Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ezekiel

Użytkownik
  • Postów

    165
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ezekiel

  1. Cocoseque, postaraj się z lękami walczyć inaczej :) postaraj się nie bać na zaś
  2. Cocoseque, nie wyobrażasz ponieważ nie chcesz tego sobie wyobrazić. Zniewolenie przybiera najróżniejszą postać - nie zawsze jest to alkohol, narkotyki czy nikotyna. Wyrobiłaś sobie nawyk i zwyczajnie wierzysz, że po prostu nie umiesz się tego pozbyć - tylko po pierwsze nie ma nic po prostu "Każde dlaczego, ma swoje dlatego", po drugie świat emocjonalny jest nieskończony i doskonale elastyczny. Pierwszym warunkiem do zmiany tego stanu jest świadomość! Świadomości nie jest równa wiedzy, informacjom, nawet czynom. Możesz wiedzieć, że to jest chore, możesz mieć pełną wiedzę jak to zmienić, ale dopiero świadomość pomoże mi Ci to zmienić. Sprawdź to na sobie - masz wiedzę, lęk jest zły, nakręcanie się lękiem jest chore, masz wiedzę, ale nie ma świadomości bo nic z tym nie robisz. Fascynację zawsze można ukierunkować na pozytywne odbicie, ale najlepiej kiedy tą fascynację zamienisz w świadomość :). Nawet nerwica jest wyrobionym nawykiem, mechanizmem reagowania umysłu, wolny umysł nie jest wolnym od negatywnych reakcji, ale wolny umysł je ignoruje :)
  3. Cocoseque, nie wyobrażasz ponieważ nie chcesz tego sobie wyobrazić. Zniewolenie przybiera najróżniejszą postać - nie zawsze jest to alkohol, narkotyki czy nikotyna. Wyrobiłaś sobie nawyk i zwyczajnie wierzysz, że po prostu nie umiesz się tego pozbyć - tylko po pierwsze nie ma nic po prostu "Każde dlaczego, ma swoje dlatego", po drugie świat emocjonalny jest nieskończony i doskonale elastyczny. Pierwszym warunkiem do zmiany tego stanu jest świadomość! Świadomości nie jest równa wiedzy, informacjom, nawet czynom. Możesz wiedzieć, że to jest chore, możesz mieć pełną wiedzę jak to zmienić, ale dopiero świadomość pomoże mi Ci to zmienić. Sprawdź to na sobie - masz wiedzę, lęk jest zły, nakręcanie się lękiem jest chore, masz wiedzę, ale nie ma świadomości bo nic z tym nie robisz. Fascynację zawsze można ukierunkować na pozytywne odbicie, ale najlepiej kiedy tą fascynację zamienisz w świadomość :). Nawet nerwica jest wyrobionym nawykiem, mechanizmem reagowania umysłu, wolny umysł nie jest wolnym od negatywnych reakcji, ale wolny umysł je ignoruje :)
  4. Cocoseque, jesteś rozsądna, ale nawyk, który często wyrabiamy mimo woli (u Ciebie może być to poszukiwanie adrenaliny w lękowych sytuacjach) nie zawsze jest nabyty świadomie. Tak jak mówiłem, to może być (ale nie musi i pewnie nie jest) mechanizm obronny, który podświadomie wytworzył Twój system emocjonalny, taka reakcja obronna, dzięki temu walczysz z lękami. Są ludzie, którzy wręcz "muszą" pokonywać przedmiot lęku bo bardziej boją się przed samym sobą wstydu związanym z jego odczuwaniem. Różne są przyczyny - zawsze jednak ogólna istota jest podobna - jest skarb, który boimy się stracić. Tak czy inaczej nie mam pojęcia czemu boisz się swojego odbicia - jeśli Avatar ma cokolwiek wspólnego z Twoim wyglądem to... jest naprawdę dobrze:)
