Skocz do zawartości
Nerwica.com

aimx

Użytkownik
  • Postów

    124
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aimx

  1. aimx

    Myśli samobójcze

    Jak zwykle włażę tu, by pojęczeć, a nie komuś pomóc, ale nie w głowie mi to... mam dość wszystkiego, mam myśli niemal codziennie ;( wystarczy najdrobniejsza rzecz, a jestem totalnie wytrącona z równowagi i bez sił do życia. JESTEM ZDROWA, tylko jakaś popierdzielona, nie wiem dlaczego.
  2. Nie było mnie na zlocie i raczej szybko się nie wybiorę, bo prawdopodobnie wróciłabym z podobnymi wrażeniami co rotten. Zlot to NIE terapia grupowa, na zlocie zbiera się kupa ludzi, która chce się zabawić. Jasne, że większość zakopuje problemy gdzieś z tyłu głowy, część się upija i wszyscy funkcjonują, dobrze to wspominają. Mnie by to wymęczyło jak jasna cholera. Dlatego po prostu uważam, że pewne problemy (nieśmialosć, jakieś fobie społeczne) wykluczają z uczestnictwa w takich spotkaniach, chyba że ktoś lubi się alienować i czuć się jak odludek. Taki jest świat.
  3. Nie uczęszczam, nic nie biorę. Nie wiem, czy powinnam? Mi się wydaje, że taka już moja osobowość, zresztą ostatni natłok problemów załamałby każdego. A może i nie... Nic już nie wiem, nie umiem spojrzeć na to z dystansu.
  4. Zwykły, niby powierzchowny i typowy problem odsłonił masę innych. Nic nie jest normalne, nic nigdy nie będzie. Ciężko mi żyć, tak ciężko, że ja p.erdolę. Nie widzę wyjścia innego niż zaśnięcie na zawsze lub choć na kilka lat. Jestem tak udręczona, tak nieszczęśliwa, niech mi wszyscy dadzą spokój. Z drugiej strony samotność jest przerażająca. Niech mi ktoś wymieni mózg, dlaczego jestem tak słaba? Nie wyrabiam nerwowo. Nigdy nie wyrabiałam. Po prostu nie nadaję się do tego, by być szczęśliwa. Perspektywa dalszego życia mnie przerasta. Najlepsze, że za dwa dni - za godzinę - albo za tydzień - mój nastrój będzie zupełnie inny. Pozostaje mi albo strzelić sobie w łeb, albo czekać na poprawę. Dość mam huśtawek!
  5. Wszystko jest okej. Gin na pewno powiedział, że mdłości potrwają do OKOŁO 12 tygodnia, bo każda kobieta jest inna! Poza tym z tego co piszesz, to masz jeszcze mdłości i nawet wymiotujesz - co z tego, że rzadziej, one jeszcze TRWAJĄ. Na pewno nie jest tak, że KAŻDA kobieta zaczyna wymiotować w piątym tygodniu i kończy w dwunastym :) edit: a tak w ogóle to witam wszystkich hipochondryków, też sobie wiele wkręcam.
  6. *Monika*, naprawdę potrzebna mi psychoterapia?... Ludzie mają poważniejsze problemy niż to.
  7. w sumie nigdy nawet do końca to do mnie nie dotarło, jakoś to sobie głupio tłumaczyłam, chociaż dowody były ewidentne. WIEM, że ona ten romans miała (może nadal ma?), ale nie mogę tego poczuć, coś się we mnie przyblokowało. Masz rację, nie chcę. Nie są ideałem małżeństwa, widać, że łączy ich tylko kredyt i dzieci. Nie mają o czym rozmawiać, wspólny czas spędzają przed telewizorem, a nawet i wtedy potrafią się pokłócić. O wszystko... Było tak od kiedy pamiętam, kiedyś strasznie bałam się, że się rozwiodą (ale chyba też tego chciałam), dziś mnie to tak nie rusza, bo rzadziej bywam w domu, więc jestem trochę odcięta od tego wszystkiego. W każdym razie już teraz zastanawiam się, kiedy ja i mój facet się znienawidzimy podobnie jak oni...
  8. rotten soul, o bólu pleców też zawsze chętnie porozmawiam *Monika*, sama nie wiem, mętlik mam w głowie. Obaw mam całe mnóstwo. Zauważyłam, że boję się w ogóle myśleć o przyszłości, boję się rozczarowania, przez to ciągle mam ochotę się odsunąć, ale jakoś z tym walczę. Uczuć nie umiem okazywać, rozmawiać o nich tym bardziej.
  9. Pal sześć, moze być i furtka
  10. Chyba normalne, raz na wozie, raz pod. Z mamą się specjalnie nie lubimy, z tatą okej.
