Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ajsza

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ajsza

  1. Ajsza

    Szpital

    Byłam w szpitalu 3 razy -łącznie pół roku 2 razy w zwykłym szpitalu psychiatrycznym i raz w klinice akademickiej Nie ma porównania W tym zwykłym to był koszmar Tak jak u Krzysztofa -na zewnątrz upał, a tu wszystkie okna pozamykane, duchota okropna i taka nieznośna cisza Zupełnie nic się nie działo Była niby "terapia zajęciowa", ale to od 12 do 15, a przed i po musiałeś radzić sobie sam A na terapii czytanie gazet, rysowanie... Normalnie szło zwariować Ludzie kradli sobie nawzajem po nocach rzeczy z szafek, w czasie posiłków pchali się na chama do stołówki, żeby sobie miejsce zająć, bo była mała...Były osoby naprawde chore, z którymi nie szło złapać żadnego kontaktu -krzyczły, terroryzowały cały oddział... Były pacjentki, których nawet personel się bał -taka jedna dobrze zbudowana paranoiczka -wszyscy mieli mierzone ciśnienie, ale ona nie bo sobie nie dawała, na stołówce zrzucała ludzi z krzesła i wszyscy jej musieli ustępować a personel udawał, że nie widzi... Ja byłam najmłodsza na oddziale i chyba dlatego mnie nienawidziła, np kiedy byłam w wc, ona otwierała drzwi i krzyczała, że jestem k****ą, że się już w podstawówce puszczałam z Jaśkiem i inne brednie... Raz ot tak się na mnie rzuciła i mnie pobiła -kopała mnie i okładała pięściami, wszyscy na sali to widzieli, ale dopiero po kilku minutach przyszła pielęgniarka... byłam w szoku, chciałam się wypisać na własne żądanie, ale nie mogłam... Byłam w tym szpitalu i po prostu nie mogłam już wytrzymać, więc przyjęłam taktykę, że już niby wszystko jest ok, że się dobrze czuję (i mogę już wyjść) Po kilku tygodniach grania, byłam na wolności... Łącznie w szpitalu byłam półtora miesiąca... No ale tak naprawde oni zaserwowali mi leki, które wcale nie pomagały i ja się dalej źle czułam... Miesiąc po wyjściu miałam próbe samobójczą... Więc wypłukali mi żołądek (nie polecam, gdybym wiedziała na czym to polega, to podciełabym sobie żyły....) i spowrotem na oddział... Znów byłam półtora miesiąca... I znów wyszłam i nic... Było tylko gorzej... Wpadłam w depresje do tego stopnia, że spałam do 23 godzin na dobe, w ogóle nie kontaktowałam ze światem, nic z tamtego okresu nie pamiętam... Po kilku miesiącach takiej wegetacji mój psychiatra powiedział, że bedzie potrzebna hospitalizacja, ale ordynator z tego szpitala, w którym byłam powiedział, że niestety oni już nic więcej dla mnie nie mogą zrobić i polecił klinike w Lublinie... Tam byłam 3 miesiące... I było naprawde bardzo fajnie Nie było osób "niebezpiecznych", większość to osoby młode, więc poznałam troche osób Długo dopasowywali mi leki i nic nie pomagało, więc zdecydowali się na serię elektrowstrząsów -łącznie 12, po 2 razy w tygodniu No i jakoś stopniowo było troche lepiej Jedyny minus był taki, że zaserwowali mi tyle leków, że przytyłam po nich 20 kilo... Ale nie dało się inaczej... Więc są różne szpitale, poziom leczenia jest napewno wyższy w klinikach przy Akademiach Medycznych, a o to jak jest dokładnie na oddziale najlepiej spytaj swojego lekarza Psychiatrzy orientują się mniej więcej, gdzie jak jest w ich regionie i są w stanie coś polecić...
  2. Nie będę zakładała nowego tematu bo można to zamieścić tutaj... Oczywiście chodzi o samobójstwo... Jestem po kilku próbach, z tym że zawsze ktoś mnie odratowywał...Potem szpital psychiatryczny...A w szpitalu po próbach zastrzyk na uspokojenie i pasy na dwanaście godzin Nawet do wc mnie nie puszczali...I zakaz odwiedzin "bo się brzydko zachowuję"...Więc żyję, ale czy ktoś do jasnej cholery spytał mnie jakie jest moje życie i dlaczego to zrobiłam?... A ja nie umiem, nie mam już siły, nie pasuje do tego wszystkiego...Mogłabym wymieniać po kolei dysfunkcje w mojej rodzinie, dchorobe psychiczną z którą walczyłam sama przez 10 lat bo nikt z otoczenia nie interesował się tym co we mnie siedzi, chorobę która przeżarła moją osobowość i stała się mną, niespełnioną miłość z oświadczynami w tle, zmuszenie mnie do studiowania medycyny, potem załamanie nerwowe...I minął już rok...Naszprycowali mnie lekami, zaserwowali elektrowstrząsy, i tylko przytyłam po tym wszystkim 20 kilo... Mam dość...To jest koszmar, piekło...Jakie ułudy mam sobie stwarzać, żeby ciągnąć dłużej coś, co jest z góry przegrane?... Po co?...Dlaczego społeczeństwo każe mi żyć, a kiedy ja nie potrafię serwuje tylko kolejne zastrzyki?...To wszystko jest jedną wielką pomyłką...Chodzę na psychoterapię Od roku I im dłużej chodzę, tym bardziej widzę, że moja sytuacja jest beznadziejna...Po tym wszystkim, co się stało, nigdy nie będzie dobrze Tu już nie ma co zbierać, nie ma nic do odratowania Są rany, które leczy czas Ale są też takie, które tylko się jątrzą, ropieją i powodują powolną śmierć...Lub ciosy prosto w serce, powodujące krwotok wewnętrzny i śmierć troche szybszą... Dlaczego nie mogę umrzeć z czystym sumieniem? Dlaczego samobójcy idą do piekła? Dlaczego świat w imię mojego dobra skazuje mnie na wieczne cierpienie? Dlaczego?...
  3. Ajsza

    Codzienność/Nicość

    Zrobiłam już chyba wszystko... Choruję na depresję od 9 lat, leczę się ponad rok... 3 razy byłam w szpitalu psychiatrycnym, łącznie przez pół roku... Ładowali we mnie tony leków i zastrzyków, miałam elektrowstrząsy... Myślałam, że jestem chora bo żyję w niesprzyjających warunkach, nie miałam dobrych kontaktów z rodzicami, musiałam studiować medycyne, choć chciałam psychologie, itd... Teraz w domu jest lepiej, tzn nie ma kłótni i awantur, mogę studiować to co chcę, chodzę na terapie... A ja mimo to nie mam już siły żeby żyć... Walczyłam przez 22 lata i teraz, kiedy powinno zaświecić dla mnie słońce, w mojej duszy zgasły wszystkie światła... Bo ja nie potrafię się już cieszyć... Nigdy nie widziałam słońca i kolorów i teraz okazuje się, że kiedy wszystko może być dobrze, ja jestem niewidoma... Przez te wszystkie lata w ciemności straciłam wzrok... Nie dla mnie barwy tęczy i kwiatów... Nie wiem co robić... Mam za sobą kilka prób samobójczych, ale teraz nie mam na to siły... A może jednak mam... Nie wiem... Nie wiem co robić... Zgasły wszystkie światła i nie mam już żadnej nadziei... Zrobiłam już chyba wszystko... Co teraz?...
  4. Ajsza

    [Lublin]

    od ostatniego tygodnia września też jestem z Lublina więc jak coś to wiecie
×