Skocz do zawartości
Nerwica.com

JOSE 2

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez JOSE 2

  1. Nie o to mi chodziło. Wiem, że w depresji można mieć objawy różnych chorób. Mnie chodziło o dobroczynny wpływ wysokiej temperatury na naszą chorobę, szczególnie na fazę depresji. Mnie to kilka razy pomogło. Kilka minut temu patrzyłem na programie ID (Investigation Discovery) na audycję o chorym na czad studencie w Stanach. Historia skończyła się tragicznie.
  2. Mam pytanie do wszystkich czadowców. Czy ktoś z Was zauważył, że będąc w depresji i dostając wysokiej gorączki ( ja ją miałem ze względu na anginy) po wyleczeniu zwykłej choroby, stan zdrowia psychicznego poprawiał się niesamowicie? Nie wiem dlaczego, ale temperatura (wysoka) pomagała mi w czadzie.
  3. Depakinę dwie tabletki i setkę Ketrelu - wszystko przed snem. Na razie nie mam specjalnych wahań nastroju. Pomógł mi szczególnie Ketrel.
  4. Kiedyś epizody depresji potrafiłem przezwyciężać bez lekarst, teraz już nie. Ciężkiej depresji nie potrafię zwalczyć dlatego trzykrotnie wylądowałem w szpitalu (raz po próbie samobójczej). Trzykrotnie też zwalniałem się z pracy w danej firmie lub brałem urlop bezpłatny. Teraz mam super dopasowany zestaw lekarst. Leczyłem też depresję alkoholem w pracy, bez niego nic nie potrafiłem zrobić, żadnego projektu. W ciężkiej depresji jeszcze nigdy nie piłem alko, po prostu nie mogłem. Wszystkich moich postów nie mogłaś przeczytać ponieważ kiedyś pisałem pod innym nickiem.
  5. Małgosiu czytając Twój post przypomniałem sobie własne dzieciństwo. Mieliśmy podobne. Kiedyś z czadem nie chodziło się do lekarza. Leczyło się go alkoholem niestety. Dobrze, że dzieci i wnuki nie oddziedziczyły po mnie tej choroby. Byłby to kolejny powód do zamartwiania się.
  6. Czad powiązany jest z alkoholem (nie mylić z alkoholizmem). Co do renty to nie wiem. Mnie udało się dotrwać do emerytury. Nadal pracuję, aby nie wpaść w depresję. Kiedyś będę musiał skończyć. Boję się tego dnia. Najlepsze wyjście dla mnie to praca do śmierci Zaznaczam, że mam odpowiedzialną pracę na dosyć eksponowanym stanowisku.
  7. Witamy w klubie. Niektóre fora nie przyjmują chorych na czad.
  8. No to kubeł zimnej wody na rozpalone głowy. Kilku z Was napisało, że po ciężkich przeżyciach w czadzie uodpornili się na prawie wszystko i wszystko im jedno jaka przyszłość ich czeka. Nic bardziej błędnego. Istotą naszej choroby jest to, że np. na wszelkiego rodzaju niepowodzenia, które dla zdrowych są nic nie znaczącym incydentem, nas mogą wprowadzić w spiralę depresji prowadzącą do dna. Po prostu nasze mózgi inaczej reagują na pewne fakty. Ile razy rozpamiętywaliście niekorzystne fakty z Waszego życia nie mogąc ich dniami, a nawet tygodniami wyrzucić z pamięci? To istota naszej choroby. Ja wyobrażam to sobie jako wagę. Jeżeli pozytywnych faktów i doznań jest za dużo to szala z tymi doznaniami leci w dół i my wpadamy w manię. Jeżeli doznań złych mamy przewagę to zaczyna się depresja. Istota naszej choroby (moim skromnym zdaniem) nie polega tylko i wyłącznie na czysto chemicznej pracy naszego mózgu. Przyczyną jest to,że mózg nie potrafi się zatrzymać w odpowiednim momencie tak jak u zdrowych ludzi. Jeżeli nastrój z jakiegoś uzasadnionego powodu spada nam to u zdrowych ludzi do jakiegoś poziomu, a póżniej odbija. U nas nie potrafi się zatrzymać, co może doprowadzić nawet do samobójstwa z byle powodu. Podobnie reaguje nasz mózg z pozytywnymi doznaniami. Lecimy i nie zatrzymujemy się, tym razem w drugą stronę. Dlatego twierdzę już od bardzo dawna, że stan psychiczny czadowców zależy w dużej mierze od powodzenia w życiu. Ja mam przewagę depresji i moje niby manie są niezauważalne, dlatego nikt nie zwrócił na nie uwagi. Jestem wtedy duszą towarzystwa itp. Twierdzę, że nasze zmiany faz mają podłoże w zwykłych codziennych problemach. To efekt kuli śnieżnej, która z małego problemu robi się olbrzymia. Na czad nie można sę uodpornić. Przepraszam za zbyt długi wywód - też próbowałem się uodpornić, nie dałem rady. Mam jedno duże osiągnięcie - kończę 61 lat. Wiem o tej chorobie bardzo dużo.
