Skocz do zawartości
Nerwica.com

GreyEye

Użytkownik
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez GreyEye

  1. Wszystko staje się coraz bardziej beznadziejne, powoli zdaję sobie sprawę dlaczego nigdy nie miałam przyjaciółki, nie jestem duszą towarzystwa... Poprostu ludzie mnie nie lubią, bo jestem samolubna i jestem nastawiona do wszystkiego negatywnie. Zobaczyłam to dopiero wczoraj, poprostu na całym tym świecie nie ma nawet jednej osoby ktora lubiłaby mnie. Gdyby nie mój chłopak nie miałabym po co żyć. Nie czuję przywiązania do nikogo poza nim, nawet do mojej 10letniej siostry z którą praktycznie nigdy nie rozmawiałam, jak była mniejsza to szczypałam ją kiedy podchodziła do mnie. Prawda jest taka że nie lubię ludzi, nie lubię z nimi rozmawiać o niczym, nie lubię się uśmiechać jak debil i udawać zaineresowanie rzeczami które mnie nie interesują. Właściwie to nic mnie nie interesuje, nie mam żadnych zainteresowań. Jestem najgorsza w tym co robię najlepiej.. Jedyne co chciałabym to pięknie śpiewać, tak że ludzie płakaliby słuchając mojego głosu i głębi tekstu, jednak niestety nigdy nie mialam głosu, skrzeczę i nie potrafię utrzymać dobrze jednego tonu. Może bóg pomylił się, mogłabym mieć chociaż jeden dar, jednak pomylił się i oddał to komuś kto potrafi wiele rzeczy, a ja zostałam z niczym. Nie jestem nawet rozmowna, nie lubię rozmawiać. Mogłabym umrzeć tej nocy i byłoby to ulgą nie tylko dla mnie ale i wszystkich z którymi mam styczność, rodzice nie musieliby się ze mną "użerać", osoby z roku nie musiałyby się dzielić ze mną notatkami, chłopak znalazłby sobie dziewczynę na którą zasługuje. Każdemu wyszłoby to na dobre. Szkoda że jestem zbyt wielkim tchórzem aby to zrobić, myślę że kiedy będzie już tak źle że nie będę potrafiła mówić, pójdę przed siebie i nie będę już przejmowała się niczym, będę poprostu szła, w góry i dojdę do kresu
  2. Bellatrix - nie, nigdy nie myślałam że to mogą być jakieś zaburzenia, wmawiałam sobie że te zawroty są np z głodu, po zjedzeniu np batona mijało... ale naprawdę nie jem mało więc uświadomiłam sobie ostatnio że to nie z głodu. Wory od niewyspania (chociaż spałam ponad9godzin)Myślałam, że to tylko i wyłącznie moja wina. Dopiero jakiś czas temu zaczęłam czytać o depresji, nerwicy lękowej, nerwicy natręctw i zdałam sobie sprawę że może powinnam się gdzieś zgłosić. Strasznie mi źle, z reguły co noc zadręczam się tym wszystkim. Właśnie się zorientowałam że w mojej przychodni jest Poradnia Zdrowia Psychicznego. Myślisz że mogę się tam zgłosić? Czy przyjmują oni ludzi uzależnionych albo coś. Boję się że powiedzieliby mi że symuluję albo przepisali jakieś leki po ktorych byłabym zawieszona.. (pół roku temu byłam u neurologa bo ciągle ruszam nogami i rękami, nie mogę siedzieć spokojnie, nawet przez sen ruszam np stopą, a on przepisał mi tylko hydroksyzynę po ktorej byłam strasznie zawieszona)
  3. Bellatrix - Czy długo trwa moje złe samopoczucie? Miewam obniżoną samoocenę i myśli samobójcze od 5 klasy podstawówki. To co się dzisiaj stało, to nic nowego, często kiedy ktoś mnie o coś pyta, bądź wiem że patrzy na mnie kilka osób, czy po prostu czuję się zakłopotana, czuję uderzenie gorąca i zawrotów głowy z jednoczesnym uczuciem "pustki w głowie". Z reguły mija to gdy sytuacja się stabilizuje.. Kiedy mam "dosyć" psychicznie czuję wory pod oczami które mnie bolą i ciemnieją. Dziś jedynie pierwszy raz zdażyło się, że byłam pewna że mam gorączkę a termometr pokazał że nie mam nawet stanu podgorączkowego.
