Skocz do zawartości
Nerwica.com

Elissa

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Elissa

  1. Dark Passenger, Zanteresował mnie wątek dotyczycący deprywacji snu. To bardzo ciekawe, bo od dawna zauważyłam, że w tygodniu kiedy chodzę do pracy i bardzo mało śpię ( późno zasypiam i zwykle spię jakies 4ry, 5ięć godz. ) czuję się b.dobrze, kompletnie nie odczuwam depresji (poza sennością , ale to zrozumiałe i kawa daje radę), natomiast weekendy, swięta( m.in. ostatnie) to masakra. zwyklę śpię do 13stej,potem gdy się budzę czuję się jak w masakrycznym śnie, zwykle do wieczora kiedy jest w miarę ok, a następnego dnia znowu to samo itd. Potem wracam do pracy i jak ręką odjął, cały tydzień normalny . I znowu to samo. Wiem,że to błędne koło i ze powinnam w wolne dni wstawać wcześniej, to może byłoby w porządku, ale nie daję rady, jestem masakrycznie senna, po prostu MUSZĘ odespać. Kompletnie nie wiem co o tym myśleć, mój psychiatra też, ale może faktycznie zbyt duża ilość snu, zwłaszcza rano, nasila depresję,coś w tym jest.... Dodam ,że od 2, 5 roku jestem na 75 mg wenli i szczerze mówiąc myślałam o zmianie , głównie ze względu na te wolne dni,które zamiast dawać mi upragnione wytchnienie , meczą mnie niemiłosiernie, Zaznaczam,że nie jestem pracoholikiem, kocham swój wolny czas poza pracą i zawsze mam masę planów na ten czas, ale potem niestety nic z tego wychodzi.... Tylko jak to zrobić, żeby wstawać wczesniej, baaaaa. znalazłąm cos na temat deprywacj snu, do poczytania : http://neuroskoki.pl/nowy-lek-na-depresje-brak-snu/;
  2. miko84, dzięki za odpowiedź. Poczekam jeszcze kilka dni, jeśli nie będzie lepiej to zwiększę wenlę do 150 mg, jak nie zadziała to pomyślę o zmianie. Faktycznie może paro to nie najlepszy pomysł, i tak jestem senna niemiłosiernie, a przytyć nie chcę, broń Boże . Wiesz, 2 lata temu przestałam brać fluoksetynę, przestała działać po latach, a wcześniej funkcjonowałam na niej super. Może spróbuję do niej wrócić jeśli wenla się nie rozkręci.Chyba że escitalopram, ma dobre recenzje i jest nowoczesny. Zawsze mogę się wspomóc lyricą w razie lęków, choć Kebax pisał że miał po niej wilczy apetyt. Może jednak w moim przypadku będzie inaczej. Chyba warto spóbować , bo uspakajający tranxene wspominam cudnie, jednak wiadomo,ze uzależnia.. Wisz , mam depresję lękową,tak dla wyjaśnienia
  3. miko84, jesteś naprawdę dobrym znawcą tematu , więc zapytam Cię o zdanie. Myślisz ,że po 1,5 roku na dawce 75 mg wenli warto zwiększyć na 150 mg ( przez ten czas działała dość dobrze na lęki i depresję, choć narzekam na senność i rozleniwienie) czy lepiej zmienić np na paro ? Ostani miesiąc na wenli to huśtawka nastrojów, kilka dni dobrych, kilka bardzo kiepskich tj, smutek i stany lękowe. Nie wiem, czy jeszcze czekać, może się unormuje, czy może to czas na zmianę dawki(ew. samego leku)..
  4. Moim zdaniem wenla bardzo dobrze tłumi lęki, ale po dłuższym okresie brania. U mnie zadziałała po ok. 3 miesiącach i przez 1,5 roku miałam z lękami spokój ( na dawce 75 mg) ,a głównie lęki były moim problemem, depresja raczej wtórnym. Faktycznie w pierwszych miesiącach nasila stany lękowe( przynajmniej u mnie) i wtedy najlepiej czymś się wspomagać( ostatnio dużo pozytywów słychać na temat lirycy, ale to drogi lek , więc pewnie nie dla każdego), ale pózniej raczej wycisza, w każdym razie w tej dawce. Z drugiej strony nigdy nie wiadomo co na konkretnego człowieka zadziała i jak , bo u mnie na depresję lękową fantastycznie sprawdziła się fluoksetyna, która ma raczej właściwości pobudzające i gdyby nie to ,że po 7 latach przestała działać, uważałabym się za całkowicie uzdrowioną. Zatem nie ma innego wyjścia jak próbować i czekać na odpowiedź organizmu. I czekać dłużej niż miesiąc,bo większość leków w pełni rozkręca się po ok 3 miesiącach.
