Skocz do zawartości
Nerwica.com

Phobos1

Użytkownik
  • Postów

    86
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Phobos1

  1. Możliwe. Te rzeczy są powiązane. Z resztą nerwica nie jest logiczna, więc w ogóle bym się nad tym nie zastanawiała. W tej nerwicy lęk może przeskakiwać na dowolny temat. Przy zagadnieniach zbliżonych łatwiej o przeskoczenie. Jeżeli chodziło Ci o marihuanę, to słyszałam od ludzi, którzy mają NN, a kiedyś palili, że pierwsze co im psychiatra kazał zrobić to przestać palić. Mimo, że to było palenie okazjonalne. Chodziło mi o "zwykłe" zioła. Biorę dziurawca w tabletach (2x dziennie po 2) już z 10 dni i jest lepiej niż było (natręctwa są co prawda, ale już lęki słabsze). Piłem też herbatki z melissy i kozłka (ten 2 mi się już skończył).
  2. Może zioła trzeba najpierw spróbować. Zawsze bezpieczniej niż jakieś psychotropy. Jest sporo niekorzystnych opinii o psychiatrach i tych lekach - sporo ludiz się leczy, ale praktycznie bez efektu. Możliwe, że jakaś psychoterapia jest potrzebna, ale faszerowanie do końca życia lekami jest raczej beznadziejne.
  3. Dobre pytanie w wątku. Może przeświadczenie, że każdy po coś na tym świecie żyje - ma jakiś cel/misję do spełnienia. Widocznie jej jeszcze nie znalazłem, jestem na dnie. Ale Hitler też mial podobne rozterki, też był na dnie, a został wodzem III Rzeszy. Chociaż może to zły przykład .
  4. Kompulsje są najgorsze - trzeba pamiętać jedno - one lęku nie zlikwidują, zawsze będa potrzebne kolejne natrętne czynności dalej. Moze trzeba raz na zawsze wstrzymać - lęki w ciągu dnia nawet bez kompulsji potrafią zmienić cel. Więc może niech lęki płyną, bo z kompulsje i tak ich nie zatrzymają na dłuższy okres czasu. Powtarzanie czynności ma na celu uzyskanie jakiegoś wymarzonego idealnego spokoju, ale one go nie dadzą. Nawet go wzmogą - może coś trzeba będzie powtórzyć 3x, 6x, 9x, 10x..., bo któreś jest szczęśliwe/pechowe. Albo się coś skojarzy, że zrobiliśmy coś niedokładnie, albo nowe natręctwo się ujawni, albo poprzednie wróci. Trzeba w inny sposób się pozbyć lęku, aby wypracować spokój. Jeśli chodzi o mnie - dzisiaj dzień pod tym względem najlepszy u mnie, na pewno nr 1 w ciągu tygodnia. Prawie bez kompulsji (raz tylko miałem z wielkorotnym zapalaniem.gaszeniem światła i nie wytrzymałem), choiciaz jakeis nerwy pozostały. Zobaczymy co będzie dalej.
  5. Standard - natręctwo może się momentalnie zmienić, przy tkórym poprzednie praktycznie znikają. Niektóre przepadają bezpowrotnie, inne wracają, ale prawie zawsze jakieś są. Niektóre trwają 1-2 dni, inne ze 2 lata, różnie z tym bywa.
  6. Lol, przecież lesbijki porno to chyba wszyscy oglądają tak jak zwykłe - nawet nie mają osobnego filtrowania.
  7. Te sprawdzanie to najgorsze, bo tylko tworzą rytuały i zwiększają napięcie nerwowe. Czas zacząć uzmysławiać sobie, że kolejne włączenie tego porno nie przyniesie ci wielkiej ulgi, bo trzeba będzie kolejny i kolejny tworząc błędne koło. Musisz zrozumieć, że to ci nie da odpowiedzi (bo na logikę wystarczyło 1 raz), tylko rozwija natręctwo. Musisz zacząć z tym walczyć i to powstrzymywać. Tak masz racje bo włącze sobie jeden a potem umysł mi powie ze moze sie nie podnieciłes bo potrzebujesz innego typu filmu wez zobacz ten musisz sprawdzic i tak dalej . Albo moze mi powiedziec ty wez sprawdz jeszcze raz bo poczułes cos w penisie wez sie upewnij jeszcze raz czy na pewno na ciebie to nie działa. Wróciłem z biegania kiedys byłem zapalonym biegaczem juz zapomniałem jaką frajde mi to dawało gdzies w srodku nadal czuje te lęki ale mogę to kontrolowac i czuje sie spokojniej Na tym polega ta nerwica - na niepewności, która budzi lęk. Te twoje filmy to już kompulsje - jak sprawdzanie zamkniętych drzwi i kolejnego mycia rąk. Nie jest to konorolowanie nerwicy czy walka z nią, a podążanie za nią. Z tym musisz zacząć walczyć, bo można popaść w paranoję. Na logikę homo nie jesteś i już to sobie udowodniłeś. Reszta to już tylko nerwica i irracjonalny lęk. Jeśli chodzi o mnie - dzisiaj na szczęście lepszy dzień niż wczoraj, niepokój był rano, ale zdecydowanie więcej optymizmu, pojechałem na miasto i trochę spraw załatwiłem (m.in. w zielarskim - zobaczymy co przyniesie.
