-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
-
Znajoma 'zagadała', zeszło na temat szkoły, liceum. uznała, że 'z taką średnią to z palcem w dupie' sobie poradzę. Nie wie, ile kosztuje mnie każda ocena, że każdy kolejny dzień odbiera mi chęci do życia. Nienawidzę, gdy ktoś ocenia ludzi, praktycznie ich nie znając, gadają głupoty i myślą, że wszystko jest wspaniałe. Nie jest, bo przez kształcenie się, nie mam do kogo tej swojej brzydkiej twarzyczki otworzyć. Jestem zmuszana do zmiany poglądów religijnych. Zupełnie mi się to nie podoba Nie mam na nic sił, ta cała życiowa karuzela porusza się za szybko.
-
arhol, witaj
-
Kiya, ja właśnie lubię posłuchać, sama mieć okazję do wypowiedzenia, formułowania myśli itd. No ale wiesz, są różne metody nauczania i każdy przyswaja wiedzę inaczej -- 03 kwi 2012, 17:02 -- ooo, mój cel - oglądać telewizję (tyle, że relacje sportowe) po angielsku... W sumie to miałam w ten rok się nauczyć, żeby już w marcu 2013 móc oglądać, ale coś czuję, że nie wypali...
-
dokładnie! Chociaż ostatnio mam coraz więcej sytuacji, gdzie powinnam znać przynajmniej trzy języki obce, żeby być 'na bieżąco' Angielski kiedyś lubiłam, ale do pewnego stopnia. Gdy weszła era 'wprowadzamy kolejne czasy' zaczęłam się gubić i od jakiegoś roku stoję w miejscu No ale lubię czy nie lubię, i tak nie jestem stworzona do języków. Na angielskim mówię po polsku, na niemieckim po angielsku, ponoć tak akcentuję... Nie mam obycia z językami, praktycznie raz miałam okazję posłużyć się angielskim w praktyce, w rozmowie, więc...
-
Bellatrix, sama jestem noga w językach, ale wiem, że aby uciec stąd, muszę coś znać, przynajmniej ten parszywy angielski... Jednak jakoś lubię niemiecki. Jest taki twardy, gdybym chciała, nauczyłabym się, ale nie mam sił na wkuwanie gramatyki, a raczej pamiętanie o wszystkich przypadkach... Chociaż zawsze chciałam umieć jeszcze włoski i np. fiński albo francuski No ale to już taka sfera marzeń zupełnie nierealnych
-
Jeśli jest ktoś jest ekspertem w zakresie niemieckiego i rozumie jakieś artykuły, byłabym bardzo szczęśliwa...
-
Naprawdę możecie pomóc takim osobom jaką ja kiedyś byłem
Abbey odpowiedział(a) na zmoriartyz temat w Pozostałe zaburzenia
jestem w gimnazjum i przechodzę to samo - w sumie odkąd pamiętam, byłam z boku. chowam się w toalecie, po kątach... -
nie. Znaczy do fizycznej nie, do umysłowej, ok a Ty?
-
Bellatrix, szantaż emocjonalny powiadasz? Pamiętam, jak miałam z siedem, osiem lat i borykałam się z problemami ze snem. Były to potworne lęki, które niedawno wróciły, a polegają głównie na tym, że cholernie boję się ciemności. Wtedy strasznie potrzebowałam czyjejś obecności - potrzymać kogoś za rękę, zasypiając, czuć oddech, słyszeć go, mieć świadomość obecności. Nie umiałam zasnąć sama, strasznie się bałam. Matka wtedy ciągle powtarzała, że przez te moje problemy rozwiedzie się z ojcem i będzie to tylko i wyłącznie moja wina. Moja - małego dzieciaka. Ojciec nie był lepszy, bo może i czasem mnie wspierał w nocy, ale potem... Potem groził mi, że powie wszystko całej szkole (może stąd teraz wielkie pragnienie prywatności i jestem taka zamknięta?), a matka na dokładkę straszyła mnie psychiatrą (nie muszę chyba mówić, że dla ośmiolatka jest to synonim zła, upokorzenia, seryjnych morderców, szaleńców itd.). I do tej pory matka mi wmawia, że zrobi to, tamto... No a ja się przejmuję, bo co mam powiedzieć? Co mam wmówić mojemu wewnętrznemu 'ja'? Kocham matkę, czy też jej nienawidzę, ale jednak jej słowa jakoś zapadają w pamięć... Chciałabym kiedyś im wszystkim pokazać (rodzinie, fałszywym przyjaciołom), że coś znaczę. Jednak za każdym razem, gdy coś wyjdzie nie tak, morale słabną. Będąc wychowana na zasadzie 'bądź we wszystkim najlepsza' zaczynam nie być dobra w czymkolwiek. Spełnienie marzeń się oddala, a przynajmniej to sobie wmawiam. Póki co, czuję coraz większe poczucie beznadziejności, brak perspektyw na życie. Trwam w samotności, bezradności, jestem jakby zamknięta w jakimś pudełku, a raczej szklanej kuli, oddzielona od innych. Dziękuję Wam za każdą chwilę i słowo poświęcone dla mnie. Może i piszę to przez łzy, ale łzy niejakiego szczęścia, że mogę komukolwiek powiedzieć co myślę, co skrywam w sobie X lat. Jednocześnie przepraszam. Przepraszam, bo wiem, że takie myśli, posty w tym temacie mogą pośrednio zmartwić kogoś - przecież mamy na tym forum tyle cudownych i wrażliwych na innych osób... Bellatrix, przepraszam, że musisz wywlekać swoje sprawy...
-
Samotność i chęć autodestrukcji.
-
Święta są okropne.
-
Powodzenia, kciuki trzymam.
-
Wybacz, w rzeczywistości jestem chyba mniej podbierająca... XD
-
Tak, w szkole, dlatego odpowiadam raz na 50 minut
-
Mam nadzieję, że piękny będzie
-
Też witam i życzę znośnego dnia
-
Poległam. Nic, tylko spać. Dobranoc.
-
ćwiczę niemiecki przez łzy.
-
Mirabeleee, a ja muszę zapierdzielać? nawet te majowe wolne nam zwalili, że ja dziękuję. liczyłam, że odpocznę... slow motion, a jak dziś samopoczucie?
-