  5. Kalebx3, a mógłbyś opisać szerzej działnie metylo? z tego co wyczytałam ma profil podobny do kokainy, ale nie uzaleznia tak szybko. Długo go bierzesz, nie musisz zwiększać dawek? Uspokaja choć działa na dopamine i nadrealinę? A może po prostu poprawia nastrój? Z "innej beczki": czytałam, że miałeś jakieś doświadczenia z lyricą. Czemu ją odstawiłeś? Pytam, bo jestem bardzo zainteresowana połączeniem lyricy z SSRI lub SNRI. Na razie biorę 75 wenli, ale myślałam o zmianie na paro i chętnie dołożyłabym coś co zniweluje skutki uboczne w początkowej fazie,ew. dołożyłabym coś do wenli, żeby zniwelować stany lękowe, bo to mnie jeszcze czasem męczy...Z drugiej strony dobrze byłoby znaleźć coś co dodatkowo poprawi nastrój, może więc jednak metylo..?
  6. qbazag, odnośnie tolerancji na lek mam podobne doświadczenia. Pierwsza była fluoksetyna( bioxetin), rewelacyjne działanie przez jakieś 7 lat, ale co jakieś 2 lata zwiększałam dawkę ,doszłam do maxymalnej tj. 60 mg i ta w końcu kompletnie przestała działać. Zmieniłam na wenlafaksynę, trochę trwało zanim się wkręciła ( jakieś 3 miesiące) i teraz po 2 latach na najniższej dawce tj. 75 mg znowu klops, czuję się kiepsko, choć jeszcze zdarzają się dni, że jest ok. W sumie myślałam, żeby powoli odstawiać i zacząć w końcu życie bez prochów, a tu okazuję się ,że albo muszę zwiększyć do 150 mg , albo zmienić lek. Przyznaję,że nieźle mnie to zdołowało, bo wygląda na to, że czeka mnie ponowne zmaganie się ze skutkami ubocznymi, bo zwykle nie znoszę pierwszych tygodni nowego leku dobrze. Myślę o paro, ale muszę to jeszcze skonsultować z moim lekarzem, może zasugeruje jednak zwiększenie wenli. Brałam tez pod uwagę powrót do fluoksetyny, skoro kiedyś działała tak dobrze, ale boję się ,że może jestem już na to uodporniona i nie zadziała. Podobnie jak Ty muszę być cały czas na pełnych obrotach , mam bardzo wymagającą pracę i miesiąc chorobowego na wejście w nowy lek nie bardzo mi się uśmiecha... Co do zwiększenia dawki na 30 mg, to sądzę że powinieneś jeszcze trochę poczekać, a wszystko się unormuje, tak w każdym razie było u mnie. Zwykle trwało trochę zanim organizm nasycił się większą ilośćią substancji. Bądź więc dobrej myśli i daj sobie trochę czasu.
