Skocz do zawartości
Nerwica.com

GreyEye

Użytkownik
  • Postów

    84
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez GreyEye

  1. Wszystko mnie przytłacza... Wczoraj miałam dziwny sen, widziałam moją matkę zapłakaną w fatalnym stanie, mówiła że ojciec umrze. Od tamtej pory ciągle mam dziwne uczucie... Coś wisi nade mną... O co chodzi... Od 10 lat nie mam kontaktu z ojcem, nie lubię go, wymądrza się.. Nigdy go nie lubiłam. W zasadzie to nikogo nie lubię, chciałabym umrzeć żeby nikogo już nie denerwować, nikogo nie widzieć, żeby mnie nikt nie denerwował i nie musiałabym czuć się głupia. Czuję się tragicznie, mój chłopak dziś znów przyłapał mnie na samookaleczaniu, powiedział że jestem nienormalna i mam iść do psychologa bo jestem psychiczna.. Wydawałoby się że miejsce gdzie to robię nigdy nie zostanie odkryte, obdzieram sobie skórę pod palcami stóp. Krwawi, czasami wkładam tam sól, przy chodzeniu tak boli i jest błogo. Nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam, czuję że stanie się coś strasznego, gorszego niż moja bezkresna głupota i beztalencie, coś co będzie na siłę trzymało mnie przy życiu, jakiś obowiązek który będę musiała spełnić bez względu na moje zaangażowanie. Nie chcę tak dłużej żyć, chciałabym zamienić się w ptaka i nie móc dręczyć się tym wszystkim, przyszłością której nie mam, sprawdzaniem wiadomości chlopaka w obawie że pisze ze swoją byłą ( bo on może mieć każdą i wiem że wkońcu zacznie szukać kogoś utalentowanego), ty że nie czuję żadnej więzi z rodziną, moją więdnącą urodą... Widzę że wpdy pod oczami są czarne, na czoło wstąpił trądzik po lekach, włosy prawie calkiem mi wypadły, a tłuszcz wstępuje w coraz to nowe partie mojego pięknego kiedyś ciała. Rzygać mi się chce kiedy myślę o swoim nieudanym życiu, mogłabym sprzedać je komuś w zamian za spokój, nie myślałabym o niczym, nikim, nic nie dręczyłoby mnie... Boże dlaczego jestem tak wyobcowana wśród ludzi, dlaczego nie mogę się z nimi swobodnie komunikować? Nie chcę już dłużej zmuszać się do uśmiechów na siłę i rozmów o niczym... Mam dosyć, jestem tak strasznie... zmęczona....
  2. Mam ochotę umrzeć, była mojego chłopaka wstawiła zdjęcia na facebooka, jest ładniejsza niż kiedyś, o wiele, jest śliczna, kurwa mać, znowu czuję się brzydka, przeglądam moje zdjęcia,patrzę w lustro, jestem obleśna, jak kiedyś mogłam myśleć inaczej, jestem straszna, nie chcę żyć w tak strasznym ciele, mój chłopak napewno zobaczy jej zdjęcia i będzie chciał do niej wrócić, jest utalentowana, a ja... jestem niczym, brzydkim beztalenciem, nie potrafię nic... Chciałabym umieć cokolwiek, w każdej dziedzinie życia jestem do niczego... Nawet seks to dla mnie zbyt dużo, nie potrafię się przemóc, nigdy nie wykazuję inicjatywy, nawet najmniejszej, brzydzi mnie to, mam ochotę wymiotować... To życie jest dla mnie zbyt uciążliwe, moje myśli wciąż krążą wokół obcinania sobie kończyn, wykrwawianiu się, o byłej mjego chłopaka, o tym że wkońcu zobaczy że zbrzydłam i jestem bezwartościowa, że nie mam żadnych perspektyw, że nie jestem zdolna do żadnych przyjaźnim, że nic nie potrafię, że tak naprawdę nikt mnie nie lubi, że czuję się obco wśród ludzi ( i zawse tak było) i o tym jak potoczyłoby się życie wszystkich wokół jak umrę. Chcę umrzeć bo nie mogę już, dręczy mnie to wszystko, ostatnio chłopak zobaczył że się samookaleczam (wyrywam sobie skórę spod palców u stóp i wbijam paznokcie w kciuki) zaczął mnie wyzywać od psychicznych... On się dowie, już się domyśla, znowu wchodzę na jego profil na facebooku i kasuję jej zdjęcia, jej posty, przeglądam wiadomości.... nie wytrzymam tak dłużej, już 3 lata, 3 ciężkie dlugie lata...
