Skocz do zawartości
Nerwica.com

djkocyk

Użytkownik
  • Postów

    351
  • Dołączył

Treść opublikowana przez djkocyk

  1. djkocyk

    ot

    strasznie trzeb byc zaradnym zeby pojsc na szrot i kupic za grosze jakegos rzęcha To chyba oczywiste, że mam na myśli dobre auto (takie chyba ma autor). Nie łap mnie za słówka Faktycznie nie znam. Strzelam, że Rów Mariański. O ile wiesz co to. Ciekaw jestem skąd zakładasz, że niby siedzę w domu. Chociaż takie genialne rady w stylu "wyjdź z domu" pasują do ciebie jak ulał. Czyli kasa się liczy. To samo ja piszę od kilku miesięcy tylko innymi słowami. Mnie to nie dziwi. To tylko pokazuje co tak naprawdę myśli wiele osób o prawiczkach. "Wódz nieruszana pała" P. S.Nie wiem czy nastawiałem dość emotikon, choć pewnie jedynej "prawdziwej" kobiety w tym wątku i tak nie przebiję.
  2. djkocyk

    ot

    Gratuluje poziomu intelektualnego, który jak widzę sprowadza się tylko do stosowania inwektyw. Jak patrzę sobie na takie indywidua ja ty to już wolę być prawiczkiem niż marną i nędzą imitacją człowieka.
  3. djkocyk

    ot

    Auto to w dzisiejszych czasach jeden z wyznacznikow zaradnosci. Na zaradnych chyba lecą "prawdziwe kobiety" ? Ja sam slyszlem od bardzo fajnej i inteligentnej dziewczyny, która sama ma dobre auto , że u niej facet bez prawa jazdy i auta jest bez szans. I to nie byla zadna blachara. Po prostu stwierdzila ze jak facet w pewnym wieku nie ma prawka i auta to jest p.i.p.a. Pozatym to chyba inaczej wyglada jak ma sie czym odwiezc i przywiesc dziewczyne z randki a nie jak trzeba sie tluc autobusem i w deszcz wystawac na przystanku ?
  4. djkocyk