  7. Arkaszka, koniecznie wspomóż się relanium, a jeszcze lepiej tranxene lub xanaxem ER( mają dłuższy okres półtrwania i dzięki temu znacznie mniejszy potencjał uzależniający). Tez miałam takie pobudzenie( fachowo nazywają to akatyzją) na początku i paskudnie to wspominam. Gdyby nie tranxene nie wiem jak bym wytrzymała. Co ciekawe, kiedy minęło pobudzenie, zaczęła się nadmierna senność i rozleniwienie( trwa do teraz), ale to juz znaaaaaaacznie przyjemniejsze i daję sobię z tym radę( kawa, ruch). Nie bój się zatem wspomagaczy , one naprawdę w takich przypadkach są dla ludzi, tylko trzeba mieć świadomość ,że tylko wspomagają kurację i nie brać za długo. To podstawa. -- 25 maja 2013, 10:28 -- lubudubu, mam nadzieję że chodzisz na terapię lub masz ją w planach. A na lęki spróbuj może jakiegoś sportu, ze swojej strony polecam pływanie. Aha, na mnie fenomenalnie działają też spacery po lesie,kontakt z naturą. Wiesz,zieleń , zapach lasu, śpiewające ptaki nad głową. Naprawdę fajna sprawa. Teraz , kiedy czułam się gorzej sprawdziło się bardzo. Kiedy wracam do domu po godzinie, dwóch, jestem w zupełnie innym nastroju, wyciszona i dużo spokojniejsza. I dużo lepiej się śpi , as en leczy, jak zawsze mawia mój doktor, to najlepsze lekarstwo
  8. lubudubuWiesz, gdyby były cudowne metody to pewnie za kolosalne pieniądze, ale... chyba nawet za milion dolarów nic nie kupimy w tym temacie niestety. Jeszcze trochę trzeba poczekać, a na razie pozostaje nam korzystać z tego co jest, choć to tak ograniczone i niedoskonałe. Z drugiej strony nie mam pojęcia jak funkcjonowałbym bez chemii, korci mnie jak wszystkich tutaj żeby to sprawdzić ,ale strach i wspomnienia z najgorszej fazy depresji na razie mnie powstrzymują. Odnośnie stanów lękowych to też się z tym zmagam, bo u mnie to bardzo silny motyw depresji, chyba nawet silniejszy niż smutek. Właściwie to takie błędne koło, bo jedno wynika z drugiego. Wiele się mówi o skuteczności terapii w stanach lękowych, bo podobno to stan wyuczony, a to co jesli czegoś się nauczyliśmy to można się tego oduczyć. Jednak w moim przypadku antydepresanty to podstawa, bez tego nie miałabym siły na terapię. A jak jest u Ciebie? Chodziłeś do psychoterapeuty? I czy wenla pomaga na stany lękowe? Słyszałam ,że niektórym pomogła hipnoza, ale dla mnie to trochę szamanizm i szczerze mówiąc boję się do tego podchodzić. W kazdym razie sport i spacery z psem, kontakt z naturą dają świetne rezultaty, jednak dla mnie tylko jako tylko dodatek do antydepresantów. Być może za jakiś czas będę mogła spróbowac tylko tego, teraz jeszcze na pewno nie..
  9. Saska, jak najbardziej mogą być takie skutki uboczne na początku zażywania wenli. U mnie przez pierwszy miesiąc było paskudnie, potem do jakiś 3 miesięcy trwało zanim zupełnie ustąpiło. Pamiętam ,że miałam kołatanie serca i jeszcze silniejsze stany lękowe, bezsenność , brak apetytu i mdłości ale wtedy wspomagałam się tranxene i bardzo pomagało. Myślę,że spokojnie możesz poprosić lekarza o jakieś benzo,po co się męczyć. Oczywiście miej świadomośc,że to tylko chwilowy wspomagacz i nie bierz dłużej niż miesiąc, wtedy z całą pewnością się nie uzależnisz, a pozwolisz wenli zacząć działać na dobre. Każdy lekarz , z którym o tym rozmawiałam ,polecał łykanie benzo w pierwszym miesiącu, inaczej możesz przerwać leczenie antydepresantem zbyt wcześnie i cała kuracja na nic. W każdym razie nie bój się skutków ubocznych, są bardzo nieprzyjemne, ale mijają i najważniejsze, od tego się nie umiera, a tego jak sądzę wszyscy najbardziej się boimy;). Co do mnie , to właśnie ze względu na te pierwsze miesiące, boję teraz zwiększyć wenle do 150 mg, tak bardzo nie chciałbym powtórki z rozrywki. Jednak jeśli będzie trzeba spróbuję i najwyżej przez parę dni wspomogę się tranxene. Nie wiem jak u innych, ale u mnie