  3. czasem, kiedy tak leżę... mam ochotę obcinać sobie ciało po kawałku, takim ostrym nożem, stopy, łydki, uda, prawą dłoń, przedramię, ramię, nos, podbródek, uszy, piersi... i umrzeć
  4. Jest fatalnie, zabrałam mojego chłopaka do rodziny w małej miejscowości daleko od mojego miasta. Było tak jak zapamiętałam, bieda, syf rodziny, sąsiedzi bez wykształcenia podstawowego, melina i pijaństwo , było mi wstyd, mój chłopak widział w jakim syfie żyje moja rodzina, jak brzydkie miasteczko, jaka melina mieszka dookoła. Pomyślał napewno że kiedyś z jego życiem zrobię to samo, czuję że po tym weekendzie coraz bardziej będzie się oe mnie odsuwał. Po co ja go tam zabierałam.. Przecież i tak widzi jaka jestem beznadziejna, nie potrafię nic zrobć, we wszystkim jestem najgorsza, nie potrafię nawet zaliczyć egzaminu i przez to doszczętnie spiepsze wakacje. Mam ochotę umrzeć, nie potrafię rozmawiać ze starymi koleżankami.. Nie mam już o czym rozmawiać, nie wiem co powiedzieć. Czuję się tak przeraźliwie głupia.. Chcę umrzeć... Moje życie jest do dupy, nie mam ochoty już patrzeć w lustro i zastanawiać się co robić, patrzeć godzinami w ścianę i zastanawiać sie dlaczego nie mogę zmusić się do wstania z łóżka. Coraz więcej wysiłku kosztuje mnie udawanie przed moim chlopakiem że wszystko jest wporządku, liczę przy nim parzystą ilość skurczów mięśni w łydkach i ramionach, to już nie pomaga. Czuję że mnie przejrzy, zobaczy jaka jestem słaba. Boję się.
  5. Jeśli jest bez recepty, kupię ten lek. Może pomoże mi to chociaż na studiach. Dzięki wielke tahela :)
  6. Jeśli jest bez recepty, kupię ten lek. Może pomoże mi to chociaż na studiach. Dzięki wielke tahela :)
  7. Ciągle mam dosyć. Nie zdałam kolejnego egzaminu, uczyłam się długo, niestety... Znowu wszystkiego zapomniałam przed profesorem, tabula rasa. Ledwo pamiętałam jak się nazywam. Wakacje do du*y. Widzę że mój chłopak jest zawiedzony, czuję że nie jestem w stanie niczego załatwić. Życiowy nieudacznik który nic nie osiągnał, nic nie potrafi. Gdyby była wojna poszłabym stracić życie za jakiś głupi cel, ktoś uznałby że do czegoś się przydałam, że chociaż miałam odwagę zginąć. Nie mogę zasnąć, czuję się jakby była 16, a rano czuję że dzień chyli się ku końcowi a ja jestem tak strasznie zmęczona. Kiedy to wszystko się skończy...
  8. Ciągle mam dosyć. Nie zdałam kolejnego egzaminu, uczyłam się długo, niestety... Znowu wszystkiego zapomniałam przed profesorem, tabula rasa. Ledwo pamiętałam jak się nazywam. Wakacje do du*y. Widzę że mój chłopak jest zawiedzony, czuję że nie jestem w stanie niczego załatwić. Życiowy nieudacznik który nic nie osiągnał, nic nie potrafi. Gdyby była wojna poszłabym stracić życie za jakiś głupi cel, ktoś uznałby że do czegoś się przydałam, że chociaż miałam odwagę zginąć. Nie mogę zasnąć, czuję się jakby była 16, a rano czuję że dzień chyli się ku końcowi a ja jestem tak strasznie zmęczona. Kiedy to wszystko się skończy...
