Skocz do zawartości
Nerwica.com

devnull

Użytkownik
  • Postów

    1 281
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez devnull

  1. devnull

    LEK NA ROZLUŹNIENIE

    przy detoksie od benzo sprawdza się niestety drogi lek - Lyrica, albo tańsza ale gorsza Gabapentyna. do tego antydepresant w najniższej możliwej dawce i najmniejszej ilości skutków ubocznych np. Citalopram/Escitalopram. benzo to depresant i trzeba ustabilizować serotoninę poza samym gaba. dodatkowo na sen można kombinować z Lerivonem czy Trittico ale to już indywidualne. Tolperis, Mydocalm itp. zapomnij! to nie ta droga
  2. devnull

    LEK NA ROZLUŹNIENIE

    przy detoksie od benzo sprawdza się niestety drogi lek - Lyrica, albo tańsza ale gorsza Gabapentyna. do tego antydepresant w najniższej możliwej dawce i najmniejszej ilości skutków ubocznych np. Citalopram/Escitalopram. benzo to depresant i trzeba ustabilizować serotoninę poza samym gaba. dodatkowo na sen można kombinować z Lerivonem czy Trittico ale to już indywidualne. Tolperis, Mydocalm itp. zapomnij! to nie ta droga
  3. devnull

    Samotność

    Chciałbym mieć takiego przyjaciela: Spotkałem go wielokrotnie, ale zawsze wstydziłem się zagaić :/
  4. devnull

    Samotność

    Chciałbym mieć takiego przyjaciela: Spotkałem go wielokrotnie, ale zawsze wstydziłem się zagaić :/
  5. Dodam swoje 3 grosze, nawet w dystymii zdarzają się pozytywne chwile, niestety są to "sekundy" bo intruzje depresyjne bardzo łatwo obalają chwilową "czkawkę" pozytywności, dystymia też nie koniecznie musi wiązać się z zaburzeniami osobowości chociaż u większości jest główną podstawą tego zaburzenia. Antydepresanty stosowane w MONOTERAPII zazwyczaj pogorszają sprawę, w dystymii to jedynie atypowe neuroleptyki w dawce minimalnej mogą dać owe odhamowanie umysłu - wynieść człowieka z tej "szarości", oczywiście jest to też sztuczny bo chemiczny stan, ale skoro inaczej się nie da, to cóż.
  6. Dodam swoje 3 grosze, nawet w dystymii zdarzają się pozytywne chwile, niestety są to "sekundy" bo intruzje depresyjne bardzo łatwo obalają chwilową "czkawkę" pozytywności, dystymia też nie koniecznie musi wiązać się z zaburzeniami osobowości chociaż u większości jest główną podstawą tego zaburzenia. Antydepresanty stosowane w MONOTERAPII zazwyczaj pogorszają sprawę, w dystymii to jedynie atypowe neuroleptyki w dawce minimalnej mogą dać owe odhamowanie umysłu - wynieść człowieka z tej "szarości", oczywiście jest to też sztuczny bo chemiczny stan, ale skoro inaczej się nie da, to cóż.
  7. devnull

    Marihuana

    Jestem uzależniony, ale ta zależność wynika z systemu w którym żyjemy, nie jest to usprawiedliwienie ale zimne stwierdzenie, bardzo dystansuję się od palenia kannabinoidów, nie tworzę pod ich wpływem własnej wizji świata lecz staram się dopasować do tego społecznego gówna, kanna to moja broń która mi się należy, skoro większość społeczeństwa nie traktuje poważnie alkoholu, który jest twardym narkotykiem, to ja sram na takie społeczeństwo i spalam jointa zamiast się frustrować i jednocześnie przytakiwać tym zapitym ryjom. Lubię swoje uzależnienie, kiedyś starałem się z tego leczyć, ale nawet psychiatra stwierdził, że to nie ma sensu, życie trwa krótko i lepiej się wyszaleć/zabawić na śmierć niż codzień walczyć o obsrany kawałek chleba, ja dziękuję, wolę bogate życie wewnętrzne niż walkę o byle gówno, miałem aspiracje, nadal mam, ale widzę, że ucieczka z tego kraju to jedyne rozwiązanie poza jaraniem kannabinoidów. ------ Łączy ludzi trawa Dzieli ludzi siano Halo, halo? I znów dzwonię po wora Ostatnio paliłem wczoraj, więc najwyższa pora Szybciorem zgrzewam kora Bo głupio iść na trzeźwo ... po wora Gdy tak piękna pogoda na zewnątrz... Słońce, chmurki, wiaterek i THC Chyba nic się nie stanie jak 3 dychy stracę Elo facet, pokaż co tam masz w pace Powącham, zobaczę, oj - chyba zapłacę! Elo 4, 2, 0, trzy - zero twoje Dzieli nas kwadrans, a już cieszę jak pojeb Z bananem na ryju, kitram bakę w majty Wstępuje do sklepu po litr zimnej Fanty A jak mam już w tej grze wszystkie przydatne fanty To siadam w zaciszu i kręcę blanty, i kręcę blanty! ------ Dystans.
  8. devnull

