Skocz do zawartości
Nerwica.com

maargooo

Użytkownik
  • Postów

    158
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maargooo

  1. A ja znów zastanawiam się, co się ze mną dzieje? Ostatnio po raz kolejny pojawiła się we mnie wewnętrzna i bardzo silna potrzeba zemsty lub chociaż lekkiego skomplikowania życia komuś, kto mnie zranił ponad 1,5 roku temu. Sęk w tym, że z natury jestem bardzo wrażliwą, ciepłą i mega-wyrozumiałą osobą. 3-4 razy do tej pory pod koniec fazy hipomanii pojawiało się we mnie to uczucie (podwyższonej agresji i chęci zemsty). Ostatnio jakieś 3 dni było spokoju i teraz znowu nie przestaje o tym myśleć! Może gdybym w skrócie przybliżyła fragment mojego osobistego życia, związany z osobą, na której tak bardzo pragnę się zemścić, byłoby Wam łatwiej Kochani coś mi odpowiedzieć: Facet ten potraktował mnie bardzo źle, zostawił w bardzo ciężkiej depresji i po próbach samobójczych oraz gdy bardzo bliska mi osoba umierała wówczas na raka, a potem upokorzył Mimo to po 5 latach związku postanowiliśmy zerwać zaręczyny i rozstać się w przyjaznej i spokojnej atmosferze. Początkowo się to udało, ale potem miałam problemy z odzyskaniem z mieszkania swoich rzeczy i właściwie do tej pory nie mam wielu przedmiotów, które miały dla mnie duże znaczenie... Ale mniejsza o nie. Poczułam się okropnie, gdy zmienił numer tel. tylko po to bym nie mogła się z nim kontaktować, ani przypominać o umówionym spotkaniu po odbiór rzeczy. To był główny bodziec, który spowodował, że poczułam jakby ktoś "lał spirytus na moją świeżą ranę". Wtedy po raz pierwszy zapragnęłam zemsty- jakiejkolwiek. Nigdy nie życzyłam mu choroby, ani śmierci żeby była jasność, bardziej chodziło mi o to, by w przemyślany i inteligentny sposób zagrać mu na uczuciach (wymyślając jakiś scenariusz działania, moją własną "grę", w której on nieświadomie weźmie udział) albo też przysporzyć mu jakiś małych strat materialnych. Takie ataki pragnienia zemsty pojawiają się co jakiś czas, gdy powrócę w pamięci do wspomnień, gdy ktoś rozgrzebie stare rany itp., ale najsilniej odczuwam to pod koniec hipomanii. Czy komuś z Was takie uczucie jest znane??? Czy mój stan ma Waszym zdaniem jakikolwiek związek z CHAD?? Nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia, wręcz przeciwnie- zemsta była dla mnie czymś okropnym... Błagam odpowiedzcie mi, co Wy o tym myślicie??? Z góry dziękuję i ściskam Was gorąco! maargooo
  2. sens dzięki za życzenia, nadejście wiosny zapewne wpłynęłoby na poprawę nastroju nie jednego z nas... JOSE- zbierz się w sobie i jak najszybciej szoruj do lekarza!!! Nie czekaj, bo to nie ma sensu i ciągnąć Cię będzie w dół jeszcze bardziej... Wspieram Cię myślami! Moja hipo minęła i na razie jest dobrze, ale trochę się boję co będzie za kilka dni, bo jak "lądowałam" z tej górki to ostatnie 2 dni miałam trochę wzmożonej agresji i chęci zemsty na osobie, do której czuję ogromny żal. Byle ni wpaść w jakąś depreche Pozdrawiam Was Kochani!