  9. Boże jak okropnie nadal się czuję... Przestałam chodzić do mojej psycholog od drugiej wizyty, bo musiałam podjąć przez miesiąc nową pracę która pochłania praktycznie cały mój dzień... Poznałam nową koleżankę, dogadujemy się, jest przyjemnie. Dopuściłam do spotkania jej z moim chłopakiem i jej chłopakiem.. jestem panicznie zazdrosna, mają takie same zainteresowania, naprawdę wiele wspólnego... Znów nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa... Nie potrafię mówić, myśli biegają mi po głowie a po chwili nastaje pustka, nie wiem co mówić, czuję że nie istnieję... Jestem beznadziejną pustką nie wnoszącą nic do towarzystwa. Mam ochotę zaszyć się gdzieś, w czterech ścianach, w lesie, nie wychodzić. Jest okropnie, nie mogę tego znieść. Nie potrafiłabym nawet się zabić. Chyba że miałabym tą pewność że nie wyląduję na wózku. Czuję się fatalnie, nie wiem ile to już lat... poza tym nasze problemy łóżkowe... Nie mam wogóle ochoty. Czuję napięcie, ma do mnie żal o to. Jest wiele pięknych, mądrych dziewczyn, mógłby mieć każdą z nich... Chciałabym umrzeć, żeby okazało się że mam raka, nikt nie mówiłby że ta tępa idiotka chciała się zabić, biedna dziewczyna, taka młoda a umarła.. chciałabym urodzić się w ciele innego człowieka, silnego i pewnego siebie. Nienawdzę siebie, chciałabym nigdy się nie narodzić. Przegryzanie warg i wbijanie paznokci w palce nie przynosi już żadnej ulgi, nie ma nadziei na nic.... Tak chciałabym żeby ktoś mi pomógł, ale boję się że to niemożliwe poprzez moją naturę, może mam ten zły gen przez który tak okropnie czuję się od 5podstawówki, może to nieuniknione, a moje próby zaistnienia na forum będą daremne, może ja wogóle nie istnieję, jest tak wiele sprzeczności w tym świecie, nie możliwe że pewne rzeczy są realne, czuję się jak w chorym śnie z którego mogę się wybudzić, chcę umrzeć, wtedy może męka skończy się
  10. GreyEye

    Depresja objawy

    Boże jak okropnie nadal się czuję... Przestałam chodzić do mojej psycholog od drugiej wizyty, bo musiałam podjąć przez miesiąc nową pracę która pochłania praktycznie cały mój dzień... Poznałam nową koleżankę, dogadujemy się, jest przyjemnie. Dopuściłam do spotkania jej z moim chłopakiem i jej chłopakiem.. jestem panicznie zazdrosna, mają takie same zainteresowania, naprawdę wiele wspólnego... Znów nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa... Nie potrafię mówić, myśli biegają mi po głowie a po chwili nastaje pustka, nie wiem co mówić, czuję że nie istnieję... Jestem beznadziejną pustką nie wnoszącą nic do towarzystwa. Mam ochotę zaszyć się gdzieś, w czterech ścianach, w lesie, nie wychodzić. Jest okropnie, nie mogę tego znieść. Nie potrafiłabym nawet się zabić. Chyba że miałabym tą pewność że nie wyląduję na wózku. Czuję się fatalnie, nie wiem ile to już lat... poza tym nasze problemy łóżkowe... Nie mam wogóle ochoty. Czuję napięcie, ma do mnie żal o to. Jest wiele pięknych, mądrych dziewczyn, mógłby mieć każdą z nich... Chciałabym umrzeć, żeby okazało się że mam raka, nikt nie mówiłby że ta tępa idiotka chciała się zabić, biedna