
Łazarz
Użytkownik-
Postów
262 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Łazarz
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
Łazarz odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Witajcie Drodzy Chadowicze, Jeśli chodzi o mnie to też mam chad. Cała ironia polega na tym, że.... Zaczęło się w 2010 r. depresją, którą lekarze zdiagnozowali jako schizofrenię. Po pobycie w psychiatryku w grudniu 2011 okazało się, że to chad i wróciłem do żywych. Potem miałem nawrót w maju 2013r. kiedy to z głupoty odstawiłem leki, o dziwo lekarze powiedzieli, że to nie chad, a schizofrenia. Minął rok bezskutecznej farmakoterapii, 3 pobyty z własnej woli w psychiatryku bezskuteczne, aż w lipcu 2014 trafiłem do lekarki, która wyleczyła mnie w miesiąc mówiąc, że to chad bo ewidentnie pod wpływem jej leków mnie przebiegunowało w ciągu godziny, a w schizie takie coś nie istnieje. Teraz mam pełną remisję, leków już nigdy nie odstawię, uważajcie na konowałów, psychiatrów prawdziwych (przynajmniej w Kielcach) jest jak na lekarstwo. Intel Kopę lat koleżko! :) -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Intel Kawał czasu się nie odzywałem, sorry. Myślałem, że raz na zawsze pożegnałem to forum, ale wraca do mnie jak bumerang. Chętnie poprowadzę z Tobą stare dobre dysputy jakie niegdyś odwalaliśmy. Muszę przyznać, że mój styl pisania uległ zmianie. Ketrel, który przyjmowałem( posty do czerwca 2012) powodował u mnie większą pewność siebie i większe zdolności interpersonalne. Z łatwością nawiązywałem kontakty i czułem się odporny i opanowany. Cena jednak była wysoka- zero wspomnień, uczucia terminatora. Ciężko było się uczyć nowych rzeczy, bo ciągle następnego dnia nie pamiętałem co robiłem poprzedniego. Teraz biorę zaledwie 100 mg amisanu i 50 mg lamitrinu. Nie czuję żadnego wpływu na mą osobowość, mam dobrą pamięć. Stałem się bardziej wrażliwy jak kiedyś, przed chorobą. Zacząłem poważniej myśleć o pisaniu, założyłem konto na wattpad(strona gdzie można publikować i czytać książki po rozdziale). Zamieściłem tam trochę wierszy i 2 rozpocząłem 2 dłuższe projekty, jeden pisany prozą, drugi liryczny. Dla zainteresowanych- wiadomość na priv to powiem jak mnie tam znaleźć. Gdzieś na początku 2016 wydadzą mój tomik poezji, jak będzie coś więcej wiadomo to dam znać. Stęskniłem się za czasami, kiedy to z niecierpliwością czekałem na kolejne odpowiedzi w wątku, lubiłem bardzo podtrzymywać temat. Chciałbym po tej mej nieobecności do tego wrócić, dlatego zachęcam do udzielania się i pisania co wam leży na wątrobie. Nerwico witaj ponownie! Już Cię więcej nie opuszczę! To dziwne, bo mam pełną remisję, a tęsknię za społecznością czubków. Może już nie pasuje do świata normalnych? -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Trzeba bezpośrednio skopiować i wkleić ten link do przeglądarki bo klikając nie działa. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
