Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. 1234qwerty, zacznijmy może od tego, skąd się wzięła ta komórka. Bo jak dotąd, na naszym niezwykle rozwiniętym poziomie cywilizacji, nie umiemy stworzyć żadnej żywej komórki od zera, ale, zdaje się, wierzysz, że powstała ona przez przypadek.
  2. Od czegoś trzeba zacząć. Ale chętnie przeczytam jakieś lepsze wytłumaczenie, jak powstały związki organiczne i kod DNA i w jaki sposób się zaczął powielać. Albo cokolwiek, co wyjaśni, skąd się wzięło życie w tej prazupie czy w co tam wierzycie ( z całym szacunkiem do tej wiary), w jaki sposób to życie znalazło sobie inne życie, żeby się zacząć z nim rozmnażać, nauczyło się znajdować pożywienie itd.
  3. Co do źródła słowa "wyłoniło się" - w tym stylu podaje się wiedzę na temat ewolucji w podręcznikach i programach popularno-naukowych. Wzięłam pierwsze z brzegu opracowanie - mamy "powstało samorzutnie", co na jedno wychodzi. Tak uczy się dzieci. Jak to czytam, nie widzę dużej różnicy z wersją "na początku był chaos". Taka bajeczka. http://www.sciaga.pl/slowniki-tematyczne/2478/biogeneza-czyli-powstanie-zycia-na-ziemi/ -- 09 wrz 2013, 23:59 -- 1234qwerty, chętnie podyskutuję na temat ewolucji (to znaczy niekoniecznie chętnie, bo zajmie mi to trochę czasu, ale czytając posty na tym forum mam wrażenie, że to nieuniknione). Najpierw tylko, jakbyś mógł, napisz - co rozumiesz przez teorię ewolucji, co według Ciebie ona wyjaśnia i co zostało dowiedzione. Będzie prościej.
  4. Dlatego niczego nie wyjaśnia. Nie udało się też stworzyć drzewa filogenetycznego i koncepcja o pokrewieństwie wszystkich gatunków nie została potwierdzona (źródło : wikipedia). Na razie udało się dowieść, że jeśli odpowiednio długo maltretuje się muszkę owocówkę, to można stworzyć mutację, która nie chce się rozmnażać (w warunkach laboratoryjnych) z reprezentantem podstawowej wersji tej muszki - co ma dowodzić zmienności gatunków. Oraz, że jeśli jakiś gatunek pierwiosnka podwoi przypadkowo fragment chromosomu, to ma nieco inne kwiatki niż wcześniej. I inne tego typu "rewelacje" :)
  5. Ewolucja nic nie wyjaśnia, a już na pewno nie to, w jaki sposób powstały żywe organizmy z materii nieorganicznej i kod DNA. Magiczne słowo ewolucjonistów "wyłoniło się" nie jest bardziej naukowe niż "na początku Bóg stworzył".
  6. Skoro jesteś atrakcyjna i masz powodzenie, to możesz sobie przebierać w mężczyznach i wybrać takiego, który będzie miał takie podejście do życia i wrażliwość, jakie Ci odpowiadają. Jesteś w dobrej sytuacji. Jeśli ktoś chce być ceniony za swoje kwalifikacje, to musi udowodnić, że je ma i męczyć się z zazdrością i intrygami innych. Osoby nieatrakcyjne też się użerają z ocenianiem po pozorach i stereotypami, muszą nieraz udowadniać, że są coś warte - więc dlaczego atrakcyjne miałby mieć inaczej? Nie daj Boże być np. grubym - i być traktowanym jako ociężały, objadający się leń... Narzekasz na stereotypy, ale sama się nimi posługujesz - w stosunku do mężczyzn. Moim zdaniem taki jest "urok" życia, że jeśli się chce coś z niego wycisnąć dobrego, to trzeba iść pod prąd - zarówno ocen innych, jak nie raz i wznieść się ponad własne uprzedzenia. Wszyscy jedziemy na jednym wózku. Urocze. Coś jak "Śluby panieńskie" Napisz jak Ci poszło
  7. Współczuję, ale ten problem to na pewno nie jest nieodpowiedzialność, tylko nerwica. I z czasem sobie z nim poradzisz. A opieka nad dzieckiem dla kogoś niedoświadczonego to duże wyzwanie, nawet jak nie ma żadnych problemów.