sprawdza się cudnie. Na szczęście zdaję sobie sprawę, że to lek doraźny i mocno się pilnuję ,żeby nie łykać dłużej niż miesiąc. W każdym razie nigdy nie miałam problemów z odstawieniem benzo, a przez ostatnie 1,5 roku nie próbowałam ani razu, nie było potrzeby. beladin, co do Stanów, to może faktycznie w tym kierunku to pójdzie, ale... co kraj to obyczaj w końcu;) . A tak poważnie, pamiętam artykuł na ten temat i wyglądało to naprawdę ciekawie, w każdym razie jeśli chodzi o chorujących na depresję. Wiesz, ja tam chyba dałabym sobie wszczepić wszystko( choć panicznie boję się inwazyjnych zabiegów i narkozy) ,byle wrócić do stanu , kiedy czułam się naprawdę dobrze. Wtedy mogłam góry przenosić i miałam mnóstwo pozytywnej energii. Paskuda depresja wysysa ze mnie całą radość życia, chociaż z całych sił z tym walczę. Ale pozbyć się tego dziadostwa raz na zawsze... O, za to oddałbym wszystko, no prawie;) I znowu coś do poczytania, choć pewnie wielu z Was już o tym słyszało: http://www.biomedical.pl/aktualnosci/implant-w-mozgu-skutecznie-leczy-depresje-2051.html
  10. O badaniach genetycznych opowiadał mi mój profesor psychiartra, ale to jeszcze kwestia czas niestety, jakieś 10 lat przynajmniej. Na razie testują elektrody , które wszczepiane do mózgu powodują super efekty u chorych z depresją lekooporną, ale głównie robią to w Stanach. Na razie znalazłam ciekawy artykuł o nowych doniesieniach naukowych odnośnie depresji. Dla zainteresowanych przesyłam link: http://wiedza.newsweek.pl/jak-leczyc-depresje--miliony-nowych-neuronow,101492,2,1.html
  11. Mademoiselle, mam podobne objawy do Twoich ,ale nie przy zmniejszeniu wenli ,a po 2 latach przyjmowania tej samej dawki, tj.75 mg. Mam mdłości, brak apetytu, smutek ,lęki. Wygląda na to,że uodporniłam się na określoną ilość wenli, albo w ogóle powinnam zmienić lek. Jak pisałam wcześniej ,nie próbowałam jeszcze zwiększać, wciąż mam nadzieję,że to chwilowe i powróci pozytywny nastrój sprzed miesięcy( poza sennoscią i rozleniwieniem czułam się dobrze). Podobnie jak Ty ,jakiś miesiąc temu myślałam o powolnym odstawianiu, Byłam w tak pozytywnym nastroju,że wydawało mi się to najlepszy moment , a tu taki nagły spadek. Zdołowało mnie , nie ukrywam. Nie mam pojęcia kiedy będę mogła funkcjonować bez psychotropów i czy w ogóle. Wcześniej przez ok. 7 lat lat byłam na fluoksetynie, czułam się fantastycznie (na wenli nigdy nie było tak dobrze) ale też z dnia na dzień przestała działać. Przeżyłam koszmar, wydawało mi się umieram i dopiero po jakiś 3 miesiącach wenla postawiła mnie jako tako na nogi,ale dobrze było dopiero po ok. roku. Wracając do Twoich doświadczeń, to sądzę, że na odstawianie leku po niecałym roku jest zdecydowanie zbyt wczesnie. Mój psychiatra( ordynator dużego szpitala) mówił mi,że najczęstszym błędem w sztuce jest zbyt wczesne rezygnowanie z leków, że w celu utrwalenia efektów powinno się łykać jeszcze jakiś rok po uzyskaniu poprawy, inaczej depresja wróci w dużo cięższej postaci. Powtarzam jego opinię, ale oczywiście zrobisz jak zechcesz. Jak widać w moim przypadku łykanie dłużej też nie daje gwarancji sukcesu, więc... Tak czy owak to paskudna choroba i wciąz niewiele o niej wiadomo, dobieranie leków to loteria, a psychoterapia tylko czasami pomaga( choć na pewno nie zaszkodzi;)). Ja liczę na badania związane z genetycznym uwarunkuwaniem depresji i związanymi z tym dobieranymi lekami "na miarę" ,ale to wciąz kwestia czasu. Na razie sama nie bardzo wiem co robić, zwiększać do 150 czy jeszcze poczekać. Już prawie zapomniałam jak to jest żyć bez chemii, ale w sumie jestem w stanie brać do końca życia, byle działało... A niestety nasz umysł bywa sprytniejszy niż chemia,po jakimś czasie przestaje reagować choć psychotropy niby nie uzależniają. Jak to więc naprawdę jest,pojęcia nie mam...