_Jack_, Witaj! Muszę Ci coś powiedzieć. Brałem ketrel od października 2011 do maja 2013r. Powodował on we mnie permanentną amnezję, ledwo co pamiętałem co robiłem dzień wcześniej, a to co było tydzień wcześniej to w ogóle nie wiedziałem czego nie pamiętałem bo nie pamiętałem. I popadałem w pętlę zapomnienia. Gdy 2 lata temu prowadziłem ten wątek to często musiałem czytać go wstecz by przypomnieć sobie co było wcześniej i móc sensownie kontynuować dyskusję. Gdy pisałem z Tobą na gg czy z innymi z nerwicy (głównie o stowarzyszeniu) to musiałem czytać archiwum by wiedzieć o kogo chodzi i o czym rozmawialiśmy wcześniej by nie skompromitować się powtórzeniami czy pomyłkami bądź głupimi pytaniami.Za każdym razem by iść dalej musiałem tę czynność powtarzać, a trwała ona coraz dłużej im dłuższa konwersacja jbyła rozłożona w czasie. Mówiąc w skrócie- przerosło mnie to. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak to może wyglądać i nie wybierałbym się z motyką na słońce (stowarzyszenie). Choć wtedy bardzo tego pragnąłem (miałem ochotę zbawiać świat przesłaniem farmakoterapii depresyjnych osób, bądź pomaganiu im w wyjściu z problemu w inne sposoby)to może to był mesjanizm, objaw hipomanii? A może taki po prostu byłem i chciałem pomagać innym oraz znaleźć sobie zajęcie na przyszłość w którym bym się realizował. Niezależnie od motywacji, które mną kierowały- nie udało mi się. Zaniechałem mojego pomysłu gdy wróciłem na studia, potem miałem drugi rzut choroby. Tak czy owak nie ogarnąłbym zarejestrowania tego stowarzyszenia z pamięcią staruszka. Cieszę się, że mnie kojarzysz. Zapamiętałem Twój nick i wiedziałem, że pisaliśmy wcześniej na nerwicy i przez gg- chociaż tyle, ale o czym to niestety nie wiem. Dopiero teraz zacząłem czytać pierwsze posty z tego wątku i na nowo odkrywam o czym pisałem z ludźmi. bittersweet, Cudaczko!!! Zmieniłaś nick! :) Dowiedziałem się przez przypadek z początku tego wątku gdy Cię tak nazwałem, a obok widniało bittersweet. Czemu mi się nie przypomniałaś starym nickiem? Jak to fajnie, że Jesteś na forum, będzie z kim popisać jeśli chcesz oczywiście. Pisaliśmy też ze sobą w wątku o twórczości gdzie zamieszczaliśmy nasze wypociny, pamiętasz? Co u Was słychać? Wiecie może co u Intela? Jeśli nie kojarzycie to pisze on na pierwszych stronach tego tematu. Wiem, że chciał ze sobą skończyć i miał problemy z wymiarem sprawiedliwości i ciekaw jestem jak to się potoczyło. A może sam mi odpiszesz Intelu? Pozdrawiam P.S. Dodam na koniec, że nie biorę ketrelu, a abilify i mam teraz bardzo dobrą pamięć, niestety posiadam tylko częściowe wspomnienia z okresu październik 2011- maj 2013. Ogólnie wiem co się działo ale pewnie o wielu sprawach nie zdaję sobie sprawy. Przeraża mnie to np. gdy oglądam zdjęcie na którym byłem,czytam swoje posty sprzed 2 lat bądź gdy ktoś mi opowiada co się działo w tym okresie. -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Cieszę się, że ktoś to czyta. Dzięki za słowa otuchy, może rzeczywiście się to jakoś wyklaruje. Heh, scenariusz na film, główny aktor nie miałby specjalnie trudnej roli bo nie musiałby przez większość czasu okazywać żadnych emocji -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Witajcie, nie pisałem od ponad 2 lat. Od tamtego momentu sporo się wydarzyło. Z nerwicą jest jak z bumerangiem- zawsze do niej wracasz. Nie odwiedzałem tego forum bo miałem dosyć już pisania o chorobach psychicznych i czytania o ludzkich problemach, uznałem, że wystarczy mi już przykrych doświadczeń i należy zapomnieć o złym i skoncentrować się na świecie zdrowych. I tak rzeczywiście było. Niestety do czasu. Zrobiłem