Skocz do zawartości
Nerwica.com

zielona miętowa

Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielona miętowa

  1. a ma ktoś dostęp do tej książki?? tak żeby móc powielić jakiś rozdział czy 2? http://www.psyche.pl/p,pl,114334,cialo+w+dobie+wspolczesnosci.html
  2. tzn inaczej, chodzi mi o to, jak rozumiecie róznicę między bulimią, a anoreksją bulimiczną.
  3. sorry za głupie pytanie, w sumie powinnam to wiedzieć, ale co to znaczy 'bulimia bez wymiotowania'? chodzi o stosowanie środków/metod przeczyszczających, czy jeszcze o coś innego? napadowe jedzenie? co przez to rozumiecie?
  4. a ja nie mówię, że nie pisałes. poprostu uzupełniam o opis przypadku dodając nowe informacje na temat związku ze stanem manii. w czym widzisz problem?
  5. to ciekawe. właśnie sobie uprzytomniłam, że mojej matce tez pieniądze "wyciekają" w niejasnych okolicznościach, a ona nie potrafi wyjaśnić na co je wydała. próbowałam z nią przeliczać: tyle na leki, tyle na fajki, a reszta gdzie?? no nigdzie, nie ma. wiecznie debet na koncie w wysokości przychodu miesięcznego czyli emerytury. dodam, że moja matka jest w całości utrzymywana przez mojego ojca - mieszkanie, jedzenie, środki do zycia, wszystko co potrzebuje ma opłacone, emerytura to kieszonkowe na przyjemności. leki, które musi przyjmować kosztują miesięcznie około 160-180zł więc nie jest to bardzo dużo, a wiem, że i leki czasem ojciec opłaca. więc gdzie ta kasa? moja matka jest 2 biegunowa, potrafi naznosić np. wielka torbe szmat z secondhandu do domu i wtedy rozumiem gdzie wsiąka kasa. ale to czasami, okresowo, a co jak siedzi miesiącami w domu?
  6. może. ja do tego podchodze na chłodno: nie mam ed to ok, mam - tez ok, paradoksalnie pozwala mi to zyć (przeżywać w kryzysach). poza tym ED jak psów :) poza kanonen ana, mia, jest jeszcze ortoreksja, jedzenie 'chaotyczne', i wiele innych bliżej nieokreślonych
  7. .Kinga., rozumiem Cię. tak sobie myśle, że może tych, których ten problem nie dotyczy, zwyczajnie nie obchodzi co pisze na świstku z ich nazwiskiem. nie zalezy im, nie czują braku 'tego czegoś' i nieokreślonej potrzeby. coza różnica, co pisze w ich kartotece, skoro sami znają siebie najlepiej, nie potrzebują cudzych 'obrazów klinicznych' żeby poczuć siebie
  8. ja w porywach potrafie defekować do 4-5 razy dziennie, przy czym żadnych leków przeczyszczających (poza kawą). tak sobie rozregulowałam metabolizm. zabawnie jest
  9. no to nic. do tej pory nie wiem jaka jestem to i pewnie już się nie dowiem. bardziej od diagnozy interesuje mnie świadomość siebie i tego co mi właściwie jest. uważam, że człowiek nieuświadomiony działa i myśli naiwnie. poza tym brak świadomości siebie jest jakiś dehumanizujący i odbierający status dorosłego. -- 17 mar 2012, 22:59 -- w sumie to poprawka; moje problemy (cząstkowe diagnozy) i uczucia najpełniej odzwierciedla bdp, więc do tego się skłaniam. ale boli mnie to, że nie moge siebie w pisac w jakiekolwiek konkretne ramy. -- 17 mar 2012, 23:10 -- i jeszcze jedno: nikt się nie dziwi jeśli ktoś napisze "wszystko jest do dupy, znowu się pocięłam, nie wiem co dalej", a jak ja opisuje swój problem, to, że staram się dowiedzieć jak najwięcej na temat zaburzenia tożsamości (bo to właśnie dla mnie jest najdotkliwszym problemem), to spotykam sie z niezrozumieniem. rani mnie to, że nie wiem jaka jestem i nikt nie potrafi mi odpowiedzieć. nie ma nic pewnego w mojej ocenie siebie samej. tylko nie spodziewałam się, że to kogoś zdziwi na takim forum.
  10. tak ogólnie problem BPD ew. pochodne, bo choć znam obraz swoich problemów jak również klucze diagnostyczne zaburzeń to diagnozy na papierze nie otrzymałam. jeśli chodzi o samo ED to jak zaczęłam zrzucać wagę w wieku 16 lat tak przechodziłam juz etap balansowania na granicy anoreksji, potem etap przybrania na wadze (bogu dzięki nigdy do wagi wyjściowej) aktualnie jestem w normie/niedowadze, ale jem chaotycznie, okresowo zrzucam wage żeby osiągnąć formalną niedowage (tylko wtedy czuje sie ze sobą dobrze). nie można chyba powiedzieć o anoreksji ale o jakimś ED na pewno.
  11. przejrzałam wyrywkowo fragmenty, mam nieodparte poczucie, że to jest częściowo skopiowane lub napisane na bazie książki Goldstein zwłąszcza ze względu na bogaty opis wątku neurofizjologicznego. no i też wszystkie zagadnienia tknięte po wierzchu, ale brak realnych opisów zachowań w praktyce.