    Marihuana

    Jestem uzależniony, ale ta zależność wynika z systemu w którym żyjemy, nie jest to usprawiedliwienie ale zimne stwierdzenie, bardzo dystansuję się od palenia kannabinoidów, nie tworzę pod ich wpływem własnej wizji świata lecz staram się dopasować do tego społecznego gówna, kanna to moja broń która mi się należy, skoro większość społeczeństwa nie traktuje poważnie alkoholu, który jest twardym narkotykiem, to ja sram na takie społeczeństwo i spalam jointa zamiast się frustrować i jednocześnie przytakiwać tym zapitym ryjom. Lubię swoje uzależnienie, kiedyś starałem się z tego leczyć, ale nawet psychiatra stwierdził, że to nie ma sensu, życie trwa krótko i lepiej się wyszaleć/zabawić na śmierć niż codzień walczyć o obsrany kawałek chleba, ja dziękuję, wolę bogate życie wewnętrzne niż walkę o byle gówno, miałem aspiracje, nadal mam, ale widzę, że ucieczka z tego kraju to jedyne rozwiązanie poza jaraniem kannabinoidów. ------ Łączy ludzi trawa Dzieli ludzi siano Halo, halo? I znów dzwonię po wora Ostatnio paliłem wczoraj, więc najwyższa pora Szybciorem zgrzewam kora Bo głupio iść na trzeźwo ... po wora Gdy tak piękna pogoda na zewnątrz... Słońce, chmurki, wiaterek i THC Chyba nic się nie stanie jak 3 dychy stracę Elo facet, pokaż co tam masz w pace Powącham, zobaczę, oj - chyba zapłacę! Elo 4, 2, 0, trzy - zero twoje Dzieli nas kwadrans, a już cieszę jak pojeb Z bananem na ryju, kitram bakę w majty Wstępuje do sklepu po litr zimnej Fanty A jak mam już w tej grze wszystkie przydatne fanty To siadam w zaciszu i kręcę blanty, i kręcę blanty! ------ Dystans.
  9. Nie wierzę, że ten temat nie był tu wałkowany, więc jeśli odgrzewam kotleta to proszę o przeniesienie tematu do Kosza. Mógłbym w tym temacie napisać wiele, ale bardziej interesuje mnie to co wy sądzicie o dzisiejszym "systemie" który zmusza człowieka do nierównej walki o przetrwanie, a ten kto nie daje rady, odpada, to bezpośrednio wpływa na jego psychikę - zmuszając finalnie do upadku morale. Ludzie biedni mimo, że się jednoczą to pozostają dla siebie wrogami nie z wyboru, ale z przymusu, nawet jak ktoś ma poczucie jedności i przyjaźni z kimś, to i tak jak bieda go przyciśnie, będzie musiał dosłownie "sprzedać" swojego przyjaciela, kółko się zamyka, człowiek staje się desperatem, jak wygłodniałe zwierzę. Tutaj zupełnie nie pasuje powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" - to błąd! wiele razy ocierałem się o bogate środowiska ludzi i widziałem, że gdy kasa nie wchodzi w grę, więc jakakolwiek korzyść czy wyzysk wzajemny to człowiek może się skupić na prawdziwej relacji bez żadnych "brudnych naleciałości". W mojej ocenie bieda potrafi tak sprać mózg człowiekowi, że staje się on zwierzęciem, dla mnie to okrutny obraz społeczeństwa, widzę to na codzień. Wiem, że to co napisałem jest dosyć ogólne i bez szczegółów, ale te szczegóły chciałbym by ktoś inny rozwinął, chodzi mi o to co kasa i całe życie w świecie kapitalizmu robi z ludźmi (ich wzajemnymi relacjami).
  10. Nie wierzę, że ten temat nie był tu wałkowany, więc jeśli odgrzewam kotleta to proszę o przeniesienie tematu do Kosza. Mógłbym w tym temacie napisać wiele, ale bardziej interesuje mnie to co wy sądzicie o dzisiejszym "systemie" który zmusza człowieka do nierównej walki o przetrwanie, a ten kto nie daje rady, odpada, to bezpośrednio wpływa na jego psychikę - zmuszając finalnie do upadku morale. Ludzie biedni mimo, że się jednoczą to pozostają dla siebie wrogami nie z wyboru, ale z przymusu, nawet jak ktoś ma poczucie jedności i przyjaźni z kimś, to i tak jak bieda go przyciśnie, będzie musiał dosłownie "sprzedać" swojego przyjaciela, kółko się zamyka, człowiek staje się desperatem, jak wygłodniałe zwierzę. Tutaj zupełnie nie pasuje powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" - to błąd! wiele razy ocierałem się o bogate środowiska ludzi i widziałem, że gdy kasa nie wchodzi w grę, więc jakakolwiek korzyść czy wyzysk wzajemny to człowiek może się skupić na prawdziwej relacji bez żadnych "brudnych naleciałości". W mojej ocenie bieda potrafi tak sprać mózg człowiekowi, że staje się on zwierzęciem, dla mnie to okrutny obraz społeczeństwa, widzę to na codzień. Wiem, że to co napisałem jest dosyć ogólne i bez szczegółów, ale te szczegóły chciałbym by ktoś inny rozwinął, chodzi mi o to co kasa i całe życie w świecie kapitalizmu robi z ludźmi (ich wzajemnymi relacjami).
  11. devnull