najgłupszą rzecz jaką mogłem popełnić- odstawiłem leki. Nie będę zagłębiał się w szczegóły dlaczego. Miałem prawie półtoraroczny okres remisji, uznałem, że jak będzie działo się coś złego to uda mi się zareagować na czas i wrócić do terapii. Ketrel wywoływał u mnie amnezję, po powrocie na studia miałem problemy z nauką. Jakoś sobie jednak radziłem jednakże brak wspomnień był bardzo dokuczliwy zważywszy na dodatek fakt iż poznałem tam wspaniałą dziewczynę i tym bardziej zależało mi na tym by pamiętać nasze rozmowy. Dopóki byłem na lekach nie byłem w stanie się w niej zakochać. Myślałem, że to takie romantyczne, że dla niej odstawię leki i zaznam miłości choć na krótki czas. Było tak ze 3 miesiące do chwili gdy zaczynałem wpadać w manię. Po około 6 miesiącach od odstawienia prochów byłem już w psychiatryku. Wtedy zaczęła się czarna seria. Po około 2 tygodniach pobytu udało im się wyciszyć moją manię końskimi dawkami neuroleptyków (20 mg olanzapiny, 800 mg solian). Z manii przebiegunowało mnie w b. ciężką depresję, coś co już kiedyś doświadczyłem. Nie byłem w stanie sklecić zdania, nie miałem emocji, mimiki, kompletna anhedonia, autyzm. Każda sekunda była nieznośna bo nie mogłem się na niczym skupić bo nic do mnie nie docierało. Ani rozmowa, ani telewizja, ani książka nie były w stanie mnie w ogóle zaabsorbować. Wtedy zadzwoniła do mnie dziewczyna, którą mimo choroby kochałem nad życie i powiedziała mi, że z nami koniec. Z dnia na dzień skreśliła mnie ze swojego życia na zawsze, nie chciała się ze mną nawet przyjaźnić ani widywać, zupełny bojkot. Jakby tego było mało wiedziałem, że nie mam szans by ukończyć licencjat i że to koniec moich marzeń o Warszawie, wyższym wykształceniu, dobrej pracy, kontaktach z przyjaciółmi których tam miałem. Moje życie legło w gruzach, a jedną jedyną przyczyną tej katastrofy była głupia, lekkomyślna decyzja o zaprzestaniu leczenia. Nienawidzę siebie za to do dziś. Jak nad tym myślę to zastanawiam się czy aby bycie pod wpływem ketrela, które zmieniło moją osobowość na zimnego, pewnego siebie drania lecz nieco stępiałego nie wpłynęła na moją głupotę. Obwiniałem się strasznie, nie mogłem się z tym pogodzić. Jeszcze kilka miesięcy przed tym, po udanej sesji zimowej byłem jednym z najszczęśliwszych ludzi na ziemi. Po horrorze który przeżyłem między 2010, a 2012 w końcu zacząłem wierzyć, że los się do mnie uśmiechnął. Powrót do nauki, odzyskanie zdrowia, perspektywy, kobieta- wszystko to przekonywało mnie, że teraz będzie już dobrze i raz na zawsze mogę zapomnieć o przeszłości. Od grudnia 2011 do marca 2013 miałem pełną remisję. Pisałem wówczas właśnie na nerwicy co jest we wcześniejszych postach, opisałem wtedy ze szczegółami moje doświadczenia z chorobą. Taka krótka dygresja to była. Wracając do głównego wątku jak już wcześniej wspomniałem zawaliło mi się całe życie. Depresja ustąpiła dopiero w lipcu tego roku czyli po 13 miesiącach. Przez ten czas każdy dzień wyglądał tak samo. Leżałem w łóżku, jadłem, spałem, chodziłem od okna do okna, unikałem dalszej rodziny jak ognia by nie zdradzić się z chorobą. Jak ktoś przychodził to zamykałem się w pokoju i nawet nie mówiłem cześć. Nie odbierałem telefonów. Usunąłem facebooka. Gdy byłem w manii wyczyściłem wszystkie zdjęcia z aparatu. To