  3. Małgosiu kochana... doskonale Cię rozumiem! Ja również bardzo ciężko znoszę te nagłe spadanie w dół a jak już leżę i wyję to jest naprawdę kiepściutko. Chciałabym Cie wesprzeć jak tylko to możliwe, bo zdaję sobie sprawę, że w naszej chorobie te wahnięcia są niestety na porządku dziennym. Spanie non stop to u mnie jedyny czynnik broniący przed myślami samobójczymi, gdy już jestem naprawdę na dnie, więc może patrząc tak z drugiej strony- daj swojej psychice trochę czasu na to, by znaleźć "furtkę", która poprowadzi Cię do pozbierania się? Oby to nie trwało zbyt długo, bo im dłużej tym trudniej (przynajmniej mi). Szukaj bodźca pozytywnego, małego szczęścia, aspektu codzienności, który sprawi, ze choć przez chwile się uśmiechniesz... Tak wiem, to nie jest łatwe, gdy ma się problem ze wstaniem z łóżka. Zmagałam się z tym nie raz, nie dwa i niestety zwykle strasznie przeciągało się to w czasie. Spróbuj zrobić coś dla siebie, coś dzięki czemu uda Ci się w efekcie końcowym stanąć przed lustrem i powiedzieć: "Jestem świetną, wrażliwą i bardzo wartościową Kobietą! Jestem ponad tych wszystkich "przeciętniaków", których cieszy wyłącznie sukces w pracy, dobry seks lub ekskluzywne żarcie/alkohol... Mnie potrafi ucieszyć brak wewnętrznego lęku, gdy budzę się rano, chęć zanucenia ulubionej piosenki... i w ogóle to że chce mi się żyć! Aktualnie cholernie trudno znaleźć mi w sobie tę całą radość życia, optymizm, entuzjazm itp., ale wiem, że jutro też jest dzień, a z każdym dniem pragnę być coraz bliżej...remisji..." Gosiu- bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki!!! Chętnie oddam Ci trochę swojej energii i tęczowego spojrzenia na szarą rzeczywistość, bo tak się składa, że aktualnie- od 4 dni mam hipomanie i już mnie to wykańcza, bo zaczynają się dolegliwości somatyczne Panuje nad sobą i czuję, że obroty zwalniają, ale znowu pojawią się wielka niewiadoma- co będzie potem? Czy wpadnę w deprechę? Nie wiem... Nie doświadczyłam chyba jeszcze remisji, więc przygotowuję się na wszystko. Ale mniejsza o mnie, nie tym razem... Malgosia7602- jeśli będziesz miała ochotę lub potrzebę, pisz na priv, służę wsparciem, ramieniem... Trzymaj się!
  4. JOSE 2, BARDZO DZIĘKUJĘ Od dziś małe wczasy u Siostry, więc myślę, że nowe zajęcia i przede wszystkim obcowanie z malutką, słodziutką Siostrzenicą Jagódką dobrze mi zrobi! (mała jest noworodkiem, ma 1 miesiąc, hehe) Buziaki dla Was Ludziska
  5. JOSE 2, BARDZO DZIĘKUJĘ Od dziś małe wczasy u Siostry, więc myślę, że nowe zajęcia i przede wszystkim obcowanie z malutką, słodziutką Siostrzenicą Jagódką dobrze mi zrobi! (mała jest noworodkiem, ma 1 miesiąc, hehe) Buziaki dla Was Ludziska
  6. Bardzo się cieszę że poruszyliście temat remisji. Ja też od dawna mam problem z jej zweryfikowaniem u siebie... I tak naprawdę ciągle jestem taka jakby 'nienasycona' pod względem tego jak się czuję tzn.brakuje mi pewności, że aktualny stan to już remisja, odczuwam ciągły lęk i wewnętrzną niepewność. Podświadomie próbowałam do tej pory zdefiniować to jako lekką depresję, do której się już w pewnym sensie przyzwyczaiłam i z którą na swój sposób zaczęło mi być 'pseudo-wygodnie'- bo tak naprawdę mam ciągły żal do siebie, że jestem mniej aktywna, czasem nawet otępiała i potrzebuję więcej snu niż kiedyś. Odkąd zwiększyłam dawkę Setaloftu do 50 mg staram się wyeliminować sen w ciągu dnia i więcej zadań planować sobie na ten czas... Poczytam sobie o subdepresji, bo przyznam, że mnie to intryguje i być może tam odnajdę jakieś poszlaki odnośnie stanu, który ciągnie się już od kilku miesięcy... Aktualnie w życiu prywatnym znów pojawiło się kilka poważnych problemów, wiec skupię się głównie na tym, by nie popaść w totalny dół i nie spaść na samo dno! Trzymajcie za mnie kciuki, proszę... Ściskam Wszystkich 'zbratanych' z ChAD...