  11. *Monika*, raczej ja zostawiałam wszystkich. Nie wiem czemu z góry tak zakładam, ale czasem potrafię przez cały dzień być na granicy płaczu ze strachu, że mnie zostawi. Pochodzę z pełnej rodziny, ale mama miała romans, o którym wiedziałam tylko ja (ona nie wiedziała, że wiem). ameliaa, być może tak jest.
  12. Jestem zła i niedobra, to na wstępie. Mam chłopaka, jesteśmy razem 3 tygodnie, więc to okres największego szaleństwa, wiadomo. Jestem totalnie przeszczęśliwa w jego obecności, rumieńce na policzkach, szybsze bicie serca, takie tam. A jednak zostawiam sobie 'plecy'. Nie uświadamiam osób, które liczą na coś z mojej strony, że jestem w związku. Ot, pozwalam im mieć nadzieję. Mam ogromne opory, by im powiedzieć... Sama nie wiem, czy potrzebuję jakiegoś zabezpieczenia - w razie gdyby P. mnie zostawił, miałabym ramiona, w które mogłabym się rzucić... A może po prostu karmię swoją samoocenę, którą mam niebywale niską? Jak Wy to widzicie? Widzicie jakkolwiek?
  13. no ale jednak na jakieś zaburzenia te osoby cierpiały, nie? a też się takowe z tyłka całkiem nie biorą, że się tak kolokwialnie wyrażę.
  14. A ja się zastanawiam... Dwa dni temu pomyliłam sen z rzeczywistością, teraz czuję się trochę jak pijana, choć jestem trzeźwa, jakieś wszystko wokół dziwne się wydaje, ale i trzęsą mi się ręce, i trochę mnie nosi, i tak mniej więcej od kilku godzin. To derealizacja? Jeszcze wydaje mi się, że plakaty na mnie patrzą Ogólnie jestem zdrowa psychicznie, tak myślę, nigdy wcześniej podobnych jazd nie miałam, ale fakt, ostatnio stres bardzo mi dokucza. Jakoś tak nie mogę siebie poczuć, nie mogę myśli porządnie zebrać. No i nosi mnie koszmarnie. Tylko nie wmawiajcie mi jakichś choróbsk, proszę, bo jestem hipochondryczką i wszystko łyknę.
  15. Nie wiem, ja się trochę do dziś boję swojej mamy, chociaż stara baba ze mnie. Myślałam, że to też normalne
  16. dla mnie to nie jest metoda wychowawcza i nigdy jej nie uzywalam przepraszam, że zapytam, tak prywatnie - czy Twoje dzieci się Ciebie boją?
  17. Jeśli się nie jest nadwrażliwym, to nie ryją. To w takim razie skąd ta nadwrażliwość?... Człowiek się nadwrażliwy nie rodzi.
  18. W zdrowym? Tam ludzie potrafia ze soba ROZMAWIAC Chyba każda mama czasem krzyknie na swoje dziecko, nie? No dobra, moja wykrzykiwała długie i głośne tyrady (tak to pamiętam z dzieciństwa), ale takie rzeczy chyba psychy nie ryją? To już trzeba być nadwrażliwym.
  19. Skąd wiesz że był normalny? Po pierwsze - moje rodzeństwo nie ma takich problemów jak ja. Po drugie jak porównuję swoje życie z życiem innych to wypada całkiem przeciętnie. Bardzo daleko mojej rodzinie było do wszelkich patologii. Zdarzały się awantury, ale w którym domu się nie zdarzają?
  20. ...jeśli dorastało się w całkowicie normalnym domu? Pytam, bo mnóstwo cech DDA zauważam u siebie (nie wszystkie, ale naprawdę sporo) i jestem w szoku, bo moi rodzice ani nie pili, ani mnie nie bili i raczej dbali o mnie. Nie byli też specjalnie oschli (tzn. tata trochę, ale ogólnie to dobry człowiek z niego), raczej wszystko odbywało się tak jak trzeba. Moja mama dorastała w domu alkoholików, ale jest mimo to raczej otwartą osobą, pełną życia i wesołą, może zbyt impulsywną.
  21. Pytanie natury technicznej, wybaczcie - rana mi ropieje, rivanol wystarczy?
  22. To szturmem i na siłę się do niej zbliż. Jak będzie uciekać - goń. W końcu przestanie uciekać. Tylko jej potem nie skrzywdź, bo zniszczysz.
  23. Mam podobnie Biję się w twarz, drapię się po brzuchu, szyi, wyrywam włosy. Jak mnie bierze coś takiego, to wychodzę pobiegać, by rozładować energię. Nie zawsze pomaga :/
×