Miałam nadzieję, że już nigdy nie będę chciała korzystać z pomocy lekarza w sprawie mojego stanu psychicznego.
Ambitne, zdolne dziecko. czerwony pasek, zawody sportowe w kilku dyscyplinach.
8 klasa. 15 lat. zaczęłam się ciąć. Nie pamiętam powodu. Zwrócenie na siebie uwagi? Udało się. Nauczyciele widzieli. Mówili, że to głupie. na tym zakończyło się ich zainteresowanie.
Dostałam się do bardzo dobrego, warszawskiego liceum. pierwsza dziesiątka. to chyba mnie pogrążyło. nie byłam gotowa na stres? w trzeciej klasie wizyta u psychiatry, z własnej woli, w tajemnicy. Po wizycie poczucie, że pani myślała jedynie o zbliżającej się przerwie obiadowej. Dostałam jakieś proszki, ale z poczucia olania przez lekarza nie brałam ich, tylko gromadziłam. Wzięłam prawie wszystkie naraz po kilku miesiącach. Amizepin pół na pół z czymś innym, nie pamiętam. Koleżanka miała przeczucie, że tym razem moja próba samobójcza to coś więcej niż kilka proszków. Zadzwoniła do rodziców moich. Tydzień w szpitalu na odtruciu. Skierowanie do Zagórza, ale powiedzieli że warunkiem uzyskania tam łóżka, jest to, że muszę jechać PROSTO ze szpitala, bez wizyty w domu. Przestraszyłam się. Odmówiłam. Nie byłam pełnoletnia. Nie wiem, jak to działało.
Dwa razy zszywali mi lewą rękę. Raz 9 szwów, na 3 sznytach. Raz kilkanaście na jednym – nowsza technologia. Oprócz tego milijony malutkich blizn na rękach, nogach. Przypalanie. Przeszło mi. Wyrosłam? Nie chcę już ulgi.
Studia. Nawet nie próbowałam zdawać na państwowe. Poczucie własnej wartości leżało. Rodziców było stać – skorzystałam. Najlepsza prywatna szkoła. Było ok. Wśród samych leserów brylowałam. Lubiłam uczyć się, bo to było ciekawe. Stypendium. Wymiana studencka. Naprawdę ok. myślałam, że już jest po wszystkich.
Dorosłość mnie przerosła.
O lekarzu, z polecenia, w końcu dobrym, zaczęłam myśleć jakoś pod koniec roku. Ja się rozpadałam. Mój związek się rozpadał. Praca bez perspektyw. Nie chcę mi się tak. Jeszcze wstaję, ale już z trudem, z płaczem. Myślałam, że jak lekarz pomoże mi, to ułoży się i nam. Nie zdążyłam. Ale chcę pomóc sobie. Na Becku wyszło mi 33. Na teście językowym z rosyjskiego 20/25.
Chcę zacząć żyć.
Termin na Sobieskiego – 22 czerwca :/
Dziękuję za ‘wysłuchanie’.
PS. Wiem, że mój chwilowy nastrój w dużej mierze jest spowodowany rozstaniem. ale mój nastrój globalny jest spowodowany po prostu mną. Rozstanie tylko to pogłębiło.