Skocz do zawartości
Nerwica.com

Elissa

Użytkownik
  • Postów

    76
  • Dołączył

Osiągnięcia Elissa

  1. No, jeśli jest tak jak piszesz to faktycznie tez bym uciekła. Myslałam,ze w takim programie na jednej sali będę osoby wyłącznie chore na depresję, moze jeszcze jakas terapia,zajęcia itp,ale to zapewne idealistyczne podejscie , nie dzisiaj w Polsce na nfz... W takim razie może poszukaj tych wlewow ketaminowych, może mozna gdzieś znależc w rozsądnej cenie, choć zapewne tanie to nie jest nigdzie. Kiedys rozmawiałąm z moim lekarzem i mówił mi, ze te wlewy działają tak samo jak Spravato i raczej miał dobre zdanie o dzialaniu, jednak nie leczył tym jeszcze nikogo. Ja absolutnie nie mogę potwierdzić działania, nie mialam z tym nigdy praktycznego doświadczenia W teorii to wydaje się ciekawe rozwiązanie , ale czy faktycznie zmienia chemie mozgu i przy dłuższym stosowaniu razem z antydepresantami daje trwałą poprawę... No tego niestety nie mogę potwierdzić... Tak swoją drogą moze ceny , przynajmniej ketaminy, z czasem spadną i bedą bardziej dostępne. Trzymam kciuki, bo dla takich osób jak Ty mogłoby to być jakieś rozwiąznie... Maskara ,ze to takie trudne
  2. Nie rozumiem,dlaczego nie chcesz zdecydowac się na pobyt w szpitalu. Jeśli masz dperesję lekooporna i najcięzszy epizod to masz szanse na darmowy program i dużą szanse,ze w koncu coś ruszy. Przypominam sobie jak się czułąm , kiedy mialam ciezką depresję ( teraz jestem na 325 mg wenli i jest w ok, ale ja dobze reaguje na leki) i wtedy chwyciłabym się kazdej szansy zeby tylko wyjsc z tego. Nie zastanawiałabym się nawet sekunde, bo uczucie było tak koszmarne ze kazdy dzień bez w tym stanie był torturą. Gdyby ktoś zproponował mi szpital i szanse ze wyzdrowieje byłabym w szpitalu jak długo trzeba. Czego się obawiasz? Gdybys miała mieć konieczną operację tez byłabyś w szpitalu i nie sądzę,zebyś się wahala. Daj sobie szanse i przynajmniej skonsultuj tą możliwość z lekarzem, Z tego co wiem, to esketamina daje poprawę niemal od razu, potem trzeba przychodzić co jakis czas na zastrzyk podtrzymujący , ale to tez w ramach darmowego programu. No i dalej bieżesz leko antydepresyjne, ale po terapii Spravao ( lub kwtamina we wlewach ) ma być jakis reset w neuronach i antydepresanty powinny zadziałać Ja z pewnością bym zdecydowala się na terapię, również w szpitalu gdybym była w takim stanie jak piszesz. Na ten moment nie muszę, bo wenla działa, ale gdyby kiedys nie , to nie będę sie zastanawiać No chyba ,ze jest u Ciebie na tyle dobrze, ze mozesz czekać az samo minie. Moze nie jest az tak zle jak piszesz. Dka mnie w depresji kazdy dzień był torturą..