  12. Bezimienna123, dziękuję za tak szybką odpowiedz. Dobrze to ujęłaś: pustka emocjonalna.Dokładnie tak mogłabym określić swój stan. Od jakiegoś czasu to się pogłębia, rzeczy które kiedyś mnie wzruszały i cieszyły stają się obojętne, nawet przestałałam spierać się i z moim chłopakiem, po prostu coraz mniej mi zależy( nie tyle na nim, co na jakości naszego związku). Obojętnośc i zabijanie pustki , tak mniej więcej ostatnio wygląda mój swiat. Kilka miesięcy temu było lepiej, angażowałam się w pracę i miałam jakąś energię do działania, od jakiegoś tygodnia znowu dopadają mnie smutki i wspomniane wcześniej lęki. Może faktycznie powinnam coś dołożyć. Rozumiem ,że u Ciebie zadziałał Wellbutrin?Jak szybko mniej więcej i czy długo bierzesz taka mieszankę? Co do mianseryny, to wiem że wiele osób chwali połączenie z wenlą ,ale w moim przypadku wychodziło średnio, z tym że wytrwałam kilka dni, bo zasypiałam na stojąco i miałam straszne zawroty głowy. Do tego nie bardzo chciałabym przytyć, bo o ile wcześniej wyglądałam jak wieszak, to ostanio jest ok i dodatkowe kilogramy mi się nie uśmiechają(chyba że nie byłoby innego wyjścia). W każdym razie jeszcze chwilę pobędę na 75 mg, poczekam na wizytę u lekarza i spróbuję mu zasugerowac zmianę lub dołożenie czegoś.. Mam cichą nadzieję,że mój stan trochę się unormuje, zbliżają się wakacje i chciałbym gdzieś wyjechać na dłużej, a stany lękowe mogą mi tę przyjemność kompletnie zniwelować. A już myślałam ,że jest w miarę ok, kurczę...
  13. Mamre, u mnie też wenla powoduje rozleniwienie i brak motywacji, a biorę od prawie 2 lat 75 mg. W ogóle nie jestem pewna czy to najlepszy lek dla mnie, jednak boję się zmiany i tak to ciągnę. Przez ostatni rok, poza nadmierną sennością i amotywacją, było nieźle, z tym że brałam głównie na stany lękowe, depresja była u mnie raczej wtórna . Na lęki wenla podziałała naprawdę dobrze, choć ostatnio coś jakby wracało niestety. Miałam kilka dni kiepskich, nie były to ataki paniki, ale lęk wolnopłynący, bardzo nieprzyjemny. Zastanawiam się teraz nad zwiększeniem do 150 mg , chyba żeby zmienic na inny... Wiem, że powinnam się poradzić psychiatry , ale wizytę mam za miesiąc, więc do tego czasu może by spróbować tej 150? Jak myślicie? Czy po 2 latach jest sens próbować jeszcze tej samej substancji, czy może mój organizm już się uodpornił na wenlę i będzie to po prostu strata czasu? Jak myślicie? Może jest tu ktoś z podobnym doświadczeniem? Pozdrawiam wszystkich i wierzę,że damy radę. Mimo wszystko. Ps. Ktoś tu pytał o brak apetytu. U mnie przez pierwsze 2 miesiące wenla działała tak, że prawie kompletnie nie jadłam, schudłam masakrycznie i wyglądałam jak cień człowieka. Potem nagle minęło jak ręką odjął. Teraz apetyt mam b. dobry, więc nie ma co się przejmować,taka chyba uroda tej substancji:)
  14. To ciekawe, bo ja mam dokładnie odwrotnie. Biorę prawie półtora roku 75mg wenli i zero lęków(efekt przeciwlękowy pojawił się po kilku dobrych miesiącach) lecz kompletny brak motywacji, chęci działania i motoryki . Na szczęście kocham sport i to mi pomaga( np. 70 basenów dziennie , szczerze polecam), jednak dni kiedy nie ćwiczę mogłabym w całości przespać. Co ciekawe, najlepiej czuję się kiedy pracuję i muszę wcześnie wstać, wtedy jest w miarę ok. Jednak w weekendy najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Ogólnie sampoczucie jest ok, tylko ta senność i rozleniwienie, masakra...
  15. Ravciu, bardzo się cieszę że czujesz sie dobrze i gratuluję rozpoczęcia przygody ze sportem . Zobaczysz jak to pomaga, w końcu w czasie ruchu wytwarza się naturalna serotonina, więc to trochę tak , jak gdyby zażyć dodatkową porcję wenli , a całkiem przy okazji bardzo "sympatycznie " kształtuje się sylwetka,więc warto się chyba trochę pomęczyc . U mnie też basen spisuje się na medal,po godzinie pływania czuję się jak "Młody Bóg", wydaje mi się wtedy że mogę wszystko. Oby stan ten utrzymał się jak najdłużej,chucham na zimne EvilAngel22,ja też ziewam w ciągu dnia, nawet w czasie ćwiczeń. Może to efekt uboczny wenli,mam nadzieję że kiedyś minie...