  4. Dzisiaj moje złe samopoczucie osiągnęło meritum. Nie potrafię już przywdziać fałszywego uśmiechu tak jak to robiłam przez wiele lat. Nie umiem odwzajemniać uśmiechu ani odpowiadać na pytania. Dziś na uczelni nie potrafiłam się skupić aby odpowiedzieć na zadane mi pytania, czuję się tak wyobcowana jak nigdy. Nie jestem w stanie niczego zrobić. Nawet przed chłopakiem nie staję się drugą, słodką i kochającą osobą. Nie mogę się zmusić do uśmiechu i rozmowy, słowa przychodzą mi z trudem. Czuję że mam gorączke chociaż termometr wskazuje 36.7. Czuję że wory pod oczami stają się czarne choć wyglądam jak zwykle. Czuję że popadam w coraz większą apatię mimo że za oknem słońce oplata świeżą zieleń. Dziś nie mogłam zasnąć. Udało mi się to dopiero po 5. Nie wiem co się ze mną dzieje, rozpadam się. Jak tak dalej pójdzie zgniję przed wieczorem.
  5. Stark - jak można żyć z faktem że jest się bezwartościowym? Zauważyłam, że będąc miłą zazwyczaj źle na tym wychodziłam, dlatego odizolowałam się. Zgadzam się z Tobą że ten świat to jedno wielkie gówno... Czasami przychodzą mi do głowy myśli że to wszystko jest nierealne, zbyt wiele rzeczy nie ma tu sensu.
  6. Jestem tak beznadziejna że dzisiaj prawie dałam się zdemaskować. Jestem żałosna.. ale czasem raz na kilka miesięcy kiedy wchodzę do sklepu zabieram coś co mi się podoba, błyskotkę, kosmetyk, bluzkę. Dziś padło na bluzkę. Tajni ochroniarze zorientowali się o moich zamiarach i robili mi z ukrycia zdjęcia kiedy byłam w przymierzalni. Co za upokorzenie... Musiałam zostawic bluzkę i wyjść kiedy wszyscy patrzeli i podchodzili do ubrań które dotykałam wychodząc w nieudanym spokoju. Czy może być coś gorszego? Żałosna, bez żadnych umiejętności, głupia, rozpadająca się w oczach i w dodatku prawie przyłapana na gorącym uczynku kradzieży cholernej bluzki za 70zł... Od kilku miesięcy chcę się wybrać do psychologa, ale coraz częściej uświadamiam sobie że powiedziałby mi że jestem zwykłą idiotką która nie potrafi skupić myśli. Nie mogę patrzeć na innych. Jak to jest że nie ma osoby gorszej ode mnie? Każdy jest lepszy. Gdyby mnie nie było świat byłby lepszy, po co komu ludzie nie wnoszący nic. Uroda to jedyne co posiadałam, jednak widzę że się rozpadam, włosy są w każdym miejscu w którym byłam, zęby się przebarwiają, wzrok pogarsza, cera gnije, jeszcze widzę że staję się coraz grubsza, nie potrafię wymiotować. Po co to wszystko, jakbym potrafiła chociaż być miłą, nie ma osoby którą bym lubiła, boję się ludzi, czuję się wobec nich tak nienaturalnie... Gdybym była odważniejsza uciekłabym w góry zostawiając wszystko, zamieszkałabym w lesie ze zwierzętami. Czasem o tym śnię