  5. Cocoseque, jesteś rozsądna, ale nawyk, który często wyrabiamy mimo woli (u Ciebie może być to poszukiwanie adrenaliny w lękowych sytuacjach) nie zawsze jest nabyty świadomie. Tak jak mówiłem, to może być (ale nie musi i pewnie nie jest) mechanizm obronny, który podświadomie wytworzył Twój system emocjonalny, taka reakcja obronna, dzięki temu walczysz z lękami. Są ludzie, którzy wręcz "muszą" pokonywać przedmiot lęku bo bardziej boją się przed samym sobą wstydu związanym z jego odczuwaniem. Różne są przyczyny - zawsze jednak ogólna istota jest podobna - jest skarb, który boimy się stracić. Tak czy inaczej nie mam pojęcia czemu boisz się swojego odbicia - jeśli Avatar ma cokolwiek wspólnego z Twoim wyglądem to... jest naprawdę dobrze:)
  6. fatuma03, zawsze tak jest, że atakuje z zaskoczenia i dotyka spraw, o które człowiek by samego siebie nie podejrzewał. Żeby jednak istniał lęk muszą zaistnieć jednocześnie dwa warunki - musi istnieć skarb, którego nie chcesz stracić i musi istnieć zagrożenie, które ten skarb może Ci faktycznie odebrać. W większości przypadków druga opcja, a więc zagrożenie jest nierealne, kiedy więc drogą logicznego myślenia, zdrowej racjonalizacji dojdziemy do tego, lęk przestaje być uciążliwy, a w końcu znika. Ważniejszym jest jednak by dewaluować wartość skarbu - w Twoim przypadku ewidentnie boisz się opinii innych - ale po co? Co się stanie jeśli Ci ludzie faktycznie na Ciebie patrzą? Co znaczą w Twoim życiu? Jaka jest szansa, że ich jeszcze zobaczysz? Po drugie nawet jeśli zajmują jakieś miejsce w Twoim życiu to kto jest gorszy - człowiek, który cierpi czy ten, który z cierpienia się śmieje lub nim gardzi? Kto gardzi ludzkim cierpieniem nie jest wart nawet najmniejszej uwagi, a więc automatycznie problem masz z głowy. Zastanów się więc po pierwsze dlaczego to jak Cie widzą inni jest dla Ciebie takie ważne, a potem próbuje się z tym stopniowo mierzyć np uśmiechając się do obcych ludzi i będąc dla nich uprzejmą. Po drugie kto stanowi właściwie zagrożenie dla tego czego się boisz - czy w istocie ktoś może zabrać Ci to kim jesteś? Nie - to Ty decydujesz kim jesteś, świat wokół Ciebie zmienia się w zależności od perspektywy, z której nań patrzysz. Natomiast w żaden sposób nie zmienia Ciebie :)
  7. fatuma03, zawsze tak jest, że atakuje z zaskoczenia i dotyka spraw, o które człowiek by samego siebie nie podejrzewał. Żeby jednak istniał lęk muszą zaistnieć jednocześnie dwa warunki - musi istnieć skarb, którego nie chcesz stracić i musi istnieć zagrożenie, które ten skarb może Ci faktycznie odebrać. W większości przypadków druga opcja, a więc zagrożenie jest nierealne, kiedy więc drogą logicznego myślenia, zdrowej racjonalizacji dojdziemy do tego, lęk przestaje być uciążliwy, a w końcu znika. Ważniejszym jest jednak by dewaluować wartość skarbu - w Twoim przypadku ewidentnie boisz się opinii innych - ale po co? Co się stanie jeśli Ci ludzie faktycznie na Ciebie patrzą? Co znaczą w Twoim życiu? Jaka jest szansa, że ich jeszcze zobaczysz? Po drugie nawet jeśli zajmują jakieś miejsce w Twoim życiu to kto jest gorszy - człowiek, który cierpi czy ten, który z cierpienia się śmieje lub nim gardzi? Kto gardzi ludzkim cierpieniem nie jest wart nawet najmniejszej uwagi, a więc automatycznie problem masz z głowy. Zastanów się więc po pierwsze dlaczego to jak Cie widzą inni jest dla Ciebie takie ważne, a potem próbuje się z tym stopniowo mierzyć np uśmiechając się do obcych ludzi i będąc dla nich uprzejmą. Po drugie kto stanowi właściwie zagrożenie dla tego czego się boisz - czy w istocie ktoś może zabrać Ci to kim jesteś? Nie - to Ty decydujesz kim jesteś, świat wokół Ciebie zmienia się w zależności od perspektywy, z której nań patrzysz. Natomiast w żaden sposób nie zmienia Ciebie :)