    Samotność

    Ja najbardziej współczuję tym samotnym, którzy muszą codziennie iść do pracy i odpierać różnego rodzaju ataki, manipulacje...itd. kontakt z wrogim środowiskiem, będąc samotnym indywidualistą musi pachnieć piekłem. Współczuję bo domyślam się, że są tu tacy ludzie. To samo tyczy się tych, którzy uczęszczają do szkoły i mają wymuszony kontakt z innymi, ehh.
  12. devnull

    Samotność

    Ja najbardziej współczuję tym samotnym, którzy muszą codziennie iść do pracy i odpierać różnego rodzaju ataki, manipulacje...itd. kontakt z wrogim środowiskiem, będąc samotnym indywidualistą musi pachnieć piekłem. Współczuję bo domyślam się, że są tu tacy ludzie. To samo tyczy się tych, którzy uczęszczają do szkoły i mają wymuszony kontakt z innymi, ehh.
  13. Próbowałem 5 lat temu u niejakiego Andrzeja Setmana, NLP to bardziej psycho-zabawa niż poważne narzędzie, którym można rozwiązać problemy, trzeba mieć w pełni zdrową ale i podatną osobowość by wprowadzić w życie takie techniki samo-manipulacji, podszytymi komiczną persfazją, moim zdaniem przy pomocy NLP można zmanipulować człowieka z zespołem downa a nie chorego, którego wykańcza inteligentna choroba, nie dająca się oszukać w taki sposób.
  14. Próbowałem 5 lat temu u niejakiego Andrzeja Setmana, NLP to bardziej psycho-zabawa niż poważne narzędzie, którym można rozwiązać problemy, trzeba mieć w pełni zdrową ale i podatną osobowość by wprowadzić w życie takie techniki samo-manipulacji, podszytymi komiczną persfazją, moim zdaniem przy pomocy NLP można zmanipulować człowieka z zespołem downa a nie chorego, którego wykańcza inteligentna choroba, nie dająca się oszukać w taki sposób.
  15. devnull