  8. Opętanie, z tego co wiem, nie daje się wyleczyć metodami, którymi się leczy zwykłą chorobę psychiczną. Dlatego leczenie klasyczne, psychiatryczne nie kłóci się z egzorcyzmami. Opętanie jest też sklasyfikowane jako oddzielna jednostka chorobowa w psychiatrii. http://warszawa.pcts.pl/arts/TRANS-OPETANIE-kategorie-teologiczne-czy-psychiatryczne-histeria-schizofrenia-mania-zaburzenia-dysocjacyjne-a1-29.html -- 08 wrz 2013, 18:16 -- Ale to, że komuś nie pomaga leczenie psychiatryczne to nie jest powód, żeby sobie z miejsca wkręcać opętanie - bo zaburzenia psychiczne w ogóle się leczą ciężko i powoli, to choroby przewlekłe.
  9. Niechcący i nieświadomie :) Może dużo piszę o odpowiedzialności, bo mi jej we mnie bardzo brakuje... -- 08 wrz 2013, 17:45 -- Jedno też nie wyklucza drugiego. -- 08 wrz 2013, 17:55 -- To, na ile siebie oskarżamy zależy od tego, ile od siebie wymagamy, jak wysoko sobie stawiamy poprzeczkę. Nerwica jest często efektem pragnienia doskonałości, perfekcji. Tylko, że św. Faustyna nie miała nerwicy. Moim zdaniem kluczowe jest to, czy dążenie do doskonałości daje komuś poczucie sensu, radości - czy też jest dla niego udręką - gdyż czuje on, że popada w absurd, że to dążenie niszczy mu życie, a nie wzbogaca go.
  10. Nie przejmuj roli terapeutki, to chyba nie jest Twoje zadanie, żeby przeanalizować problem i znaleźć rozwiązanie - jeżeli jemu będzie zależeć, żeby było lepiej, to sam się tym zainteresuje. Ty możesz tylko wyraźnie mówić, że Ci przeszkadza takie zachowanie, na tyle wyraźnie, żeby mu to uprzykrzało życie albo na tyle przejmująco/zdecydowanie, żeby dotarło do niego, że takie zachowanie jest zagrożeniem dla Waszego związku. Takie jest moje zdanie.
  11. refren

    Co teraz robisz?

    Próbuję znaleźć kąt, pod jakim należy skręcić wałek do włosów, żeby wyszedł dobry lok.
  12. rany...jaki to jest wyuzdany seks? I dlaczego ma dotyczyc tylko homo? hetero tez lubia seks analny i jakos jest na to spoleczne przyzwolenie. A co do zmiany partnerow...popatrz ile nawet na tym forum jest osob hetero ktorym zwiazki nie wychodza i maja nowych partnerow. To czy mamy malo czy duzo ie zalezy od orientacji tylko od dojrzalosci do zwiazku. Przykladem moze byc dlugoletni zwiazek Raczka ze Szczyglem To, że pary hetero uprawiają jakiś rodzaj seksu nie jest dla mnie argumentem, czy jest on wyuzdany czy nie - ale nie miałam na myśli seksu analnego. Wbrew obiegowym opiniom to nie jest wcale podstawowa aktywność homoseksualistów, równie częste są praktyki sado- masochistyczne, np. sprawianie sobie bólu przez wkładanie pręta do cewki moczowej, oddawanie na siebie odchodów czy "samkowanie" ich. Moim zdaniem trzeba dużej elastyczności poglądowej, by nazwać to normą - choć w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe. Co do trwałości związków homo - nie mówię, że to niemożliwe. Dążenie do życia z kimś, to naturalny odruch - każdy wymaga czasem opieki i chce mieć kogoś, na kim można polegać. Nie przeczę też, że między partnerami homoseks. nie może być więzi - mówię tylko, że to inny rodzaj więzi niż w związku kobiety i mężczyzny. Mieszkam z koleżanką, nie jestem z nią w związku, ale czuję z nią więź - wytwarza ją samo to, że mamy wspólny dom, wspólne problemy z nim związane, jesteśmy ze sobą na co dzień - więc tym bardziej taka więź się wytwarza u ludzi, których łączy wspólne zaspokajanie swoich potrzeb seksualnych. Ale ta więź u homoseksualistów nie jest oparta na dopełnianiu się pierwiastka kobiecego i męskiego - a fenomen ten nie sprowadza się do różnic seksualnych, biologicznych, ale jest na tych rzeczach zbudowany- więc nasze ciało, różne mechanizmy psychiczne, seksualne z tym współpracują. Na tym opierają się związki i ciężko bez tego znaleźć mocne spoiwo. Nie zastanawia Was, dlaczego w związkach homoseksualnych jedna osoba jest bardziej mężczyzną, a druga bardziej kobietą, po co odgrywają różnicę płci, skoro rzekomo pociąga ich ta sama płeć, co ich własna? Rpzumiem , ze milosc po 50 