  8. ooliwka, widzisz chodzi o to, że lęk przelatywać będzie Ci przez myśli wolny od skupiania się na nim dopiero wtedy kiedy jego istota przestanie mieć dla Ciebie jakąkolwiek wartość. Kiedy przyzwyczajasz się do tremy to występy publiczne przestają sprawiać Ci problem stają się dla Ciebie naturalne i chociaż zdarza się, że odczuwasz jakieś tam lekkie "łaskotanie" związane z występem to w tym momencie nie jest to już strach czy trema, a raczej łechtające twoje pozytywne odczucia doznanie. Kiedy lęk dotyczy np utraty prawej nogi, to kiedy tej nogi już nie masz albo kiedy przestanie Ci na niej zależeć nagle okazuje się, że lęku nigdy nie było. Głupi może to przykład, ale chodzi o dewaluacje - przestać stawiać to co niesie ze sobą lęk, a więc przesłanie, że jeśli coś zrobisz, coś się stanie, gdzieś wyjdziesz, to stracisz sens życia, stanie Ci się wielka krzywda - jeśli więc przestaniesz stawiać na piedestale to co tak bardzo cenisz chociaż wydaje Ci się czasami, że wcale tak nie jest to lęk już nie będzie miał się czego uczepić :)
  9. ooliwka, widzisz chodzi o to, że lęk przelatywać będzie Ci przez myśli wolny od skupiania się na nim dopiero wtedy kiedy jego istota przestanie mieć dla Ciebie jakąkolwiek wartość. Kiedy przyzwyczajasz się do tremy to występy publiczne przestają sprawiać Ci problem stają się dla Ciebie naturalne i chociaż zdarza się, że odczuwasz jakieś tam lekkie "łaskotanie" związane z występem to w tym momencie nie jest to już strach czy trema, a raczej łechtające twoje pozytywne odczucia doznanie. Kiedy lęk dotyczy np utraty prawej nogi, to kiedy tej nogi już nie masz albo kiedy przestanie Ci na niej zależeć nagle okazuje się, że lęku nigdy nie było. Głupi może to przykład, ale chodzi o dewaluacje - przestać stawiać to co niesie ze sobą lęk, a więc przesłanie, że jeśli coś zrobisz, coś się stanie, gdzieś wyjdziesz, to stracisz sens życia, stanie Ci się wielka krzywda - jeśli więc przestaniesz stawiać na piedestale to co tak bardzo cenisz chociaż wydaje Ci się czasami, że wcale tak nie jest to lęk już nie będzie miał się czego uczepić :)
  10. ooliwka, udaj się do lekarza specjalisty - psychiatry. Tylko on może postawić diagnozę. Objawy masz typowo nerwicowe, ale tak jak mówiłem - tylko lekarz może postawić profesjonalną diagnozę, choć i to są ludzie, więc i oni mogą się mylić. Z lękiem nie da się walczyć inaczej niż przez bezpośrednią walkę - każda forma ucieczki, nie tylko oddala Cie od celu, ale i wzmacnia objawy. Pamiętaj więc by starać się nie bać... lęku.
  11. ooliwka, udaj się do lekarza specjalisty - psychiatry. Tylko on może postawić diagnozę. Objawy masz typowo nerwicowe, ale tak jak mówiłem - tylko lekarz może postawić profesjonalną diagnozę, choć i to są ludzie, więc i oni mogą się mylić. Z lękiem nie da się walczyć inaczej niż przez bezpośrednią walkę - każda forma ucieczki, nie tylko oddala Cie od celu, ale i wzmacnia objawy. Pamiętaj więc by starać się nie bać... lęku.