  8. Te sprawdzanie to najgorsze, bo tylko tworzą rytuały i zwiększają napięcie nerwowe. Czas zacząć uzmysławiać sobie, że kolejne włączenie tego porno nie przyniesie ci wielkiej ulgi, bo trzeba będzie kolejny i kolejny tworząc błędne koło. Musisz zrozumieć, że to ci nie da odpowiedzi (bo na logikę wystarczyło 1 raz), tylko rozwija natręctwo. Musisz zacząć z tym walczyć i to powstrzymywać.
  9. Kupiłem dzisiaj dziurawca w tabletach - Hyperherba - podobno lepszy niż sam susz. Się okaże. Kupiłem też susz z melissy i kozłka - na herbatki.
  10. Te witaminki w tabletach to podobno można nawet w całości wysrać. Generalnie jednak - witaminy i minerały w tabletach to mają słabą wchłanialność - lepiej jest warzywa i owoce, które to zawierają, a wchłanialność jest o wiele, wiele większa.
  11. Wczoraj w nocy udało się pokonać wszystkie lęki i natręctwa, co prawda zasnąłem nad ranem, ale byłem spokojny - dzisiaj miał być dobry dzień. Tymczasem obudziłem się spocony z takim lękiem, jakiego nie miałem bardzo dawno. Miał być koniec bezsensowych kompulsji, ale natręctwa były zbyt silne. Nie rozumiem dlaczego. Nigdy się nie budziłem od razu z lękiem.
  12. Nie wiem czy temat pasuje do działu, bo nie wiedizałem gdzie wkleić. Czy światło racjonalnie moze pomagać na nerwicę/depresję ? Ostatnio zauważyłem, że fatalny nastrój koi mi światło - chodziłem dzisiaj nad morzem, ciagle jakiś przybity i nagle poczułem ulgę jak zza chmur pokazało się Słońce - nagle troski odeszły pojawił się dobry nastrój. Szybko to jednak minęło tak jak Słońce które zaszło. Podobnie lepiej czuję się w supermarkecie, który jest dobrze oświetlony, a 2 dni temu na spacerze z psem radość wywołała ozdoba z wielu diód na ścianie galerii. Jeden pogodny słoneczny dzień również dał bardzo dobry nastrój.