  7. Dzisiaj znowu zdałam sobie sprawę jak bardzo mało wartościową osobą jestem.. To strasznie przejmujące że nie mam żadnych umiejętności, zainteresowań... nie potrafię nic i nic nie wnoszę do życia innych... Znowu czuję się wyobcowana... Kiedy jestem na uczelni i ktoś mnie o coś pyta znów czuję ten okropny stan pustki w głowie, gorąca, zawrotów. Mam już dosyć tego wszystkiego.. Nawet jeśli uda mi się skończyć te studia to i tak przecież nie znajdę pracy... kto potrzebuje biologów... Jestem najgorsza w tym co robię najlepiej. Nie jest dobrze. Poza tym jestem pewna że mój chłopak mnie zostawi, jak można żyć z kimś tak niezdecydowanym, głupim, pozbawionym jakichkolwiek wartości i umiejętności. Jak tylko pozna kogoś innego napewno mnie zostawi... Chciałabym umrzeć, myślenie od 5 klasy podstawówki o sposobie w jakim to nastąpi męczy mnie jeszcze bardziej... Może to wadliwy gen, może to pech, nie potrafię się zmienić... moja pamięć jest jak krucha jak kreda... nie potrafię nic zapamiętać... bez ściąg nie daję już rady, nawet muszę zapisywać w wordzie co powiedzieć na wstępnej rozmowie kwalifikacyjnej. pustka, pustka, nawet alkohol już nie pomaga, po nim jest jeszcze gorzej.. jestem rozklejona, rozłożona na części pierwsze, zupełnie jak zepsuta zabawka której tryby dawno już się pogruchotały. gdybym mogła umrzeć w tej chwili i przenieść się w ciało dziecka które będzie miało mocny charakter, zdecydowanie i mądrość których ja nie mam, zrobiłabym to.
  8. Dziękuję za odpowiedzi. Czy występowanie w wieku dziecięcym nerwicy natręctw może doprowadzić do nawrotu choroby? -- 28 lis 2011, 18:06 --
  9. Dobry wieczór:) Nie wiem właściwie dlaczego zarejestrowałam na to forum, wiem że pewnie i tak nikt mi nie odpisze albo jedynie wyzwie że zakładam bezsensowny temat. Postanowiłam gdzieś napisać o sobie, a to wydaje się być najbardziej odpowiednim miejscem. Jestem studentką Biologii. Od zawsze czułam się jakoś dziwnie. Przez ostatnie kilka lat coraz częściej odczuwam smutek tak głęboki że mam ochotę uciec. Mam wspanialego chłopaka, jestem na studiach jednak odczuwam że nie zasługuję na nic. Bardzo często, może co noc, co kilka, od 5 klasy podstawówki przychodzą mi do głowy myśli, jakby wszystkim było lepiej, gdybym się nie urodziła. Czasami wyobrażam sobie jak samochód potrąca mnie na pasach, albo okazuje się że jestem nieuleczalnie chora i umrę w przeciągu kilku godzin. Takie myśli sprawiają mi ulge. Ostatnio oglądałam jakis program w którym został wspomniany termin" nerwicy natręctw", często kiedy słyszę jakieś slowo którego znaczenia nie znam, szukam w internecie jakichś informacji... Przed pierwszą klasą podstawówki, czyli wtedy gdy ledwo pamiętam cokolwiek, jednym z moich wspomnień jest że chodziłam po domu i "musiałam" robić taki dźwięk podobny do świstu"wsszzyt!". Pamiętam że robiłam to bardzo często i dostawałam"po głowie" od rodziców żeby tego nie robić, robilam to po kryjomu. Kolejne wspomnienie dotyka podstawówki klasy 1-3. Idąc alejką musiałam skręcić w jedną z klatek schodowych żeby parzystą ilość razy dotknąć stopą krawędzi drzwi... Najczęściej było to 4,6 lub 8. Dotykając pilota również, i klamki.. Pamiętam że nie wydawało mi się to jakieś dziwne.. Poprostu musiałam to robić, inaczej