-
Postów
84 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez GreyEye
-
Dzisiejszy dzień był straszny... i taki dłuugi... Znowu nie mogłam zasnąć, usnęłam chyba na 2/3 godziny.. Koleżanka którą uznawałam za bardzo dobrą w bardzo chamski sposób olała mnie, strasznie mi smutno, nie wiem zupełnie dlaczego, mam z nią dobry kontakt, miałyśmy się dziś spotkać po czym zaczęła mi ściemniać że niby coś tam musi załatwić i przed chwilą zobaczyłam na fejsie że spotkała się z innymi dziewczynami... Znowu czuję się tak dogłębnie wyobcowana, przecież zna się z nimi krócej, one to nic ciekawego, nawet nie rozmawiają jakoś dużo. Czuję się najgorsza, jestem najgorsza. Nigdy nie będę z nikim utrzymywać dobrych kontaktów, ludzie mnie nie lubią... jestem inna, każdy szczegół mnie dobija i chcę umrzeć. Dziś umówiłam się do psychiatry, mam nadzieję że mi pomoże, chociaż wizyta dopiero za miesiąc... Mam nadzieję że dożyję do tego czasu, czuję się tak niepotrzebna i nic nie warta. Gdybym umarła w tej chwili, nikt nie zauważyłby że mnie nie ma. Chciałabym tego, mogłabym sprzedać duszę diabłu, za nowe życie, w zdrowym ciele, w zdrowej duszy.... Albo wieczny spokój, za wieczne bycie wiatrem... jestem jebnięta i rany pod palcami stóp już nawet nie krwawią.
-
Znowu czuję się jak najgłupsza idiotka pozbawiona uczuć. Kilka dni temu zdecydowałam się na kupno papugi (czytałam o nich dosyć długo, wiedziałam jaką chcę itp) i pojechaliśmy ją wybrać. Hodowca stał nade mną i co chwilę pytał "to co którą brać"? i stało się... zrobiłam to co często mi się zdarza, kompletnie niepomyślałam, wzięłam taką która najmniej mi się podobała, zupełnie inną. Kiedy złapał ją do pudełeczka pomyślałam nie chcę jej! Zupełnie mi się nie podoba i fakt że będę mieszkać 10lat z papugą która mi się nie podoba sprawił że zrozumiałam swój błąd. Nie miałam odwagi powiedzieć facetowi że jednak jej nie chcę, bo tak naprawdę żadna tu mi nie odpowiada.. Ale bałam się, wzięłam ją... i tak męczę się z tą skrzeczącą wrzeszczącą brzydką papugą i myślę jak bardzo żałosna i słaba jestem. Nawet nie potrafiłam wybrać tego co chciałam, bałam się sprzeciwić obcemu facetowi... Ale żal mi jej, nie mogłabym jej oddać, tak się bała, tak ciągle się boi że nie jest w stanie się poruszyć, to ja spowodowałam że zostana zabrana ze swojego małego raju, do mnie... Nie mogłabym jej oddać nawet gdyby nie miała skrzydełek i gdybym jej nie nawidziła... Jestem taka słaba...
-
Nawet nie wiem co napisać, to wszystko jest tak beznadziejne że nawet braknie słów. Jedyne co można chcieć to złotego strzału, boję się że zaczyniam uzależniać się od alkoholu, mam taką ochotę popić wódką leki nasenne jak nigdy, najchętniej ciągle piłabym, od rana, gdyby nie mój chłopak, pewnie miałabym znowu ochotę na ćpanie. Właściwie to po co mi to, co zmieniłabym odurzaniem się. C h u j , przynajmniej czułabym się jak człowiek, nie jak bezwartościowe gówno...
-
Hej Też tak mam. Muszę również co chwilę poprawiać makijaż, poranne robienie kresek zajmuje mi nawet 30 minut. Walczę z tym tak że wmawiam sobie że wyglądam dobrze i staram się nie oglądać na innych, aby nie denrwować się że nie wyglądam dostarecznie dobrze. Jest ciężko ale czasami mnie to nie dręczy... Czasami
-
Mam ochotę zdechnąć. Moje życie jest beznadziejnie puste i pozbawione emocji. Jak chciałabym zdechnąć w tej chwili, bez żadnych rozmów, tłumaczenia, niczego. Nie potrafię nic i jestem najgorsza w tym co robię najlepiej, jestem zerem i nawet nie potrafię kochać. Oddałabym duszę szatanowi za nowe życie, w nowym ciele, życie człowieka odważnego, mądrego i ogarniętego. Pustka w głowie nie pozwala mi rozmawiać z ludźmi, czuję że się rozkładam, powoli...