  3. Patryk29, Ty dalej jesteś na wenli, czy na sertralinie, bo pamiętam ,ze takie miałes plany,zeby spróbowac sertry? Skoro trzy miesiące łykałes wenlę przy skutkach ubocznych, to pytanie czy miało to sens, tzn, czy po tych trzech miesiącach nastąpiła trwała poprawa? Bo jeśli nie nastąpiła, to potwierdzałoby teorię, że albo lek po ok. 2 miesiącach działa choć trochę, albo nie warto się męczć na niedobranym leku...Ja pamiętam,ze mój pierwszy antydepresant tj. fluoksetyna po miesiącu postawiła mnie na nogi, a po dwóch czułam się jak nowonarodzona i działała bardzo długo bez zarzutu. Wenla rozkreciła się na dobre po ok. trzech , czterech miesiącach, ale skutki uboczne minęły po miesiącu...Może mam szczęście do leków, a może po prostu na dobrego psychiatrę trafiłam albo jedno i drugie:)
  4. madseason, moja rada to benzo w pierwszym tygoniu , dwóch wchodzenia w nowy lek. Na mur beton nie uzaleznisz się w tym czasie, a na pewno pomoże to Ci przetrwać. Mój lekarz zawsze ordynował mi tranxene w pierwszych dniach, nie musiałam ich brać zawsze, ale sama swiadomośc że mam je w kieszeni pomagała. Zawsze mówił ,że nie chce mieć na sumieniu samobójstwa pancejenta, a przeciez było multum przypadków na swiecie,że osoby biorące antydepresanty targnęły się na swoje życie w pierszym miesiącu leczenia, właśnie dlatego,że te leki na początku mogą pogarszać stan pacjenta , który i tak jest już u kresu sił. Po co więc się męczyć, w imię czego, jakiegoś śmiesznego udowadniania samemu sobie, że wytrzymam? Problem w tym ,że już nie jeden nie dal rady, a przeciez antydepresanty po jakimś czasie( miesiącu, dwóch, trzech) pomagają . Jesli można więc sobie pomóc w pierwszym okresie, dlaczego tego nie zrobić. Ja naprawdę mam świetnego psychiatrę, rozumie mnie doskonale, a przy tym ma cudowną zdolnośc empatii i to cenię w nim najbardziej. Pamiętam , jak przepisał mi po fluoksetynie pramolan, bardzo źle reagowałam i wystarczyła jedna wizyta ,żeby zmienić na wenlę. Powiedział mi, ze z jego długiego doświadczenia ( jest ordynatorem szpitala wojwódzkiego od 20 lat) wynika, że jeśli jakiś lek wybitnie zle tolerujemy, nie ma sensu trzymać na nim pacjenta. Jest ogromny wybór antydepresantów i sztuka polega na tym żeby dobrać właściwy do profilu pacjenta. Jesli po miesiącu nie ma cienia poprawy, a do tego rozwalają nas skutki uboczne to czas na zmianę. Bo tak jak piszecie, przez pół roku niejedengo chorego na depresję przy takim leczeniu może już nie być W moim przypadku też wenla na początku mega pogłębiła lęki, tez miałam stany odrealnienia, kompletnie nie mogłam jesc i gdyby nie tranxene nie wytrzymałabym na ty leku nawet trzech dni. Jednak po miesiącu zaczęło być lepiej, pojedyńcze lepsze dni i już powoli w górę , tak że benzo kompletnie nie było mi już potrzebne... Kimek, moim zdaniem, albo wenla nie jest dla Ciebie albo masz za dużą dawkę, ale pisałam już o tym wcześniej, nie chcę się powtarzać. A jak było przy paroxetynie? Czy też tak źle ją tolerowałeś, po jakim czasie zaczęła działać ? Paro to tez bardzo silny lek i z tego co czytałam na początku trudno się w niego wchodzi. Też tak się męczyłeś jak na wenli?
