
devnull
Użytkownik-
Postów
1 281 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez devnull
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
devnull odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
No to sama widzisz, takie dawki nie mają sensu. Próbowałaś dołączać Hydroxyzyne/Diphergan czy inną antyhistaminę ? Wtedy można wziąć mniejszą dawkę benzo, a efekt moim zdaniem lepszy niż sam Clonazepam. Na niektóre stany samo benzo nie pomoże, to nie magiczne tabletki, mimo wszystko. Ja czuję wyraźnie 0,25mg, 0,5mg to już idealnie, ale 2mg by mnie ścięły z nóg / totalny nokaut, mimo że biorę parę lat, z dłuższymi przerwami. -
"Pokłam po mojej myśli, to i ja pokłamię po twojej". Tego mniej więcej oczekuje mainstreamowy człowiek w społeczeństwie.
-
Żeby się uspołecznić i być lubianym trzeba kłamać, bo ciężko być zaakceptowanym jeśli chce się być 101% szczerym, świat nienawidzi indywidualizmu i jakiejkolwiek odmienności. Na chuj komu prawda, skoro cały świat zakłamany.
-
Myślę identycznie. Z resztą sami widzimy jakie dzieci się teraz rodzą, często już chore - nie wiadomo czemu, tak jakby zaburzenia psychiczne miały w DNA. Skoro depresja za kilka lat będzie 3 chorobą świata, to znaczy że cały ten układ świata nie ma sensu. Nie wiem, będzie się pewnie masowo wybijać takich jak my, czyli powrót do średniowiecza. Historia lubi się powtarzać. Bóg powiedział "róbta co chceta" dając nam wolną wolę, ale człowiek wpiedala się w to bagno coraz bardziej, efekty tego będą opłakane. Jeśliby człowieka pozbawiło się umiejętności "kłamania", to wszystko by się wyrównało, przeanalizujcie sobie to głębiej, moim zdaniem ten grzech mimo, że pomaga w życiu, to czyni największe spustoszenie... czemu dzieci z zespołem downa są statystycznie bardziej szczęśliwe ? bo nie potrafią kłamać śmieszna teoria, ale być może jest w tym ziarno prawdy.
-
@Nastia Po części tak, chodzi o inteligentną empatię, umiejętność współczucia co daje znacznie więcej niż taki tradycyjny "robot" - terapeuta, bez mimiki twarzy, bez uczuć, wyraźnie obok. Nie potrafię teraz idealnie tego określić bo brakuje mi przymiotników, ale dosyć dobrze to opisałaś. Kępiński w jednej swoich książek idealnie opisał dobrego terapeutę ale nie mam teraz tego pod ręką. No może nie przyjaźń, ale nazwałbym to po prostu "dobrem", ale skoro tak mało ludzi jest nam to w stanie zapewnić, więc można to potocznie nazwać przyjaźnią, skoro relacja jest pozytywna. Niestety bardzo wielu terapeutów to kompletne przeciwieństwo, właśnie takie roboty, ma się wrażenie rozmowy z maszyną a nie człowiekiem.
-
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
devnull odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
nie chce mi się już nawet odpisywać, ty masz swoje święte racje, poparte tylko czarnymi przykładami, polemika widzę nie ma sensu, wyjdź na ulicę i głoś to wszystko, może ktoś Cię posłucha, choć wątpię, ludzie wolą wszystko przerobić na własnej skórze. jedni chcą żyć, drugim wszystko jedno, widać tobie zależało, gratulacje, ale tysięcy osób tutaj nie przekonasz, choćbyś się posrał, bo to nie forum dla uzależnionych tylko dla przegranych. -- 06 maja 2014, 22:38 -- Do czego my mamy wracać ?! Co z tej "trzeźwości" skoro nie ma i nie będzie środków na życie, bo od lat większość tutaj nie potrafi się ogarnąć, tylko grzęzną coraz bardziej w swojej chorobie psych., a benzo jest dla nich jak proteza rąk i nóg. my nie chcemy żyć, ty chcesz, uszanuj to a nie baw się w Mesjasza bo siejesz herezję. jestem na tym forum od 9 lat i wiem z czym tu się borykamy. przypominasz taką starą babcię co idzie pod monopolowy meneli nawracać sam wiesz że taka walka z góry jest skazana na niepowodzenie, wiem to smutne, ale taki jest ten kurewski świat. -
buahahaha, ja pier*ole, aż sobie to zanotuję, ułożę z tego niezły kawał składający się z takich bredni
-
nie, nie musiałem.