-
Tylko różnica jest duża pomiędzy podstawówką/gimnazjum/liceum a studiami... Tu rywalizacja jest ogromna, im więcej osób odpadnie, tym łatwiej będzie dostać się reszcie na magisterkę na której jest dosłownie kilka miejsc... A później jakąś pracę, której i tak pewnie nie będzie. O notatki i rady można się prosić do usranej śmierci... Każdy trzyma wszystko dla siebie, już zwyczajna ludzka życzliwość umarła dawno temu, ludzie z prowincji walczą podwójnie zaciekle bojąc się że wrócą po studiach do swoich małych wsi, bez pracy... Jak przeżyję tą rywalizację, to przeżyję wszystkie zarazy świata
-
No niestety... cała grupa.. Dobranoc Svafa
-
tahela - Gdybyś słyszała jak się dziś podlizywali do prowadzących i prawie bili się kto będzie wyizolowywał jelito przednie owada i układ nerwowy... Ludzie którzy żyją tylko uczelnią nie są spoko... Próbowaaałam, ale nie dało się porozmawiać... Tylko były te spojrzenia, jak na kolejnego cepa który nie wynosi ponad wszystko nauki... jak ja mam dosyć....
-
Biologię eksperyment ( ale cii! ściany mają uszy). A Ty co studiujesz virgo21? Hej Svafa !!
-
Hej wam! Uznałam że chciałabym zmienić swoje życie, tylko nie wiem jak. Właśnie wypiłam sobie 3 piwka z hydroksyzyną i melatoniną i świat stał się lepszy, pomimo tego że dzisiejszy dzień z nową grupą na studiach był straszny, dziewczyny były niemożliwie niemiłe, prowadzące wredne, wszyscy zjebani, plan okropny, przedmioty nudne w .... Mogłabym coś zmienić, ale brak mi weny...
-
Hej Svafa . Byłam na kilku wizytach u pani psycholog, ale niestety nie widziałam żadnej poprawy, ona udeżała ciągle w te same problemy i nie zwracała uwagi na inne. Nie poszłam na kolejną wizytę bo znowu kazałaby mi dopisywać coś do drzewa genealogicznego mojej rodziny. Ona wydawała się być tak młoda że trudno było mi jej zaufać, nie mogłam przemóc się żeby powiedzieć jej o myślach samobójczych. Będę musiała znaleść kogoś starczego, ale odstrasza mnie fakt że odstępy między wizytami będą miały ponad 3 tygodnie... Jak taka terapia może zadziałać... I mój chłopak się dowie, wyśmieje mnie... i być może połączy ze sobą wszystkie widoczne problemy i zrozumie... Moja obojętność jest najgorsza, chciałabym się czymkolwiek interesować ale nie mogę, nie mogę się przywiązać do niczego...
-
Obelgi nie są z jego strony, ale ze strony rodziny. tahela - uwierz, chciałam odnosić sukcesy, byłam w klubie siatkarskim, ćwiczyłam naprawdę ciężko przez wiele lat, znosiłam straszne traktowanie dziewczyn w zespole, wiele kontuzji, oddałam się temu w zupełności... jednak bez rezultatu. Byłam NAJGORSZA, tak beznadziejna, że lepsze były dziewczyny które krócej grały, zostałam wyrzucona... Podobnie się miało z maturą. Uczyłam się tyyle czasu, chciałam dostać się na medycynę, miałam mocny cel, swój cel,nie udało się, maturę zdałam bardzo źle. Teraz jestem na studiach, nie takich jakie chciałam, ale można powiedzieć, że na każdych innych byłoby gorzej. Uczę się bardzo dużo, nie wkuwam, wszystko ze zrozumieniem... Nadal jestem NAJGORSZA, nie mogę nic zapamiętać, także w momentach kluczowych mój umysł staje się jak tabula rasa, zupełnie nic nie wiem, kompletnie... Czuję się tragicznie bo wiem jaki jest stan mojego ciała, od kołyski jestem skazana na niepowodzenie, pomóc może mi tylko śmierć. Nie potrafię nawet komunikować się z ludźmi, czuję się jakbym była z innej planety... Nie umiem fałszywie się uśmiechać i rozmawiać o niczym, nie jestem zdolna nawet do kochania... nie kocham swojej rodziny i nie czuję żadnej więzi z nimi, czasem tylko czuję że kocham mojgo chłopakaz którym jestem już 4 lata. Ale tylko czasem. Jedyne co lubię robić to spać, okaleczać się i brać gorące kąpiele. Nic więcej nie jestem w stanie robić. Moje życie jest pozbawione sensu i pełne zadręczania się. Mam już dosyć, chcę umrzeć
-
tahela - Myślę że ona jest bardzo ogarnięta, odnosi naprawdę wielkie sukcesy. Dlaczego urodziłam się bez żadnego talentu:( Życie jest okrutne ...