    ot

    Cóż. Wydaje się, że jesteś niestety jedną z tych osób u których występuje syndrom "zawsze źle". Np. chcesz związku - źle (bo za bardzo). Jakbyś siedział i czekał też źle (bo się nie starasz) I tak w kółko. Syndrom osoby nieatrakcyjnej. Bądźmy szczerzy jeśli obracałeś się wśród tylu kobiet ile piszesz to jakaś by się tobą zainteresowała. Pytanie dlaczego jesteś nieatrakcyjny - kasa i ciuch są, jak sam piszesz "wygadany i umiem bajerować dziewczyny". Problem to zapewne "jestem średniej urody". Ciężko będzie ci znaleźć przyczynę bo żadna dziewczyna ci nie powie dlaczego cię olewa. Możesz myśleć tysiąc lat a i tak nie wymyślisz o co jej (im) chodziło. Jednak zanim zaczniesz wkręcać sobie, że np. jesteś nudny to zastanów się czy dziewczyny do których uderzasz same nie są przypadkiem nudne tj. czy mają jakieś ciekawe pasje, potrafią interesująco rozmawiać na wiele różnych tematów itd. W większości przypadków tak raczej nie jest więc się nie przejmuj. Co więc w tej sytuacji? Nie będzie to optymistyczne ale... Generalnie to na twoim miejscu odpuściłbym sobie i zdał się na los. Zajmij się swoim życiem. Jak się trafi jakaś laska to fajnie, ale jak nie to trzeba to wziąć na klatę. Dziewczyny cię olewają to olewaj też i je. Nie słuchaj tych którzy piszą , że trzeba mieć dużo koleżanek to do niczego nie prowadzi - znam kolesi co mają ich na pęczki a są sami i odwrotnie takich, którzy nigdy się nie kumplowali z dziewczynami, a na powodzenie nie narzekają. Masz auto to dobrze. Jak będziesz czekał na te niby prawdziwe kobiety co to zechcą cię nawet na hulajnodze to się możesz nie doczekać. Związkami rządzi proste prawo popytu i podaży - jak dziewczyna jest atrakcyjna to może przebierać i wybierać i wybiera tych przystojniejszych, lepiej zbudowanych, bogatszych (oj co ja godom, co ja godom - "bardziej zaradnych" itd. ). Najważniejsze w tym to zachować godność. Nie biegać za dziewczynami, które cię nie chcą, bo to nic nie da, a tylko przyniesie większą frustracją i rozczarowanie.
  5. W zasadize pełna zgoda. Chociaż ja np. mam kilku znajomych, kolrgów itd. ale wobec braku peności siebie, dobrej gadki, przebojowości niewiele to daje w kontekście stosunków damsko-męskich. Nie muszą, ale podświoadomie wybieramy tych partnerów, któzy dają największą gwarancję przekazania dobrych genów. Takie osoby wydają nam się atrakcynjne. Nawet jeśli nie planujemy potomstwa. Też miewam takie myśli. Wyzbyć się tych potrzeb i być od nich wolnym. No, ale przed biologią się nie ucieknie...
  6. Też miałem zwrócić uwagę, że porównywanie zmiany charakteru, do zmiany trybu zycia z niehigienicznego na hignieczny, to jak porównywanie jazdy z Pcimia do Krakowa z lotem na Plutona. Nawet jakby ktoś chciał się zmienić to nie sądzę żeby mu się to udało. Ktoś kto zmieni introweryka w ekstraweryka z miejsca dostanie Nobla z psychologii (chociaż jeszcze takiego nie ma).
  7. Wszytskim tym, którzy uważają, że "trzeba się brać za siebie" i "dla chcącego nic trudnego" proponuje przeczytać sobie tego bloga http://www.podrywaj.org/blogs/glinx11 Może to wreszcie przekona niektórych, że życie nie jest niestety takie proste i nie działa tak, że jak się czegoś chce to się to ma, a nie mają tylko ci co są leniwi i się im nie chce "pracować nad sobą".