sie nie zdarza a jak ludzie w tym wieku sie pobieraja to juz seksu nie uprawiaja ..no bo biologicznie to kobiety juz tak srednio do rozrodu sie nadaja. A jak ktos nie chce , nie moze miec dzieci to seks powinien sobie odpuscic bo nie sluzy prokreacji i milosc takich ludzi nie jest prawdziwa? Nie rozumiem tego kontrargumentu, nie uprawia się seksu tylko w celach rozrodczych, ale seks istnieje dlatego, że istnieją różnice płci związane z rozrodem. Po 50tce nie przestaje się być kobietą czy mężczyzną. POwaznie? Uczylabys syna ze ma sie bic bo inaczej bedzie homo? wpajala dziecku agresje i ze konflikty zalatwia sie rekoczynami? Mówimy o zabawie, a nie o rozwiązywaniu konfliktów. Agresji nie trzeba dziecku wpajać, gdyż każde dziecko, jak też człowiek, ma ją w sobie - tak nas wyposażyła Natura. Trzeba ją więc odpowiednio rozładowywać i przekierowywać, na pewno nie tłumić. Agresja jest potrzebna chociażby do obrony siebie czy kogoś słabszego. Jeśli ktoś Cię napadnie, nie usiądziesz z nim na ławce i nie będziesz analizować z nim emocji, które skłoniły go do napaści. Nie odnoszę się do związku zabaw z bijatykami z orientacją - nie mam wiedzy na temat takich zależności. Mówię tylko, że ogólnie jestem przeciwna wychowywaniu bezpłciowych chłopców. A i dziewczynki mają w sobie agresję i trzeba się z tym pogodzić. Już pisałam jakie mogą być motywacje. Mogą też być inne. Niektórzy żyją w celibacie i daje im to szczęście. Ktoś może tego nie rozumieć, ale powinien uszanować, że inni mają taką potrzebę i widzą w tym drogę rozwoju. -- 07 wrz 2013, 01:06 -- Katolicki lekarz to jak żołnierz-pacyfista: parodia zawodu. Katolicki lekarz na przykład nie przeprowadzi ci aborcji bo to się kłóci z jego wiarą. I powtórzę po raz trzeci: lekarz wierzący w niepokalane poczęcie to lekarz któremu nie wolno ufać. Moim zdaniem masz ograniczony albo naiwny punkt widzenia na relację wiary i medycyny - chyba, że to tylko przekora. Rozwój medycyny to zasługa bardzo wielu wierzących naukowców. Choćby Ludwik Pasteur - pierwszy, który mi przychodzi do głowy. Ktoś, kto wierzy, nie lekceważy praw przyrodniczych, bada je, ale wierzy, że Bóg czasem może zawiesić ich działanie i że nad nimi panuje - ale to nie ma znaczenia w codziennej pracy, ponieważ nikt zdrowy nie uważa się za Boga. Ateizm w nauce jest bardziej ograniczony - zakłada, że wszystkie zjawiska trzeba wyjaśnić tylko w sposób przyrodniczy i odrzuca z góry możliwość działania innych sił - np. Demiurga, który stworzył świat - nawet jeśli wskazują na to dowody, na przykład kod DNA, który jest skomplikowanym ciągiem logicznym - a rozum mówi, że do powstania takiego ciągu potrzebna jest inteligencja, która go napisze, a nie przypadek. Są programy, które wyłapują szumy pochodzące z kosmosu, szukając w nich jakiś porządków logicznych - co wskazałoby, że produkuje je inteligentna istota. Ale widząc kod DNA współcześni naukowcy nie chcą pomyśleć, że stoi za nim jakaś inteligencja. Komisje kościelne przy procesach kanonizacyjnych, gdy badają domniemane cuda, szukają zawsze najpierw naturalnego wyjaśnienia zjawiska - według najlepszej wiedzy medycznej i konsultując się ze specjalistami, a potem dopiero nadprzyrodzonego. Ateistyczna nauka (czyli nasza współczesna nauka) poprzestaje zawsze na drugim. Która strona ma szersze horyzonty? Wiara uczonych: http://www.ultramontes.pl/Kolbe_48.htm -- 07 wrz 2013, 01:11 -- To samo mam na myśli, ale nie umiem tego może dobrze wyrazić. -- 07 wrz 2013, 01:23 -- Mówię o tym w kontekście tego, że ktoś może nie chcieć żyć w świecie gejowskim/lesbijskim i szukam powodów, dlaczego. Nie wejdę do Twojej sypialni i nie zabiorę Ci zabawek. Wyuzdanie jest po części odczuciem indywidualnym. "Gdzie się kończę ja, tam zaczyna się moje wyuzdanie" - to rewelacyjne według mnie ujęcie Gombrowicza. Ale myślę, że można to uogólnić - gdzie się kończy człowiek, tam zaczyna się wyuzdanie czy perwersja. Ludzie nie jedzą swoich odchodów. Seks nie ma na celu sprawiania sobie bólu.
