Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kornel Lone

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kornel Lone

  1. Obawiam się drogi studencie że tak na prawdę znasz odpowiedź na własne pytanie, a chcesz żeby ktoś pchnął Cię do wizytyu psychiatry. Wiem bo sam przechodziłem wielokrotnie. Gorąco polecam Ci odwiedzenie stron narodowego funduszu zdrowia - tam odnajdziesz nr. telefonu informacyjnego pod którym uzyskasz informację gdzie w najbliźszej okolicy przyjmuje psychiatra. Koniecznie zapytaj o prywatne ośrodki które mają podpisaną umowę z NFZ - tam jest inna kultura niż w większości państwowych placówek (min. umawianie wizyt na telefon i na jakich warunkach),a potrzebujesz tylko swej karty chipowej. Skoro wszystko jest bez sensu to w sumie czemu nie spróbować?
  2. Jeżeli ja kiedyś obudzę się bez depresji i wstanę lekko i radośnie to najprawdopodobniej będzie znaczyło że nie żyję a niebo na prawdę istnieje.
  3. vigge Wiesz Twoja odpowiedź dała mi nieźle do myślenia.... Pozdrawiam
  4. A ja mam wszystko- -kochającą rodzinę, bardzo fajnych staruszków, własne, niezłe mieszkanie, dobry zawód i nienajgorszą pracę o którą nie musiałem zabiegać, samochód, i trochę grosza na własne drobne kaprysy. Mam też depresję która przykuwa mnie do łużka i stawia zacięty opór przy każdej próbie leczenia. Zgadzam się ze wszystkimi punktami autora wątku,ale tym kontekście te 80 lat trochę mnie przeraża
  5. Witaj. Myślę że to są na pewno skutki zarzywania leków. Daj sobie miesiąc,dwa, a potem wedle uznania pójdź do okulisty. P.S. Tak się składa że ja zawsze miałem lekki światłowstręt i noszę przydymione szkła więc nie wiem czy leczenie jeszcze to nasiliło, ale miałem te same odjawy jak Ty. Pozdrawiam![/img]
  6. U mnie powyżej miesiąca, a potem tydzień dwa po każdym zwiększeniu dawki. W Twoim przypadku może być też tak, że po prostu masz nie stwierdzoną, lekką wadę wzroku a leki dodatkowo osłabiając wzrok ją spotęgowały. Jeżeli ten stan rzeczy nie będzie stopniowo przecchodził, to proponowałbym udać się do okulisty. Ale najpierw zalecam dobrych parę tygodni cierpliwoścci. Pozdrawiam serdecznie.
  7. Witaj. Nie martw się, wszystkie objawy opisane przez Ciebie powoli, acz sukcesywnie będzie przechodzić, więc cierpliwości :-). Opisane problemy ze wzrokiem to wciąż wynik rozszerzonych źrenic - choć już niewidoczne ale wciąż źrenica jest niedostatecznie "skurczona" i stąd światłowstręt i problemy z obserwacją dali (źrenica wpływa na tzw. zjawisko głębi ostrości - im mocniej jest "skurczona" tym większy zakres ostrego widzenia) Pozdrawiam!
  8. Oj jak sobie poczytałem te wpisy, to przypomniałem sobie samego siebie najmocniej od kilku miesięcy..... Myślę że jednak warto - - o czywiście nie jest tak (jak mi to często próbują uzmysłowić ci dla których depresja to nie jest choroba, "chisteria" rozpieszczonych jedynaczków itp, ja nazywam ich "weź się w garśćiowcy" ) że leki to panaceum na wszystko i "jak sobie pojem" to od razu mi przejdzie, nie,nie. Ale czy to właśnie ta poprawa nastroju to nie jest dla nas ta jedyna szansa kiedy może się to zmienić? Ja też mimo dłuuugiego leczenia nadal nie lubię ludzi, zamykam się w sobie, mimo dobrych jakiś chęci nie potrafię przebywać nawet wśród przyjaciół i zabiegać o nich.... ..Ale pojawiło się wiele zachowań o które przedtem nigdy bym się nie posądził - mieszkam sam, daję sobie radę, mam na utrzymaniu dwa koty które (mam nadzieję) nie narzekają, odwzajemniają miłość i są zdrowe. Może to trochę śmieszne, ale dla mnie to już osiągnięcie - oczywiście w trakcie leczenia, więc może warto?