  16. Zdecydowanie na efekty trzeba poczekać. Zwykle można już mówić o działałaniu fluo po miesiącu, ale bywa ,że rozkręca się jeszcze dłużej... U mnie tez trwało ,zanim zadziała, ale był to mój pierwszy antydeprsant, więc działał stosunkowo szybko( jakieś dwa tygodnie chyba zanim coś pozytywnego poczułam).Następna była wenla( rok temu), na jej działanie czekałam prawie trzy miesiące , a i tak nigdy nie było tak dobrze jak na fluo . Teraz miałam zmieniać na paroksetynę, ale chwilowo jest ok, więc jeszcze poczekam. Chyba jednak w moim wypadku lepiej spisują się SSRI. A można wiedzieć black_cat ,dlaczego zmienili Ci paro na fluo?I czy odstawianie paro faktycznie było takim koszmarem jak piszą na forum?Pozdrawiam serdecznie i bądz cierpliwa, będzie dobrze
  17. QueenForever,z tym rozleniwieniem to się zgodzę. W szczytowej formie na SSRI byłam szcześliwa jak dziecko i najchętniej leżałbym na łące błogo usmiechając się i patrząc w niebo . Nad tym faktycznie trzeba trochę popracowąć, ale że da się to przeskoczyć, niech świadczy mój przykład, bo mimo rozleniwienia skończyłam poważne studia z wyróznieniem,potem dostałam świetną pracę, bardzo szybko awansowałam i w ogóle uważna jestem za jednego z lepszych pracowników(nikt w firmie nie wie o mojej depresji). Zatem da się, nie mówię,ze to samo przychodzi, trzeba byc czujnym i pracować nad sobą, ale...Jest to możliwe
  18. Guzik, nie doczuwasz senności , ale brak sił? Pytam, bo pisałaś,że bez fluanxolu nic Ci się nie chce na wenli. Chyba,ze juz jest ok i wszystko się unormowało. Jeśli tak, to ciesze się razemz Tobą . Co do tolerancji przy wenli , to u mnie jest jakaś dziwna sprawa . Biorę juz prawie rok 75 mg , zaskoczyła dopiero po jakiś 3 miesiącach( już traciłam nadzieję), ale wciąż było falowanie nastroju, raz lepiej , raz gorzej. Niedawno myślałam ,ze ta dawka w ogóle przestała działać ,miałam zmienic na paro, aż tu ,ni stąd ni zowąd ,wszystko zaskoczyło(tfu, nie chcę zapeszać). Od jakiegoś tygodnia czuję super, normalnie, bez lęków i znowu często się uśmiecham. Nie zwiększyłam wenli, nic dodatkowo nie biorę,a tu nagle po roku zaskoczyło.Na jak długo ,nie mam pojęcia, ale i tak jestem w szoku,ze tak nagle podziałała. Dziwna sprawa...Aha, nadal uwielbiam spać, rano ciężko mi zwleć się łózka, ale taki skutek uboczny da się znieść...