-
nie popieram komuny, wiele złego się wtedy działo, ale miała swoje pozytywne strony, prawda jest taka, że nie było wtedy tylu chorych i zaburzonych co dziś, to kapitalizm zwariował ludzi, obiecując widmo mamony kosztem utraty człowieczeństwa.
-
takie są polskie realia, niestety. skoro pracujesz to znaczy, że nie jest z tobą jeszcze tak źle, więc zafunduj sobie prywatne leczenie.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
devnull odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
u mnie podobnie, noradrenalina daje mi po pewnym czasie tępe pobudzenie/niepokój ruchowy, który sprawia, że nie jestem w stanie się nad niczym skupić, nie czuję silnego lęku, ale jestem rozdygotany, to bardzo męczy. może niska dawka chloroprotyksenu, to najlepszy lek sedatywny, ale pewnie brałeś. zapomnij o gabapentynie, ona bardzo słabo uspokaja i zbyt bardzo rozluźnia mięśnie, a to sprawdza się w bólu przewlekłym, sam próbowałem tak samo jak pregabaliny, która kosztowała kiedyś majątek. -
Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem
devnull odpowiedział(a) na gosia hd temat w Uzależnienia
To co piszesz to skrajne przypadki, tak jakbyś chciał by każdy używający benzodiazepin od razu brał wyższe dawki, serwujesz skrajne przykłady, smutne przykłady, więc patrzysz na problem zero-jedynkowo, to zrozumiałe, bo sam w tym temacie jesteś skończony. Owszem, uzależniony przez całe życie może wrócić do nałogu. Ale powiedz mi tak na logikę, czy mając 70 lat i dostając np. wyrok w postaci raka, wiedząc że niedługo umrzesz to co byś zrobił ? Ludzie używają tych środków najczęściej świadomie i z własnej woli. Znam wielu ludzi świadomie uzależnionych, którzy wiedzą że nie zostało im wiele życia, więc wszystko kładą na jedną kartę. To jest tak samo abstrakcyjny i brutalny przykład jak i ty podałeś. Schodzisz z tematu. Ludzie którzy do ciebie piszą, nie są w takim stadium w jakim ty byłeś, ty chcesz już ostatecznego rozwiązania, a skoro innych rozwiązań na daną chwilę nie ma ? 14 lat to sporo, powiedz mi ile % osób które do ciebie pisze używalo benzo w takich ilościach jak i ty ? szczerze. Bo moim zdaniem brakuje Ci zdrowego rozsądku. Twoja historia jest rzeczywiście straszna ale przypomina to trochę pouczanie starego stoczonego na dna żula, który odbił się od dna, który patrząc na młodzież popijająca 1 browarek - od razu interpretuje to przez swój pryzmat, od razu katastrofa... Nie dostrzegasz tego ? Owszem, świat jest ogólnie uzależniony coraz bardziej, ale to śmieszne jak próbujesz teraz to wszystko, swoje winy, przerzucić na innych. Ale to zrozumiałe. O uzależnieniach mam ogromną wiedzę i umiem określić się w tej skali, zdaję sobie sprawę z uzależnienia ale jestem z nim oswojony, wiem gdzie jest moje dno, każdy ma swoje, współczuję że akurat ty za mocno poszedłeś w temat, takich nie brakuje, ale nie możesz od razu każdego skazywać na rozwój uzależnienia, przez własny pryzmat. To ty się ośmieszasz, ja odwiedziłem nie jedną poradnię uzależnień, nie jeden ośrodek, widziałem wiele przypadków na własne oczy, mam na codzień kontakt z ludźmi uzależnionymi, więc nie pakuj mi do ust czegoś czego nie powiedziałem. Uważasz mnie za ignoranta, który nic nie wie. To w jaki sposób podchodzisz do tego w psychologii nazywa się filtrowaniem, myśleniem spolaryzowanym, nadmierną generalizacją, katastrofizacją i wyolbrzymianiem. Dobrze to