    Lobby homoseksualne

    nie no, żenada niektóre wypowiedzi, idealnie świadczy to o polskim zaścianku.
  16. devnull

    Lobby homoseksualne

    nie no, żenada niektóre wypowiedzi, idealnie świadczy to o polskim zaścianku.
  17. CYP3A4 - w praktyce c.h.u.j, a w teorii - sam poczytaj: http://www.wple.net/plek/numery_2008/numer-2-2008/92-95-pawelczyk.pdf
  18. CYP3A4 - w praktyce c.h.u.j, a w teorii - sam poczytaj: http://www.wple.net/plek/numery_2008/numer-2-2008/92-95-pawelczyk.pdf
  19. To co napiszę jest tylko moją "suchą" obserwacją i prosiłbym o nie sugerowanie się tym. AMI biore od 3 lat, aktualnie nieregularnie 25-75mg (im mniejsza dawka tym bardziej pobudza). - Po 2-3h od wzięcia leku następuje tzw. "pstryczek elektryczek": Umysł jakby trzeźwieje, chora wyobraźnia w tym urojenia (fałszywe przekonania w formie ekstremalnej), zaczynają jakby puszczać, niestety może pojawić się agresja *(autentyczne uczucia/urazy wychodzą na wierzch), z kazda minuta pobudzenie motoryczne wzrasta, nie jest to tępa akatyzja (jak po Fluanxolu) lecz coś w rodzaju pozytywnego podkurwienia Wtedy trzeba jak najszybciej się czymś zająć, odciągnąć uwagę od swoich emocji i przenieść je w czyny, muszę się zmusić, ja wychodzę wtedy na spacer lub biorę się za sprzątanie, jestem tak pobudzony, że pot dosłownie ścieka mi po plecach, muszę się wycierać ręcznikiem. Jakakolwiek depresja, która nie daje się podnieść z łóżka, kompletnie zanika. Tego efektu nie rozumie nawet mój psychiatra, a ja nie wierzę w placebo, to co się dzieje ze mną po AMI niektórym może przypominać jazdę po kokainie. A może przez 13 lat brania SSRI mój mózg tak się przepakował serotoniną (uczulenie receptorów 5HT), że teraz jakikolwiek agonizm d2 powoduje taką jazdę ? - Po 5-6h od zażycia zaczyna się robić stabilnie. Czuję, że koncentracja osiąga swoje maksimum, zaś fizyczne pobudzenie przechodzi w poczucie zwykłego spokoju - taka przyjemna sedacja bez deficytów poznawczych, mogę sobie spokojnie bez szargających emocji pracować przy komputerze a jak wiadomo praca na kompie wymaga koncentracji (ja modeluję obiekty 3D w GMAX i jeszcze godzinami modzę w Photoshopie), co było niemożliwe przy wszystkich antydepresantach, które zamiast uspokoić - całkowicie pozbawiały emocji, a w bonusie dekoncentrowały, nie mówiąc nawet o uczuciach wyższych (oczywiscie AMI też ucina te uczucia, ale nie aż tak jak antydepresanty). Agresja całkowicie zanika, o 13:30 wzialem 50mg, teraz jest 18:51 więc jestem na owym etapie i mam takie śmieszne uczucie - "na cholerę ja w ogóle z Wami tu piszę" (zaczynam być świadomy bezsensu udzielania się tutaj) - tak jakby ROZSĄDEK nakazywał mi zajęcie się czymś POŻYTECZNIEJSZYM a nie ślęczeniu przed kompem. Dlatego jak na razie kończę swoje nędzne wypociny i idę na rower (słuchawki na głowę) i jazda. Wolę być pozytywnym "wariatem" po AMI niż umysłowym kastratem po SSRI.