  5. agusiaww Dzięki za odpowiedz, to faktycznie najlepiej tak zrobić. Wiem ,ze przy zmianie leku będę potrzebowała L4, a nie wyobrażam sobie pytań w pracy.. Pracuję w kancelarii, gdzie wszyscy wszystko o sobie wiedzą i zaraz byłyby pytania itd. Wolę tego uniknąć, zwłaszcza że mojej profesji nie byłoby dobrze widziane problemy psychiczne. Niestety żyjemy w kraju , w który wciąż jeszcze jest to temat tabu:(
  6. Kimek, 5 tygodni to niewiele, moze tylko wystarczy zmniejszyć do 150 mg i trochę poczekać. Wiem,ze zmiana leku to zawsze trudna decyzja, też mam z tym problem teraz, choć wyrażnie czuję ze 75mg wenli to już zdecydowanie nie to (a jestem na tej dawce prawie 3 lata ). Co do urlopu, to ja też po powrocie z wakacji miałam paskudny nastrój i formę psych- fiz. ale już wracam do stanu constans sprzed urlopu. Jednak co ciekawe , na urlopie w Hiszpani czułam się rewelacyjnie, właściwie jakbym nie miała depresji, energii tez miałam mnóstwo i zero lęków , a bardzo się bałam tego wyjazdu, zwłaszcza lotu samolotem i oczywiście tego, co zrobię jesli mój stan się pogorszy (na to jednak miałam ratunek w postaci tranxene w kieszeni, której nigdy nie użyłam, ale wiedziałam że w razie czego zadziała). Myślę,że słońce i zmana klimatu to jednak super lek na depresję,szkoda że nie można tak cały rok;). A powiedz Kimek, kto dał Ci L4, lekarz rodziny czy psychiatra? Jesli psyhiatra to czy nia miałeś problemu żeby zanieść do pracy? Ja się strasznie z tym czaję, nikt u mnie w pracy nawet nie podejrzewa, że leczę się na depresję, wiec nie chcialbym żeby to wyszło. lucy1979, sama sobie zaordynowałaś fluo, czy z przepisu lekarza? W jakiej dawce oba te leki? Pytam, bo może to dobre rozwiązanie dla mnie, jako że fluoksetynę bardzo miło wspominam:)
  7. Kimek, doskonale rozumiem,że nie jesteś w stanie ćwiczyć. Kiedy miałam nawrót depresji i zaczełam leczyć się wenlą, przez pierwsze miesiące zarzuciłam wszystkie ćwiczenia, choć zawsze byłam mega aktywną osobą. Paradoksalnie w tym czasie schudłam jakieś 10 kg , bo prawie w ogóle nie mogłam jeść. Pocieszę Cię jednak,że jak tylko poczułam się lepiej (po jakichś trzech miesiącach, bo tyle czekałam na poprawę przy wenli) wróciłam do dawnych nawyków i teraz nawet w gorszych momentach sport pozwala mi przetrwać. Zatem trzymaj się dzielnie i uwierz ,że nawet z najgorszego dna można wyjść na prostą, to tylko kwestia czasu. Tylko a może aż, bo doskonale pamiętam,że w czasie ciezkiej depresji czas ciągnie się niemiłosiernie, a i o wiarę, że kiedyś będzie lepiej nie jest łatwo. Musis tylko trafić we właściwy lek. Moim zdaniem powinienieś spróbowac czegoś innego, ale oczywiście decyzję podejmiecie wspólnie z lekarzem. Pamiętaj jednak,zeby twardo mówić o swoich objawach, nie daj się zwieść pogadankom w stylu ,że musisz przeczekać, ze to minie ,ze organizm się przezwyczai, bo problem polega na tym ,że w tym stanie mozesz po prostu nie wytrzymać psychicznie... crayzyalexxx, moim zdaniem spokojnie możesz zwiększyć wenlę do 150 mg, bez obaw. U mnie sytuacja wyglądała inaczej, ja bardzo ciężko wchodziłam w wenlę, miałam bardzo nieprzyjemne skutki uboczne i pewnie dlatego kazda próba zwiększenia dawki była przeze mnie odchorowywana. U Ciebie, z tego co wyczytałam, jest inaczej, dość szybko była poprawa, a moim zdaniem po prostu dawka 75 mg okazała się niewystarczająca. Wydaję mi się na 150 mg będziesz czuła się ok. Ja tak miałam na fluo. Od początku dobrze ją tolerowałam, szybko nastąpiła reemisja na minimalnej dawce 20 mg , a po jakimś czasie kiedy działnie osłabło lekarz zwiększył mi do 40 i za chwilę było znowu super. Myślę,że jeśli trafimy we właściwy lek, to zwiększnie dawki nie jest problemem, gorzej jeśli dana substancja jest źle tolerowana, wtedy trzeba delikatnie i powoli dodawać. Takie jest moje zdanie, ale oczywiście nic nie zastąpi wizyty u lekarza:) Co do mnie to nadal jestem na 75 mg wenli, jest różnie, ogólnie senność i zmęczenie nadal mnie dopadają( całą sobotę przespałam), ale anhedonii i lęków nie mam, więc daję radę. Na pewno nie jest to stan na którym chciałabym się zatrzymać i muszę cos zmienić,ale czy będzie to zwiększennie wenli, powrót do fluo czy zmiana leku pojęcia nie mam, zobaczymy co powie lekarz. Najbatrdziej boję się stanów przejsciowych i przezwyczajania się do nowego leku, bo pewnie skonczy się na L4 przynajmniej przez tydzień, a nie bardzo mogę sobie teraz na to pozwolić. Jednak oczywiście zdrowie najważniejsze, jesli nie będzie wyjścia , mowi się trudno...