  12. fatuma03, lęk paraliżuje, to jest istota lęku. Problem w nerwicy jest zawsze natury mentalnej, która znajduje siłę w słabościach charakteru. Skrzywiony system emocjonalny sprawia, że gdzieś zachwiała się równowaga i u Ciebie. Słabość charakteru, większa wrażliwość i nerwica gwarantowana. Istotą jest tu lęk przed lękiem, zresztą jak w każdego rodzaju fobii. Z lękiem idzie mnóstwo objawów somatycznych, panika, a więc człowiek boi się tego lęku tak bardzo, że zaczyna się bać samego lęku, stąd też ucieka przed tymi sytuacjami. Jak z tego wyjść? Zwalczać słabości charakteru, w których siłę znajduje lęk, którą żywi się nerwica. Sposób? Racjonalizacja plus konfrontacja - wyjść na przeciw lękowi jednocześnie pamiętając by tłumaczyć sobie na logikę iż nie ma nic strasznego w przedmiocie naszego lęku. Stopniowo, krok po kroku. Najlepszą metodą pokonywania fobii jest desensytyzacja. Trzeba sobie poza zwiększaniem świadomości przez redukowania konkretnego lęku jednocześnie zdawać sprawę, że lęk ma również podłoże w naszej największej obawie, a więc o własne życie - tak w sensie fizycznym jak i emocjonalnym. Po prostu człowiek boi się skrzywdzenia, bólu, cierpienia, śmierci - tak bardzo, że pojawia się lęk.
  13. fatuma03, lęk paraliżuje, to jest istota lęku. Problem w nerwicy jest zawsze natury mentalnej, która znajduje siłę w słabościach charakteru. Skrzywiony system emocjonalny sprawia, że gdzieś zachwiała się równowaga i u Ciebie. Słabość charakteru, większa wrażliwość i nerwica gwarantowana. Istotą jest tu lęk przed lękiem, zresztą jak w każdego rodzaju fobii. Z lękiem idzie mnóstwo objawów somatycznych, panika, a więc człowiek boi się tego lęku tak bardzo, że zaczyna się bać samego lęku, stąd też ucieka przed tymi sytuacjami. Jak z tego wyjść? Zwalczać słabości charakteru, w których siłę znajduje lęk, którą żywi się nerwica. Sposób? Racjonalizacja plus konfrontacja - wyjść na przeciw lękowi jednocześnie pamiętając by tłumaczyć sobie na logikę iż nie ma nic strasznego w przedmiocie naszego lęku. Stopniowo, krok po kroku. Najlepszą metodą pokonywania fobii jest desensytyzacja. Trzeba sobie poza zwiększaniem świadomości przez redukowania konkretnego lęku jednocześnie zdawać sprawę, że lęk ma również podłoże w naszej największej obawie, a więc o własne życie - tak w sensie fizycznym jak i emocjonalnym. Po prostu człowiek boi się skrzywdzenia, bólu, cierpienia, śmierci - tak bardzo, że pojawia się lęk.