  9. Kornel Lone

    ***SNY***

    Kiedyś śniło mi się że zaczął dusić mnie mój żyrandol, bo go włączyłem mimo iż nie było w nim żarówek ( to skłoniło go do w/w agresji). Wtedy jeszcze nie brałem leków, ale wiele się od tego czasu zmieniło :-)
  10. W moim domu, za antywłamaniowymi drzwiami z dwoma kotami, gdzie nikogo oprócz nas nie ma = jest dobrze! :-)
  11. Przychodzi taki czas po obudzeniu że układa się w głowie taki plan dnia i myśl o każdym jego punkcie podszywa bezpodstawny strach. Wtedy chce sie jak najwięcej z tych punktów ominąć i gdy to się wreszcie udaje i siedzi się w domu za zamkniętymi drzwiami przychodzi złość, i potworne rozczarowanie że znów nic się nie zrobiło i że się siedzi w tym domu.... takie błedne kolo - kiedy w końcu nadchodzą z kolei myśli aby to jednak pokonać, to pojawia się poczucie kompletnego bezsensu takiego działania i znów zamyka się drzwi do pokoju - koło się zamyka..... Kiedy jednak dochodzi do konfrontacji z lękiem to uginają się kolana, serce wali jak młot, i choć gdzieś tam w głebi tkwi świadomość że to nie jest nie do pokonania, to poddajemy się bez walki bo przecierz i tak zawsze się na sobie zawodzimy - i koło toczy się dalej
  12. Przypominają mi się moje lata matury..... Dokładnie te same pytania do siebie i innych, choć może bardziej do siebie.
  13. Ponownie mam pytanko.... Czy ktoś "zdołał" się może przyzwyczaić do Asentry? ...bo mnie chyba dotyka ten problem, w tej chwili już co tydzień zwiększam dawkę 0 0.25mg i przez tydzień jestem zdrowy po czym zaczyna się męczarnia.... Myślałem że wytrwam przy 150 ale wczoraj i dziś bylo już nie do wytrzymania, więc (bez konsultacji) wziołem dodatkową ćwiartkę.....- a pole manewru jest już niewielkie. Ta perspektywa dość śmiertelnie mnie przeraża, dobrze że w czwartek wizyta ..... Pozdrawiam!
  14. :-))) Dziękuję za odzew. Widzę że jednak bieżecie raz na dobę rano lub wieczorem - mnie zalecono zażywać 100mg rano i 50 w południe - stąd pytanie.... Hmmm ...
  15. A ja mam takie pytanko do współzażywających: Czy wszyscy jak jeden mąż bieżecie tylko raz na dobę? Bo mnie lekarz zalecił rano i w południe.
  16. Nie martw się aż tak - ten lek jednak większej części ludzi pomaga. Kiedy dobierze się odpowiednią dawkę (ja dobijam do 200mg) to bardzo ładnie wyrównuje samopoczucie rano-wieczór, właściwie eliminuje różne strachy i natręctwa, oraz (po kilku tyg) daje nawet nieco pozytywnego "poweru" Niestety ma tez pewną wadę - dość mocne początkowe objawy uboczne, przez co większość ludzi odrzuca go zanim się zdoła "wykazać". Pierwsze najmniej przyjemne to nocne napady lęku - nie pojawiają się regularnie (u mnie trzy, cztery razy), niestety intensywne, trwają ok 5 - kilkunastu min. (jest to tzw.reakcja paradoksalna), myślę że dobrze by było żeby ktoś spał w tym samym pokoju przez kilka pierwszych nocy i wiedział co się może stać. Drugie to pobudzenie (na przemian pozytywne i negatywne, niezbyt nasilone) przy jednoczesnym skróceniu snu nawet do 1.5 godź, może być też lekkie drżenie rąk i przyspieszanie myśli - warto wtedy iść na spacer, zająć się czymś, itp. Trzecie to początkowe odrealnienie, coś w rodzaju szklanej bańki na głowie, do przeżycia, nie zakłóca za bardzo codziennego życia. Wszystkie te objawy mijają po trzecim tygodniu brania - ja przebiedowałem i nie żałuję, jakość mojego życia znacząco się poprawiła - przedtem nie byłem w stanie funkcjonować przed godziną 15tą, strasznie cierpiałem..... Trzymam kciuki!
  17. hmmm... A może jest jakieś ziarenko dobra w tej złej smutnej sytuacji? Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a to w końcu była/jest osoba która ma być czymś więcej? Skoro tak traktuje kogoś kogo kocha, to jak potraktuje żonę dziecko itp? Czasami tragedie mają pewien pozytywny wydzwięk choc najpierw wydają nam się kompletną porażką - dowiadujemy się czegoś o sobie - a przede wszystkim -o naszych bliskich.....
  18. Widzisz staram się skupić na konkretnej rozmowie, analizie konkretnej wypowiedzi, a nie osoby- i tylko taka jest moja intencja. Emocje,uczucia ma każdy, niezależnie od posiadanych, lub nie chorób. Jak na razie nie widzę tu obrońcy chorych a raczej osobe za bardzo skupioną na sobie, broniącą się przed nieistniejącym atakiem.... ..która bardzo łatwo, czytając między wierszami wnioskuje o osądzaniu z góry, odczytuje zarzut pod swoim adresem o chęci krzywdzenia itp... A czy to właśnie nie jest osąd z Twojej strony? Myślę że idąc tą drogą nikomu nie pomożemy. W odp. do drugiego postu- Skoro poznałaś moją sylwetkę - a sama mówisz że jestem krótko, więc napisałem mało postów..... hmmmmmm Za dużo niepotrzebnych domniemań Aniu, ja nie wyciągam szbelki. Na resztę pytan szczerze odpowiem.