  8. Dziękuję wszystkim za odpowiedz na mojego posta sprzed kilku dni:). Od ostatniej wypowiedzi wciąż jestem na 75 meszcze nie miałam odwagi niczego zmienić, nie maiłam też czas wybrać się do lekarza, wiec... tkwię w miejscu, choć musze przyznać ze najgorzej nie jest. Fakt, mam mniej energii, jestem mega senna (ratuje mnie kilka kaw w ciagu dnia), ale nie mam czasu na myślenie o swoim stanie, ponieważ prowadzę naprawdę intensywny tryb zycia. Wierzcie mi, ze to możliwe, choć naprawdę nie łatwe. Świetnie to ująłeś Kimek, że wymaga to 10cie krotnie więcej wysiłku niż u "zdrowych". Wracam do domu i jestem wypompowana, myślę tylko o tym żeby się wyspać. Dlatego marzę o tym by wrócił stan , kiedy zwiększenie wenli do 150 mg spowodowało nagły megaprzyjemny wzrost energii . Wciąż łamię się z myślą,żeby powtórzyć ten experyment, tym razem z benzo w kieszeni (na wszelki wypadek, zanim stan się nie unormuje, zwłaszcza że tranxene działa na mnie świetnie tj, relaksuje bez efektu przytłumienia i braku koncentracji), ale jakoś nie mogę się przełamać. Może lepiej wrócić do fluoksetyny, która była moim wybawcą przed laty i na której funkcjonowałam idealnie prze 8 lat. Naprawdę mam dylemat i chyba bez psychiatry się nie obędzie.... CO do zajęcia się czymś , to zdecydowanie popieram. Intensywny plan dnia pomaga przetrwać. W moim przypadku odpowiedzialna umysłowa praca , ciagły kontakt z ludzmi (w pracy paradoksalnie pomagam ludziom w razwiązywaniu problemów;)) która pochłania wiekszośc dnia, wieczorem fitness lub basen i jakoś ciagnę, choć jak pisałam wyżej, zmęczenie wieczorem mnie rozkłada. Pamiętam,że kiedy w przeszłości łapały mnie ataki paniki, to musiałm coś robić, cokolwiek: sprzątać, biegać, rozmawiać przez telefon. to pozwałało mi przetrwać. Najgorzej w naszej chorobie miec dużo wolnego czasu. Niestety, smutny to fakt, bo kiedyś uwielbiałam chwile sam na sam ze sobą, ralaks z muzyką , medytacje. Wciąz jednak mam nadzieję,że to wróci i wierzę w to, bo inaczej nie małabym siły walczyć. A walczę, jeszcze... -- 30 sie 2014, 18:27 -- Aha, odnośnie psychiatrów to dodam, że trzeba miec mega szczęście ,żeby dobrze trafić, Ja miałam, ufam mu a on mnie słucha, to naprawdę dobry mix:). U Ciebie Kimek, to chyba nie dokońca trafiony wybór. Moim zdaniem Twój lekarz popełnia błąd w sztuce (delikatnie rzecz ujmując) pakując w Cibie tak duże dawki leku, który kiepsko tolerujesz. U mnie wenla też ciężko wchodziła, miałm masakryczne uboki , ale zaczynałam przez miesiąc na 37, 5 mg, potem po miesiącu 75 mg , a i tak do tego tranxene przez tydzien . Na 225 mg chyba bym zwariałowała, poważnie... Zastanów się jeszcze raz nad konsultacją z innym specjalistą.