dziewczyna, taka młoda a umarła.. chciałabym urodzić się w ciele innego człowieka, silnego i pewnego siebie. Nienawdzę siebie, chciałabym nigdy się nie narodzić. Przegryzanie warg i wbijanie paznokci w palce nie przynosi już żadnej ulgi, nie ma nadziei na nic.... -- 29 cze 2012, 00:22 -- Tak chciałabym żeby ktoś mi pomógł, ale boję się że to niemożliwe poprzez moją naturę, może mam ten zły gen przez który tak okropnie czuję się od 5podstawówki, może to nieuniknione, a moje próby zaistnienia na forum będą daremne, może ja wogóle nie istnieję, jest tak wiele sprzeczności w tym świecie, nie możliwe że pewne rzeczy są realne, czuję się jak w chorym śnie z którego mogę się wybudzić, chcę umrzeć, wtedy może męka skończy się
  11. Rindpvp : Dziękuję za odpowiedź. Postaram się znaleść lepszą psycholog jak tylko otrzymam zwolnienie ktore jest mi bardzo potrzebne. Ostatnia wiyzta u pszcholog polegaa na narysowaniu drzewa genealogicznego mojej rodziny... Ten chłopak jest mi bardzo bliski, Kocham go i wiem że on kocha mnie, jedak uważem że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Jestem taka słaba... Wiem że jestem mało ciekawą osobą, pomimo że jestem w miarę ładna, jednak nie na tyle żeby być uznawaną za piękną, za osobę mającą coś wyjątkowego... Nienawidzę siebie... Nawet po alkoholu nie czuję ulgi. Boję się. Przeraźliwie, jeśli zostałabym zdemaskowana, byłabym obiektem drwin... Chciałabym odejść... lub umrzeć...
  12. Dziś na przystanku zobaczyłam byłą dziewczynę mojego chłopaka, wyglądała świetnie... Zrobiło mi się strasznie smutno, on zasługuje na kogoś takiego... Od tamtej pory weszłam 30razy na jej profil na facebooku i oglądałam jej zdjęcia dołując się... Wygląda tak silnie i zdrowo... Z jej oczu bije pewność siebie... Boję się że mój chłopak rzuci mnie dla niej (choć wiem że mają bardzo znikomy kontakt), albo dla innej silnej i pięknej dziewczyny. Czuję się taka słaba... Wiem że emocjonalnie jestem na poziomie dziecka w podstawówce... Jest mi z tym wszystkim strasznie źle. Poza tym mój chłopak zauważył u mnie nową obsesje, conajmniej 6razy dziennie myję pachy i stopy, pachy psikam dyzodorantem, mam je już tak podraznione że są na nich czerwone punkty.. Przed zaśnięciem będę musiała się pomodlić, zrobić 54 brzuszki i 36 przysiadów. Będę odwrócona do ściany bo będę się bała że zobaczę jakąś postać obok, że coś mi mignie, przeraźliwie się tego boję... Poza tym boję się że dziś znów nie będę mogła długo zasnąć przez to że ślina będzie nachodzić mi do gardła przez co będę musiała ją przełknąć i jednocześnie nie będę mogła zasnąć. Mam tak od kilku miesięcy i jestem strasznie wyczerpana... Nie tylko tym, jestem wyczerpana wszystkim, tym że jestem tak słaba i bezwartościowa, tym że nic nie potrafię i tym że wiem że nie mam żadnych peprspektyw. Póki co po terapiach (byłam na 2 wizytach) nie przynoszą żadnej ulgi - przeciwnie, jest jeszcze gorzej... Poza tym wiedziałam że tak będzie - psycholog pytała czy nie symuluję aby otrzymać zwolnienie... Jest coraz gorzej, nie potrafię już udawać... Chciałabym nie żyć...