samo zrobiłem z telefonem. W psychiatryku ukradli mi komórkę tak więc straciłem wszystkie kontakty jakie miałem tam zapisane. Jakoś udało mi się odzyskać potem numer. Oczywiście nie pamiętałem nawet co jadłem wczoraj na śniadanie. Każda sekunda mojej wegetacji była torturą, złamane serce, gorycz, pustka, beznadzieja, pustka, pustka, wstyd, upokorzenie, hańba. Przez ten okres przytyłem z 75 kg do 90 kg. Oczywiście gdy wylądowałem w szpitalu byłem wychudzony bo mało co jadłem i ważyłem wtedy 68 kg przy 184 cm czyli w sumie przybrałem 22 kg. Byłem w stanie podciągnąć się na drążku nachwytem 20 razy teraz 4. Trafiałem jeszcze do szpitala z własnej inicjatywy do psychiatryka wierząc, że tam mi pomogą (ambulatoryjne leczenie nie pomagało) jeszcze we wrześniu 2013 i grudniu 2013 roku. Trochę tam posiedziałem za każdym razem, niestety tam mi też nie pomogli. Diagnoza była następująca- depresja poschizofreniczna. Obchody były codziennie, zapytałem zastępce ordynatora, który je prowadził, że nie jestem sobą, jestem otępiały, mam bardzo obniżony intelekt i czy to wróci kiedyś do normy. Odpowiedział, że za wiele oczekuję. Kolejny lekarz powiedział mojej siostrze, że nie mogą mi pomóc i zostanie mi tak do końca życia. Mówię to na poważnie. Matka powtarzała mi, że muszę się z tym pogodzić, znaleźć jakąś łatwą pracę i żebym zapomniał o studiach. Chodziłem wówczas prywatnie do ordynatorki przez rok , nic mi nie pomogła. Byłem u innego lekarza to przepisywał mi te same leki tylko w innych kombinacjach. Będąc zdesperowany za moją namową przepisał mi klozapol. Wziąłem ze 2 razy, spękałem jednak bo wiecie co to za specyfik. Zacząłem poważnie zastanawiać się nad elektrowstrząsami, ten sam lekarz jakoś specjalnie nie oponował nad tą sugestią. Na szczęście postanowiłem się na to jeszcze nie decydować. Przerobiłem prawie wszystkie neuroleptyki nowej generacji przez ten czas. W końcu w czerwcu wróciłem do swojej doktorki u której leczyłem się ambulatoryjnie od stycznia 2012 do września 2012. Byłem wtedy w remisji po pierwszym rzucie choroby. Oczywiście słyszeliście pewnie, że drugie rzuty są zdecydowanie bardziej poważne od pierwszych bo choroba niszczy jeszcze więcej i jeszcze trudniej ją wyleczyć. Dodatkowo ma zwyczaj rozwijać się w coś innego np. z chadu w schizę. Czytałem w karcie, że jestem autystyczny i mam silne objawy negatywne czyli tzw. no hope. Moja lekarka przepisała mi lamitrin, wenlafaksynę i abilify. Mówiła, że był ze mnie słupek. Po miesiącu przyszedł pewien dzień. W ciągu jednej godziny gdy leżałem jak to zwykle na łóżku i bezmyślnie gapiłem się w sufit jakby za dotknięciem zaczarowanej różdżki wszystkie objawy choroby ustąpiły. Tak, w ciągu jednej godziny. Wróciły myśli, mogłem mówić, czuć, cieszyć się, czytać- wszystko wróciło do normy tak jakbym w ogóle nigdy nie zachorował. Wracam do lekarki, a ona takie oczy robi, ,,jak to w ciągu jednej godziny'' - pyta. Mnie też to dziwi- odpowiedziałem. Czyli znów błędna diagnoza była, chad, chad, jeszcze raz chad. Nie wiem kurde kto tym konowałom ze szpitala i w ogóle większości lekarzy w moim mieście dał prawo do wykonywania zawodu. Mieszkałem wtedy w mieście wojewódzkim. Kto wie i tego doświadczył domyśla się, że znów mnie przebiegunowało. Tyle, że akurat