  8. No tak to oczywiste Może jest tak w tym wątku, ale ogólny przekaz społeczno-kulturowy jest często inny. Nawet nie wiesz ile wpisów facetów na innych forach widziałem - wszystkie utrzymane w podobnym tonie "Hej mam dwdzieścia kilka lat, jestem wrażliwy itd. i nie mogę sobie nikogo znaleźć itd.. Co jest nie tak?". I pod spodem wypowiedzi kobiet, że one lubią wrażliwych itd., że na pewno kogoś zanjdize, że trzeba być sobą itd. Taki przekaz wysyłany jest też często przez matki, które wychowują młodych chłopaków w takim przkonaniu, że dziewczynki "sa bardzo delikatne i wrażliwe", "lubią kwiatuszki", trzeba je bardzo dobrze traktować itd. Dowodem, że takie myslenie jest popularne wśród mężczyzn/chłopaków są te wszystkie strony/poradnik PUA typu "podrywaj.com" czy podrywaj.pl. Nie jestem fanem PUA, ale nawet z tych stron/poradników można coś ciekawego wyciągnąć. A na nich zawsze przewija się temat odkręcenia takiego myślenia jak podałem powyżej. Czylim coś w stylu "Pewnie myslisz, że kobiety lubią wrażliwych i ciepłych mężczyzn. Prawda jest jednak zupełnie inna. Jak myslisz dlaczego dranie mają takie powodzenie u kobiet ? itd. Czyli kupa mężczyzn się jednak na to nabiera bo inaczej nikt by na takiej stronie/poradniku o tym nie pisał.
  9. Też bym się ze wszystkim zgodził, ale znów jest jedno ALE. Jeśli kobieta goli się na łyso i się tatuje to jest to jej świadomy wybór tj. może to zrobić ale nie musi. I robiąc to z góry wie, że nie będzie się podobać. Nie spotka raczej faceta, który powie: Ooo... ale jesteś ładana" albo "Na pewno kogoś znajdziesz". Z kolei to, że ktoś jest mało męski i zaradny to często kwestia charakteru, wrodzonego typu osobowości, którego się nie wybiera a z którym się człowiek często rodzi. Owszem są tacy, którzy tego nabywają w trakcie życia np. w dzieciństwie byli często bici i teraz są zalęknieni itd. Jednak masa osób taki ma po prostu charakter. I może nawet nie mieliby żalu gdyby z góry wiadomo było, że kobiety wolą właśnie tych męskich, zaradnych itd. Tymczasem często wtłaczany jest przekaz, że kobiety to lubią tych wrażliwych, ciepłych itp. a potem zonk bo okazuje się to propagandą a prawda jest zupełnie inna.
  10. Dlatego jak słyszę o równouprawnieniu to dostaję białej gorączki P.S. Jak kiedyś czytałem trochę o PUA to zawsze tam podkreślano, że atrakcyjny facet to taki który właśnie sam dyktuje warunki.
  11. Generalnie wszystko bym zrozumiał i ze wszystkim się zgodził ale... Jak jakaś kobieta napisze na forum, coś na zasadzie - "od faceta wymagam żeby był męski, zaradny i dobrze zarabiał itd." to powszechny aplauz i potakiwanie. Niech jednak ktoś napisze np. "od kobiety wymagam, żeby dobrze gotowała, prała i umiała zająć się domem" to pioruny, komentarze w stylu "mamy XXI wiek" albo " z takim podejściem będziesz sam". Wszędzie tylko "kobiece wymagania" ...
  12. Znów znalazłem fajny fragment tekstu a propos tematu. Generalnie nic co by tu nie zostało już powiedziane, ale mnie to rozbawiło . "Dzisiejszy porządek rzeczy dyskryminuje w staraniach o przekazywanie genów panów nieśmiałych, strachliwych, introwertycznych (...) To grozi tym, że za kilka dekad świat wypełni się potomstwem Pawła Cattaneo z Warsaw Shore, a Wielki Zderzacz Hadronów będzie brany za urządzenie do produkcji precli, którego nikt nie umie włączyć.". Źródlo: gazeta.pl
  13. Nie każdy rodzi się silny, odważny i inteligenty itd. A pragnienia ma takie same jak inni. I tu pojawiają się "techniki". Więc generalnie przemiana ,której ty nie pochwalasz, wyszła im na dobre i są bardziej zadowoleni z życia niż wcześniej. To daje do myślenia.
