małżeństwa też tak bywa, ale tu wiadomo, kto kogo zdradza.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
U mnie póki co odbicie się z dołka, próbuję wrócić do żywych, mniej więcej co drugi dzień zahaczam o przebitkę w górę, jestem na granicy nakręcenia i spalającej euforii, ale na szczęście na tej granicy się zatrzymuję. Z kolei każdy stres zmienia się w przykry niepokój z lekkim przyspieszeniem myśli. Ale to mija po jakimś czasie. Łapię też natręctwa i wtedy wpadam w dołek. Na razie jednak może być, oby choć taki stan się utrzymał, bo mam zaległości z całego semestru na studiach i potrzebuję chwili oddechu, żeby nadgonić. Nie jest super, ale czuję dziś, że warto żyć. Chwilo trwaj. Fluoksetyna 29 Ketrel 300 Lamotrygina 200 -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
_Jack_, a Ty tylko ten esci jesz i nic więcej? -
Czy to znaczy że Dark Passenger opuścił forum? Bo jeśli nie, to po co ten konkurs?
-
Ale można by zrobić ankietę. Poprawna pisownia to a) żułw b) rzułw c) rzułf d) rzółw
-
Nie, bo się wymienia, rzułw-rzułwica
-
Pisze się rzułw a nie żułw.
-
I tu się nie zgodzę dlaczego jakiś papierek miałby coś zmieniać. Mam wielu znajomych którzy żyją latami ze sobą tylko w jakimś zobowiązaniu mają własne dzieci ze sobą już kilkuletnie jest im tak dobrze i są sobie jakoś wierni a niektóre małżeństwa po paru miesiącach się rozłażą więc co to ma do rzeczy. Nie piszę, że papierek coś zmienia, ale że ciężko wymagać od kogoś czegoś, jeśli się do tego nie zobowiązał. -- 29 gru 2014, 14:11 -- Ateiści też sobie cenią małżeństwo. Nieraz ludzie się zawiedli na małżeństwie formalnym i czują się szczęśliwsi bez niego. Małżeństwo też nie przetrwa bez wzajemnego szacunku. Wydaje mi się jednak, że jeśli ludzie mówią "nie potrzebujemy papierka, jest nam ze sobą dobrze" czy "kochamy się i jesteśmy szczęśliwi" to przyznają, że ich umowa z partnerem działa, dopóki im będzie dobrze i dopóki będą szczęśliwi. Wydaje mi się, że przeciwstawiając się tymi twierdzeniami przypisywaniu małżeństwu większej wartości, chcą właśnie powiedzieć, że związek powinien się opierać na wzajemnej chęci bycia razem ze sobą, a nie na formalnościach, czyli umowa jest rozwiązywalna. I mam wrażenie, że to właśnie sobie cenią. Więc skoro jest rozwiązywalna, to czemu mieć pretensję o zdradę? Może ktoś właśnie przestał być szczęśliwy ze swoim partnerem i chcę być szczęśliwy z kimś innym.
-
Zdenerwuję Was. Mam pogląd, że zdrada jest czymś, co dotyczy jedynie małżeństwa. Jako pojęcie. Tak zwane "związki" są iluzoryczne, zaczynają się i kończą, w gruncie rzeczy nikt w nich nie zobowiązał się do wierności i stałości, więc dlaczego tego od niego wymagać? I jeżeli każdy może zmienić partnera, to może seks z kimś innym nie jest zdradą, tylko zmianą? Jeśli np. facet sypia z dwiema kobietami naraz, to którą zdradza z którą? Zakładamy, że "prawo" do "partnera" ma ten, kto z nim był wcześniej i dłużej, ale dlaczego? Nie mówię, że popieram jakieś sytuacje poligamiczne czy dowolność (że bez ślubu to nie zdrada, więc akceptuję), ale taka "zdrada" to bardziej dla mnie nielojalność czy oszustwo (jeżeli ktoś próbuje ukryć fakty przed drugą osobą, żeby jej nie stracić i nie daje jej przez to prawa prawdziwego wyboru). Jeśli chodzi o zdradę emocjonalną i flirt, to są szkodliwe i rozbijają więź, jeśli się rozwijają przez dłuższy czas, to zwykle jest po związku, ale w tym ciężko kogoś złapać na gorącym, bo pojedyncze jej przejawy można zwykle różnie interpretować i nie da się łatwo stwierdzić czy wszystko ok, czy nie, przynajmniej na początku. Myślę że bardziej niż "co" tu przemawia "jak długo" i "w jakim nasileniu". Mi się zdarzało, że chodziłam do kina z kolegami mimo że kochałam swojego chłopaka, żeby odreagować to, że on mnie mniej, z kolei raz znajomość, która miała duży wpływ na rozpad mojego związku rozwijała się miesiącami głównie przez skajpa.
-
Mój ostatni pięciowersowiec: Pies je w okamgnieniu Mors nie płacze nad obiadem Usypiam nad kartką papieru Niech myśli za mnie długopis I tak cytryny nie będą latać.
-
Nie. Skończyłam studia podyplomowe, gdzie m.in. uczyłam się o biblioterapii i terapii twórczością, tam mieliśmy m.in. właśnie takie ćwiczenie, napisałam że to zabawa, bo nie powiem przecież, że napisanie 5-wersowego wiersza ma moc uzdrawiającą, bo tylko to zrodzi nieporozumienia, ale nawet taka zabawa rozwija myślenie twórcze i refleksyjne, co może mieć znaczenie terapeutyczne. Żeby pisać, nie trzeba pisać o pisaniu, tylko zacząć.
-
Znam taką zabawę, nie wiem czy działa terapeutycznie, ale nieraz powstają z niej fajne rzeczy. Trzeba zapisać 5 pierwszych rzeczy (rzeczowników), które przychodzą komuś na myśl i 5 czynności - bez żadnego analizowania, zastanawiania się. A potem pierwszy rzeczownik się łączy z pierwszą czynnością i trzeba z tego zrobić wers wiersza (najlepiej moim zdaniem wychodzi biały), i z kolejnymi tak samo. Jakby ktoś próbował, niech zamieści rezultat.