-
Postów
786 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ashley
-
Super! tak trzymać :)
-
Ania jak będziesz szla do przodu, dojdziesz do takiego miejsca, w którym znajdziesz szczęście :) Wystarczy wyobrazić sobie, że spelnily się nasze marzenia :):):) Wtedy wiemy, że warto.
-
Wiara. Czym jest? Na pewno czymś bardzo znaczącym, czymś co zdecyduje o sukcesie albo porażce. Prawdziwa wiara otwiera przed nami drzwi, jej brak zamyka. Wiara to wewnętrzna pewność, że może się stać to czego pragniemy. Że możemy się uwolnić od problemów i odnaleźć szczęście. Prawo wiary jest bardzo proste: "Wedlug wiary waszej będzie wam dane". Ktoś mądry wymyślil kiedyś takie powiedzenie: "Jeśli wierzysz, że możesz to zrobić to masz rację, jeśli nie wierzysz też ją masz". Ciekawe jest też to, że "nie wierzysz w to co widzisz, tylko widzisz to w co wierzysz". Nasze życie jest w naszych rękach. Jestem przekonana, że czlowiek może osiągnąć bardzo dużo. Kiedyś podczas wyjazdu za granicę, wysluchalam bardzo ciekawego kazania. Nie zrozumialam wszystkiego, bo nie znalam dobrze języka. Zapamiętalam z niego niewiele. A może bardzo wiele. Padlo pytanie: "wierzysz czy nie wierzysz?" i "to nie jest proste". No wlaśnie. Nikt nie powiedzial, że latwo jest wierzyć. Gdyby bylo latwo, życie wielu z nas wyglądaloby inaczej. A jaka jest odpowiedź na pytanie, czy każdy czlowiek jest w stanie uwierzyć? Czy może to zrobić? Myślę, że może. Na pewno znacie cytat Chrystusa "Twoja wiara cię uzdrowila". Zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę, wiemy o tym. Gorzej w praktyce. A co byście powiedzieli na to, że są tylko dwie drogi, tak albo nie, nie ma żadnej trzeciej. Na której jesteście? Pewnie sporo z nas jest wlaśnie na tej trzeciej. Zmagamy się z wiarą. Upadki i wzloty, wzloty i upadki. Raz wierzę, raz brak mi wiary. No bo jak wierzyć, jak wszystko w środku mówi nie. To niemożliwe. Zapomnij. My sami decydujemy co jest możliwe, a co nie. Często sami sobie rzucamy klody pod nogi, zamiast je zabierać. Może nawet częściej. Tak naprawdę jest w nas dużo sily, sily do walki, walki o szczęście. Trzeba tylko tą silę z siebie wydobyć. Powiedzieć sobie jasno: Jest we mnie dużo sily, będę silny(a) i nie poddam się. Będę walczyć tak dlugo aż wygram. Pytanie tylko czy jesteśmy w stanie dla pragnienia dać z siebie wszystko. Nikt Ci nie powie: tak jesteś w stanie albo nie, nie dasz rady. Ty możesz jeśli sam w to uwierzysz. Ja mam w sobie tą silę, mimo, że jest mi trudno i już dawno mam wszystkiego dosyć. Upadlam przez duże U. Ale ta sila we mnie jest i nawet jak nie ma efektów albo mój stan się pogarsza ja walczę. Jest w nas coś, co daje nam tą silę, nawet jakby bylo naprawdę beznadziejnie. Jeśli uwierzysz i zaczniesz iść w stronę marzeń, odważysz się wyciągnąć rękę po szczęście to pomyśl co możesz stracić? A co zyskać? Wybierzcie tą pierwszą drogę którą jest wiara. Idźcie przed siebie. Przez gęstwiny. Przedzierajcie się. Jeśli się nie poddacie w końcu znajdziecie się na spokojnej polanie. Tego Wam i sobie życzę. Nie bójcie się odważyć. Nie oglądajcie się za siebie. Myślcie o szczęściu i nie zapominajcie że wiara czyni cuda. Uczyni je także w naszym życiu :):):) Jeśli wybierzemy odpowiednią drogę. Jeśli uwierzymy.