wypośrodkowało. Nie wiem czemu gdy trafiłem do szpitala odstawili mi stabilizator lamitrin, który brałem prawie przez 2 lata. Dziwne, że po miesiącu od jego przyjmowania z wenlą znów mogłem cieszyć się zdrowiem. A powiem wam, że brałem wcześniej inne antydepresanty np. anafranil, który jest znacznie mocniejszy od wenlafaksyny. Hmm, wtf? Abilify w innym combo też brałem i wtedy też nie pomogło. Dlaczego i co pomogło tym razem- nie wiem, może to była złota kombinacja (wenla, lamitrin, abilify) mega antydepresyjny wykurwiac.z w górę. Jednak jestem stabilny bo lamitrin przyjmuję. I tak to znów od października jestem znów na III roku europeistyki na UW. A mam 26 lat. Mam współlokatora w wieku 19 lat, drugi ma 20. Fejsa założyłem, kontakty w większości odzyskałem, życie towarzyskie się układa. Nawet mi 600 zł renty przyznali :) Ten świat jest po.jebany. Poważnie, on na prawdę ma coś z głową. Mój pierwszy post w tym wątku także był długi, też kończył się optymistycznie, pisałem wtedy by brać leki i nie poddawać się. Co bym teraz powiedział? No już nie byłbym takim optymistą, przez ten czas byłem świadkiem koszmarów innych ludzi, który trwa i będzie trwał prawdopodobnie do końca ich życia. Oni nie mają konta na nerwicy i nie żalą się. Są na to zbyt chorzy. Ja wtedy też nie pisałem, może jeden, dwa posty lakoniczne skrybnąłem w dziale schizofrenii. Czy się cieszę, że wróciłem do zdrowia (czy mówiąc poprawnie do remisji)? Tak, cieszę się, a raczej odczuwam ulgę. Tyle, że jak za pierwszym razem po ciężkiej chorobie wróciłem do zdrowia miałem zdecydowanie większy optymizm i przepełniała mnie radość, że udało mi się z tego wyjść to teraz już specjalnie dupy mi to nie urywa. Bardziej wdzięczny jestem losowi za tą ulgę, że już tak nie cierpię. Wtedy byłem młodszy, teraz jestem już starszy i sporo jestem w tyle za rówieśnikami. Za 4 lata stuknie mi magiczna 30stka. Mała dygresję tylko wtrącę. Ciągle palę papierosy, była to moja jedyna uciecha w trakcie choroby. Od nowego roku zamierzam rzucić, poproszę psychiatrę by mi przepisał jakiś dobry lek na to bym nie odczuwał głodu nikotynowego. Bo wcześniej nawet nie chciałem rzucać i nie mogłem. Teraz chcę, a nie mogę. Palić oczywiście zacząłem w trakcie mojego pierwszego pobytu w psychiatryku. Kto był ten wie dlaczego. Wracając do tematu szczerze mówiąc i wiem jak to zabrzmi to jestem i mówię to z ręką na sercu- jestem zmęczony życiem. Oczywiście nie ma mowy o jakimś samobójstwie. Nie mam jaj na to i jestem zbyt uparty by zrezygnować z marzeń. Tyle, że wizja nawet ich spełnienia już tak nie zachwyca jak kiedyś. Ktoś inny powie- ciesz się chłopie z czego masz, inni mają gorzej. Tak, zgadzam się. Nie mam zamiaru użalać się nad sobą ani nikogo zatruwać moimi humorami. Jestem po prostu zmęczony życiem (nie nie chcę pocieszenia ani współczucia czy dobrych rad). Czuję się wypalony. Obojętny. Nie nie mam anhedonii. To coś głębszego. Chyba jakiś syndrom pourazowy. Albo się starzeję. Odliczam po prostu czas do końca mojego życia. Chciałbym aby było ono zdrowe i długie ale po to bym już więcej nie cierpiał i nie było mi źle. W zasadzie to na niczym już specjalnie mi nie zależy, byle miał co jeść, gdzie spać, dach nad głową i internet. Oczywiście mam pragnienie samorealizacji, ale to wynika z