Faiter, tyle smutku w Twoich słowach, ja też to znam, ...znam też to zaniżone poczucie własnej wartości, mimo, że tak naprawdę to sporo w życiu zrobiłam, ale i tak przecież jestem beznadziejna... rozumiem doskonale także ten (jak go nazywasz) "pęd ku smierci", czasami mam wrażenie, że jestem w jakiś sposób napiętnowana, że noszę stygmat samobójczej śmierci, o której wciąż myślę jako o wyjściu z każdej trudnej sytuacji, a takich przecież w życiu wiele... i jeszcze przerażajace jest to, jak bardzo jestesmy okrutni dla siebie, myśląc właśnie w taki sposób, ale jak wyjść z tej matni, jak być dla siebie dobrym, jak siebie (takiego nieudacznika) pokochać... na te pytania zwykle brakuje nam odpowiedzi... spróbuj choć przez chwilę pomyśleć o sobie coś dobrego, to już będzie sukces i mały krok do... wyzwolenia
Pozdrawiam cieplutko