myślałam tylko o tym.. Któregoś razu powiedziałam o tym rodzicom(wyszlo przez przypadek bo zobaczyli że dotykam ręką fotela), zaczeli się ze mnie śmiać że pójdę do szpitala i będę wariatką i mam tak nie robić. Robiłam to nadal w ukryciu. Pomyślałam sobie wtedy że właściwie ruszam mięśniami parzystą ilość razy, mój chłopak powiedział że idąc z nim za rękę zachaczam swoją ręką o spodnie... nie wiedziałam że tak robię. Czuję się źle z sobą, właściwie mogę powiedzieć że nienawidzę siebie i wolałabym być kimś innym. Od kiedy pamiętam obgdyzałam skórki palców, do krwi, to teraz gdy piszę egzamin lub kiedy sie poprostu stresuję, zdarza mi się to robić, chociaż staram się kontrolować. Kolejna sprawa która czasami mnie dręczy to to że kiedy byłam mała mój wujek który był często u babci dziwnie mnie łapał, kiedyś wsadził mi język do ust. To było obleśne ale nikomu nie powiedziałam. W podstawówce często dotykałam swoich okolic intymnych, pamiętam że już w 3 klasie zaczeły mi rosnąć piersi. okres dostałam między 3 a 4 klasą. Mieszkam z rodzicami, mam z nimi zły kontakt. Najgorszy z ojcem, praktycznie już w gimnazjum przestaliśmy rozmawiać. Pamiętam źle się czułam gdy uczył mnie tabliczki mnożenia lub zadań z treścią w podst i kiedy mój wynik był zły, dostawaqłam w twarz aż okulary lądowały w drugim końcu pokoju. Teraz nie mogę wytrzymać. Nie mogę wychodzić, kiedy idę na noc na imprezę z chłopakiem to robi mi nast dnia monolog(bo nie dopuszcza mnie do głosu i mówi że moje zdanie ma w dupie) i mówi że póki mieszkam w JEGO domu to mam robić to co on chce. Czasami nie idę do kuchni, bo on tam siedzi, wolę unikać kolejnego czepiania się o wszystko. Źle czuję się z tym wszystkim. Żyję z dnia na dzień. Czasami żale się chłppakowi, nie mam przyjaciółki. Kiedy próbowałam porozmawiać z moją najlepszą koleżanką zdawała się być jakaś nieobecna. Ostatnio coraz częściej się boję, zdaje mi się że kontem oka widze jakieś straszne obrazy, np obracając gowę widziałam czarną posać z wpatrzomnymi we mnie oczyma, siną twarzą, to był płaszcz... Boję się że kiedyś to nie będzie jakiś zwykły przedmiot. Potrafię zasnąć tylko wtedy gdy leżę twarzą do ściany, od roku długo czasu zajmuje mi zanim zasnę.. leżę godzine, 2,3.. Ciężko mi, czasami myślę że naprawde lepiej byłoby jakbym któregoś dnia spakowała się i uciekła od tego wszystkiego. Albo dostała diagnozę niedługiej przyszłości. Albo gdyby mnie wogóle nie było. Dodam jeszcze że od 2 lat mam zespół jelita drażliwego(to moja opinia) Potrzebowałam sobie o tym wszystkim pomyśleć i zapisać. Gdybym miała pasje może byłoby mi łatwiej, niestety nie mam żadnej, nic nie potrafię, we wszystkim jestem do niczego, najgorsza. Czasami kiedy dzień był bardzo udany, myślę sobie że teraz chciałabym umrzeć, bo jest dobrze, lepiej nie będzie i może być tylko gorzej. Boję się że nieudałoby mi się i nawet chłopak zostawiłby mnie. Dobrze że są miejsca gdzie można się troche rozpisać.
×