-
witaj na forum :) tak na pewno znajdziesz tu mnóstwo cennych porad
-
Prawdziwa milość do siebie nie polega na tym, że możemy pokochać siebie dopiero jak się zmienimy na lepsze lub los zacznie nam sprzyjać. To jest milość warunkowa, bo stawiamy warunki. Prawdziwa milość to pokochać siebie nawet w sytuacji kryzysowej, jak widzimy setki swoich wad i zdajemy sobie sprawę z tego jak wiele rzeczy zniszczyliśmy, jak wiele blędów popelniliśmy. Ja wlaśnie w takich okolicznościach pokochalam siebie. Pokochalam i już nigdy nie przestanę kochać. Mimo, że wcale jeszcze nie doszlam ze sobą do ladu i nie odnalazlam siebie. Ale już dość wycierpialam przez to, że brakowalo mi tej milości. Wlasnej milości. Każdy czlowiek potrzebuje tego czucia, bo bez niego coś w nas umiera. Umiera powoli i w niewyobrażalnym smutku. Nie warto sobie odbierać milości. Nie warto. Jeśli nie kochasz siebie- możesz zacząć już dzisiaj, nie patrząc na nic innego.
-
Nerwica a głowa,zawroty, ucisk i inne dolegliwości głowy
ashley odpowiedział(a) na Waleria temat w Nerwica lękowa
Hej! Wiesz nie wiem co Ci jest, ale myślę, że może to być nerwica. Z objawów tak mi to wygląda. To zupelnie normalne, że nie masz sily, bo to na pewno jest męczące. Powinieneś iść do jakiegoś naprawdę dobrego lekarza, żeby ustalić co Ci dolega. Bo to podstawa. I nie martw się za dużo, masa osób cierpi na takie dolegliwości więc nie jesteś sam. Na pewno sobie poradzisz i będzie dobrze :) a jak z Twoim samopoczuciem? Jak stan psychiczny? -
hej, ja doskonale wiem co to znaczy miec problemy z sama sobą, wiec nie jestes tu sama :) przeczytaj moj artykul na forum czysty optymizm temat: bycie sobą-najcenniejszy dar, tam jest cos w tym temacie, pozdrawiam
-
Czasem patrzę na ludzi, na to jacy są, jak sie zachowują, co mówią i myślą. Widzę u nich coś czego ja nie mam. Każdy jest jakiś konkretny, ma swoją konkretną osobowość. Ja czuje się bardzo niekonkretnie. Zatracilam prawdziwą siebie już dawno temu, nawet nie potrafię powiedzieć kiedy i czy kiedykolwiek bylam prawdziwa. Dużo rzeczy zlożylo się na to, że zamiast patrzeć na siebie, swoje uczucia, wnętrze ja patrzylam na to jaka powinnam być (dla innych, dla swoich glupich ambicji, dla udowadniania). Teraz już nie obchodzą mnie tamte rzeczy. Chcę być sobą, chcę poczuć, że mam siebie i że jest mi z sobą dobrze. Że jestem konkretna. Chcę poczuć swoje wlasne spelnienie, odnaleźć moją zatraconą osobowość. Ja nie wiem jaka tak naprawdę jestem, ale czuję, że ta dziewczyna, którą stracilam jest we mnie. A przynajmniej mocno wierzę i mam nadzieję, ze tak jest. Muszę tylko stworzyć jej warunki, żeby mogla się pojawić w moim życiu na stale. Żeby mi zaufala, że już jej nie odrzucę, tylko pozwolę być sobą. I zrobię wszystko, żeby tak się stalo. A jak już odkryję jaka tak naprawdę jestem, będę najszczęśliwszą osobą na świecie. I pokocham siebie taką, nie będę chciala nic zmieniać. Poczuję wreszcie pewność i spelnienie. Jak myślicie, uda mi sie?Pragnę tego calym sercem, calą duszą. Strasznie mi tego brakuje! Mam nadzieję, że ci, którzy mają swoją prawdziwą (nie graną) osobowość doceniają to. Bo bez tego czlowiek nie może być szczęśliwy. Więc kochajcie siebie takimi jakimi jesteście :) "Czas ruszyć z miejsca i iść na spotkanie swojego spelnienia"
-