  19. Hm,z tą utratą emocji, to nie do końca tak(w każdym razie nie u każdego). Ja jestem na antydepresantach dobrych parę lat( fluoksetyna,wenla) a moje emocje i wrazliwośc jak były, tak są bardzo silne. Nie odczułam żadnej różnicy w odbiorze świata, kochałam i kocham,wzruszam się muzyką , sztuką, w ogóle podobno jestem osobą bardzo emocjonalną i spontaniczną( wszystko na antydepresantach). Jedynym skutkiem ubocznym ( oczywiście po okresie adaptacji do leków, bo wtedy bywało ciężko) jest u mnie senność, zarówno na fluo jak i na wenli. Z tym jakoś sobie radzę,głównie uprawiając sport, bo kawa tez u mnie nie spisuje się najlepiej. Podsumowując, nie ma co sie bac antydepresantów, choć oczywiście powinno sie po nie sięgać tylko w uzasadnionych wypadkach, kiedy już NAPRAWDĘ nie dajemy sobie rady z depresją(u mnie zdiagnozowano depresję endogenna,pojawiła się zresztą w bardzo dobrym okresie mojego życia, ot tak, z dnia na dzień). Mi leki przywróciły po prostu mozliwość normalnego funkcjonowania, bycia sobą, taka jaką byłem przed epizodem depresji. Nie zmieniły mojej osobowości, po prostu pozwoliły oddychac znowu pełną piersią
  20. Ja byłam na fluo kilka dobrych lat( jakieś 8?). Wspominam rewelacyjnie,bo były to najlepsze lata mojego zycia(nawet rozstanie z długoletnim chłopakiem zniosłam dzielnie, bez nawrotu lęku i depresji). Zaczynałam od 20, po latach doszłam do 60, az w końcu,z dnia na dzień, fluo przestała działać. Depresja wróciła i dopiero wenla jakoś postawiła mnie znowu na nogi( ale zadziałała dopiero po kilku miesiącach). Tak czy owak polecam fluo, u mnie sprawdziła się świetnie,ale wiadomo ,nie ma idealnych antydepresantów( w końcu przestają działać, choć myślę że po prostu brałam za długo, powinnam odstawić po góra 3 latach, kiedy juz czułam się świetnie), a każdy organizm jest inny. Fluo ma dodatkowo dwie świetne cechy: bardzo dobrze się odstawia( praktycznie nie ma skutków odstawiennych, ze względu na długi okres półtrwania) i pozwala utrzymac świetną figurę(w każdym razie w moim przypadku, jadłam duzo i w ogóle nie tyłam). Podsumowując: warto troche poczekać na działanie fluo,jesli już zaskoczy ( wiadomo ,że nie u każdego)to jest to swietny lek, choć najstarszy z ssri.
  21. U mnie ostatnie kilka dni wyjątkowo dobrze( cały czas na dawce 75). Jest prawie tak jak na fluoksetynie, a tzn. super:). Tez jak Ty Ravciu, nie chcę zapeszać, ale na razie na pewno wstrzymam się ze zmianą na paroksetynę, zwłaszcza że mam w stosunku do niej sprzeczne odczucia: z jednej strony wiem ,że jest świetna na lęki( tak jak piszecie), a u mnie lęk jest osiowym objawem,typowej depresji z zachamowaniem raczej nigdy nie miałam.Z drugiej strony obawiam się senności ( jeszcze większej) i wzrostu apetytu, choć wydaje mi się ze z głodem potrafię sobie nieźle radzić( głownie uprawiając sport ). W kazdym razie dobrze jest mieć paro w odwodzie, gdyby co . Co do spłycenia uczuć na wenli, to absolutnie tego nie mam. Wszystko przeżywam tak samo mocno jak zawsze(a jestem podobno mego wrażliwiec), wzruszam się muzyką ,filmem itp. W ogóle nie odczuwam żadnych zmian w osobowosci, zawsze byłam asertywna i nadal jestem. Byłam i jestem dośc nieśmiała, ale z tym nauczyłam już sobie radzić, więc, konkludując: wenla działa u mnie tylko na objawy depresji, lęku , nic więcej we mnie nie zmieniła i w zasadzie uwazam ,ze to ok ( może to kwestia dawki, może tego że od dawna pracuję nad swoją osobowością, w końcu skonczyłam psychologię i choć nigdy nie pracowałam w zawodzie, to trochę teorii liznęłam -- 21 lip 2012, 13:53 -- Aha, ma pytanie do Was,babeczki . Czy stosujecie pigułki antykoncepcyjne przy antydepresantach? Jeśli tak,to czy czujecie jakoś ich wpływ na psychikę? Pytam, bo ja cały czas, od lat, jestem na pigułkach i zastanawiam czy nie ma to znaczenia w leczeniu depresji. Co prawda lekarz uważa,że można spokojnie to łączyć,ale na ulotce moich anty( Yasmin) pisze żeby ostrożnie stosować w przypadku skłonności do depresji. Zatem pytam Was o zdanie, tak na wszelki wypadek .