  13. Ja mam tą świadomość, Kościół nie lubi konkurencji i najlepiej z nią walczyć religijnymi nakazami. Czym się różni święcenie wody od energetyzowania wody to takie same praktyki magiczne. Z tego o mi wiadomo większość "opętanych przez szatana" jest wierzących, często głęboko i praktykujących, nie słyszałem jeszcze o opętanych ateistach co nijak się ma do tego że spowiedź, modlitwa itd zapobiega opętaniu. Nie Kościół, a Bóg nie lubi konkurencji :) W pewnym sensie faktycznie można to porównać, święcenie wody i energetyzowanie. Z tym że święcenie jest jawną praktyką religijną (nie paranaukową), poza tym wiesz w imię czego ta woda jest święcona i do jakich sił się uciekasz - dla nas wierzących, Bóg czy potencjalnie demony - robi zasadniczą różnicę. Owszem, najczęściej opętanymi są ludzie praktykujący -praktykujący satanizm. Z tym że nie każdy kto go praktykuje, jest tego świadomy. Co do tego, że ateiści nie są opętani - to nie jest to prawda (to znaczy tak mówią egzorcyści, Wy im nie wierzycie, ale ja tak) - tylko że ateista nawet jeśli będzie opętany, to nie pójdzie do egzorcysty (co najwyżej jego rodzina) i nie będzie definiował swoich problemów w tej kategorii - tylko będzie czuł, że dzieje się z nim coś dziwnego, może odczuwał jakieś obce moce - ale nie nazwie tego opętaniem. Inaczej mówiąc, opętanie jest kwestią wiary - czyli kwestią interpretacji pewnych zjawisk, która inaczej wygląda u kogoś wierzącego i niewierzącego. -- 07 wrz 2013, 00:02 -- Drwiny i wyższościowe zadęcie (a to przeważa w tym wątku), to nie jest dyskusja, a jako interakcja - bardzo specyficzne doświadczenie, mojego świata to nie wzbogaca.
  14. Niktita, a co Ci teraz sprawia największy problem? Jakie masz rozpoznanie? Jakie masz zapisane leki? Bierzesz je? Co z tym egzorcystą, u którego byłeś na rozmowie? Nie martw się tak tymi natręctwami. Można sobie z tym poradzić i nie oznaczają od razu, że jesteś opętany. Nerwica ma swoje mechanizmy, można je obserwować, starać się je zrozumieć, żeby z nimi wygrać - i powinieneś próbować to robić, walczyć o siebie, posługując się swoim rozumem i korzystając z dostępnej pomocy. Jeśli chodzi o działanie szatana (w które wierzę - jak widzisz, nie jesteś jedynym "szaleńcem"), to każdy myślę się jakoś z nim styka, towarzyszy on nam na co dzień - wykorzystuje nasze problemy, rozkręca złe myśli, pesymizm, poczucie beznadziei, niewiarę w pomoc Opatrzności i w to, że możemy sobie poradzić z trudnościami. Dostępnym na co dzień egzorcyzmem jest spowiedź, modlitwa i komunia. Nie każdy potrzebuje specjalnych środków. Wszystko będzie w końcu dobrze. -- 06 wrz 2013, 06:34 -- Pewnie nie zdawali sobie z tego sprawy, ale to nie jest w zgodzie z wiarą. Takie praktyki jak bioenergoterapia, różdżkarstwo i inne rzeczy tego typu, z pewnością też energetyzowanie wody, Kościół odrzuca. Nie każdy tylko ma taką świadomość.