Jeśli chodzi o krytykę to bylam przewrażliwiona i źle się to skończylo. Ale nie o tym będę pisać. Wiecie co? Wkurza mnie strasznie to, że dużo z nas tu na forum ma takie problemy które zabierają wolność, oplatają nas jak ciężkie lańcuchy i sprawiają, że czujemy się jak w więzieniu. Poprostu wkurza mnie to i Was na pewno też. To tylko mnie zagrzewa do roboty. Czulam się jak więzień zbyt dlugo. Znajdźcie w sobie silę, żeby z tym walczyć i uwolnić się, nawet jakby to mialo trwać dlugo i malymi kroczkami. Trzymam kciuki za nas i Wy też trzymajcie, ok? :)
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
ashley odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
hej! spróbuj podejść do tego spokojnie, jak się tego wystraszysz to raczej sobie nie pomożesz, nie bój się tego, może jesteś poprostu niespokojny przed snem? ja czasem jak nie mogę spać piję sobie melisę na uspokojenie albo ziolowe tabletki na spokój i dobry sen, w aptekach bez recepty -
Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''
ashley odpowiedział(a) na anita27 temat w Depresja i CHAD
hej Magda :) Opowiem Ci jak jest ze mną. Ja popelnilam w życiu calą masę blędów, beznadziejnych blędów. To doprowadzilo mnie do wewnętrznej ruiny, cale moje życie leglo w gruzach. Nikomu nic zlego nie zrobilam-najbardziej skrzywdzilam samą siebie. Przez bardzo dlugi okres zmagalam się z takimi uczuciami jak wewnętrzny ból, niepewność, strach, poczucie winy i z calą siecią tej beznadziei, w którą sama się wplątalam. To trwa od lat. To byl koszmar. Ale nie moglam z tego wyjść. To mnie przeroslo. Przyszla deprejsa. Bylo jeszcze gorzej. Powoli zaczelam zdawać sobie sprawę co jak i dlaczego. Uświadamilam sobie dokladnie wszystkie blędy ich podloże. Fakt, że do tego przyczynily się inne rzeczy niezależne ode mnie. Ale to glównie moja wina. I wiesz co? Nie potrafię zrozumieć jak moglam tak beznadziejnie wszystko zniszczyć. Poprostu nie mogę tego pojąć. Ciągle szamotalam się z tym, nie moglam się z tym pogodzić. Wczoraj stalo się coś, co sprawilo, że poczulam spokój. Wczoraj usiadlam wieczorem i nie myślalam już "że przeraża mnie ta beznadzieja" tylko powiedzialam sobie otwarcie: ponioslam swoją życiową porażkę. Upadlam. Tak wlaśnie taka jest prawda. Mimo, że jestem mloda czuję się jak osoba, która poniosla osobistą życiową porażkę. Bo cale moje życie wygląga zupelnie nie tak jak powinno. Bo blędy które popelnilam są beznadziejne. Bo tego nie da się zrozumieć. Bo stracilam prawie wszystko. Stracilam siebie i to najbardziej boli. Teraz uśmiecham się. Tego nie widać, bo to jest wewnętrzny uśmiech. Dobrze, że upadlam na same dno, że już nie trwam w tej beznadziei. Teraz jestem w punkcie, z którego mogę zacząć nowe życie. Pogodzilam się z tym, że tak wyszlo. Chociaż dalej nie bardzo mogę to pojąć. Przede mną dluga droga. To nie jest proste. Jest trudne. Ale nie zamierzam się poddać. Za wiele razy to robilam. Treaz idę przed siebie. Do szczęścia... Też mialam myśli samobójcze, ale w glębi duszy wiedzialam, że nigdy bym tego nie zrobila, nie chcialam tego. To żadne rozwiązanie. Czasem trzeba upaćś bardzo nisko, dotknąć dna, zdać sobie sprawę ze wszystkiego i pogodzić się z tym, że blędy bardzo kosztują. Coś Ci powiem, postanów sobie już teraz, że nie poddasz się. Że odnajdziesz szczęście, że poradzisz sobie z tym wszystkim. I idź przed siebie. Nawet jak upadniesz (ja tych upadków mialam setki) nie poddawaj się. Idź dalej, szukaj rozwiązania. Myślę, że jak podejmiesz walkę o swoje życie i szczęście to wygrasz. I tego Ci życzę. -