  12. czy pielęgnuje? nie wiem. chciałam siebie zrozumieć, a ściśle, to, co całe życie nie dawało mi spokoju, a dzisiaj zostało nazwane. zaburzenie tożsamości, czy brak stabilnego Ja, jest bardzo dotkliwe i łatwiej by mi było gdybym znała jego szczegóły -- 17 mar 2012, 21:17 -- to tak, jak osoba z dwubiegunową powinna poznać pojęcie manii, żeby zrozumieć co się z nią dzieje i leczyć to.
  13. zakręcona, pare dni temu przekopałam się właśnie przez ten link. ogólnie moje zarzuty - po pierwsze - to, że uczucia i myśli osób z bpd są tam ujęte jakoś tak zbyt infantylnie, wątpie czy mówimy sobie na codzień w sposób świadomy rzeczy typu "Jestem bezwartościowy, pusty i nikt mnie nie kocha".To jest chyba raczej przekład nieuświadomionych myśli na język mówiony. druga rzecz - ćwiczenie z dryfowaniem dość trafne moim zdaniem. trzecia rzecz - sposób selekcji terapeuty - moim zdaniem przypomina troche przesłuchanie przez SB na pewno bym się do tego nie posunęła i najważniejsze - nie znalazłam odpowiedzi na to co mnie najbardziej interesuje czyli problemy z obrazem JA, tak, że podbijam pytanie zawarte w poprzednim moim poście (wyżej). i jak coś sobie przypomne to dopisze
  14. apropos książki którą Netka84wrzuciła - są tam takie 2 kryteria wg Deutscha str 7 "2. Narcystyczne identyfikacje z innymi, które nie są przyswojone przez Ja, ale wielokrotnie odgrywane poza terapią (acted out)" oraz "4. Obóstwo relacji z obiektem, z tendencją do przyswajania sobie przymiotów innej osoby jako sposobu zatrzymywania miłości" jak je rozumiecie? tak w praktyce o co tu chodzi?
  15. może i tak być. tzn nie bardzo widze, w którym miejscu rzeczywistość jest tu wypierana, ale z pewnością jest w tym jakaś gloryfikacja własnej odmienności.
  16. no jarzę jakoś tak odebrałam to, jakby samookaleczenia były związane wyłącznie z BPD
  17. dostrzegam. poprostu mówie jakie miałam skojarzenia, a z czym nie kojarzyło mi się wcale.
  18. Mój facet tak samo- tatuś... Ale ja robię co robię, a później zostaję karcona jak dzieciak mój też jest bardziej opiekunem-tatusiem niż stricte partnerem. czytam wypowiedzi i zastanawiam się czy nie ma w tym jakiejś prawidłowości inna sprawa, że mnie jest dobrze w takim układzie i jak trzeba to potrafie być partnerką - decyzyjną, zdecydowaną, opiekuńczą itp. ale moje ślady po nożu to ja kryje skrzętnie, zawsze kalkuluje czy się wygoić zdąży nim mój do mnie przyjedzie. -- 17 mar 2012, 16:44 -- btw rzućcie okiem na ostatni akapit 1 strony; http://fitness.wp.pl/zdrowie/psychologia/art295,samookaleczenia-trudny-temat.html nie jest to aby zbyt duże uogólnienie że samookaleczenie jest typowe wyłacznie dla BPD i tendencji samobójczych? miałam wrażenie, że pojawia się w wielu innych zaburzeniach
  19. mnie się tam podoba jego podpis miałam wrażenie że to nie ma charakteru matrymonialnego, tylko jest taką maleńką manifestacją buntu wobec norm. no chyba, że widze tam coś czego nie ma
  20. freya, nie jestem na forum długo więc jeszcze nie ogarniam kto i co co ci właściwie dolega? Ana?
  21. to jest swoja droga ciekawe. nie wiem czy też tak macie. małe, drobne stresy --> wpierdalam wiecej niż normalnie. duży (ew. skrajny stres) - nie moge jeść. siłą wpycham w siebie pół kromki chleba żeby w ogóle wyjść z domu. i wtedy często zaczynam znowu ograniczanie posiłkow (jako że 2-3 dni prawie nie-jedzenia to dobry wstep do restrykcyjnej diety)
  22. to można być w ten sposób sklasyfikowanym? człowiek codziennie uczy się czegoś nowego. Butterfly92, możesz podać swóje problemy/objawy?
  23. a zdiagnozował się? na któro zaburzenie? sory jesli mi umknęło
  24. a co jeśli generalnie jem "w normie", a w chwilach kryzysu kiedy czuje, że zawalam na wszystkich frontach (uczelnia, znajomi, terapia) przestaje jeść? ściśle wchodze na perfeksyjnie kontrolowane posiłki o wartości najlepiej 1000-1200 kcal. czuje, że tylko utrata wagi jest w stanie sprawić, że poczuje się lepiej. w teorii nie miałam nigdy anoreksji, moje BMI nie zeszło poniżej 17,5, albo na bardzo krótko. najczęściej wynosi ok 18,0 na granicy normy i niedowagi. -- 15 mar 2012, 16:47 -- dodam też, że te wszystkie zjawiska o których pisano powyżej w stylu "jedzenie staje się bez smaku, mdłości na widok jedzenia" itp także mam. czasem jest tak, że jem samą czekolade zamiast posiłków. ale w chwilach tego 'kryzysu" nie moge włożyć do ust nic słodkiego. jestem w stanie jeść tylko możliwie mdłe potrawy, jakies serki wiejskie itp. im bardziej 'zdrowo' i perfekcyjnie jem tym czuje się bardziej "czysta" fizycznie i mentalnie, a przez to ogólnie lepiej... co to właściwie jest?
×