  14. Cocoseque, w nerwicy lękowej charakterystyczny jest lęk przed lękiem, u Ciebie natomiast pojawia się uzależnienie od lęku, a być może od adrenaliny towarzyszącej lękowi. Jest to swego rodzaju zaburzenie, a być może nawet konsekwencja samej nerwicy lękowej. Być może długie zmaganie się z chorobą wykreowało w Twoim przypadku taki mechanizm walki z nerwicą - samoistne odczulanie albo coś w tym rodzaju, przez konfrontację z lękiem. Lęk też bywa jak narkotyk im więcej go w naszym życiu tym bardziej się przyzwyczajamy, być może okaże się wkrótce, że te sytuacje i rzeczy, które były dla Ciebie przyczyną lęku już nimi nie będą. Oby jednak wtedy ten mechanizm nie zmuszał Cie do innych nierozsądnych rzeczy :)
  15. Cocoseque, w nerwicy lękowej charakterystyczny jest lęk przed lękiem, u Ciebie natomiast pojawia się uzależnienie od lęku, a być może od adrenaliny towarzyszącej lękowi. Jest to swego rodzaju zaburzenie, a być może nawet konsekwencja samej nerwicy lękowej. Być może długie zmaganie się z chorobą wykreowało w Twoim przypadku taki mechanizm walki z nerwicą - samoistne odczulanie albo coś w tym rodzaju, przez konfrontację z lękiem. Lęk też bywa jak narkotyk im więcej go w naszym życiu tym bardziej się przyzwyczajamy, być może okaże się wkrótce, że te sytuacje i rzeczy, które były dla Ciebie przyczyną lęku już nimi nie będą. Oby jednak wtedy ten mechanizm nie zmuszał Cie do innych nierozsądnych rzeczy :)
  16. Ewka23, nie ma prostych sposób na pozbycie się natręctw. Najłatwiej jest zmierzyć się z nimi by przestały być dla nas ważne, trudne, interesujące, by po prostu straciły na wartości, wtedy umysł sam odpuści. Ale i to jest żmudnym procesem. Nie sztuką jest jednak leczyć skutki, a zapobiegać. Tu naprawdę potrzeba jest przewartościowania, najlepiej wszelkich naszych wartości, aby to w co w istocie wierzymy i traktujemy jako skarb tym skarbem być przestało. Nie chodzi o to byś przestała szanować życie, ale chodzi o to byś przestała je traktować jako nietykalną mekkę, której skalanie będzie dla Ciebie katastrofą, bo to przez to, że chronisz swój skarb i nie dopuszczasz do niego niczego i nikogo z zewnątrz sprawia, że pojawia się lęk i natręctwa, które ranią Twój skarb i Twoje pojęcie o nim.
  17. Ewka23, nie ma prostych sposób na pozbycie się natręctw. Najłatwiej jest zmierzyć się z nimi by przestały być dla nas ważne, trudne, interesujące, by po prostu straciły na wartości, wtedy umysł sam odpuści. Ale i to jest żmudnym procesem. Nie sztuką jest jednak leczyć skutki, a zapobiegać. Tu naprawdę potrzeba jest przewartościowania, najlepiej wszelkich naszych wartości, aby to w co w istocie wierzymy i traktujemy jako skarb tym skarbem być przestało. Nie chodzi o to byś przestała szanować życie, ale chodzi o to byś przestała je traktować jako nietykalną mekkę, której skalanie będzie dla Ciebie katastrofą, bo to przez to, że chronisz swój skarb i nie dopuszczasz do niego niczego i nikogo z zewnątrz sprawia, że pojawia się lęk i natręctwa, które ranią Twój skarb i Twoje pojęcie o nim.