  20. To co napiszę jest tylko moją "suchą" obserwacją i prosiłbym o nie sugerowanie się tym. AMI biore od 3 lat, aktualnie nieregularnie 25-75mg (im mniejsza dawka tym bardziej pobudza). - Po 2-3h od wzięcia leku następuje tzw. "pstryczek elektryczek": Umysł jakby trzeźwieje, chora wyobraźnia w tym urojenia (fałszywe przekonania w formie ekstremalnej), zaczynają jakby puszczać, niestety może pojawić się agresja *(autentyczne uczucia/urazy wychodzą na wierzch), z kazda minuta pobudzenie motoryczne wzrasta, nie jest to tępa akatyzja (jak po Fluanxolu) lecz coś w rodzaju pozytywnego podkurwienia Wtedy trzeba jak najszybciej się czymś zająć, odciągnąć uwagę od swoich emocji i przenieść je w czyny, muszę się zmusić, ja wychodzę wtedy na spacer lub biorę się za sprzątanie, jestem tak pobudzony, że pot dosłownie ścieka mi po plecach, muszę się wycierać ręcznikiem. Jakakolwiek depresja, która nie daje się podnieść z łóżka, kompletnie zanika. Tego efektu nie rozumie nawet mój psychiatra, a ja nie wierzę w placebo, to co się dzieje ze mną po AMI niektórym może przypominać jazdę po kokainie. A może przez 13 lat brania SSRI mój mózg tak się przepakował serotoniną (uczulenie receptorów 5HT), że teraz jakikolwiek agonizm d2 powoduje taką jazdę ? - Po 5-6h od zażycia zaczyna się robić stabilnie. Czuję, że koncentracja osiąga swoje maksimum, zaś fizyczne pobudzenie przechodzi w poczucie zwykłego spokoju - taka przyjemna sedacja bez deficytów poznawczych, mogę sobie spokojnie bez szargających emocji pracować przy komputerze a jak wiadomo praca na kompie wymaga koncentracji (ja modeluję obiekty 3D w GMAX i jeszcze godzinami modzę w Photoshopie), co było niemożliwe przy wszystkich antydepresantach, które zamiast uspokoić - całkowicie pozbawiały emocji, a w bonusie dekoncentrowały, nie mówiąc nawet o uczuciach wyższych (oczywiscie AMI też ucina te uczucia, ale nie aż tak jak antydepresanty). Agresja całkowicie zanika, o 13:30 wzialem 50mg, teraz jest 18:51 więc jestem na owym etapie i mam takie śmieszne uczucie - "na cholerę ja w ogóle z Wami tu piszę" (zaczynam być świadomy bezsensu udzielania się tutaj) - tak jakby ROZSĄDEK nakazywał mi zajęcie się czymś POŻYTECZNIEJSZYM a nie ślęczeniu przed kompem. Dlatego jak na razie kończę swoje nędzne wypociny i idę na rower (słuchawki na głowę) i jazda. Wolę być pozytywnym "wariatem" po AMI niż umysłowym kastratem po SSRI.
  21. Mnie najbardziej wkurwia mój psychiatra, który wiecznie ma rozkminę nt. tego że jestem Borderem. Poznałem wiele osób z tego typu osobowością i kompletnie do nich nie pasuję, od 10 lat panuje jakaś moda na wrzucenie każdego z zaburzeniem osobowosci do worka pt. Borderline, tylko wiekszosc spoleczenstwa przejawia osobowosc: lekliwo-unikajaca/zalezna/bierno-agresywna, taki jest standard, prawdziwego Bordera ma na prawdę niewielu. Niektórzy kochają etykietki.
  22. Mnie najbardziej wkurwia mój psychiatra, który wiecznie ma rozkminę nt. tego że jestem Borderem. Poznałem wiele osób z tego typu osobowością i kompletnie do nich nie pasuję, od 10 lat panuje jakaś moda na wrzucenie każdego z zaburzeniem osobowosci do worka pt. Borderline, tylko wiekszosc spoleczenstwa przejawia osobowosc: lekliwo-unikajaca/zalezna/bierno-agresywna, taki jest standard, prawdziwego Bordera ma na prawdę niewielu. Niektórzy kochają etykietki.
  23. devnull

    Samotność

    ten temat mnie rozśmiesza, rozmowa o samotności w internecie to tak jak rozmowa o wolności w więzieniu. staliśmy się ofiarą samych siebie
  24. devnull

    Samotność

    ten temat mnie rozśmiesza, rozmowa o samotności w internecie to tak jak rozmowa o wolności w więzieniu. staliśmy się ofiarą samych siebie
×