  9. crayzyalexxx , jak się czujesz na zwiększonej dawce, od dawna łykasz 75 plus 37,5? Ja jestem na 75 mg wenli już baaaaaaaardzo długo( 3 lata ) i dopiero jakiś miesiąc temu zwiększyłam na dobre o 75 mg, czyli na 150 mg. Wcześniej próbowałam, ale po dwóch dniach rezygnowałam i wracałam do 75 , bo skutki uboczne w postaci masakrycznej senności itp były trudne do przejscia (mam dość odpowiedzialną pracę). Teraz wytrzymałam tydzien i było to przedziwne doświadczenie. Po jakiś dwóch dnaich na 150 wenli poczułam się jak królowa życia, od dawna nie miałam w sobie takiej radości istnienia, mega kreatywności, chęci działania bez jakichkolwiek lęków i obaw. Ostatni raz czułam się tak na fluoksetynie, zanim przestała na mnie działać. Byłam w siódmym niebie, ale... jakoś 6 dnia obudziłam się w srodku nocy z uczuciem potwornej paniki, czułam się jak w ogromnej kuli odgrodzona od świata i tylko ten strach,że umieraam...brrrrr, koszmar. Chodziałm po domu przez godzinę, już miałam budzić meza zeby wzywał pogotowie, ale jakoś udało mi się zasnąć. Obudziłam się po dwóch godzinch w dziwnym wciąz stanie, ale już dużo spokojniejsza. W pracy dałam radę , ale gdzies za mną cały czas czaił się lęk, potem przyszły bóle brzucha i kompletny brak apetytu, wieczorem znowu stany lękowe, przyspieszony puls i dezorientacja. Oczywiście tego dnia nie brałam już drugiej 75 mg wenli , rano było lepiej, po tygodniu wrócił normalny stan czyli, rozleniwienie, sennośc, brak motywacji , ale też brak lęków, Tak właśnie czuję się na dawce 75 od jakiegoś roku. Nie mam pojęcia co dalej robić, zmienić na sertrę,wrócić do fluoksetyny (na niej przez lata funkcjonowałam idealnie) czy jeszcze raz spróbowac ze 150 mg, ale przez pierwsze dni w razie paniki ratować się benzo... Wiem ,że powinnam iśc do psychiatry, bo przez ostatni rok wenlę przepisuje mi mój lekarz rodzinny, ale czekam tez na wasze sugestie . Co radzicie? Aha, dodam że byłam teraz przez tydzien w Hiszpani, całe dnie na plaży i tam czułam się cudownie, jednak po powrocie wszystko jak wcześniej, czyli ... nijako:(
  10. johny24, witaj w klubie. W moim przypadku wenla działa mega rozleniwiająco i nasennie. Co prawda ten efekt rozpoczął się po jakiś 3 miesiącach, kiedy to pojawiło się jej pozytywne działanie, tj. lepszy nastrój, pozbycie się leków i przeraźliwiej pustki. Biorę wenlę od jakiś 2 lat, cały czas w dawce 75 mg, bo kiedy tylko próbowałam zwiększyć do 150 mg towarzyszył mi taka senność ,że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, po prostu zasypiałam stojąc. Zatem jak widzisz różnie ten lek działa , jednych pobudza, a innych( jak ja) na maxa rozleniwia i usypia. Teraz mam zamiar zmienić na sertralinę lub wrócić do mojej ukochanej fluoksetyny, ale muszę się wybrać do lekarza,żeby ustalił plan odstawiania, a na to wciąz brakuje mi czasu. Co do Ciebie,to myślę,ze warto żebyś spróbował zwiększyć do 150 mg i sam przetestował jak jest w Twoim przypadku. Jesli będziesz jeszcze bardziej senny, pogadaj z lekarzem i przemyśl sumę zysków i strat,tj. czy zależy Ci bardziej na spokoju kosztem energii( ja byłam lękowcem, więc pozbycie się lęków było dla mnie najważniejsze) czy jednak głownie zależy Ci wzroście aktywności , wtedy proponuję zmianę.