  14. dokładnie tak. To sa ludzie właśnie tacy jak ty piszesz...ja też nie miałbym nic przeciw. Tylko że 2 kolesi znam z autopsji. To nie sa faceci co chca poderwać kobietę swoich marzeń, którzy chcą sie poczuć męscy i nabrac ogłady...Ci kolesie u fundamentu mają pogardę dla kobiet. Ja chodziłem z jednym i on mi proponował wyrywanie pasztetów...Pytam sie po co? No po to żeby je potem zlać i pójść. Po to żeby może naciągnąć na drinka, być bezczelnym, potrenować...To jest jakaś makabra. Z innym byłem na imprezie i duże kanapy w lokalu, w koło dużego stołu. Takie koedukacyjne. Kolo jednego siada gruba dziewczyna..i co? I "podrywacz" w głośny śmiech. Byłem z kompletnymi burakami, ale nawet oni z zażenowania uciekali wzrokiem i nie wiedzieli co robić. Niby nic, ale na tym to polega. Brzydkie dziewczyny są potrzebne...do tego żeby być na ich tle. Je sie traktuje jak worki bez uczuć, bo bad boye nie zajmują sie takimi bzdetami....To jest cześć tego imigu....To jest pewnego rodzaju psychologiczna plątanina. Oni będąc młodsi byli kimś kim inni sie nie interesowali. Oni wykształcili w sobie poczucie że są bezwartościowi. nie grali w piłkę, nie byli fajni, przebojowi ładni. Byli po drugiej stronie lustra....Teraz jak już zostają "podrywaczami" to wydaje im sie że przeszli na drugą stronę. Oni mają potrzebę traktowania tych nieatrakcyjnych lasek, w taki sam sposób w jaki uważają że inni ich postrzegali...albo ja ich, albo oni mnie. Teraz jestem na górze to mogę wewnętrznie to poczucie niższości spacyfikować poprzez projekcję na "gorszą" część płci przeciwnej. Oni uważają, że sami zasługują na takie traktowanie gdyby nie zostali podrywaczami. Byliby niefajni i tymi wewnętrznymi niefajnymi kolesiami gardzą, ale powierzchownie znalezli sposób na ukrycie tego i stanie sie kims innym....Z tego wynika wiele zwykłego niepotrzebnego syfu. To jest niedobre, żałosne. Koleś na poziomie z jako-taką samooceną do czegoś takiego sie nie zniży No ale skoro piszesz, że to działa to może po prostu tak wyglądają stosunki damsko-męskie XXI wieku? Czy współczesny Casanova podrywałby dziś tak samo jak w XVIII w? A może dostosowałby się do realiów? Skoro ci faceci tkwią w takim stanie to widać im to pasuje a bilans korzyści i strat przewyższa ten z ich poprzedniego życia. Niestety.
  15. Generalnie bym się zgodził, ale czy kobiety są lepsze? Czy one wiedzą jak z nami rozmawiać, jak do nas podejść, poderwać zastanawiają się nad tym? Generalnie jak czytam to co wypisuje się w sieci to schemat jest taki - jak facet sam to pizda, nie umie podrywać i to jego wina; jak kobieta jest sama to biedna, niedoceniona itd.
  16. Ja do technik podrywania mam ograniczone zaufanie ale... Ci którzy korzystają z tego to w większości faceci, którzy po wielu latach "bycia sobą" doszli do wniosku, że to nie działa i albo będą do końca życia sami albo coś zmienią. Generalnie te wszystkie techniki próbują (inna kwestia czy skutecznie według mnie niezbyt) przekształcić faceta w bad boya (co jak stwierdzono już tu jest atrakcyjne). Suma sumarum sam ma do PUA baaaardzo wiele uwag i sceptycyzmu, ale rozumieniem i nie potępiam ludzi, którzy z tego korzystają. Nawet jeśli sprowadza się do udawania kogoś kim się nie jest. Lepsze to niż bycie do końca życia nikim albo "kolegą" dla każdej kobiety.
  17. Lubie to co piszesz DJ, bo piszesz do rzeczy, ludzie piszą pod siebie. Przecież nie jeden z tego wątku zostałby wyśmiany albo wręcz dostał w ryja za napastowanie, jakby zagadał do dziewczyny na ulicy czy w sklepie. Co nie zmienia faktu, że siedzenie w chacie przy nerwicy, depresji, samotności to nie dobry pomysł. Ja jak zagadałem do obcych dziewczyn w sklepie i autobusie to od Pań w tym wątku usłyszałem co następuje: " nie ma co ukrywac ze takie zagadywanie rzadko działa. Najlepiej poznaje się wśród znajomych". No ale potem słyszy się, że "Nie ważne jakim tekstem zgadać ważne żeby w ogóle podejść , szkoda , że tak mało facetów w ogóle to robi ". Generalne więc nie ważne co się robi ważne kto. Ale to już pisałem.