  18. Bezradna89, jeśli jesteś wierząca to polecam Ci ten cytat: "czuję zwątpienie i kłamstwo, że "nie dam rady". Biorę miecz i paruję cios prawdą: "Mocą mnie przepasujesz do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną" (Ps 18, 40) . Albo czuję lęk i słyszę: "Wycofaj się". Znowu chwytam swój Miecz: "Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie." (Iz 43, 2). Sprawnie zbijam uderzenie Nieprzyjaciela i, zręcznie obracając ostrzem nad głową, wyprowadzam szybkie cięcie. Hmm… To chyba wydaje się znajome… (Mt 4, 1-11 - poszukaj sobie). Walka sprowadza się do pytania: komu bardziej wierzysz? Nieprzyjacielowi czy Bogu? Ścierają się w Tobie kłamstwo z Prawdą. Które przyjmiesz? W które uwierzysz? Od Ciebie zależy wynik każdego pojedynku. Bierz więc Miecz, miej go często przy sobie, ucz się go, ucz się nim walczyć" Zwątpienie działa coraz mocniej. Coraz więcej ludzi coraz częściej się poddaje. Masz narzędzie do walki - walcz, bo wynik walki zawsze zależy tylko od Ciebie :) Zajrzyj też na moją stronę na facebook'u - ostatni artykuł o wolności może Ci pomóc :)
  19. Bezradna89, jeśli jesteś wierząca to polecam Ci ten cytat: "czuję zwątpienie i kłamstwo, że "nie dam rady". Biorę miecz i paruję cios prawdą: "Mocą mnie przepasujesz do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną" (Ps 18, 40) . Albo czuję lęk i słyszę: "Wycofaj się". Znowu chwytam swój Miecz: "Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie." (Iz 43, 2). Sprawnie zbijam uderzenie Nieprzyjaciela i, zręcznie obracając ostrzem nad głową, wyprowadzam szybkie cięcie. Hmm… To chyba wydaje się znajome… (Mt 4, 1-11 - poszukaj sobie). Walka sprowadza się do pytania: komu bardziej wierzysz? Nieprzyjacielowi czy Bogu? Ścierają się w Tobie kłamstwo z Prawdą. Które przyjmiesz? W które uwierzysz? Od Ciebie zależy wynik każdego pojedynku. Bierz więc Miecz, miej go często przy sobie, ucz się go, ucz się nim walczyć" Zwątpienie działa coraz mocniej. Coraz więcej ludzi coraz częściej się poddaje. Masz narzędzie do walki - walcz, bo wynik walki zawsze zależy tylko od Ciebie :) Zajrzyj też na moją stronę na facebook'u - ostatni artykuł o wolności może Ci pomóc :)
  20. stolat, istnieje coś takiego jak wrodzone obniżenie odporności. Zbadaj się pod tym kątem. Poza tym powinnaś przeanalizować swój tryb życia oraz nawyki. Być może problem leży po stronie roztargnienia :). Być może nawraca niezaleczone do końca przeziębienie? Być może jest to też zwyczajne wyolbrzymianie pod postacią fobii właśnie. Jeśli tak to być może są to objawy somatyczne towarzyszące zaburzeniom. Wtedy najlepszym rozwiązaniem wydaje się być konfrontacja tj. zmierzenie się z przedmiotem lęku i uświadomienie sobie, że nic Ci nie grozi :)
  21. stolat, istnieje coś takiego jak wrodzone obniżenie odporności. Zbadaj się pod tym kątem. Poza tym powinnaś przeanalizować swój tryb życia oraz nawyki. Być może problem leży po stronie roztargnienia :). Być może nawraca niezaleczone do końca przeziębienie? Być może jest to też zwyczajne wyolbrzymianie pod postacią fobii właśnie. Jeśli tak to być może są to objawy somatyczne towarzyszące zaburzeniom. Wtedy najlepszym rozwiązaniem wydaje się być konfrontacja tj. zmierzenie się z przedmiotem lęku i uświadomienie sobie, że nic Ci nie grozi :)
  22. mains, powiedz mi zatem dlaczego chcesz dać miłość właśnie jemu? Czy na pewno chcesz? Jeśli tak to już jest dowód na to, że gdzieś tam w środku kochasz. Można kochać, a jednocześnie odczuwać zniechęcenie, złość, irytację - w nerwicowych zaburzeniach to nazywa się ambiwalencja :) - musisz umieć zaakceptować swoje negatywne emocje, uświadomić sobie, że są w Tobie - sama wiesz, że to nie jego wina, a mimo to obwiniasz go za nie. Kiedy uświadomisz sobie, że wina nie leży w nim już nie będzie miejsca na te negatywne emocje kierowane na chłopaka. Dopóki jednak jego obwiniasz za te emocje, dopóty będziesz się czuła usprawiedliwiona by te swoje cierpienia utrzymywać i adorować. Postaraj się to wreszcie zmienić