  15. Pomieszanie z poplątaniem. Religia nie jest przymusowa. Nie masz minimum rzetelności wobec faktów, skoro piszesz taką rzecz - bo nie możesz tego nie wiedzieć. Kościół nie ma żadnych środków przymusu i nie może nikomu niczego zabronić. Mówienie tu o mentalności Kalego nie ma żadnego sensu logicznego. Nauczanie o tym, że coś jest dobre, a coś złe, nie jest tym samym, co wprowadzanie jakiegoś prawa. Każdy może zignorować to, co mówi Kk, nie uważasz chyba, że nikt nie stosuje antykoncepcji, bo wszyscy się tak bardzo przejęli nauką Kk? Każdy może się nie zgodzić z tym, że linia podziału między dobrem i złem faktycznie tak przebiega, jak mówi Kk, albo ktoś może uznać, że coś jest złe, ale nadal będzie to robił, z różnych powodów (bo na przykład nie potrafi inaczej) albo w ogóle może nie zaprzątać sobie głowy tym, czy coś jest dobre czy złe. To znaczy ja wierzę, że istnieje sumienie i dlatego ciężko jest w istocie zignorować granicę między dobrem a złem, ale to jest inna kwestia. -- 05 wrz 2013, 02:14 -- W naszych czasach dominującą tendencją staje się hedonizm, dlatego mówienie o odmawianiu sobie seksu jest dla niektórych nie do przyjęcia. Jednak niektórzy widzą powody, by się powstrzymywać od seksu homoseksualnego. Myślę, że może tak być, bo 1) ważniejsze dla nich jest życie zgodne z sumieniem, a czują, że to jest z nim niezgodne/wiara jest dla nich ważniejsza niż seks 2)czują, że związki homoseksualne nie dają prawdziwego szczęścia, a pogoń za nimi prowadzi do poczucia pustki 3) nie chcą żyć w świecie zdominowanym przez wyuzdany seks i ciągłe zmiany partnerów i ryzyko zarażenia HiV (które zwłaszcza dla gejów jest wielokrotnie wyższe niż dla osób heteroseksualnych) W związku heteroseksualnym możliwa jest pewna jedność - biologicznie popęd służy do płodzenia potomstwa, człowiek jest tak zaprogramowany - by szukać osobnika przeciwnej płci, uzupełniać się z nim - emocjonalnie, biologicznie i mieć z nim potomstwo. To wszystko nie jest do osiągnięcia w związku homoseksualnym, dlatego opierają się one głównie na seksie, który z kolei głównie opiera się na perwersjach i wynaturzeniach - z braku właśnie tego współdziałania, pomocy ze strony natury, własnego organizmu, różnic płciowych (też emocjonalnych czy wręcz duchowych) i możliwości realizacji celów wyższych (posiadanie dzieci) musi się opierać na czymś sztucznym. Dlatego zachowania homoseksualne mogą prowadzić do cierpienia. Jeb! Kolejne zestawienie homoseksualizmu z alkoholizmem i narkomanią. Nie ma to jak wymienić gejów i lesbijki w jednym szeregu z alkoholikami i ćpunami. Czekam na heteroseksualistów namawiających do nawrócenia się i nieulegania swoim seksualnym skłonnościom oraz życia w "białych małżeństwach". W końcu różnimy się od zwierząt i potrafimy zawładnąć nad swoim pociągiem do płci przeciwnej Pełna zgoda. Tak samo nieludzkie będzie powiedzenie komuś: urodziłeś się czarny, musisz być dalej czarny i czarny umrzesz. Chociaż ja osobiście nie zakazuję nikomu przerobić się na Micheala Jacksona. Według mnie słuszne pytanie. To zależy co uznajemy za psychoterapię i za jej cel. Jeżeli celem ma być leczenie człowieka z różnych zaburzeń, to terapii "leczącej homoseksualizm" nie można nazwać terapią, bo homoseksualizm nie jest chorobą. Natomiast można dopuścić działalność takich "terapeutów" na tej samej zasadzie na jakiej pozwala się działać innym oszustom. Też tak sądzę. Chciałbym zaznaczyć, że istnieją także ludzie o