mojego zaparcia, chęci uniknięcia wstydu w razie porażki życiowej w oczach społeczeństwa. Nie nie jestem hedonistą choć kiedyś próbowałem. Byłem ateistą i antyklerykałem, teraz modlę się codziennie do mojego anioła stróża. W sumie nie wiem po co ale sprawia mi to małą ulgę i uspokaja. Przestałem pisać wiersze, brak mi weny. Już nie jestem tak rozmowny jak kiedyś. Nie to, że niby bym nie mógł. Po prostu nie przychodzą mi już nowe pomysły do głowy. Już nie mam takiego poczucia humoru jak kiedyś. A może byłem najzwyczajniej dziecinny? Rzadko kiedy szczerze się śmieję. Raczej z tego co wspominam i doświadczyłem. Z nowych zabawnych rzeczy można usłyszeć ode mnie tylko cichy rechot. Mam nieco opadnięte dolne kąciki ust, przez co wyglądam czasem na ponuraka. Jest tak od czasu mojej pierwszej remisji i zostało mi do dziś. Mimika też już nie ta sama, kiedyś występowałem na apelach w szkole i zawsze zbierałem oklaski czy salwy śmiechu, teraz raczej by mnie wygwizdano. Gdy spojrzysz komuś w oczy przez dłuższy czas i wasz wzrok się połączy to ujrzysz, że tęczówki tej drugiej osoby lekko poruszają się co chwila to w lewo to w prawo, nie patrzą ciągle w to samo miejsce. Ja niestety patrzę prosto. Nic się nie rusza, brak tego odruchu bezwarunkowego, też tak jest od czasu pierwszej remisji. Oczywiście gdy z kimś rozmawiam, zastanawiam się nad czymś to patrzę spontanicznie w różne strony, ale nie wtedy gdy zaglądam w oczy nawet dziewczyny, która mi się podoba. Najzwyczajniej się beznamiętnie gapię. Nie nie chcę przyjmować pozy zblazowanego, doświadczonego życiem samotnego wilka. Nie chcę być jak Poniedzielski choć bardzo go lubię i cenię. Ucieszyłbym się tylko jakby ktoś docenił moją chęć walki, to, że wbrew wszystkiemu nie pogodziłem się z losem, że mimo braku jakichkolwiek nadziei trwałem przy swoim. Że nie odpuściłem. Każdy jest odrobinę próżny i lubi uznanie w oczach innych, a ja specjalnie nie mam innych atrybutów godnych zachwytu. Brakuje mi energii. Może te nowe leki mnie tak osłabiają. Chciałbym się znowu zakochać, tak do końca życia. Pozdrawiam Tomek Już nie Łazarz raczej ofiara jakiegoś nekromanty z kiepskim poczuciem humoru P.S. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którym udało się wytrwać do tego momentu, mam nadzieję, że może komuś ten tekst odsunie myśli by odstawić leki albo wywołał cokolwiek innego. Jak nie to trudno, przynajmniej jakoś podsumowałem okres w karcie historii mojego życia. A w internecie nic nie ginie. Coś po mnie zostanie :) -
mam schizofrenię hebefreniczną, wyleczono mnie z objawów pozytywnych za to bardzo dolegają mi objawy negatywne i dysfunkcje poznawcze. Nic mnie nie interesuje, niczym nie mogę się zająć bo mnie cofa, całymi dniami chodzę z pokoju do pokoju albo siedzę w fotelu i gapię się w ścianę. Tak bardzo chciałbym być w stanie obejrzeć jakiś film, tv, zainteresować się internetem jak dawniej albo książkę poczytać ze zrozumieniem. Bardzo się nudzę i cierpię przez to,biorę 400mg amisanu i 150mg anafranilu. Po psychodzie wpadłem w depresję popsychotyczną, było to w wyniku drugiego rzutu choroby, lekarze kazali mi się pogodzić z tym, że już nigdy nie wrócę do stanu zanim zachorowałem. Najbardziej mi doskwiera upośledzenie w zakresie inteligencji i zdolności do mówienia.