  9. Ja osobiście takich objawów nie miałem. Depresja może wywoływać różne dolegliwości. -- 04 sty 2013, 16:31 -- Na czad nie można się zahartować. Wiem to z doświadczenia.
  10. Ja mam potwornie długi staż jak na czadowca i dalej tej choroby nie mogę rozgryżć. Od kilkunastu dni nastrój leciał mi na łeb na szyję - miałem urlop. Dzisiaj po kilku godzinach pracy wszystko wróciło do normy. Już myślami byłem w szpitalu - na szczęście puściło. Znacie to uczucie jak leci się w dół z nastrojem - tym czadowym. Mnie jak sobie nie mogłem poradzić pomagał szpital. My czadowcy po śmierci powinniśmy iść od razu do raju, ponieważ piekło mamy tu na ziemi.
  11. Wszystkim użytkownikom tego forum życzę dużo zdrowia (szczególnie psychicznego) w Nowym 2013 Roku.
  12. ŚWIETNIE TO ZOBRAZOWAŁEŚ - Intel. Trzymam za Ciebie kciuki. Faktycznie miałem straszny dzień kiedy to pisałem. Z reguły nigdy nie czytam postów innych jak o czad. Niestety ręka mi drgnęła i wpadłem na coś, o czym nie powinienem czytać (czad i alko). Jestem i tak zadowolony że z tym świństwem żyję. Staram się w życiu nie być agresywny. Niestety my czadowcy po urwaniu się filmu możemy osiągnąć trzy fazy znane nam - depresja (płaczemy itp), stabilizacja (zachowujemy się tak jak normalni ludzie robią to po wypiciu) i najgorsze - mania wyższości. W tym trzecim stadium możemy najwięcej nawyrabiać głupot. Wniosek? Nie pić. Mam rację Robert? P.S. Znajomi już mają w akwariach zamiast rybek Modliszki. Teraz to modne.
  13. Niezbyt często bywam na tym forum, tylko na czadzie. Przypadkowo zdażyło mi się odwiedzić temat o samobójstwie. Byłem super zdziwiony jak admin odpowiadając na super trudne życiowe problemy młodego chłopca, w Avatarze przybrał postać znanej aktorki, prawie roznegliżowanej. Co mógł ten młody chory chłopak czuć? Temat jest zamknięty. Wstyd mi za tego admina.
  14. Mnie żadne książki nie pomagały w depresji. Po prostu po przeczytaniu kilku wersów, zapominałem co było wczaśniej.. Z depresji wyciągała mnie tylko chemia. Oczywiście tej najgorszej. Póżniej potrafiłem czytać książki i powracać do świata żywych.
  15. Jak nie było Ketrelu to w aptece dostawałem Kwetiapinę.To to samo. Ja biorę na noc setkę Ketrelu i jedną Depakinę. Rewelacyjnie zasypiam. Jeszcze nie tak dawno opakowanie Ketrelu kosztowało przeszło trzy stówki. Ketrel wyciągnął mnie z depresji i ustabilizował mój stan na lekkim minusie (może to jest mój stan normalny).
  16. Sens chodzi Ci chyba o lek Quetiapinum czyli Ketrel. Ja biorę go już przeszło 2 lata. Jestem bardzo zadowolony. Skutki uboczne to senność (dlatego biorę go tylko wieczorem) oraz duży apetyt.
  17. Każdemu choremu współczuję. Jest to najbardziej Skur-------Choroba. Większość chorych umiera po czterdziestce. Może uczonym uda się wynależć specyfik, łagodzący objawy tego świństwa.
  18. Nie chciałem wzbudzać niezdrowych emocji, po prostu zostałem zapytany czy w czasie trwania hipomanii miałem jakieś wyskoki. Zgodnie z prawdą napisałem o moich głupotach. Miałem z tego tytułu wyrzuty sumienia. Dla mnie niszcząca jest depresja, która w moim przypadku to ok. 20%. Reszta to stabilizacja i kilkuprocentowe hipomanie, które kiedyś wydawały mi się stanem normalnym. Podziwiam wszystkich walczących z czadem, ponieważ wiem jakie to trudne. Jestem żywym przykładem, że można z nim przeżyć i nie rozbić rodziny. Mam dwójkę dzieci i troje wnucząt. Nie chciałbym aby zostało to odczytane jako próba chwalenia się. Kiedyś napisałem, że z czadem nieodzownie związany jest alkohol. Niestety związków tych miałem bardzo dużo. Wpłynęły one negatywnie na moje życie. Piłem nawet w najcięższej depresji, bez lekarstw, bez kontaktu z psychiatrą. Było to jedyne lekarstwo jakie było w zasięgu ręki. Możecie sobie wyobrazić jak cierpiałem na drugi dzień. Takie postępowanie u nas starych czadowców prowadziło w prostej lini do samobójstwa. Większość tak postąpiła. Ja o samobójstwie rozmyślałem wiele razy. Zawsze powstrzymywała mnie obawa przed wstydem jaki zrobię rodzinie. Pewnego razu po trzymiesięcznej depresji z ciągłą tendencją w dół zrobiłem to nad ranem po przebudzeniu. Nie jadłem już wtedy DWA TYGODNIE. Nie potrafiłem spać (krótko na środkach nasennych, które uzależniają). Zażywałem antydepresanty i nic. Teraz w razie powtórki, dzwonię do ordynatorki szpitala i nie ryzykuję, że depresja mnie obezwładni. Pozdrawiam J.