  7. Bardzo się cieszę że poruszyliście temat remisji. Ja też od dawna mam problem z jej zweryfikowaniem u siebie... I tak naprawdę ciągle jestem taka jakby 'nienasycona' pod względem tego jak się czuję tzn.brakuje mi pewności, że aktualny stan to już remisja, odczuwam ciągły lęk i wewnętrzną niepewność. Podświadomie próbowałam do tej pory zdefiniować to jako lekką depresję, do której się już w pewnym sensie przyzwyczaiłam i z którą na swój sposób zaczęło mi być 'pseudo-wygodnie'- bo tak naprawdę mam ciągły żal do siebie, że jestem mniej aktywna, czasem nawet otępiała i potrzebuję więcej snu niż kiedyś. Odkąd zwiększyłam dawkę Setaloftu do 50 mg staram się wyeliminować sen w ciągu dnia i więcej zadań planować sobie na ten czas... Poczytam sobie o subdepresji, bo przyznam, że mnie to intryguje i być może tam odnajdę jakieś poszlaki odnośnie stanu, który ciągnie się już od kilku miesięcy... Aktualnie w życiu prywatnym znów pojawiło się kilka poważnych problemów, wiec skupię się głównie na tym, by nie popaść w totalny dół i nie spaść na samo dno! Trzymajcie za mnie kciuki, proszę... Ściskam Wszystkich 'zbratanych' z ChAD...
  8. Ja również powiedziałam partnerowi i to w sumie jak jeszcze nie byliśmy razem, tylko na etapie poznawania się... Nie wyobrażam sobie, że miałabym to przed nim ukryć. Choć później były takie momenty, że miałam lęki związane z tym, że wie. Ale wszystko jest jak najbardziej OK Mój mężczyzna jest niewątpliwie osobą, która nieustannie mnie wspiera i sprawia, że mam dla kogo żyć... Uściski dla Was Wszystkich
  9. Ja również powiedziałam partnerowi i to w sumie jak jeszcze nie byliśmy razem, tylko na etapie poznawania się... Nie wyobrażam sobie, że miałabym to przed nim ukryć. Choć później były takie momenty, że miałam lęki związane z tym, że wie. Ale wszystko jest jak najbardziej OK Mój mężczyzna jest niewątpliwie osobą, która nieustannie mnie wspiera i sprawia, że mam dla kogo żyć... Uściski dla Was Wszystkich
  10. Widziałam w kinie zwiastun tego filmu, zanim jeszcze wszedł na ekrany i pierwsze co pomyślałam- "to coś dla mnie", ale niestety nadal nie udało mi się wybrać na niego. barsinister- czego dotyczą Twoje miesane uczucia? Jak oceniłbyś film?
  11. Widziałam w kinie zwiastun tego filmu, zanim jeszcze wszedł na ekrany i pierwsze co pomyślałam- "to coś dla mnie", ale niestety nadal nie udało mi się wybrać na niego. barsinister- czego dotyczą Twoje miesane uczucia? Jak oceniłbyś film?