-
Boże, jak to jest że ciągle czuję się tak strasznie wyobcowana i nie zasługująca na nic? Próbowałam, uwieżcie mi próbowałam dobrze się bawić na wakacjach o których pewnie większość może tylko pomarzyć. Ale nie mogłam, pomimo rajskich widoków, cudownej pogody i wygód. Te myśli ciągle wracają, ciągle czuję się ciężarem dla wszystkich wogół, nie potrafię nawet rozmawiać, nie mogę sklecić w głowie myśli, chciałabym umrzeć w tej chwili, nie mogę już tak dłużej, to wszystko mnie zbyt długo dręczy. Nie kontroluję już samookaleczania się, robiłam to nawet tam, w miejscu w którym chciałam wyglądać pięknie, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Jego była nosi soczewki, wygląda zupełnie jak ktoś inny, boję się że zobaczy jej nowe zdjęcia i zechce się z nią spotkać, jak można wahać się między kimś kto nie ma nawet własnego zdania, kto nie potrafi nic, nic nie osiągnął i nigdy nie osiągnie w życiu, źle czuje się wśród ludzi, nie potrafi się z nimi komunikować i nawet uroda mija, z kimś kto odnosi tak ogromne sukcesy, jest pogodny, ma wielu znajomych i wypiękniał? Nie można, to się stanie, chyba że sama to skończę, nie mogę ciągle o tym myśleć, jak będzie się z nią spotykał potajemnie, pisał, myślał... Nie zniosę już tego, tak samo jak sytuacji w domu. Jestem na skraju wyczerpania, nie mam już sił stać w ciszy na piętrze słuchając obelg na mój temat. Ten świat jest nie dla mnie, umrę jak tylko znajdę dobry moment, może jutro, może za miesiąc, może jak zobaczę że nie mogę już nigdy doznać szczęścia, może w najlepszym dniu jaki mi się przytrafi, mając świadomość że to ostatni piękny dzień i od tąd może być już tylko gorzej. W każdym razie wiem jedno, nie mogę się doczekać tej chwili, w której będę zasypiać wiedząc że już nigdy się nie obudzę.
-
Niech ten dzień się już skończy... znowu matka mnie poniżała, to takie straszne, znowu wrócił lęk, nie wiedziałam co odpowiedzieć, teraz mogłabym jej to wygarnąć, jakie to głupie i bez sensu co mówi, jak to wskazuje na jej poziom... Dlaczego kiedy ona to robi, ja zawsze nie mogę wydobyć z siebie słowa? Poprostu mam ochotę uciec, dopiero później, gdy myślę o tym, uświadamiam sobie jakie to głupie.. że w tym wieku robi mi takie uwagi, że przywiązuje wielką wagę do opinii jakiś debilnych sąsiadów... Chciałabym mieszkać już sama, ale jak... studiuję, tu, na miejscu, poza tym musiałabym pracować, ale kiedy jak studiuję dziennie, moje życie jest bez znacznia i sensu tak samo jak rozdeptywane na chodniku mrówki, ich los jest z góry skazany na zagładę, mogłoby to nastąpić w tej chwili, nie zrobiłabym nic, może tylko włączyłabym ulubioną piosenkę...
-
Psycholog to nie przypadkiem taka zwykła pani w podstawówce? Nie wydaje mi się żeby skończyła medycynę. Chyba odwrotnie. W każdym razię jutro dzwonię żeby się umówić do psychiatry:) oby pomogło...
-
Swoją drogą... znalazłam kilku psychiatrów w mojej przychodni. Zaczęłam szukać o nich informacji i widzę że każdy z nich skończył uniwerek - kierunek psychologia.... czy psychiatra nie powinien być po uniersytecie medycznym? Czy całkiem wszystko mi się pojebało
-
To szukam, byłam pewna że do psychiatry potrzebne jest skierowanie. Bardzo pomogłaś Agasaya :)
-
Hej Agasaya, byłam 3 razy ale ona ciągle namawiała mnie żebym przyszła z rodzicami i wypytywala o kontakty z nimi a kiedy odmówiłam (mam 21 lat i nie mam zamiaru mieszać w to rodziny), powiedziała że symuluję. Poza tym to była psycholog dziecięca z nfzu, bo taką mi akurat przydzielili;/ nie wiem skąd wziąść psychologa z jakimś doświadczeniem i żeby przyjmował mnie częściej niż raz na 3 tygodnie..
