zabijam się w myślach, mentalnie pierdole swoje życie. męczy mnie suicydalna ochota. jestem znów w przestrzeni między chadem a zdrowiem, krąże jak dzieciak bez mapy i próbuje określić kierunek. w tygodniu objawy wyciszają się, w weekend jest nawrót. objawy jakiegoś wstępniaka do głębszego szaleństwa. to nie jęczarnia, więc przepraszam za bloozgy, potrzebowałam słownego wyrzygu niepewności. głebokie jak skułwysyn