  12. Widmo antydepresant konkretnie Setaloft biorę ok. 2 lat (bez 3 miesięcy). Bardzo mocne doły i myśli samobójcze zdarzają się rzadko, więc myślę, że jednak działa, bo wcześniej było zdecydowanie gorzej. Jednak dokładnie od 4 lutego podwoiłam dawkę tego antydepresantu z 25 do 50 mg, bo chcę żeby mnie trochę wyciągnęło w górę. Brak mi motywacji do działania i jakiejkolwiek aktywności, jestem ospała... Może faktycznie muszę jeszcze trochę poczekać...
  13. A u mnie delikatnie podwyższony nastrój trwał tylko jeden dzień to był stan na który czekałam z utęsknieniem. Myślę, że można by to nazwać króciutkim epizodem hipomanii, ale było bardzo bezpiecznie, byłam ostrożna, więc nie widzę nic w tym złego. Od tamtego dnia (czyli od tygodnia) przyjmuję Setaloft rano w dawce 50 zamiast 25 mg i jak na razie ciężko mi zaobserwować zmiany... Bardzo bym chciała żeby sertralina "podkręciła mi obroty" i delikatnie podbiła w górę, ale czy tak się stanie? Próbowałam skonsultować się z moim lekarzem, ale bez możliwości spotkania trudno o konkrety i jedynie napisał mi, że mam się obserwować i dążyć do stabilności... Nie zadowala mnie taka odpowiedź Ponawiam pytanie: Jakie Wy macie doświadczenia z sertraliną? Podbija czy zamula? Dodam, że oprócz niej przyjmuję wieczorem Tegretol 400mg (karbamazepinę). Dziękuję z góry za każdą odpowiedź! Pozdrawiam Wszystkich
  14. Nie wiem czy to kwestia odpowiedzialności, czy raczej wielomiesięcznych obserwacji jaki wpływ do tej pory miała na mnie niewielka dawka tego leku. Chyba żaden, a jeśli nawet to znikomy... Dlatego też postanowiłam zaryzykować, a tak jak pisałam w pierwszym wczorajszym poście- nie mam możliwości wybrać się teraz na wizytę. Obserwuję siebie dokładnie, więc jak tylko zacznie się coś dziać to zmniejszę dawkę do pierwotnej.
  15. relacja na świeżo, nawiązując do mojego ostatniego postu... Po podwojeniu dawki Sertraliny z 25 do 50 mg musiałam po jakieś godzinie się położyć, bo tak mnie zamuliło. Spałam mocno jakieś 2 godziny. Teraz jest już całkiem fajnie, ale mam wrażenie, że duży wpływ na moje dobre samopoczucie ma delikatny stan hipo, w którym nieoczekiwanie się znalazłam. Jutro znów zaaplikuje sobie tą podwójną dawkę, zobaczymy... Widmo dzięki za kilka słów o antydepach i sertralinie- uspokoiłeś mnie Zmykam dalej działać, bo wiem, że ten piękny stan skończy się szybciej niż bym tego chciała... A tymczasem ~~Carpe diem~~
  16. No właśnie Kochani, jak to jest z tymi antydepresantami?????? Ostatnio się nie udzielałam, ale cały czas śledzę wątek... Od kilku długich miesięcy czułam się nie najlepiej- brak aktywności i mobilizacji, senność (12-14h/dobę) i wewnętrzne poczucie bezsilności, beznadziei. Do tego w sytuacjach stresowych życia codziennego ogarnia mnie wewnętrzny lęk i napięcie, które powoduje, że zamykałam się w sobie, izoluje od świata, jestem otępiała, a z bardziej przyziemnych reakcji- niekontrolowanie obgryzam paznokcie i nerwowo drapię plecy, ramiona, głowę (zdarzyło się, że do krwi). W tym czasie oczywiście cały czas jestem na lekach-> Tegretol (karbamazepina)- 400mg wieczorem i mała dawka antydepa- Setaloft (sertralina)- 25mg/rano. Przez cały ten czas czuję się "pod kreską", w dole- tylko czasami na dnie,czyli dramatu nie ma, ale mimo to sama świadomość ciągłego zdołowania i brak wiary źle na mnie wpływa. Dziś czuję się lepiej, nie chcę zapeszać, ale myśli mam podobne do hipo (BOŻE! JAK JA ZA TYM TĘSKNIŁAM, NIECH TEN STAN UTRZYMA SIĘ JAK NAJDŁUŻEJ!!! ). Dlatego zaryzykowałam i podwoiłam dawkę antydepa z 25 do 50mg. Ogromnie mnie zastanawia czy to "podbije mnie do góry" tak bardziej na stałe?? Czy może zamuli i wyalienuje?? Jakie Wy macie doświadczenia z sertraliną????? Czekam na odp... Dodam jeszcze, że nie jestem zwolenniczką kombinowania z lekami samemu, ale leczę się prywatnie i aktualnie zwyczajnie nie stać mnie na wizytę u mojego lekarza. Do tego ten lekki stan hipo dodał mi pewnie odwagi żeby powiększyć dawkę. Pozdrawiam Was ciepło! maargooo
  17. Sens doskonale Cię rozumiem. U mnie jest podobnie i to już od długiego czasu. Aktualnie jestem na pograniczu między dołkiem, a obojętnością. Bardzo ciężko z aktywnością i dzień za dniem zlatują "bezbarwnie". A najgorsze jest to, że ja nie mam pomysłu na to co mogłabym robić- to jest przerażające!. Do tego zbyt dużo śpię. Czuję przy tym wewnętrzny lęk, że tak to wszystko wygląda... Ewidentnie potrzebuję jakiegoś "powera", czegoś, co by mi zwiększyło obroty i zmniejszyło potrzebę snu... Przestaje wierzyć w leki i w to, że kiedykolwiek będę zdolna wziąć się w garść... Pozdrawiam serdecznie Wszystkich,a za Ciebie sens- nadal nie puszczam kciuków
  18. Sens u mnie jest tylko odrobinę lepiej. Odgoniłam od siebie myśli samobójcze, ale nadal nastrój na niskim poziomie... Trochę wewnętrznego lęku i jakby "zawieszenie w próżni". Dziękuję, że pytasz, ja również cały czas trzymam za Ciebie kciuki!!! SPOKOJU, ODPOCZYNKU I DUŻO CIEPŁA OD INNYCH ŻYCZĘ WSZYSTKIM Z OKAZJI ŚWIĄT!!!
  19. domi095 to nie jest niestety takie proste... Już nie pierwszy raz mam taki schemat. Często udaje mi się wyczuć nadchodzący stan- w przypadku manii (która jest u mnie rzadko) staram się korzystać z niej jak najlepiej i nie robić głupot. I teraz szczerze tęsknię za tą "górką"... Niestety depresja mnie paraliżuje. Pisałam tu już 5-ego grudnia, że czuję jak dzieje się ze mną coś złego. To jest tak jakby bez kontroli spadać w dół... Tak właśnie było z moim samopoczuciem- z każdym dniem coraz gorzej, brak aktywności, wewnętrzny lęk i straszna senność. A w ten poniedziałek punkt kulminacyjny, kiedy to znowu pojawiły się myśli, wręcz plany samobójcze... Biorę leki. Od końca września mam zmieniony stabilizator, po którym przez dobre 1,5 miesiąca czułam się naprawdę przyzwoicie. Teraz jakby "czar prysł" i nie wiem co jest tego przyczyną?! Może ktoś coś podpowie? domi095 dzięki za odpowiedź, trzymaj się