wiesz. Sam korzystam często z materiałów Heather Ashton w celu doinformowania innych ludzi używających benzo, więc czemu mi piszesz jakbym sobie drwił z jej wiedzy. Wpychasz mi do ust coś czego nie stwierdziłem, tak jakbyś chciał podciągnąć mnie pod obraz wizji "swojego modelu uzależnienia". Piszesz bardzo nerwowo i pod wpływem emocji co widać, nie potrafisz użyć prawidłowo znaków takich jak kropka i przecinek, więc coś musi się dziać, co nie ? Widać za krótko trzymasz abstynencje, skoro tyle chaosu w tym. Pamiętaj tylko, że ty odpowiadasz za swoje uzależnienie, ale nie odpowiadasz za innych, mam wrażenie że przyjąłeś teraz postawę "nad" i walisz na oślep. Wrzuć na luz, bo uzależnienie stało się jedynym tematem twojego życia, tylko wokół niego się obracasz, a to samo w sobie jest obsesyjne więc w tym też jest uzależnienie. Jeśli chcesz, to możemy na privie pogadać na temat uzależnień i sprawdzimy wtedy swoją wiedzę i wyjdzie prawda na jaw. Bo na razie zatupujesz mnie skrajnymi przykładami, pomijając to co napisałem do tej pory, zdawkowo łapiesz mnie cytatami za kwestie które wydają się przeciwstawne twojemu myśleniu. Podejmij się wyzwania. -
samo twoje napisanie o tym wywołało od razu taki obraz w mojej głowie, ja pier*ole, masakra, znam te uczucia na pamięć, na szczęście gumę jestem w stanie zaakceptować, noszę słuchawki na uszach i próbuję odwrócić uwagę. ale jak ktoś popier*ala tą szczęką na lewo i prawo jak jakiś paralityk, to mnie też wykręca.
-
manipulacja to złe słowo, źle to ująłem, sam nie potrafię tego nazwać, to coś w rodzaju fiksacji, wariactwa, takiego pogodzenia się ze swoim szaleństwem i demonstrowanie tego w celu zyskania akceptacji. to pozwalało mi przetrwać największe traumy w moim życiu, oraz zyskać przychylność wrogów.
-
Ogłupić samego siebie, zaprzeczaniem tego co się dzieje wokół mnie i co negatywnie na mnie oddziałuje, takie przeinterpretowanie tego co jest, jeśli oglądaliście film "idioci/idioterne" to pewnie wiecie o co chodzi, tzn. "spastykowanie". Oszukanie własnego mózgu, poprzez teatralno-aktorskie zagrywki, na co dadzą się nabrać inni celem manipulacji ich uczuciami by zyskać aprobatę/wzbudzić litość. Czyli swego rodzaju fałszywa postawa "nad" innymi, którzy nie są nawet tego świadomi. Podobne zachowania były przedstawione np. u Monty Pythona. Wiele lat udawało mi się stosować te techniki, skutecznie, potem nie wiem czemu, odechciało mi się. Dawało to efekt całkowitej kontroli nad innymi, takie nieświadome ruchanie ich w dupę, oraz wewnętrzna radość z tego, że okazali się prawdziwymi idiotami, czyli triumf nad nimi i podniesienie własnej samooceny, niektórzy którzy umieli to rozszyfrować, bardzo mnie polubili bo spodobała im się taka technika stylu bycia, to coś w rodzaju bycia takim aktoro-błazno-satyryko-dramato-komediantem Czemu chce oszukać siebie ? by zyskać poklask i stać się lubianym, a ludzie lubią idiotów, którzy tylko z pozoru są pod nimi, wtedy takim ludziom wydaje się, że mają nade mną kontrolę, a to tak na prawdę ja mam nad nimi, czego są nieświadomi, potem robię sobie jaja wśród innych obnażając publicznie ich głupotę, czym są zaskoczeni i jest to jednocześnie ich psychologiczne zmasakrowanie, coś w stylu konia trojańskiego na którego dali się nabrać. To taka walka podjazdowa, dająca wielką satysfakcję. Skoro byłem wielokrotnie krzywdzony, to mam prawo do takich zachowań.