  13. Dziś byłam na drugiej wizycie u psychologa. Powiedziała mi że prawdopodobnie mam Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i nerwicę. Niestety nie przemoglam się żeby powiedzieć jej o myślach samobójczych i tym że coraz częściej wydaje mi się że coś tu nie gra, że schemat się ugina. Właśnie przeczytałam na wikipedii że w zaburzeniach obsesyjno kompulsyjnych może występować perseweracja... i uświadomiłam sobie że kiedy byłam mała (przed okresem przedszkolnym) "musiałam" wydawać z siebie dziwny dźwięk (do teraz go pamiętam), podobny do gwizd, byla to taka melodyjka, kiedy tego nie robiłam ogarniał mnie lęk i niepokój... Później w podstawówce miałałam już typową nerwicę natręctw z wyliczaniem, dotykaniem przedmiotów parzystą ilość razy. Zaburzenia te wróciły jakiś czas temu ze wzmocnioną siłą (do tego stopnia że nie mogę spać, bo muszę przełknąć ślinę która w momencie zasypiania spływa mi do gardła). Na wikipedii jest napisane że perseweracja występuje w schizofrenii, katatonii, otępieniu, upośledzeniu umysłowym... Załamało mnie to... Czy psycholog postawił mi złą diagnozę? Czy poprostu w internecie wypisują głupoty... ?
  14. Jutro mam drugą wizytę u psychologa. Boję się że nie będę potrafiła się przed nim otworzyć. Chciałabym to wszystko wyrzucić z siebie tak łatwo, jak wtedy gdy piszę. W ten weekend znów pracowałam jako hostessa. Pracowała ze mną piękna, silna dziewczyna. Pod koniec pracy miałyśmy pewien problem, kierownik naskoczył na nas że źle wykonujemy swoją pracę. Znów to poczułam, obraz staje się jaśniejszy, zupełnie jakby otaczała mnie mgła, zrobiło mi się strasznie gorąco i to straszne uczucie pustki w głowie, czułam się tak głupia, już chciałam przeprosić go za coś czego nie zrobiłam, byleby tylko stamtąd wyjść. Dziewczyna która ze mną pracowała zaczęła krzyczeć, wypierać się, była pewna siebie. Tak bardzo chciałabym być taka jak ona... Ale nie mam na to szans, jestem głupia, nie mam swojego zdania, czuję się uzależniona od innych, mam dosyć życia. Mam dosyć moich słabości, nie potrafię się im przeciwstawić, jestem beznadziejna, nie jestem zdolna do niczego, nie potrafię nawet odwzajemnić uśmiechu. Chciałabym umrzeć, chciałabym nigdy się nie narodzić, moja słabość męczy mnie, nie mam siły chodzić na uczlnię, do pracy... Wory pod oczami stały się czarne, uda mam coraz grubsze, nie jestem już nawet ładna.. Dlaczego nic nie potrafię, nawet wykuć na pamięć kilka nazw łacińskich. Czuję że stanie się coś złego. Że nie tylko mój świat runie. Znów nie mogę spać, już 3 dobę. Niech to się skończy...
  15. Możliwe że denerwuję was że przelewam tu ostatnio dosyć często moje sumutki, jednak nie mam lepszego miejsca, lepiej mi się tu wyżalić, niż nosić to w sobie. Byłam dzisiaj na imprezie otwartej, zdałam sobie sprawę że jestem tak beznadziejna że nawet nikt nie chciał ze mną rozmawiać, ludzie mnie unikają a ja ich. Boję się tłumów jednak tam poszłam, lęk wrócił nie do zniesiania, musiałam wyjść, przecież i tak nikt nie zauważył że wogole tam byłam. Zawsze chciałam być rozgadana, jednak od kiedy pamiętam było na odwrót, nie potrafie rozkręcić imprezy, pierwsza zagadać, nie wiem o czym mówić.. Jestem tak beznadziejnie głupia... jestem zmęczona tym wszystkim. Nie zawsze świadomie skłóciłam wszystkich znajomych z moim chłopakiem... Dziś żalił mi się że dlaczego wszyscy których zna są tacy fałszywi i zawsze coś głupiego odjebią że później kontakt się urywa... Wiem że to moja wina, moje spojrzenie, ludzie się odwracają, dziś np machała do nas jego stara przyjaciółka ( on jej nie zauważył) a ja spojrzałam w jej stronę i powoli patrzylam jak przestaje machać... jestem żałosna, ale często robię tak nieświadomie... Nie chcę już dłużej być najgorszą osobą, nie potrafię nic, zupełnie, jak taki chory mechanizm mógł wyjść na świat. To nierealne, jestem błędem w systemie... ja sama... tak bardzo chciałabym umrzeć i nie widzieć już tego wszystkiego, moje myśli mnie zabijają, ciągle coś dziwnego przychodzi mi do głowy. Od długiego czasu nie mogę spać, notorycznie kiedy czuję że zasypiam mam uczucie że ślina nachodzi mi do ust i muszę ją przełknąć - jednocześnie budząc się... i tak ciągle... mam dosyć, jestem wyczerpana, obym jutro się nie obudziła
  16. Candy14: nie to samo... tu rozpisałam się na dużo zdań, tam napisałam 2 zdania jedynie. Jeśli to problem będę inaczej formułować posty.
