Spoko, nie będę pisać.
Grozisz czy obiecujesz?
Ktoś chce Ci pomóc doradza a Ty jak mała dziewczynka tupiesz nóżką, zabierasz zabawki i idziesz na swoje podwórko.
Nie wiem... wolałabys żebyśmy Ci przytaknęli ? Powiedzieli tak... jakaś Ty biedna beznadziejna brzydka gruba nic niewarta kobieta...?
Bo ja już się gubie.
Wiesz doskonale, że nie umiem pocieszać, chociaz pocieszenie w tym przypadku tak na prawdę byłoby bezsensowne... Tobie Madzia potrzebny na prawde potężny kop w tyłek.
Jako że miałem kiedyś podobnie (biczowanie się wieczne + pacyfikowanie jakichkolwiek argumentów)...dopiero gdy chyba ludzie zaczęli to ignorować czy może z czasem samo przeszło,po prostu.
Tak i Magdalena dojdzie do momentu,że to nic nie daje,niestety.
Nie mówię że nie,każdy może mieć chwilę słabości,gorsze dni,nawet miesiące wisielczego nastroju i czasem po prostu nie ma na to sił.
Ale wiecznie się tak nie da,nie ciągle.
Nie,nie mówię tu "weź się w garść" - to głupie pjer*&* niestety.
Jednak musimy,na tyle ile możemy,na ile nam zależy - próbować walczyć ze swoimi demonami.
Każdy z nas jest humanoidem i każdy może się posypać,na szczęści i nasze zdolności regeneracyjne też są niezłe.
Z czasem perspektywa się zmieni,prawdopodobnie spojrzysz na to inaczej.