-
Moje rany na rękach i stopach są coraz większe, wiem że są straszne, ale nie mogę się powstrzymać przed poszerzaniem ich.... strasznie bolą mnie gdy ruszam rękami i chodzę... Nie wiem jak z tym przestać, znowu podświadomie "dobieram się" do swoich ust, jutro mój chłopak napewno to zauważy... czuję się taka głupia i słaba, nie mogę powstrzymać moich ruchów, nie panuję nad tym, oszpecam się... Dołuje mnie wszystko a najbardziej to gdy patrzę na silne kobiety z wielkimi umiejętnościami, nigdy taka nie będę, jestem przegrana od narodzin...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
GreyEye odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Dziękuję za odpowiedzi, pocieszyło mnie to jednak i tak czuję się bezwartościowa bo nic nie jest wieczne, jeśli kiedyś mnie zostawi to nie będę dla nikogo nic znaczyć. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
GreyEye odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nie mam siły dłużej się męczyć. Moje samookaleczanie niestety przybiera na sile, robię to ciągle, nieustannie zrywam strupy i rozdrapuję rany... Bardzo to widać... Nie da się tego w żaden sposób zamaskować, najgorzej jest gdy mój chłopak widzi jak je skubię... robi mi się wtedy strasznie, czuję się okropnie... głupia bezwartościowa, brzydka i z ranami na rękach i stopach.. Jeszcze oglądam zdjęcia jego byłej, jak to jest że do niej nie wraca, przecież jest o stokroć lepsza ode mnie, poza tym odnosi wielkie, naprawdę wielkie sukcesy których ja nie mogę sobie nawet wyobrazić... Czuję się tak strasznie bezwartściowa, nic nie wnoszę do tego świata, nic mi nie wychodzi i nic mnie nie interesuje... Brak u mnie nawet popędu seksualnego, widzę że to bardzo go smuci... Ale nie mogę się przemóc, to dla mnie tak strasznie obrzydliwe, nie mogę sobie nawet tego wyobrazić, muszę zamykać oczy kiedy to z nim robię raz na miesiąc. Źle mi, chciałabym umrzeć, nie wiem czy cokolwiek jest w stanie to zmienić, żadne ciuchy, wycieczki, leki... Mam dosyć życia -
Robię sobie coraz większe rany z boku kciuków i pod stopami, kiedyś wystarczały mi małe ranki na kciukach... Chłopak wyzywa mnie jak to widzi.. Moje ręce są nieustannie w ruchu, muszę to robić, jest mi wtedy lżej, a kiedy biorę kilka ziaren soli - błogo. Nie wiem jak z tym skończyć, wiem że to obleśnie wygląda i jest niebezpieczne, mogę złapać grzybicą stóp.. Ale nie mogę się opanować...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
GreyEye odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Boże, nie mogę tak dłużej, co się ze mną dzieje, jestem coraz brzydsza, jeszcze okazało się że muszę nosić okulary na stałę... bo będzie mi się pogłębiał zez... i chyba od sterydów fatalne pryszcze pokryły mi całą skórę twarzy...mam dosyć tego wszystkiego, jeszcze była mojego chłopaka coraz lepiej wygląda, wstawia oraz ładniejsze zdjęcia, a ja skubię skórę pod palcami wkładając tam sól, nie mogę wytrzymać, dlaczego we wszystkim jestem najgorsza, dlaczego nic mnie nie interesuje, dlaczego brzydnę... Rozpadam się, widzę to, chociaż odżywiam się dobrze widzę że będę wrakiem najdalej za rok. Moje ciało zacznie się rozpadać, najpierw wypadną wszystkie włosy, oślepnę, pryszcze zakryją całą skórę, odpadą palce, dłonie, nogi, usta. Jestem bezwartościowym odpadem społeczeństwa i nic dobrego mnie nie czeka, wszystkim co robię, udowadniam tylko światu że jestem pasożytem. Nie jestem w stanie nic zrobić, wszystko niszczę, wszystkich, siebie... zarażam nienawiścią do ludzi, zepsułam zawsze pozytywnie nastawionego do świata mojego chłopaka, zepsułam go, teraz też nenawidzi ludzi, ale on chełbi się tym... ja wstydzę... wstydzę się że nie mam znajomych, żadnych, nikt mnie nie lubi, z wzajemnością, że najwyraźniej moje uśmiechy na siłę są zbyt sztuczne aby ktoś w nie uwierzył. On nie widzi że to może go zniszczyć, wkońcu pozna kogoś normalnego i zobaczy że takie życie z samej zasady nie może nieść szczęścia. Nienawidzę siebie za to kim jestem, za to że nie potrafię nic, nie mam żadnych talentów i jestem najgorsza we wszystkim co robię. Nienawidzę ludzi za to że każdy jest lepszy ode mnie, ja naprawdę się staram, ale jestem poprostu uszkodzoną maszyną, której mechanizm nie może zostać naprawiony od dzieciństwa, jestem skazana na wyrzucenie, na zapomnienie i potępienie. Chciałabym umrzeć w tej chwili. -
Miło jest wiedzieć że ktoś mnie nie wyśmiewa i nie atakuje, dziękuję:)