  17. Nie wrzuciłam tego samego posta. W temacie "jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty " napisałam "Dziękuję wam za odpowiedzi. Jednak trochę przytłacza mnie fakt że u psychologa byłam we wtorek, a następną wizytę zapisała mi na 22... zwykle terminy są po 2 tygodniach? ".
  18. Dziękuję wam za odpowiedzi. Jednak trochę przytłacza mnie fakt że u psychologa byłam we wtorek, a następną wizytę zapisała mi na 22... Dzisiejszy dzień na uczelni to była istna udręka, zawiązał się konflikt między mną a grupą... Zwykle po skończonych zadaniach w pracowni można wyjść na "przerwę" na obiad i tak też zrobiłam. Nie było mnie 30 min(czasami niektórzy wychodzą nawet na dłużej), nagle wszyscy zaczęli mi cisnąć że mam wracać i napewno paliłam papierosy cały ten czas a oni nie mogą wyjść z zajęć póki nie wrócę... Bo nagle prowadząca zorientowała się że w sumie chce skonczyć wcześniej (i wszyscy z grupy mają przedstawić swoje wyniki). Zaczęłam się bronić, mówić że co odpierdalają... że trzeba było zadzwonić jak okazało się że wcześniej kończymy(normalnie skonczylibyśmy za2godź)... Jednak kiedy wyszłam z uczelni i byłam już sama to miałam wrażenie że płaczę jednak nie lecialy mi łzy, byłam tak zadławiona, nie mogłam oddychać a mgła zachodziła coraz szybciej. Zupełnie jakby obok mnie wybuchł granat a ja stałabym ogłuszona kołysząc się na boki. Nie mogłam złapać oddechu a uczucie scisnania mnie(płuc, serca, umysłu) bylo coraz silniejsze. Poza tym widzę że mój chłopak coraz mniej mnie kocha, chyba znudził się już mną, nie cieszy się już tak jak kiedyś, dzis nawet nie chce się spotkać. Moje życie się sypie, chciałabym umrzeć w tej chwili, nawet nie odejść, poprostu położyć się i umrzeć, nie mam już siły na to wszystko, nie potrafię przywdziać fałszywej maski przed innymi, nie mogę się zmusić, jestem jak żywy trup, czuję jak się rozpadam, nie mam siły...
  19. Dziękuję wam za odpowiedzi. Jednak trochę przytłacza mnie fakt że u psychologa byłam we wtorek, a następną wizytę zapisała mi na 22... zwykle terminy są po 2 tygodniach?