-
Ciągle śpię i brak energii a to już 5miesięcy
Łazarz odpowiedział(a) na optymistyc temat w Depresja i CHAD
optymistyc Jeśli chodzi o anafranil to uważam go za dobry lek, w psychiatryku skończyło się na dawcę 225 mg, ponoć mi pomógł; jest najsilniejszym antydepr. jakie są. To, że lek jest stary nie jest równoznaczne z jego gorszą jakością. Co do tego sulpirydu to mam mieszane uczucia, mój kolega go bierze ale na schizę, nie wydaje mi się jednak aby to był dobry lek, na pobudzenie lepiej działa z neuroleptyków abilify. Co do tej mieszanki ziołowej to za bardzo nie mam jak się ustosunkować bo nie brałem, mi powedziano, że z tych wszystkich suplementów najlepsze jest ginko biloba. Zachęcam bo widzę po sobie jak się czuję po nim. Pozdrawiam -
Ciągle śpię i brak energii a to już 5miesięcy
Łazarz odpowiedział(a) na optymistyc temat w Depresja i CHAD
Na mnie działa wyciąg z miłorzębu japońskiego (ginko biloba), mózg jest lepiej ukrwiony i dotleniony. Tylko trzeba kupić porządnej firmy, ale nie będę tu robił kryptoreklamy. Sprawniej myślę i mam więcej energii, moja psychiatra mi go poleciła, powiedziała, że można go długo przyjmować. -
Stowarzyszenie dla ludzi cierpiących na depresję
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
może jest ktoś chętny do założenia stronki? -
Choroba afektywna dwubiegunowa. Dwubiegunowa, czyli górka i dołek. Ale przymiotnik ,,dwubiegunowy'' to pleonazm jak np. cofać się do tyłu, czy masło maślane. Dlaczego? Bieguny są tylko i zawsze dwa, gdy chcemy powiedzieć, że coś ma "dwa bieguny" to mówimy, że coś jest biegunowe. Nie ma czegoś takiego jak ,,jednobiegunowe'' bo bieguny zawsze występują w parze. Czyżby psychiatrzy spali na j. polskim? Nie ma czegoś takiego jak ,,dwubiegunowa'' to jest błąd językowy, tak jak np. ,, okres czasu''. Wydaje mi się, że powinno być - choroba afektywna biegunowa.( nie interpretować tego jako jednobiegunowa). Czy nie mam racji? Podajcie kilka powodów.
-
Depresja jest modna.... -Dla Emo. Uważam za absurd- poczucie lansu z powodu przeżywanej depresji, bo ciężko raczej odczuwać przyjemność mając anhedonię.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
Łazarz odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Drodzy chadowcy, biorę kwetiapinę od 9 miesięcy, dłużej chyba nie dam rady, ten lek mnie wykańcza, mam wrażenie, że rozp..la mi serce i układ krążenia. Po ok. 20 minutach od zażycia nie mogę wstać bo inaczej tachykardia i nie wiem czy wzrost albo spadek ciśnienia, ogólnie uczucie przedagonalne, na jedno wychodzi. Jest to taka sytuacja w której nie można wstać, trzeba leżeć plackiem bo inaczej auf wiedersehen. Nie mogę biegać bo po chwili wiadomo ogromny wzrost tętna, mam 24 lata k..wa! Owszem, zawdzięczam jej poczytalność, no ale przecież coś mi musi przecież pompować tę krew do mózgu bo inaczej to jak mam działać? Tak, atypowy, nowej generacji, nie tak szkodliwy jak te starsze, naturalnie. No ale ja już nie mogę, ja się wykończę, jestem na 100-0-200, ni cholery, biorę samowolnie 100-0-100 bądź czasem nieco mniej. Mam dosyć. Psych. mówi idź zrób ekg, no ale po kija jak wiadomo, że to nie z mojej winy tylko przez lek... Jednak i tak pójdę. Chciałbym zmienić kwetiapinę na coś co mnie nie będzie tak rozwalało, (serce itp.) obawiam się tylko, że za zmianę mogę zapłacić swą poczytalnością. Czy jest coś co mnie nie będzie tak wyniszczać i uchroni od zwariowania? Bo jak dłużej nie biorę leku to zaczyna rozpierać mnie energia i mam mnóstwo pomysłów oraz oczywiście zaczynam uważać się za geniusza, czyli to ciągle we mnie siedzi. Help. :'> P.S. Ktoś to bierze? Jak długo, jakie wrażenia, jakieś sugestie? (może ketrel zamienic na oryginał seroquel?) -
Moja beznadziejna historia-jak poradzić sobie z...życiem?
Łazarz odpowiedział(a) na magda2012 temat w Depresja i CHAD
Mocniejszy antydepresant- anafranil. -
Też uważam, że szpital byłby najlepszym rozwiązaniem, bez niego na pewno bym nie doszedł (póki co) do siebie. Nigdzie indziej nie otrzymasz tak fachowej i kompleksowej opieki. Trudno sobie np. wyobrazić sytuację gdy powiedzmy masz złamaną nogę i nie pójdziesz do szpitala, tym bardziej ,,złamany mózg'' wymaga profesjonalnej rekonwalescencji.