  19. Skąd takie przypuszczenie? Soro sam jestem chory i po kilku leczeniach z różnym skutkiem? Przecierz na początku tematu napisałem właśnie coś na ten temat. Poza tym właśnie często nie szuka tej pomocy wcale a wręcz ucieka od ludzi. Nie przyszło mi do głowy że tu ktoś zachęca do lubienia depresji - temat i pierwszy post to pytanie cyt. "czy zdarza się wam lubić stany depresyjne" Wybacz ale teraz przeczysz sama sobie - mówisz że trzeba dać sie wypłakać itp. a ganisz autora za to że wlaśnie to robi i zadaje (wyżala się itp.) meczące go pytanie...... Poza tym nikt tu nie jest aby ganić, upokarzać czy w jakikolwiek inny sposób sprawiac przykrość chorym na depresję więc po co ten text o "głosie który karze bronić chorych?" Troszeczkę mniej emocji rzyczę
  20. Oj wybacz.....Agnieszko Zobaczysz jeszcze trochę i słoneczko zacznie wychodzić zza chmur. Depresja ma to do siebie że nie wyleczy się jej od tak, jak grypy, kataru. To długi proces..... Trzymam kciuki.
  21. Nie moja droga tu wręcz nie powinna być pomoc - od tego są lekarze , psychiatrzy, psychologowie - fachowcy od takich chorób. Myślę że jesteśmy tu aby się wspierać i wymieniać doświadczenia - paradosalnie czytając takie tematy odkrywam coraz więcej własnych takich zachowań, myśli i sów które jeszcze niedawno przychodziły mi do głowy - czyli nie jestem sam, inni też mają takie objawy, więc jestem spokojniejszy, to choroba, więc trzeba się leczyć i cieszyć z każdej poprawy. A czy ta wypowiedź nie jest dziwna, niegrzeczna , skierowana bezpośrednio do czytającego, i nie skłania do opuszczenia forum? I czy ta wypowiedz nie świadczy o tym że jej autor nie cierpi na poważną depresję i po depresyjnemu nie próbuje zrobić z siebie cierpiętnika aby popaść w nią głębiej? Sam coś o tym wiem.......
  22. Różo, spokojnie ja też ciężko choruję od dziecka a leczony jestem od stosunkowo niedawna (polscy fachowcy - program "usterka" się kłania) i to do tej armii psychologów, pedagogów,lekarzy, nauczycieli mam pewien (jeżeli wogóle) żal. Chciałem tylko przez to powiedzieć, że tu są ludzie w RÓŻnym (:-)) wieku, o różnym nasileniu choroby, i na różnych (bądź wcale) etapach leczenia, mający różnych bliskich, więc trzeba spróbować bardzo indywidualnie spojrzeć na to co tu piszą. Sam parę miesięcy temu też pisałbym tu różne rzeczy które teraz bym nie napisał. Pozdrawiam serdecznie. [ Dodano: Pią Lut 23, 2007 5:17 pm ] Różo, spokojnie ja też ciężko choruję od dziecka a leczony jestem od stosunkowo niedawna (polscy fachowcy - program "usterka" się kłania) i to do tej armii psychologów, pedagogów,lekarzy, nauczycieli mam pewien (jeżeli wogóle) żal. Chciałem tylko przez to powiedzieć, że tu są ludzie w RÓŻnym (:-)) wieku, o różnym nasileniu choroby, i na różnych (bądź wcale) etapach leczenia, mający różnych bliskich, więc trzeba spróbować bardzo indywidualnie spojrzeć na to co tu piszą. Sam parę miesięcy temu też pisałbym tu różne rzeczy które teraz bym nie napisał. Pozdrawiam serdecznie.
  23. Ok, zgadzam się. Tylko mogą się przydarzyć takie stany/dni kiedy nawet taka "działalność" wydaje się niemozliwa. To zależy też od środowiska- są chorzy za których bliscy wszystko zawsze zrobią lub tylko mniej lub bardziej pomogą, dopilnują, albo tylko będą obok..... Są też chorzy od "małego" skazani na własną zaradność, lub tacy którzy nie mają na kogo liczyć -i takie czynniki (obok osobowości) też trzeba brać pod uwagę......
  24. O cho ho widzę że tu jednak swobodnie jest Ale do ptaszka czy daszka?
  25. Głowa do góry Aniu. Ja też miałem wszystkie wymienione objawy, ale od początku trzeciego tygodnia z dnia na dzień mijały. Potem przeszedłem z dwóch dawek dziennie do jednej wieczornej (60 zamiast 30/30) i było już całkiem dobrze (minęła senność) więc może tak napomknij lekarzowi przy następnej wizycie? Zachęcam do przemordowania się, bo może się okazać że rezygnuje się z leku który może być tym trafionym - a z psychotropami tylko cierpliwość może przynieść coś dobrego. P.S Mam wielki sentyment do lerivonu bo to ten lek wreszcie wyciągnął mnie z doła i bezsenności (ale po 1 m-cu) POZDRAWIAM
×