-
ano właśnie, mój mózg to interpretuje jako jakieś niedorozwinięcie umysłowe, coś w rodzaju patologii, zezwierzęcenia, bo jest to bardzo prymitywne i daje mi obraz człowieka pierwotnego, małpy. pamiętam jak byłem w psychiatryku i stary dziad siorbał, myślałem że mu pierdolnę, ale skończyło się na wyzwiskach, gdzie ich chowali, kto ich spłodził ? to tak jak ja bym stanął na środku ulicy i się zesrał na chodnik, następnie na to gówno rzygał i potem się w tym tarzał, mniej więcej taką skalę to u mnie przybiera. ludzie nie mają samokontroli, masa zwierząt podludzkich pośród nas.
-
za komuny tacy jak my, byli przydatni...
-
no tak, ale pozbawienie się tego mechanizmu, powoduje tylko zwiększenie depresji, z powodu kompletnej bezradności.
-
wczorajsza wygrana Wisły z Pogonią i piękne bramki. dzisiejsza wygrana Górnika z Ruchem. ale ciezko to nazwac radoscia, raczej satysfakcja/zadowoleniem.
-
ja jak zostanę sam, kiedyś, po śmierci rodziców która już mnie przeraża, to mam wrażenie, że trzeba będzie mnie otoczyć jakimś sztabem pielęgniarek, sióstr miłosierdzia, psychologów, psychiatrów i duchownych. ehhh, jaki ja jestem żałosny, wstyd w dupe kłuje.
-
Ja mam jedno nie do uleczenia natręctwo, nie minęło od urodzenia. Wkurwia mnie jak ktoś chrupie jakimś żarciem czy mlaska, mam ochotę przypierdolić, do tego nie mogę patrzeć na tak zdeformowaną jedzeniem mordę. to trwa już 25 lat, żaden psychiatra, neurolog, psycholog i terapeuta nie był w stanie sobie z tym poradzić. po jakimś czasie nawet ocieranie łyżką czy widelcem o talerz wyprowadzają mnie z równowagi. kiedy dzieje się taka sytuacja dostaje objawów niczym syndrom Touretta, opętanie, szał, giga-agresja. katorga.
-
moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak - właściwy, miałem tylko 2 z którymi współpracowałem parę lat, z resztą krócej. ja już konfrontowałem się przez lata terapii, na nic (analitycznej, poznawczo-behawioralnej, gestalt, psychodynamicznej), do tego były to zarówno spotkania indywidualne jak i grupowe. niektóre rzeczy są nie do przeskoczenia, niektóre natręctwa mam tak wpisane w siebie, że dałbym milion dolarów za wyleczenie ich, tylko problem w tym że ich nie mam. dlatego wyparcie jest jedyną opcją.
-
Jak się pogodzić raz na zawsze z brakiem faceta w życiu?
devnull odpowiedział(a) na mozambik83 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
nie ma sensu z góry zakładanie tego co piszesz, każdy zraził się po 10x a nawet więcej, czasem ludzie w wieku 50 lat, niby bez szans, totalnie wyautowani trafiają jakimś cudem, po prostu warto nie szukać na siłę i sobie odpuścić na dłuższy okres, czasem coś wychodzi przypadkiem i niespodziewanie. ja sam skazałem się dawno temu na porażkę, ale mimo to wierzę, że jest cień nadziei, człowiek dorasta, rozwija się, zmienia się pogląd na życie i im starszy tym łatwiej na kogoś dobrego trafić. czasem wystarczą przyjaciele gdy brakuje kogoś bliskiego. ale samotność też jest wpisana w życie i trzeba ją przeżyć z pokorą, bez sztucznych napinek. -
no nie wiem, może to dlatego, że akurat mi psycholodzy pomogli bardziej, co jest dziwne, cóż, widać nie miałem szans trafić na dobrych terapeutów. no i raczej już nie trafię, bo nie stać mnie na to, jeszcze parę lat temu łatwo było znaleźć darmowych, teraz to ze świecą szukać.