  20. A u mnie potwierdziło się to co pisałam wcześniej 2 dni temu moja deprecha sięgnęła dna... Cały dzień był już bardzo napięty- czułam, że w mojej głowie roi się od negatywnych myśli. Nie mogłam się do niczego zmobilizować, a patrząc w lustro widziałam w oczach ten znajomy smutek i pustkę... Uciekałam od domowników,a gdy byłam już sama to siadałam i patrzyłam w jeden martwy punkt przed sobą. Cały wieczór i pół nocy przepłakałam planując swoją śmierć (=samobójstwo). Nie wiem jak to będzie dalej, staram się odgonić od siebie myśli o śmierci, ale wciąż mam wewnętrzny lęk i mobilizację na poziomie zero... Każdego dnia bardzo ciężko wstać mi z łóżka, a gdy już tego "dokonam", to i tak cały czas myślę- co zrobić, by znów się położyć... Sens - Ty też w dołku??? Jak sobie radzisz? Bo ja znowu tracę nadzieję
  21. Hej Kochani... a u mnie tak jakoś dziwnie- znów spadek aktywności (właściwie jej brak) i ogarnęła mnie straszna senność Wczoraj z ciekawości zmierzyłam sobie ciśnienie i okazało się, ze mam 100/54 puls 52... Nie wiem co o tym myśleć. Podświadomie odczuwam lęk i złość na to samopoczucie, przez co (aż wstyd się przyznać), ale niekontrolowanie obgryzłam już wszystkie paznokcie tak mocno jak się tylko dało Nie potrafię pozbyć się myśli, że muszę się położyć, a do tego organizm wykazuje symptomy zmęczenia (mimo tego, że nie miałam czym się zmęczyć). Boję się tego stanu, bo miałam go już wiele razy wcześniej i zwykle prowadził do depresji... Czy to znaczy, że zmieniony stabilizator (Tegretol biorę od końca września) już nie działa? Proszę, poradźcie coś?!
  22. sens mam dokładnie tak samo... niby samopoczucie w miarę stabilne, ale nadal problemy ze zorganizowaniem sobie codzienności. Ja też mam dla kogo walczyć i liczę, że to będzie mnie mobilizować i podbijać w górę. Niestety w moim przypadku są jeszcze uwarunkowania osobiste (rodzinne), które mają ogromny wpływ na moje samopoczucie i tak naprawdę całokształt tego jak wszystko potoczy się dalej... Wczoraj byłam na kontroli u lekarza, w leczeniu nic nie zmienialiśmy. Miło było sobie pogadać szczerze o tym wszystkim. Zawsze po takiej choćby 40-minutowej wizycie wychodzę od niego jakby ciut zdrowsza, lżejsza, mimo tego, ze portfel też lżejszy, hehe. Pozdrawiam Was wszystkich Kochani bardzo ciepło i trzymam kciuki za każdego z osobna!!!
  23. Hmmm... Ja jak na razie czuję się w dalszym ciągu w miarę stabilnie, ale jakoś przypadkiem znów zaczęłam myśleć o konsekwencjach chorowania na CHAD i ciągłego przyjmowania leków Ciekawe jak to jest z młodymi osobami, u których zdiagnozowano tę chorobę? Czy mimo podjętego leczenia są oni skazani z góry na krótsze życie? Biorąc pod uwagę szereg czynników jaki jest związany z chorobą czy też samym leczenie (mniejsza odporność na stres, często destruktywne myślenie, labilność emocjonalna, "niszczenie" organizmu przez leki itp...) Co Wy o tym myślcie?
  24. Girl anachronism - trzymam za Ciebie kciuki, oby terapia i ustawione leki przyniosły Ci ulgę i stabilizację Ja zaczynam się zastanawiać nad jakąś terapią, bo nigdy nie byłam, a autoterapia nie przynosi takich skutków jak bym chciała... Co z tego, że czuję się naprawdę przyzwoicie jak wiem, że nie myślę w odpowiedni sposób... Być może potrzebuję by ktoś mnie nakierował... Kurcze, gdyby to wszystko było takie proste
  25. Intel nie wiem co powiedzieć po tym wszystkim co napisałeś, więc powiem krótko- gorąco trzymam za Ciebie kciuki! Nie daj się...
×