  11. tarantula, ja też myślę o powrocie do fluo, ale nie brałam jej przez 2 lata. Zastąpiłam ją 75 mg wenli ( więcej mój organizm nie tolereował), jednak nigdy nie było tak dobrze jak na fluo, jedynie pomogło na lęki, tu musze przyznać jest bardzo ok. jednak kosztem energii i radości zycia( kompletne zobojętnienie). Na fluo byłam mega kreatywna, miałam mnóstwo pomysłów i chociaż uwielbiłam spać( sądzę że taka już moja natura) to każdy dzień był dla mnie odkryciem, nie było mowy o anhedonii, wręcz przeciwnie. Myslałam ostatnio o odstawieniu prochów, ale jeszcze się boję, muszę powoli do tego dojść mentalnie. W Twoim przypadku to chyba jeszcze za wcześnie na powrót, choć zależy jakie dawki łykałaś, bo ja ostatnie lata brałam 60 mg , więc jesli mniej, to spokojnie możesz zwiększyć do 60 mg. Moim zdaniem powinnaś jeszcze trochę pobrać wenlę jeśli Ci pasuje jej działanie, a potem, po jakiś 6 miesiącach minimum, przejść na fluo . W ten sposób nie będziesz miała problemu z odstawieniem wenli tylko kiedyś tam fluo, a to jak wiadomo juz pikuś( ja odstawiłam zupełnie bezboleśnie, jak cukierki, choć faktem jest że wtedy już na mnie nie działała) . To moja rada, ale najlepiej pogadaj z lekarzem, on ma pewnie więcej doswiadczeń w tym temacie...
  12. evil never dies, mam podobne doświadczenia do Twoich( poza tym,ze nigdy nie piłam w nadmiarze i nawet nie lubię). Długo( jakieś 7 lat) byłam na fluo, ostatnie trzy lata 60 mg i czułąm się rewelacyjnie, kompletnie zapomniałam o depresji, miałam mnóstwo energii i radości zycia, nawet pogodziłAm się z myślą ,że będę na bioxetinie dozywotnio ( jak cukrzyk na insulinie np.) aż nagle, z dnia na dzień, przestało działć, depresja z lękami wróciła z mega siłą. Zmieniłam na wenlę( po odstawieniu fluo trochę próbowałam zyć bez antydepresantów, ale nie dałam rady). Dostałam wenlę kilka pierwszych miesięcy nie działała, z pominięciem skutków ubocznych, bo te były i to bardzo wyrażne, tj. nasilony lęk, telepawka, akatyzja i kompletny brak apetytu( schudłam ponad 10 kg a i tak zawsze byłam szczupła). Kiedy już straciłam nadzieję, coś drgnęło i powoli wróciłam do normy, przede wszystkim mam na myśli spokój i brak lęków. Od dwóch lat jestem na 75 wenli, więcej mój organizm nie toleruję, bo teraz dla odmiany jestem senna i apatyczna, a na wyższej dawce jest jeszcze to już koszmar. Bardzo chciałabym wrócić do fluo i powoli oswajam się z myślą,żeby spróbować. Boję się tylko,że nie zadziała, choć minęły juz dwa lata, ale mimo wszystko. Fluo to był mój święty Graal., było idealnie, energia, radość życia, spokój i co za tym idzie sukcesy w pracy i życiu uczuciiowym. Na wenli na nic nie mam siły ani motywacji, kompletne zobojetnienie i tumiwisizm.... chyba najwyższy czas spróbować. Chyba że sertralina.. Próbowałeś kiedyś? Pozdrawiam ciepło i mam nadzieję,że dasz radę. Gdybo coś wspomagaj się uspokajaczami, ja bez klonazepamu nie dałaby rady w początkowej fazie wenli,,,