  13. I znowu dostałem ataków nerwicy jak 5 lat temu. Kiedyś miałem groźniejszą, ze wyrzucę psa z balkonu, pamiętam, że raz się aż położyłem na podłodze i dostałem bólu brzucha. Tamto jakoś przeszło, jak wiele innych. Niestety jak 1 ustepują na ich miejsce pojawiają się nowe - często to one zastępują te stare - w danej chwili robią się silniejsze i stare stają się całkowicie obojętne. Zbyt często jestem przez nie nerwowy i nieskoncentrowany. Potem miałem niby niegroźne - przeszkadzały mi np, lampka na biurku, lampa w pokoju, lusterko boczne w samochodzie - czułem że mi się od nich wzrok męczy. I oczywiście sprawdzanie czy drzwi zamknięte, gaz wyłączony, woda zakręcona po kilka razy przed dłuższym wyjściem z domu. Gorzej się zrobiło na przełomie roku - dostałem miesiąc pracy, w której się nie sprawdziłem i nie zostałem na dłużej, dużo nerwów i niewyspania źle się odbiły na zdrowiu. Ostatnie natręctwo dotyczy popularnej gry MMO o czołgach w którą gram od 3,5 roku - może pomyslicie, że błahe, ale. Zawsze miałem jakieś natręctwa, żeby bawić się oknami sprzedaży czołgów premium (które albo sa zdobyczne, albo za realną kasę) - zaznaczałem sprzedaż, ale zawsze anulowalem w odpowiednim momencie. W końcu się doigrałem i sprzedałem 1 z nich - 1 było do odzyskania i mi go oddali - miałem już się nie bawić tymi oknami, ale to dało skutek odwrotny. Dochodziło do ciągłego niepokoju, latania po tych wszystkich oknach i coraz bardziej zaawansowanych kombinacji -ciagle musiałem wchodzić do tej gry, zaznaczać te czołgi, wpisywać kwotę sprzedaży i anulować na różne sposoby - próbowałem z tego wychodzić, ale pojawiały się nowe natręctwa - każde wejście miało być ostatnie i miałem poczuć spokój i z tym skończyć. Aż doigrałem się po raz kolejny i sprzedałem swój najdroższy pojazd. Wkurzyłem się odinstalowałem grę, opiłem się piwa, ale rano i cąły dzień się czułem fatalnie. Gry nie miałem to powiniem na dłuższą metę mieć spokój -ale przyszło mi do głowy coś bardziej destruktywnego - bawić się oknami w koncie bankowym - chcialem/niechciałem zrobić przelew zwrotny i znowu stresująca zabawa oknami, nawet wpisałem kod autoryzacyjny, który anulowałem. I tak się tego przeraziłem, że masakra, że już zwariowałem, wyszedłem na spacer z psem, trochę się poprawiło, ale po przyjściu znowu musiałem wejść na konto. Teraz byłem spokojny, ale jak o tym piszę, znowu robi się jakiś niepokój. Ta część nerwicy dotyczy jakiejś destruktywnej niepewności - zmuszania się do robienia rzeczy, które są ryzykowne i dotyczą jakiegoś uszkodzenia lub zniszczenia czegoś. Jeżeli wiem, że czynność X Na 100% spowoduje jakieś zniszczenie, stratę uszkodzenie to tego nie zrobię, ale jeżeli nie wiem czy czynność X uszkodzi coś czy nie, to nerwica będzie mnie pchała by to sprawdzić. Potem też tworzą sie tego jakieś sekwencje, lub trzebna to zrobic dostateczną ilość razy - najczęściej 3x, czasem 6x i 9x, 13x, które mogą być pechowe. Lub powótrzenia dla pewności innego dnia, po innych czynnościach, które mogły być pechowe. Coś juz muszę z tym zrobic - może pójść w końcu do psychatry, czy moze jakieś autoterapie i dam jeszcze radę z tego wyjść sam. Boję się trochę iść do psychiatry, bo to jakieś przyznanie sie do porażki, że nie mogę sobie z tym sam poradzić, albo że psychoterapia/leki okażą się nieskuteczne. A musze jakoś z tego wyjść w tym roku, znaleźć stałą pracę w końcu, jakiś spokój i szczęście.
  14. Po paru piwach przypomniałem sobie o tym forum, w mailu znalzałem nicka i zalogowałem się na stary nick po dłuższym czasie :). Nie wiem kto pozostał z tego forum po ok. 2 latach, miałem silna nerwicę natrectw, która nawet przechodziła w nerwicę lekową, alejakoś przeszło. No nie do końca, czasem jeszcze mam nerwicę natrętcw, alenie aż tak silna żeby przeszkadzała w normalnym funkcjonowaniu. Depresję w jakiś sposób dalej mam, ale to raczej system, który wyrzucił człowieka poza nawias.
  15. Fajny poradnik. Też w sumie tak się staram zwalczać NN. Jak kiedyś pisałem to magnez i omega3 mi dużo pomogły, bo jak pojawiają natręctwa złych myśli to nie sa juz tak silne jak kiedyś -może z 30% tego co było w maju i czerwcu. Wtedy natręctwa wywoływały silną nerwicę lękową, towarzyszącą przez caly dzień. Z natręctwami obsesyjnymi (jest ich kilka) to jest też tak, że zawsze wystepuje maksymalnie jedno w określonym przedziale czasu (na ogól 1 lub kilka dni). Np jak włącza się natręctwo z balkonem (np. wyrzucenie psa przez balkon lub wyskoczenie z niego) to np. okno (gdzie zdarzaja sie podobne natręctwa) nie wywołuje żadnego natręctwa, podobnie jest z nożami (które wtedy nie kojarzą sie źle). W innym czasie gdy groźne jest okno to niegroźny jest balkon i noże, a jak groźne są noże to niegroźne stają się balkon i okno. Czasem nie ma żadnych natręctw przez krótki okres czasu, by ponownie groźne stało sie coś z powyższych rzeczy. Wszystkie natręctwa groźne są głównie wieczorem, w dzień jest raczej spokój. Poza tym zostały mi niektóre kompulsywne natręctwa jak np. zamykanie drzwi - sprawdzam klamkę z 5 razy czy zamknięte, albo jak ide spać to sprawdzam czy zamek w drzwiach przekrecony i czy klucze leżą na półce - chociaż to sie udało ograniczyć.