orientacji biseksualnej, dlatego do zmiany orientacji podchodziłbym sceptycznie. -- 05 wrz 2013, 02:16 -- No niestety, od "Jeb!" zapomniałam skasować - bo to cytaty, które są tu spamem. Nie mogę już poprawić. -- 05 wrz 2013, 02:34 -- Ty właśnie pokazujesz podejście schematyczne - to znaczy myślenie, że Fronda nie może opierać się na poglądach specjalistów / nikt kto uważa, że homoseksualizm nie jest normalny nie może być specjalistą Dlatego właśnie środowiska gejowskie nie powinny torpedować wszelkich badań, prób znalezienia innej genezy homoseksualizmu niż ta, że jest on wrodzony (a nie zostało to jak dotąd dowiedzione) Ale robią to, być może zabierają ludziom szansę na rozwiązanie ich problemów. -- 05 wrz 2013, 02:37 -- MUahaha lekarze należący do grupy ludzi wierzących w ciążę bez stosunku i zmartwychwstanie - nooo, nie ma to jak opinia specjalistów xD xD Rozumiem, że jeśli idziesz do przychodni lekarskiej albo do szpitala, to wierzysz w to, że pracują tam sami ateiści, którzy nie wierzą w Biblię. Jak też że wyłącznie tacy wypracowali osiągnięcia w historii medycyny. Twój spokój może kiedyś runąć. Nawet na pewno. -- 05 wrz 2013, 02:49 -- To jest wątek poboczny, ale ciekawy przykład niezrozumienia katolicyzmu. Bijatyki, bójki są formą zabawy, która służy m.in. do ćwiczenia posługiwania się własnym ciałem, ataku i obrony, są czymś normalnym - choć we współczesnej pedagogice pojawiają się coraz wyraźniejsze skłonności do wychowywania bezpłciowego, wypłukanego z wszelkich przejawów agresji (a jest to instynkt). Ale chęć wykluczenia z życia dzieci bijatyk nie ma nic wspólnego z miłością bliźniego ani katolicyzmem. Moim zdaniem nie ma też sensu w ogóle. -- 05 wrz 2013, 03:02 -- Poczucie sensu i konieczności jest czymś względnym i subiektywnym. Zdrowie psychiczne ma wiele definicji. Ciężko tu o jednoznaczność. Ośrodki prowadzące taką terapię mają swoją dokumentację i statystki, która pokazują jaki mają stopień skuteczności - tzn. na przykład ile procent osób po ukończonej terapii zachowuje abstynencję od homoseksualizmu, a ile stworzyło związki heteroseksualne (ten drugi odsetek jest znacznie mniejszy). Nie chce mi się szukać danych, ponieważ i tak ktoś je podważy, jak też kompetencje tych ośrodków. Ale jeśli środowiska gejowskie chcą zabronić takich terapii, to może najpierw niech wyjaśnią genezę homoseksualizmu i znajdą twardy dowód na to, że jest on wrodzony - bo naukowcom się to na razie nie udało. -- 05 wrz 2013, 03:04 -- Zresztą nawet gdyby był wrodzony, to nie każdy musi chcieć być aktywnym gejem czy lesbijką.
  16. ale pewnie lepiej gdyby ten ktoś inteligentny i z ciekawą osobowością nie był odrażający fizycznie? Nie mówię, żeby sypiać z idiotami, chociaż jeśli dla kogoś to jednorazowa przygoda, to pewnie nie odgrywa to aż tak dużego znaczenia. Ale i trudno mi zrozumieć kogoś, kto np. miałby pociąg fizyczny do chociażby Stephena Hawkinga Ale Hawking twierdzi, że jest szczęśliwy, więc wynika z tego, że atrakcyjność nie jest konieczna do szczęścia. Dla mnie i jednorazowo by nie było fajnie z idiotą, bo by mnie nie kręcił. (Nie mówię też, że akurat Hawking mnie pociąga). Jasne, że najfajniej, żeby było dwa w jednym i że każdy ma jakąś granicę, po której ktoś jest fizycznie zbyt odrażający, żeby do czegoś doszło (bez względu na inne zalety), ale dla mnie prędzej jest możliwe, że pociągnie mnie ktoś brzydki (ale nie odrażający) z osobowością, niż że przystojny idiota czy burak.