  20. Wczoraj byłam na mojej pierwszej wizycie u psychologa. Myślę, że wogóle mi nie pomogła. Pytała mnie ciągle o rodzicow, o relacje z nimi, z siostrą, nie pytała o nic innego, a mój problem nie jest przecież tylko związany z nimi. Chciałam jej powiedzieć o samobójczych myślach, jednak nie mogłam, nie wiem dlaczego, nie mogłam wyksztusić tego z siebie. Tu na forum łatwo jest mi o tym pisać, na żywo, w konwersacji nie potrafię, mówiłam o sobie o wiele mniej niż tu, o nerwicy natręctw i zawrotach głowy i pustce tylko wspomniałam, a ona ciągle wracała do tematu rodziców... Nie wiem czy pierwsza wizyta zawsze jest taka... nietrafiona. Np zasmucilo mnie to że zapytała co chciałabym robić w życiu, a ja odpowiedzialam że zawsze moim marzeniem było zostanie lekarzem, chirurgiem, patomorfologiem...a ona powiedziala "to zdawaj na studia w tym roku"... Jak mogę zdawać... powiedziałam jej że nie jestem w stanie zdać matury z rozszerzeń z biologii powyżej 70% a z chemii w sasadzie nie mogę wogole zdać... To nie mam szans,,, jestem realistką... Ona nie sluchala mnie, mówi że mogę sobie złożyć papiery i się dostać... ale jak tak mogę, nie dość że nie mam sznas się dotać to jestem na 2 roku bio, a chcę od 3 roku pracować żeby mieszkać sama... jak zaczęłabym medyczną od 1 roku to musiałabym mieszkać u rodzicow kolejne 6 lat... To perspektywa najbardziej mnie załamująca, chcę mieszkać sama... Jak ona mogła tak powiedzieć, załamało mnie to jeszcze bardziej, popłakałam się wychodząc z gabinetu, jestem tak beznadziejna że nawet nie potrafiłam się otworzyć przed psycholog, znowu przywdziałam fałszywą maskę, coraz częściej ogarnia mnie myśl że to wszystko jest nierealne, nierealne jest wszystko, to tylko chory eksperyment, system czasami się zacina i ujawnia jego nieprawidłowości..
  21. Wczoraj byłam na mojej pierwszej wizycie u psychologa. Myślę, że wogóle mi nie pomogła. Pytała mnie ciągle o rodzicow, o relacje z nimi, z siostrą, nie pytała o nic innego, a mój problem nie jest przecież tylko związany z nimi. Chciałam jej powiedzieć o samobójczych myślach, jednak nie mogłam, nie wiem dlaczego, nie mogłam wyksztusić tego z siebie. Tu na forum łatwo jest mi o tym pisać, na żywo, w konwersacji nie potrafię, mówiłam o sobie o wiele mniej niż tu, o nerwicy natręctw i zawrotach głowy i pustce tylko wspomniałam, a ona ciągle wracała do tematu rodziców... Nie wiem czy pierwsza wizyta zawsze jest taka... nietrafiona. Np zasmucilo mnie to że zapytała co chciałabym robić w życiu, a ja odpowiedzialam że zawsze moim marzeniem było zostanie lekarzem, chirurgiem, patomorfologiem...a ona powiedziala "to zdawaj na studia w tym roku"... Jak mogę zdawać... powiedziałam jej że nie jestem w stanie zdać matury z rozszerzeń z biologii powyżej 70% a z chemii w sasadzie nie mogę wogole zdać... To nie mam szans,,, jestem realistką... Ona nie sluchala mnie, mówi że mogę sobie złożyć papiery i się dostać... ale jak tak mogę, nie dość że nie mam sznas się dotać to jestem na 2 roku bio, a chcę od 3 roku pracować żeby mieszkać sama... jak zaczęłabym medyczną od 1 roku to musiałabym mieszkać u rodzicow kolejne 6 lat... To perspektywa najbardziej mnie załamująca, chcę mieszkać sama... Jak ona mogła tak powiedzieć, załamało mnie to jeszcze bardziej, popłakałam się wychodząc z gabinetu, jestem tak beznadziejna że nawet nie potrafiłam się otworzyć przed psycholog, znowu przywdziałam fałszywą maskę, coraz częściej ogarnia mnie myśl że to wszystko jest nierealne, nierealne jest wszystko, to tylko chory eksperyment, system czasami się zacina i ujawnia jego nieprawidłowości..
  22. Jak zachować się na pierwszej wizycie? Mam ją jutro u mgr Przekop... Boję się że psycholog poprzez swój młody wiek zignoruje moje wołanie o pomoc i wizyta zupełnie nic mi nie da albo wprawi w ogromne zakłopotanie i znow będę pogrążona w mgle i zawrotach. Czy tam sama poruszam jakieś tematy? Czy pytania są kierowane tylko w moją stronę, proszę o kilka porad, bardzo boję się jutra.
  23. Może polubiłybyśmy się, może nie, i tak pewnie nigdy się nie zobaczymy.. Mam chłopaka i to mnie dziwi, przy nim udaję zupelnie inną osobę. On mnie nie lubi tylko kocha, a to ogromna różnica.
×