  16. Phobos1

    Bycie utrzymankiem

    W zasadzie mam podobnie, no ale czasem się jeszcze moblizuje do szukania, chociaż powinienem więcej. Raczej nie ma szans na całkowite wyjście z depresji jeżeli nie znajdzie się pracy. Ja często ostatnio myślę o minionych ostatnich latach, które zmarnowałem i teraz się wszystko odbija. Jakby na studiach pracował, bardziej przykładał do nauki, i nie męczył sie 3 lata z magisterką to pewnie miałbym dzisiaj pracę. A teraz na staż człowiek za stary, doświadczenia nie ma, umiejętności prawie żadnych nie ma. Może już nie mam takiej wielkiej depresji jak kiedyś, ale to bywa dołujące. A tak to dziewczyny szukać nie można, bo mnie wyśmieją że bezrobotny jestem. Ze znajomymi coraz gorzej się gada, bo coraz mniej wspólnych tematów, a poza tym czasem dobijają tekstami na temat mojej sytuacji. Zasadniczo ludzie nie rozumieją, co to depresja, z wyjątkiem tych, którzy ją przeżyli, lub tyhc co się tym zajmują. Prędzej stwierdzą, że ktoś jest leniwy, kaleka, pasożyt aniżeli to, ze może mieć depresję.
  17. Podobno aby wyrywać dziewczyny, to facet musi być: albo przystojny, albo mieć kasę, albo mieć super gadane. Co do kobiet, to nawet te nieładne znajdują sobie kogoś. Może dla nich są ładne. Kumplowi często podobają się te, które ja określam jako przeciętne, i odwrotnie.
  18. Domisiu ponad 90 kg przyznam się oficjalnie a mój facet waży z 10 kg mniej, więc przy jego wzroście to spora dysproporcja. Chciałam tutaj tylko wykazać, że walory fizyczne niewiele mają wspólnego z tym czy nam dobrze w kimś czy nie. Własnie samoakceptacja to podstawa, bez niej nie ma co marzyć o normalnym związku. Partner zakochując się widzi co bierze. Osoba z kompleksami nawet najbardziej cierpliwemu partnerowi potrafi obrzydzić swój obraz i zniszczyć związek. A przecież tutaj chodzi o bliskość, o zaufanie, o bezpieczeństwo, ciepło, czułość, dobre słowo. Do tego nie trzeba być miss czy misterem, wystarczy być normalnym człowiekiem. Niektórzy lubią puszyste dziewczyny. A nie przeszkadza ci taka waga w życiu ? Ja przy podobnym wzroście ważyłem rok temu 86 kg i jak chodziłem to mnie plecy bolały, a po schodach dostawałem zadyszki. Później schudłem do 75 kg, ale trochę wróciło i waże ok. 80 kg od dłuższego czasu.
  19. Akurat z nadwagą mozna sobie poradzić, tak samo jak z niedowagą. Gorzej np. ze wzrostem jak facet ma mniej niż 175-180 to już nic z tym nie zrobi. Podobnie jest np. z wypadaniem włosów. Poza tym kobiety to patrzą nie tylko na wygląd, ale tez na sukcesy, jak facetowi w życiu nie idzie to raczej ma marne szanse na znalezienie drugiej połowki. To co mozemy w sobie zmieniać, to powinniśmy to robić, zakceptować musimy tylko rzeczy niezmienne.