  23. mains, powiedz mi zatem dlaczego chcesz dać miłość właśnie jemu? Czy na pewno chcesz? Jeśli tak to już jest dowód na to, że gdzieś tam w środku kochasz. Można kochać, a jednocześnie odczuwać zniechęcenie, złość, irytację - w nerwicowych zaburzeniach to nazywa się ambiwalencja :) - musisz umieć zaakceptować swoje negatywne emocje, uświadomić sobie, że są w Tobie - sama wiesz, że to nie jego wina, a mimo to obwiniasz go za nie. Kiedy uświadomisz sobie, że wina nie leży w nim już nie będzie miejsca na te negatywne emocje kierowane na chłopaka. Dopóki jednak jego obwiniasz za te emocje, dopóty będziesz się czuła usprawiedliwiona by te swoje cierpienia utrzymywać i adorować. Postaraj się to wreszcie zmienić
  24. agucha, cześć. Nie mam żadnego kontaktu od mojej dziewczyny, wiem, że straciła pracę, nie wiem czy ma nową. Czasami od wspólnych znajomych coś tam usłyszę, ale raczej są to ciekawostki typu, była tu czy tam. Nie przejmuję się tym. Był moment, że chciała do mnie wrócić, ale dwa dni później nie wiedzieć czemu nie chciała mnie już nawet znać twierdząc, że męczy ją moja osoba. I widziałem jak się autentycznie męczy nie wiedzieć czemu. Nie potrafi stawić temu czoła, wiem, że sobie poradzi i wierzę w to, ponieważ to naprawdę najlepsza dziewczyna jaką w życiu poznałem. Nieważne z kim będzie szczęśliwa, dla mnie liczy się żeby po prostu była szczęśliwa. Doskonale też rozumiem Twoje porównanie :) - dokładnie o to chodzi z tym porównaniem - to tak jakby to był egzamin, który jest warunkiem uzyskania upragnionego dyplomu. Możesz się bać odpowiadać przed komisją, możesz bać się, że nie podołasz, możesz bać się, że się ośmieszysz, ocena będzie za niska albo co powiedzą inni, ale dopóki nie podejdziesz do egzaminu nie zdobędziesz dyplomu. Możesz zrezygnować z egzaminu i już więcej się nie bać, ale to nie sprawi, że dyplom dostaniesz, nie sprawi też, że egzaminy znikną. Jak to ktoś kiedyś powiedział - otwórz te drzwi, których obawiasz się najbardziej, za nimi znajduje się koniec Twojego lęku :)
  25. agucha, cześć. Nie mam żadnego kontaktu od mojej dziewczyny, wiem, że straciła pracę, nie wiem czy ma nową. Czasami od wspólnych znajomych coś tam usłyszę, ale raczej są to ciekawostki typu, była tu czy tam. Nie przejmuję się tym. Był moment, że chciała do mnie wrócić, ale dwa dni później nie wiedzieć czemu nie chciała mnie już nawet znać twierdząc, że męczy ją moja osoba. I widziałem jak się autentycznie męczy nie wiedzieć czemu. Nie potrafi stawić temu czoła, wiem, że sobie poradzi i wierzę w to, ponieważ to naprawdę najlepsza dziewczyna jaką w życiu poznałem. Nieważne z kim będzie szczęśliwa, dla mnie liczy się żeby po prostu była szczęśliwa. Doskonale też rozumiem Twoje porównanie :) - dokładnie o to chodzi z tym porównaniem - to tak jakby to był egzamin, który jest warunkiem uzyskania upragnionego dyplomu. Możesz się bać odpowiadać przed komisją, możesz bać się, że nie podołasz, możesz bać się, że się ośmieszysz, ocena będzie za niska albo co powiedzą inni, ale dopóki nie podejdziesz do egzaminu nie zdobędziesz dyplomu. Możesz zrezygnować z egzaminu i już więcej się nie bać, ale to nie sprawi, że dyplom dostaniesz, nie sprawi też, że egzaminy znikną. Jak to ktoś kiedyś powiedział - otwórz te drzwi, których obawiasz się najbardziej, za nimi znajduje się koniec Twojego lęku :)
×