  17. U mnie na przykład inteligencja i osobowość się przekłada na pociąg, a to, że facet jest przystojny, niekoniecznie. Ja bym powiedziała, że do łóżka się nie idzie z wyglądem, tylko z osobą. Wbrew pozorom, w łóżku też trzeba mieć o czym gadać. Przynajmniej ja tak uważam.
  18. Niktita, jak się czujesz? Wyszedłeś już ze szpitala, tak?
  19. Pomyliłam się rzecz jasna. W ciągu roku, nie życia. Cieszę się, że przynajmniej uważasz, że to są czarne owce. Ale problemem nie są wypowiedzi medialne, ale dążenia w zakresie prawa, ingerencji w edukację, a teraz w terapię. A tu można mówić o ogólnym, konsekwentnym naporze w kolejnych krajach, a nie incydentach. Nie wiem czy wszystko można tłumaczyć presją. Nie wyobrażam sobie takiej presji społecznej, która zmusiłaby mnie do seksu i małżeństwa z kobietą wbrew mojej orientacji. Naprawdę? Od kiedy? Nic o tym nie wiem. -- 04 wrz 2013, 15:45 -- A jak ktoś by chciał się uwolnić od zachowań heteroseksualnych, to też się dla niego terapia znajdzie? Tak, niektórzy się leczą z seksoholizmu czy patologicznych zdrad. -- 04 wrz 2013, 15:50 -- Nikogo nie pochłania sposób, w jaki inni uprawiają seks. Chodzi o to, że środowiska homoseksualne chcą wymusić na całym świecie, by dostosował się do ich skrzywienia: a więc zmieniać podręczniki, wymusić zakaz głoszenia niewygodnych dla nich poglądów, zmieniać definicje prawne i słownikowe itp. Nie nurtuje Cię pytanie, dlaczego niektórych ludzi tak pochłania sposób, w jaki inni się terapeutyzują? Czyli dlaczego środowiska gejowskie chcą decydować o tym, jaka terapia ma być dostępna, a jaka nie?
  20. Uroda mija, każda ładna kobieta kiedyś się zestarzeje i stanie przed takim problemem, jak Ty teraz - na czym innym oprzeć poczucie własnej wartości - wtedy zaczyna się robić przegląd osiągnięć z całego życia. Liczą się osiągnięcia zawodowe, wykorzystanie swoich zdolności, potencjału, założenie rodziny, dzieci, odpowiedź na pytanie: jakim jestem człowiekiem, czy dałam innym z siebie coś dobrego. Twoja sytuacja zmusza Cię do takiego poszukiwania już w młodym wieku, nie ulegniesz iluzji, że zawsze będziesz piękna i młoda i że nie musisz w siebie inwestować, wysilać się. To może być Twoim zyskiem. Powinnaś chyba szukać czegoś, w czym jesteś dobra i możesz coś osiągnąć. A może kiedy już będziesz mogła mieć operację, uroda też się poprawi i będziesz w ogóle na plusie. -- 04 wrz 2013, 15:19 -- A co do fryzury, makijażu, stroju - może ktoś powinien Ci w tym pomóc, jakiś profesjonalista? Myślałaś o tym, żeby zainwestować w stylizację?
  21. Przykład obiektywnej wypowiedzi, nienacechowanej emocjonalnie, nieobraźliwej i na temat Artykuł jest o tym, że homolobby chce zabronić w ogóle terapii dążącej do uwolnienia od zachowań homoseksualnych - nawet jeśli ktoś ma taką potrzebę, a Ty piszesz, że ktoś ma "pobożne życzenie", by zlikwidować pedałów i narzucić komuś swoją religię.
  22. Czyli – nie czytałem, ale wiem o czym tam jest. Nie czytałem, ale gdybym czytał, to po to, żeby się pośmiać. Nie czytałem, ale się nie zgadzam z tym, co tam jest napisane. Zapewne uważacie się za osoby myślące racjonalnie, wyzwolone z dogmatów i dążące do prawdy obiektywnej, ale Wasza postawa temu przeczy. Postawa racjonalna mówi, żeby oceniać treść, a nie źródło. Rozum wskazuje „nie ważne kto mówi, tylko co mówi”. Czytanie po to, żeby się pośmiać to dobitny wyraz uprzedzenia (czyli nastawienia przyjętego z góry). Kierujecie się nastawieniem emocjonalnym, uproszczeniami i uprzedzeniami. Słowem – wyglądacie na idealny „materiał” do zmanipulowania. Nikt nie odniósł się do meritum, czyli do tego, o czym jest artykuł.