  20. Bo w krajach cywilizowanych jest coraz więcej czynników, które rodzą nerwice i depresje. Ludzie coraz bardziej uciekają od natury, jedzą coraz gorszą żywność, prowadzą nienaturalny tryb życia, spędzają za dużo czasu w domach, coraz mniej mają kontaktów towarzyskich. Dodajmy jeszcze problemy na rynku pracy, bezrobocie, wyścig szczurów, stres i stąd mamy nerwice i depresje. Jak natura stworzyła człowieka to siłą rzeczy musiał mieć wkoło wszystko aby być szczęśliwy. Ludzie żyli razem w małych społecznościach, mieli zdrową żywność, zakładali rodziny, prowadzili prostsze życie, mieli codzienny kontakt z przyrodą. Dzisiaj człowiek żyje w betonowych blokach, w których spędza coraz więcej czasu, je coraz gorszą żywność, co prowadzi do niedoborów witamin i minerałów, internet coraz bardziej zastępuje życie towarzyskie, chodzi ciągle zestresowany, ciągle się gdzieś spieszy. Rodzinę coraz ciężej stworzyć, bo ludzi nastawieni są coraz bardziej na karierę i gromadzeniu coraz większych dóbr materialnych. Tym bardziej, ze w mediach promuje się rozwiązły tryb zycia i dewiacje seksualne. U nas to jeszcze dochodzi problem z utrzymaniem rodziny. Współcześnie to wieś i małe miasteczka sa o wiele bardziej zblizone naturalnego życia niż duże miasta, już nie mówiąc o tych wielkich. W mniejszych miejscowościach ludzie się znają, są bardizej ze sobą zintegrowani, mają spokojniejszy tryb życia i mają wkoło pełno lasów, łąk i jezior. Im większe miasto tym trudniejszy dostęp do naturalnego środowiska, szybsze tempo zycia i dynamiczniejszy rozwój negatynwych sytuacji, które opisałem wcześniej. Za jakiś czas to pewnie depresje i nerwice sięgną z połowy populacji, a średnia życia spadnie do 30 lat, i naszą cywilizację szlag trafi.
  21. Praca może niszczyć ludzi, związki mogą niszczyć ludzi, siedzenie cały dzień przed kompem i marudzenie też niszczy ludzi. Z tym, ze największe prawdopodobieństwo jest to, że niszczyć nas będzie wlasnie to ostatnie. A zginąć można w różny sposób w dowolnym miejscu i czasie, zresztą śmierć na każdego kiedyś przyjdzie, nie warto się tym przejmować. A hobby warto w zyciu mieć, ja mam np. astronomię i meteorologię.
  22. Zależy jakie studia, są takie z wysokim poziomem, gdzie już pracodawcy sami zabiegają o studentów jako swoich przyszłych pracowników. Ale mamy masę kierunków typu ekonomia, socjologia, europeistyka, filozofia po których jest ciężko o robotę. A młodym się wydaje, ze jak skończą studia to czeka na nich od razu super praca i będą dobrze zarabiać. A często kończy się na bezrobociu, pracach fizycznych razem z typowymi robolami po zawodówkach którzy górują nad magistrami doświadczeniem zawodowym, pracami na kasie w supermarkecie itp. Jak iść na studia to lepiej wybierać te perspektywiczne i starać się pracować i zdobywać jakieś uprawnienia i umiejętności podczas samych studiów. Bo inaczej kończąc studia będziemy nic nie warci na rynku pracy - chyba że mamy znajomości... Co do tego chłopaka, to może poproś jego kolegów, aby z nim pogadali na temat tej jego szkoły (jak z tobą nie chce), albo np. pomóż mu w nauce. Może ma jakieś problemy z pamięcią czy koncentracją. W każdym razie jak szkołę zaczął to niech lepiej skończy - te średnie to raczej wypada mieć. Ważne, aby wyszedł na prostą znalazł sobie jakąś pracę.
  23. 18-19 lat to jeszcze trochę głupi wiek, z czasem pewnie zmądrzeje. Chociaz lepiej niech tą szkołę skończy jak mu niewiele zostało. Co do wykształcenia to studentów jest coraz więcej, poziom coraz niższy, skończyć jakieś studia może niemal każdy. Tylko potem problem ze znalezieniem pracy, bo jest za dużo magistrów, a za mało "roboli". Liczą się głownie umiejętności, uprawnienia i doświadczenie, teraz już uprawnienie na wózek widłowy jest wiecej warte niż dyplom magisterski. Też mam teraz wyższe i siedzę bez pracy, więc siebie mogę wpisać w kategorię nieudacznik, dopóki roboty nie znajdę. Dziewczyny tez nie warto szukać teraz, dopóki się roboty nie znajdzie.
×