  13. CórkaNocy, wielkie dzięki za odpowiedz. A czy wejście na sertralinę było cięzkie, miałas skutki uboczne i czy szybko zaczęła działać przeciwlękowo? Mam głęboką nadzieję,że w koncu uda Ci się trafić na taki lek który podziała dwufazowo, może to tylko kwestia czasu, bo na pewno jeszcze nie próbowałaś wszystkiego. Ja np na wenli jestem ospała i lekko depresyjna, ale na fluoksetynie było idealnie, dużo energii, super nastrój i brak lęków, prawie 8 lat łykałam i gdyby nie zmęczenie materiału( organizm przestał reagowac na lek) myślałabym ze znalazłam złote runo;)
  14. CórkaNocy, Widze że przeszłaś na sertralinę. Jak Twoje wrazenia? Jestem prawie 2 lata na 75 mg wenli i podobnie jak u Ciebie, bardzo mnie usypia i rozleniwia, dlatego coraz częściej myślę o zmianie na sertralnię. Zaznaczam, ze wenla to mój drugi lek, wcześniej przez lata łykałam fluoksetynę, było rewelacyjnie ale w końcu przestała działać. Czy wchodzenie na sertrę było cięzkie, czy od razu zmieniłaś wenlę na sertę czy stopniowo, jakie miałaś skutki uboczne, jesli w ogóle.? Uff, dużo pytań, ale pracuję i boję się, że przy zmianie będę miała problemy z normalnym funkcjonowaniem w pracy, a L4 na razie nie bardzo chciałbym brać. Pretoria, jeśli chodzi o skutki uboczne na wenli, to miałam masakryczne, przez ok miesiąc silne mdłości, wzrost lęku, pobudzenie, dreszcze i całkowity jadłowstręt( praktycznie tylko piłam). Ledwie wytrzymałam i właściwie głównie dzięki tranksene( clonazepam), które miałam zalecone przez lekarza. Zatem zdecydowanie nie uważam,że wenla to lek w który łatwo się wchodzi, wręcz przeciwnie, w każdym razie w moim przypadku. Polecam zatem osłonowo jakieś benzo( góra przez miesiąc, wtedy na bank się nie uzależnisz), a potem powinno już być w miarę ok. I daj wenli trochę czasu, u mnie zadziałałą w pełni po ok 4 miesiącach dopiero, wcześniej było raz lepiej raz gorzej.
  15. Dark Passenger Do stosowania przewlekłego mówisz.... A czy trzy miesiące to już leczenie przewlekłe, czy może będą to wywalone pieniądze w błoto i lepiej wykorzystać przez miesiąc benzo tj. clonazepam( znim przezwyczaję się do nowego leku lub wiekszej dawki. Co radzicie moi znawcy tematu:)? Aha, dodam,że jak antydepresanty się u mnie wkręciły to przez lata nie potrzrebowałam żadnych benzo, ale oczywiście jak przestają działać to tylko benzo przynosi mi ulgę ( na razie jeszcze wystarczy mi myśl że je mam pod ręką,nie używałam od bardzo dawna, ale wiem że w końcu będę musiała coś z lękami zrobić; muszę kurcze pracować i to intensywnie, jestem prawnikiem i nie mogę dygotać w czasie rozmowy z Klientem albo co gorsza na sali sądowej, brrr)
×