  19. Nie była dziwką bo nie pracowała w burdelu. Była samotną matką w trakcie rozwodu. Syn kiedyś wspomniał na jej widok - tata ale ona ładna pomimo urodzenia dziecka. Dziewczynie brakowało w owym czasie pieniędzy, a znała mnie bardzo długo. Moje propozycje odrzucała dosyć długo. Załatwiłem jej pracę sekretarki, aktualnie z drugim mężem ma drugie dziecko. Ja byłem wtedy po pięćdziesiątce. Na starość (jak zwolnię się z pracy - emeryturę już posiadam)- będzie co wspominać przy kominku.
  20. Alkohol był, były też 2 spektakularne zdrady z młodziutkimi dziewczynami, lecz nie wyszły na jaw. Po prostu umówiłem się z dziewczyną (za odpowiednią opłatą - nie była dziwką!). Żonie powiedziałem, że muszę pracować w nocy z powodu awarii. Spędziliśmy noc w hotelu. Powtórzyło się to dwa razy z innymi dziewczynami. Były młodsze niż ja o 30 lat niestety.
  21. Ja ślub brałem w 1975r. Żona w dalszym ciągu jest ze mnie zadowolona. Najgorszą rzeczą dla niej, były odwiedziny w szpitalu. Byłem tam trzykrotnie, zawsze na własne życzenie.Myślę, że już nigdy nie odwiedzę tego przybytku. Dla mnie hipo to coś wspaniałego, coś podobnego do stanu po zażyciu narkotyków. W stanie tym nigdy nie zrobiłem czegoś szalonego.
  22. Chłopie życzę Ci z całego serca powodzenia. Mnie psychoterapie w stadium depresji nigdy nie pomagały. Depresja mnie obezwładniła tylko raz. Potrafiłem tak ukrywać stan mej psychiki, że żona nie zauważyła jak jest ze mną żle. Po prostu biedna kobiecina myślała, że ja taki twardziel przetrzymam wszystko. Niestety. Jak spojrzę wstecz na moje życie to przypominam sobie szczegóły od lat kiedy miałem piętnaście lat. Epizodów depresji miałem mnóstwo. .Z naszą chorobą nieodłącznie związany jest alkohol (99,9%). Zdażyło mi się w moim długim życiu jak na czadowca, poprzez schlanie się totalne zmienić fazy naszej choroby. Częściej była to zmiana na gorsze. Wszystkich chorych na to świństwo chciałbym zapewnić, że można z tym żyć. Ja np. tęsknię za hipo, które w moim przypadku nie jest zbyt duże - ALE JAK WTEDY ŻYCIE MI SIĘ PODOBA. W chwili obecnej nie potrafię cieszyć się np. z osiąganych sukcesów. Ketrel i Depakina (biorę ją od bardzo dawna - moim zdaniem do niczego -czas ją rzucić) wypoziomowały mój nastrój na minus jeden bez większych odchyłek. Ten stan trwa już trzeci rok. Pomimo mego wieku w hipo, bardzo podobają mi się dziewczyny. Teraz od trzech lat tylko jak motylki, które się podziwia.
  23. PannoAlicjo - nie do końca masz rację. W naszej chorobie, jeżeli ma się przewagę depresji nad manią i udaje nam się osiągać sukcesy w nauce lub pracy, to potrafimy lata całe egzystować nie zauważając objawów choroby (ja myślałem że każdy człowiek tak samo przeżywa pewne sytuacje jak ja). Podam dziecinny przykład - dla mnie ocena negatywna w szkole oznaczała ciężkie załamanie - dla normalnych moich rówieśników nie stanowiła problemu. Ja to ciężko przeżywałem. Dlatego strach przed tymi przeżyciami był motorem moich zachowań i moich sukcesów w szkołach. Uczyłem się jak szalony (nb) bojąc się jakiejkolwiek porażki.Osiągałem sukcesy w pracy, dlatego przejście na emeryturę pokazało mi prawdziwe oblicze czadu. W ciągu trzech miesięcy straciłem praktycznie kontak z rzeczywistością. Przed S. Ketrel jest super. Naprawdę. Ja go biorę setkę na noc. Poprawia mi apetyt i usypia. Oczywiście ciągle pracuję.
×