nie staraj sie na sile smiac, poczekaj az smiech sam przyjdzie spontanicznie, zycze Ci, żebyś już niedlugo śmiala się do bólu brzucha :)
-
jak dlugo trwa powrót do normalności? nie wiem ale troche mnie to przeraża, zastanawiam się, czy w ogóle można do niej wrócić... :/
-
też tak mam, ale uczę się z tym radzić i tlumaczyć swojemu umyslowi że to tylko zle wspomnienia. nie martw się, wszystko będzie dobrze
-
Są tu tematy optymistyczne, więc i ja napiszę coś optymistycznego. Przez ostatnie 2 tygodnie dużo osiągnęlam. Przede wszystkim udalo mi się wyjść z depresji, ten stan mnie opuścil. Nawet jak próbowal wracać, staralam się to zwalczyć i udawalo mi się. Zaplątana w beznadzieję, nie widzialam wyjścia. Nie moglam uwierzyć, że to się może zmienić. Czasem mialam wrażenie, że będę tkwila w tym w nieskończoność. Teraz widzę drzwi, które się przede mną otworzyly. Wierzę, że mi się uda. Jest we mnie wiara i sila. Mam 2 nowe zasady, których przestrzegam i to mi wiele ulatwia. Nie użalam się nad sobą i nigdy się nie poddaję. Nawet jak nie jest latwo idę dalej. Widzę 3 plaszczyzny. To co bylo(czyli życie pelne blędów, które daly kopa w tylek i pokazaly mi czego tak naprawdę chcę i wiele nauczyly) moje nowe życie (w którym odnajdę siebie, szczęście, pewność i spokój) i trzecią plaszczyzną, która jest mieszanką tego co bylo i tego co ma być. To tak jakbym stala w tych drzwiach, wiem że uda mi się przez nie przejść. Musi się udać. Co Wam mogę powiedzieć, jak nie widzicie wyjścia z jakiegoś problemu lub problemów musicie szukać tego wyjścia. Musicie wierzyć nie tylko w rozwiązanie klopotów ale przede wszystkim w siebie. Powiem Wam jedno: jeśli się nie poddajecie tylko wytrwale i zawzięcie dążycie do celu w Waszym życiu zaczną się pojawiać okoliczności i wskazówki które pomogą Wam z tego wyjść. Musicie je dostrzec. I wykorzystać. I coś jeszcze, trzymajcie za mnie kciuki
-
wspólczuję Wam, sama nieraz miewam lęki przed ludźmi, bo w mojej glowie zostaly nieciekawe wspomnienia z "życzliwymi", magosza dobrze, że masz te kotki :) wszystko będzie dobrze :) musicie być silne i budować w sobie pewność i poczucie bezpieczeństwa, bo najważniejsze jest to co w naszym wnętrzu
-
hej! niezly pomysl z tym tematem taki zbiorowy minipamiętnik, mój dzisiejszy dzień w skrócie: wybieranie komórki dla dziadka (ale ubaw) zakupy, przytulanie mojego slodkiego pieska, książka, tv, leżenie na lóżku i rozmyślanie "o życiu" chwila euforii, że wszystko się uda i strach przed popelnieniem blędu. I forum. pozdowionka dla wszystkich :*
-
ja nienawidzę ludzi w moim mieście, niedobrze mi na ich widok, to dlatego, że z cala moją depresją musialam się zmagać wlaśnie wśród nich i często mnie dobijali. Muszę to zmienić i zmienię.
-
Samara, to bardzo źle, że to robisz. To nie jest sposób na nic. Tylko zadajesz cierpienie swojemu cialu. Znajdź w sobie silę, która pomoże Ci z tym skończyć.
-
toś jest optymista a tak na serio to zauważylam, że im bardziej się interesuję psychologią i psychiatrią tym bardziej mnie to wciąga!!! ludzie a mialam iść na medycynę! Ciekawe jak to się skończy
-
wierzę, że Ci się uda :)