Skocz do zawartości
Nerwica.com

bittersweet

Użytkownik
  • Postów

    5 256
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bittersweet

  1. http://www.forumdwutygodnik.pl/ oglądałam "za jakie grzechy dobry Boze " czego ostatnio słuchasz ?
  2. nie, usuwam ze skóry wszystko co uwazam za nieestetyczne oczy snisz najczesciej ?
  3. ja sie czuję niewarta szczescia, mam wielkie poczucie winy... oczywiscie świadomie wiem że to idiotyczne, dlatego manifestacja tych przekonań zachodzi na poziomie psychosomatycznym, na który nie potrafie racjonalnie wpłynąć. kiedy jestem w dobrej dla siebie sytuacji często próbuje to rozwalić, robie cos destrukcyjnego, co wszystko niszczy ja juz od dawna zauwazyłam, ze uwielbiam zmagac sie z trudnosciami, zawsze wkładam palce miedzy drzwi i sobie jakoś dopieprzam. Potomkini, dzieki ze poruszyłas ten temat, bo sadziłam ze sobie cos wymyślam że im lepiej, tym gorzej - teraz widze ze moje podejrzenia były słuszne, ulzyło mi, ze to nie tylko moje absurdalne wymysły. Taki rodzaj autoagresji wystepuje tez chyba w masochistycznym zaburzeniu. Tak jakby samemu być swoim wrogiem, dokonywac na sobie dywersji i sciagac na dno
  4. nie wiem, żadnego kangura nie poznałam bliżej masz w pokoju akwarium ?
  5. tak, pod warunkiem ze ktos jest tolerancyjny wobec mnie lody czekoladowe czy truskawkowe ?
  6. lubie, widocznie jestem wredna boisz sie latac ?
  7. Ja tez podejrzewam u siebie cos jakby autoagresja psychiczna, zauwazyłam o siebie dziwna zaleznośc - w im lepszej sytuacji sie znajduję, tym bardziej doskwierają mi bóle psychosomatyczne. Ta lepsza sytuacja to np urlop, odpoczynek, miłe spotkanie... wtedy najczesciej zaczyna sie jazda zwiazana z bólami brzucha czy utrudnionym oddychaniem Odbieram to jako podswiadoma agresje albo samokaranie, pozbawiajace mnie mozliwosci odpoczynku, zarówno fizycznie i psychicznie.
  8. Dla mnie moralnośc nie powinna wypływac z czynników zewnetrznych typu normy religijne czy społeczne /które jak wiadomo są względne/, a opierac sie na wrodzonej empatii, trosce o dobro swoje i innych. Nawet zwierzeta czy malutkie dzieci dzieci potrafia okazac taka wrazliwosc.
  9. Pluszowa, jesli ta łapka to do mnie, to nie mam bordera, ale na pewno wiele jego cech. Z mojego doswiadczenia moge jeszcze powiedziec, ze z.o. ma to do siebie, ze powiela sie w swoim zyciu bledne schematy i zachowania, nawet przy pelnej ich swiadomosci. Oczywiscie nie zwalnia to z odpowiedzialnosci za swoje czyny ale gdyby osoba zaburzona potrafila zachowywac sie normalnie, to by byla normalsem.
  10. Mam jakąś blokade psychiczną... Nie potrafie nikomu przywalić ;( jezeli brat Ci tlucze, wyzywa, a Ty mu nawt nie oddasz to rozumiem, ze pobudzasz go jeszcze do agresji, pelnisz w rodzinie role ofiary, worka treningowego.. nic dziwnego ze Cie od ciot wyzywa, zachowujesz sie jak ciota. Albo mu wreszcie przypierdol porzadnie zeby zrozumial ze to koniec tyrania Cie, albo sie zglos do psychologa na leczenie swojej biernosci wobec agresji, albo z domu spieprzaj. Najlepiej te 3 rzeczy na raz. W kazdym razie brak jakiegokopwiek działania to najgorsze wyjscie. Jezeli Ty niczego nie zmienisz nic sie nie zmieni.
  11. Pluszowa, tez mam z.o. i wiem , ze jestem toksyczna, ale zastanawiam sie na ile osoba zaburzona moze odpowiadac za swoje zaburzenie ? Nikt nikogo na sile nie trzyma / za wyjatkiem kompletnych psycholi/ i zawsze od tosyka mozna po prostu odejsc ; jezeli ktos wybeira sobie na partnerke osobe niezrownowazona , ponosi za swoj wybor czesc odpowiedzialnosci. Sama uwazam sie za osobe trudna, nieznosna , zawsze mnie ciekawilo ocb? Dlaczego ktos woli zadawac sie ze mna niz z jakas spokojna i miłą dziewczyna ?
  12. a czy jezeli ktos sie deklaruje jako niewierzący to znaczy że jest złym człowiekiem ? tez nie wiec co wynika w praktyce z bycia wierzacym czy niewierzącym ? wynika, ze w praktyce to własciwie nic nie wynika.Wynika tylko w deklaracjach którymi szafuja religie, natomiast z czynami, to jak widac juz dużo gorzej... Natomiast same deklaracje juz wystarczaja, zeby poczuc sie kims lepszym, moralniejszym niz owi niewierzący, których tak opisuje refren : nie wiem, skad przekonanie że niewierzacy sa materialistami i nie wymagaja od siebie wiele w kwestiach moralnych ? czyzby przyzwoitosc, empatia, uczciwosc, były dostepne tylko dla chrzescijan, poza zasiegiem innych ludzi ? czyli katolicy sa grzeszni ale za to swiadomi, a nie-katolicy nie dosc, ze sa grzeszni, zli, to jeszcze to wypierają jakie to smutne i aroganckie..... tak jakby religia miała wyłacznosc na moralnosc. Podsumowując tą miałka rozmowe, kojarzy mi sie takie porównanie: ktos zapamietale głosi głosi wegetarianizm, napomina innych, uwaza ze jest moralny bo "nie zabija" a potem przyłapany z kiełbasa w reka mówi obrażony : ale ocb ? przynajmniej wiem, ze robie źle, mam wglad w siebie, staram sie , nie to co ty - przy czym umyka mu fakt, ze gada z kims kto miesa nie je, i nie musi sie do tego podpierac zadną ideologia ani dętą gadką. To tyle, wysiadam z tego watku, bo mnie przygnębia.
  13. szczura, bo mam duzo zalet i dużo wad
  14. zapomniałam o slubie znajomej jaki sport lubisz ?
  15. to prawda, jak zycie styra to ma sie wieksze zrozumienie dla innych pokrzywdzonych przez los.. wiec moze wieksza empatia. Natomiast cierpienie w sensie przezywania bolu samo w sobie nie jest zadna wartoscia, gdy ktos tak twierdził mialam ochote przywalic mu w łeb i zapytac czy go to uszlachetniło
  16. Dla mnie razace jest nie to, ze wierzacy popelniaja bledy i grzeszki, tylko ze sa nietolerancyjni wobec niewierzacych, pouczaja, narzucaja swoj punkt widzenia, maja poczucie misji... a czesto sami nie przestrzegaja zasad, ktore glosza. Nie pisze tu konkretnie o nikim, tylko co wgl mnie drazni w wyznawcach jakis religii.
  17. Tak , niedawno nawet ulubiony kolor ?
  18. Candy14, od siebie dodam ze tyczy sie to takze przyjazni, no ale zwiazek to przyjazn z dodatkiem seksu
×