  18. A mnie tu ciągle przekonują, że nie ładne to co ładne "ale co się komu podoba".
  19. Dokładanie o tym samym mówię od wielu, wielu stron. Takie podejście ma 99,9999 % kobiet, ale mało która to przyzna. Dlatego za szczerość.
  20. Zawsze mnie zadziwia jak widzę to założenie, że jak ktoś jest sam to pewnie siedzi w domu i "boi się zagadać". Chociaż było tutaj wiele wypowiedzi świadczących, że tak nie jest. No ale lepiej założyć, że tak to wygląda bo wtedy świat jest porosty, logiczny i "prawomyślny". Równie dobrze tę "uniwersalną" radę można zastosować do innych przypadłości na innych wątkach . Depresja? "Wyjdź z domu" Nerwica? "Wyjdź z domu" itd. Prawda jaki jestem mądry Taki ze mnie "wujek dobra rada".
  21. ściema? ja też miałam taki czas w życiu że nie chciałam się z nikim spotykać, po prostu nie chciałam mieć chłopaka i nie chciałam żeby oni robili sobie nadzieję, nie chodziło tu o to, czy pociągali mnie czy nie, bo niektórzy byli w porządku, problem leżał we mnie Ściema bo wcześniej jednak się spotkała. Jakby całkowicie nie chciała to by od razu powiedziała nie. Zresztą nie wierzę w te historie typu "na razie nie chce się z nikim spotykać". Jakby podrywał ją jej ulubiony aktor czy gwiazdor rocka to od razu byłaby gotowa
  22. Moje "doświadczenia" to dwa spotkania z dziewczyną, która po nich stwierdziła, że jestem fajny, ale ona to na razie nie chce się z nikim spotykać (ściema oczywiście ale coś musiała powiedzieć). Reszta była z góry na nie albo ściemy "nie mam czasu", "w sobotę pracuję" itd.
  23. Krótko -to wrażenie jest mylne. Znów podam przykład. Wśród moich znajomych nie znam nikogo, kto włożyłby tyle wysiłku w znalezienie pracy co ja. Niektórzy nie wiedzą jak wygląda CV. Ale jednak im się to wszystko jakoś układa. Skąd wiesz, że nie szukałem za granicą? Zresztą dziedziny w których jestem dobry i mógłbym się jakoś realizować związane są z pracą w Polsce (niestety). Jak nie brak szczęścia to co? Tylko nie mów "dla chcącego nic trudnego" Coś co dla jednych jest łatwe, dla innych jest trudne, a dla jeszcze innych jest niemożliwe. Proste. Myślę, że się zgodzimy, iż kobiety, niezależnie od wieku, chcą pewnego siebie, zaradnego i atrakcyjnego faceta. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że atrakcyjna kobieta lat np. 40 chce 30 letniego prawiczka bez sukcesów życiowych. Bo w takim układzie ani dobrego seksu, ani dobrej zabawy, ani poczucia bezpieczeństwa. Ale rozumiem, że to żart -- 15 lut 2014, 18:23 -- Takie przypadki to wyjątki od reguły a nie reguła
  24. Myślę, że jeszcze łatwiej założyć, że się komuś nie udaje bo mu się nie chce. To dopiero "łatwe" myślenie. Podam tylko jeden przykład, że to nie prawda. Od ponad roku szukam przyzwoitej pracy - setki wysłanych CV, jeżdżenie do różnych miast na testy i rozmowy, wstawanie o 2 w nocy na autobus żeby zdążyć do Krakowa czy Wawy, siedzenie na stażach za psie pieniądze. Wiesz co z tego mam? Zero, nic cała krwawica w piach. A jeszcze dwa lata temu byłe wśród tych "prawomyślnych" co uważali, że właśnie "chcieć to móc - wiec a jak ktoś gada, że praca to tylko po znajomościach to mu się nie chce szukać"., To samo tyczy się sfery damsko-męskiej - cały wysiłek w piach. Chcieć to móc to nic innego tylko pusty frazes. No ale jak się nie ma szczęścia to tak właśnie wygląda życie. Dal niektórych jest. Kiedyś też byłem optymistą. Tylko, że moje "nie poddaje się" nie przyniosło, żadnego sukcesu. Jak wyżej. Kiedyś miałem zupełnie inną perspektywę.
×