  23. Tylko dlatego, ze sa zaszczuwani w katolickim spoleczenstwie kochajcym blizniego To jest tłumaczenie środowisk gejowskich, które zawsze ustawiają się w charakterze ofiary. Tylko że w społeczeństwach bardzo liberalnych i tolerancyjnych osoby homoseksualne nadal częściej niż przeciętni ludzie zapadają na depresję. Co nie jest dziwne choćby dlatego, że średnia ilość partnerów homoseksualisty w ciągu życia to ok 8, przy takim stylu życia ciężko zachować psychiczną równowagę. Pytanie też, dlaczego żadne dziecko nie marzy, że będzie gejem/lesbijką, skoro to takie fajne? Dlaczego "odkrycie" tej orientacji jest zwykle traumą? Można to tłumaczyć homofobią i posuwać te tłumaczenia do absurdu, ale moim zdaniem coś w takim człowieku po prostu mówi mu, że nie do tego został stworzony, że nie tym chciał być - wbrew całej homoseksualnej ofensywie ideologicznej. Zauważ też, że to homoseksualiści próbują zaszczuć każdego, kto nie wypowiada się po ich myśli posuwając się do absurdu. Przykłady: http://wpolityce.pl/wydarzenia/32744-zwyciestwo-prawdy-w-morzu-propagandy-homoseksualnej-slowa-biskupa-hiszpanskiego-o-nieuporzadkowanej-sklonnosci-uzasadnione http://www.bibula.com/?p=59231 http://nczas.com/wiadomosci/ameryka-polnocna/nagonka-na-katolickiego-boksera-za-sprzeciw-dla-homoseksualnych-malzenstw/ Reakcje tego środowiska na wszelkie odmienne od ich ideologii zdanie są moim zdaniem histeryczne i potwierdzają, że osoby takie czują się w konflikcie ze sobą, ale projektują ten konflikt na otoczenie - stąd ciągłe mówienie o rzekomym prześladowaniu. ale jakie fakty? konkretnie Na przykład takie, że wielu homoseksualistów miało kontakty heteroseksualne, mieli żony i dzieci. Potem "odkrywali", że są gejami. Czasem znowu zmieniali zdanie. Można mówić, że nie od razu sobie uświadamiali swoją orientację. Ale osoby heteroseksualne nie są w większości zdolne do seksu homoseksualnego - dlatego, że ta orientacja naprawdę jest wrodzona. Odsyłam do artykułu, gdzie dość dobrze omówione są kolejne teorie próbujące wyjaśnić genezę homoseksualizmu i zastrzeżenia do nich. Jeżeli masz jakiś ostateczny dowód na to, że homoseksualizm jest wrodzony, to może Ty przedstaw.
  24. Jest wiele teorii na temat nerwicy natręctw, to jest złożone zjawisko i może mieć wiele interpretacji - a jej wybór powinien według mnie zależeć ostatecznie od kogoś, kogo dotyczy problem, bo interpretacja ma prowadzić do tego, aby ten ktoś znalazł nadzieję i kierunek zmian, które doprowadzą go do rozwiązania tego problemu. Ja ostatnio zwracam uwagę na problem zaufania do siebie - to znaczy natręctwa pojawiają mi się wtedy, kiedy mam z tym problem i uważam, że nie mogę na sobie polegać - bo czuję przez skórę, że moje życie podąża w złym kierunku. Sęk w tym, że natręctwa to problemy absurdalne, które przykrywają u mnie te prawdziwe i odciągają od ich rozwiązania. W ogóle Nn kojarzy mi się z jakimś kryzysem własnej podmiotowości - czyli z jakichś powodów ktoś nie wierzy w swoją wolność, zdolność decydowania o sobie, samodzielność, dojrzałość - i dopuszcza możliwość, że nerwica "wie" lepiej od niego, kim powinien być. A rozwiązaniem jest uwierzyć w tę wolność, ale też do niej dojrzeć - bo wtedy traci się podstawy do swoich wątpliwości i można zaufać sobie. No, to pofilozowałam... Macie jakieś swoje interpretacje? To może być ciekawe, taka wymiana...
×