-
Trądzik -> Izotek. Problemy z psychiką -> najpierw dobry, drogi psychiatra, potem związki chemiczne jakie przepisze. Pisałeś o b. dużych ambicjach, coś o tym wiem, popadanie ze skrajności w skrajność, tak jak z tymi dziewczynami. Może masz chorobę afektywną dwubiegunową, gdzie są następujące po sobie okresy b. podwyższonego oraz b. obniżonego nastroju tj. mania i depresja. Może właśnie teraz jesteś w tym drugim epizodzie, choć może on długo trwać. Tak czy owak postaraj się o trafną diagnozę i dopiero potem zastosuj odpowiednie leczenie. Z tą Mary Jane to tego bym tak nie bagatelizował, zioło nie jest obojętne dla zaburzonej biochemii mózgu. Oczywiście to tylko moja hipoteza i sugestia.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
Łazarz odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
A bierze ktoś z Was ketrel (kwetiapinę) ja przyjmuję 100-0-200. Problem w tym, że po zażyciu 200 po jakichś 20 minutach dostaję tachykardii, i muszę koniecznie się położyć bo inaczej to by mnie czekała utrata przytomności albo nagła śmierć serca. Bardzo mnie to niepokoi, a biorę ten lek już 7 miesiąc. Czy bierzecie na stabilizację nastroju coś innego, nie mówię o lamotryginie czy licie tylko inne neuroleptyki, słyszałem, że stosuje się też abilify, ale mam mieszane uczucia co do tego leku. Zmniejszyć dawki ketrelu bardziej już nie mogę bo zaczynam się źle czuć. Jeśli dalej to będę brał to pewnie się przekręcę. Cóż począć? -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
Łazarz odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Czy nawroty w tej chorobie są nieuniknione? Mam na myśli głównie mega doły, który jeden mam za sobą, słyszałem, że się tego nie da uniknąć, że jest np. kilka lat przerwy, a potem i tak jest nawrót pomimo farmakoterapii. Jak to wygląda u Was? Jak będzie wyglądało moje życie z tą chorobą, bo w końcu dożywotnią, wiem, że nieuleczalną; czyli do śmierci należy przyjmować leki? -
Stowarzyszenie dla ludzi cierpiących na depresję
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Witam, miałem przejściowe problemy, oświadczam, że wznawiamy działalność (znaczy się w realizowaniu projektu), wszystkich zainteresowanych prosiłbym by w przyszłym tygodniu odezwali się do mnie na gg , a później za pomocą tego programu w dogodnej dla większości porze urządzimy sobie krótką telekonferencję. Serdecznie zapraszam. Nowe osoby mile widziane. Pozdrawiam -- 15 lip 2012, 18:12 -- Oczywiście może też być priv. -- 15 lip 2012, 18:38 -- A, i telekonferencja przez gg to czat z wieloma osobami naraz kiedy każdy widzi co kto pisze.(jakby ktoś ie wiedział, żadne skype itp.) -
Stowarzyszenie dla ludzi cierpiących na depresję
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Dzięki sens za informacje, niewątpliwie się to nam przyda. Oczywiście im więcej takich tym lepiej Zdrowiej -
moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Wymyślenie sobie choroby psychicznej to też właściwie jest jej pewnym przejawem -
Stowarzyszenie dla ludzi cierpiących na depresję
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Myślę, że można by się spotkać na kolejnej telekonferencji, sugeruję niedzielę np. o 21-22. Oczywiście dostosuję się jeśli co innego by Wam pasowało bo zależy mi by ktoś by na niej był, a nie jak ostatnio z 2-3 osoby. -
Stowarzyszenie dla ludzi cierpiących na depresję
Łazarz odpowiedział(a) na Łazarz temat w Depresja i CHAD
Bardzo się cieszę, każdy się przyda. Pozdrawiam -
Witam, jestem Tomek. Szukamy ludzi do pomocy. Zainteresowani niech napiszą do mnie na gg. stowarzyszenie-dla-ludzi-cierpi-cych-na-depresj-t35358-98.html Pozdrawiam
-
Witam, jestem Tomek Szukamy ludzi do pomocy. Zainteresowani niech napiszą do mnie na gg. stowarzyszenie-dla-ludzi-cierpi-cych-na-depresj-t35358-98.html Pozdrawiam.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11