  22. Cytrynka84, dzięki za radę. Też myslę,że max 2 tygodnie będę na wenli, potem zacznę już pełną dawkę paro. Nie wiem jak u Madzialenki, ale mnie wenla bardzo ( za bardzo?) uspokoja, usypia. Ale chcę zmienic głównie dlatego ,że teraz słabiej działa a zwiększenie dawki nie bardzo mi służy(próbowałam kilka dni, ale brzuch mi nawalał i w ogóle jakoś nie bardzo było). Ravciu, co do mianseryny, to nie biorę , głównie ze względu na obawę przed zwiększeniem wagi, ale też dlatego że masakrycznie senna po niej byłam( ma trochę fioła na punkcie wagi i tylko w bardzo ostrej fazie depresji nie obchodziło mnie czy przytyję,zresztą wtedy i tak nic nie mogłam jeśc i chudłam na potęgę). Pozdrawiam wszystkich.
  23. Mi również lekarz przepisał nowy lek .Mam łykać przez miesiąc 37,5 wenli i 10 mg paroksetyny( czyli połowę najmniejszej dawki). Potem już normalnie 20 mg paroksetyny.Na razie biorę jeszcze standardowo 75 mg wenli(przez ostatnie dni czuję się dobrze, wcześniej nie było zaciekawie na tej dawce). Chwilowo nie mam zamiaru zmieniać , poczekam z tym jeszcze trochę. Jednak Ty Madzialenko ,skoro jesteś w ciązy( gratulacje ), to powinnas stosować się sciśle do zalećeń lekarza, tak sądzę. I trzymaj się dzielnie , niedługo będą Ci potrzebne siły za dwoje,więc MUSI BYĆ DOBRZE . A tak swoją drogą, czy nie myślicie że łykanie połowy dawek przez miesiąc to za długo? Może spróbowac odstawić wenle po dwóch tygodniach i brać wtedy 20 mg paro? Bo inaczej będę czekać na działanie nowego leku ze dwa miesiące, a to piekielnie długo, nie wiem jak to przetrwam, brrrr...
  24. Mi też na wenli brakuje energii, mogłabym spać cały dzień. Może ona tak działa po pewnym czasie,a przynajmniej na niektórych. Ravciu, ja też ma super sny i w ogóle kocham spać, tylko że życie niestety wymaga od Nas czegoś więcej;). Co do zwiększenia wenli , to przez trzy dni brałam o 37, 5 mg więcej , planowałam wejśc na 150 po jakimś tygodniu, ale wczoraj miałam silne bóle żołądka, nie wiem czy na pewno od wenli, ale przestraszyłam się troche i wróciłam do 75 mg. Dzis z żoładkiem spoko, więc moze znowu wezmę większą dawkę. Jakoś strasznie tchórzliwa jestem w tym zwiekszaniu ,wciąż nie mogę wytrwać dłużej niż kilka dni, ech...A dlaczego Ravciu farmaceutka mówiła Ci o uprawianiu sportu przy W 150? Czy chodzi o jakies działania uboczne typu zwiększenie cholesterolu?Ja uprawiam sport, ale bardziej ze względu na samopoczucie, po pływaniu czy bieganiu czuję się po prostu o niebo lepiej. Czasami wydaję mi się,że nie będę miała siły przepłynąć (przebiec)100 metrów,a jednak okazuję się że mam jakieś ukryte pokłady energii, które samą mnie zaskakują. W każdym razie naprawdę serdecznie polecam ruch, jakikolwiek...
  25. Aga66, też mam bóle żołądka po SNRI. Biorę 75 wenli od roku i przez pierwsze miesiące miałam problemy z żołądkiem, potem przeszło, ale gdy ostanio zwiększyłam wenlę( tylko 0 37,5 mg) to znowu wróciły te bóle, po paru dnich musiałam wrócić do dawki 75, a ona nie specjalnie mi juz pomaga. Lekarz sugeruje zmianę na paroksetyne. Boję się odstawiania wenli i skutków ubocznych nowego leku ( mam brać 37, 5 mg wenli i 37, 5 paroksetyny przez miesiąc, potem 20 mg paroksetyny) . Masz doświadczenia z paroksetyną? Jak ją znosiłaś i co teraz masz zażywać po odstawieniu cymbalty? I czemu przez dwa tygodnie nie możesz łykać innych antrdepresantów? Mi lekarz zalecił łączenie dwóch teraz, a przezciez cymbalta to ta sama" rodzina" co wenla...Pozdrawiam Wszystkich serdecznie. Ps. Ciesze się Klaudia,że u Ciebie lepiej i że znowu się odzywasz:). Daj znać jak będzie po odstawieniu cymbalty, koniecznie. I trzymaj się dalej tak dzielnie:)
×