Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona13

Użytkownik
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zagubiona13

  1. Inka87 Ja też uważam, że idea jest świetna - oczywiście już z entuzjazmem chciałam zacząć pisać co i jak...iii nagle, zaczęłam się bać afiszować z problemem wiem, że mnie zrozumiecie -mam tylko Was w tej kwestii, a jednocześnie boję się krytyki i oceny ale tak mam ze wszystkim.Czuje wielką ulgę czytając Wasze posty - Matylda, Kochana, pod Twoim ostatnim mogę się podpisać lewą nogą i prawym łokciem :)jednak boję się tego czytać bo panikuję za nas wszystkich=( muszę ciągle walczyć z jakimś rozkapryszonym dzieciakiem wewnątrz mnie (znam go dobrze)żeby doprowadzać postanowienia do końca...Chciałabym się zaangażować w projekt niemniej może być ze mną różnie - postaram się być dla Was wsparciem :)iiiiii tutaj jednak proponuje założyć - nawet po wcześniejszym uzgodnieniu z władzami forum - żeby niczego nie powtórzyć jakiś nowy temat, dział cokolwiek bo to dość intymna kwestia a nie każdy może chcieć czytać jakie Zagubiona ma poronione jazdy obawiam się tez troszkę, że zamkniemy się w okrojonym kręgu dziewczyny:) i temat umrze - także sama juz nie wiem czy zakładać czy pozostać tutaj. czy może załóżmy temat typu "muszę to z siebie wyrzucić" i tu rozładowujmy frustracje?
  2. Zazdroszczę Ci. Ja nawet nie wiem jaki kolor moja mama lubi najbardziej.O tacie wiem trochę więcej - też nie za wiele w sensie pasji etc.. Wiem za to jaką lubią wódę. ...Ku***a!=( Wrong Wybaczyłaś tacie? Ja swoim chyba tak.Wczoraj popłynęli (ostatnio zdarza się to rzadziej.Dużo rzadziej)ale nie mam jakiegoś żalu jak wcześniej. Nie ma we mnie już tej agresji - nie mam chyba na nią siły.Teraz Widzę w nich zagubionych ludzi.
  3. Inka87 DOSKONALE CIĘ ROZUMIEM borykam się z tym samym.Wiem, że mam problem, wiem,że nalezy zmienic sposób myślenia i siebie samą...ale o tym wszystkim łatwo sie mówi.I też się boję, że NIGDY NIE BĘDZIE NORMALNIE...Bo właściewie, jak wygląda NORMALNIE??!! Wydaje mi się, że przede wszystkim oswajanie się z tymi lękami jest jakąś szansą.Przerabianie ich iii w efekcie patrzenie na nie jakby z góry. Też mam problem z rolą w rodzinie. Generalnie wyszłam ze swojej roli zawsze byłam bohaterem, aaaa do tego doszło, że w ogóle przejęłam rolę rodzica swoich rodziców. I boję się np. wyprowadzić bo nie wiem czy oni sobie poradzą, że będą pić, a tak jak ja jestem mogę temu jakoś zaradzić. Jak miałam jakieś 6 lat stwierdzono u mnie nerwice żołądkową, wiązało się to z tym, że ojciec wyjechał za granicę, ja natomiast byłam z nim cholernie zżyta. Nie istaniał dla mnie nikt oprócz niego.boli do dziś, jak czytam listy, które do niego pisałam : tatuś mnie kocha, bo wyjechał bla,bla,bla nikt mi niczego nie wytłumaczył. wiele dziecięcego bólu tam pozostało.Ale nie o tym.Potem w liceum doszła nerwica lękowa.Dusiłam się w nocy, budziłam cała roztrzęsiona albo w ogóle nie spałam i towarzyszył mi lęk - znikąd.Teraz dokoptowała się jeszcze nerwica natręctw myślowa i kompulsywna...jak nie zrobie czegoś tam to coś tam.masakra...Potem choroba mojej mamy i pobudki w środku nocy,zagrożenie eksmisją...no i pękło we mnie...do roku wstecz trzymałam się świetnie, teraz posypał mi się cały świat.Ale jakos idę dalej z nowym mottem "życie depcze wyobraźnie"Wierze, że jest dla mnie szansa i pokłady szczęścia są we mnie. I w Tobie też.Musimy tylko uwierzyć...Tylko i AŻ.
  4. no właśnie, teoria brzmi pięknie.To co piszesz to dla mnie oczywiste :)ale b.trudno się do tego zastosować. Trzeba mieć dużo samozaparcia i wiary we własne siły.Super, że Tobie się udało ale nie wszyscy dadzą radę tą drogą. Ja np. nie. Uwielbiam sobie sama podcinać skrzydła, gnoić gdy próbuje chociaż zlekceważyć myśl, bombarduą mnie setki innych, które mnie gnębią.Muszę zacząc od własnego gniazda-od siebie żeby móc zwalczyć natręctwa :) Jeżeli chodzi o mnie problem jest bardziej złożony. niemniej wielkie graty, że dałeś radę!! =) Pozdrawiam.W
  5. matilda, dziękuję Ci za te słowa. Mam dokładnie ten sam tok myślenia, że nie chodzi o zmianę partnera ale swojego myślenia. I chciałam w to wierzyć, alee co ja biedny żuczek mogłam zaraz pojawiały się myśli : HAHA OSZUKUJESZ SIĘ- NIE CHCESZ ZNAC PRAWDY... jednak jak już dwie osoby mówią, żę jesteś pijany to połóż się spać ii utwierdzłaś mnie w moim przekonaniu :) Trzymam kciuki za Ciebie i Twojego Lubego :) =* SZCZĘŚCIA bo wbrew wszystkiemu miłości nie musimy sobie życzyć!!:)
  6. zagubiona13

    Witajcie.

    Witaj wśród swoich :)
  7. i tu dokładnie to, co powiedziała Linka " opinia jak dupa - każdy ma swoją :)" :) dla jednego będzie bóstwem,a dla drugiego nikim godnym uwagi :) ale tak nawiązując do tego co napisałaś Marcja sądzicie, że mężczyźni boją się "silnych" kobiet?
  8. zagubiona13

    Marihuana

    Ta smycz właśnie tak działa.Jak z niej spuścisz to wścieku dupy chcą dostać...kończę resocjalizację dlatego podjęłam temat. Wydaje mi się, że im bardziej będziecie cisnąć tym on się bardziej odsunie. Ma dość zakazów - miał to przez 18 lat,(postarj się go zrozumieć) moim zdaniem TERAZ zaczął się późny bunt - dojrzały bunt, który karze wszystkim całować się w dupe. (Przepraszam za słowa)Trochę go rozumiem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie macie nad nim kontroli.to jest dorosły mężczyzna i sam odpowiada za siebie. Więc niewiele możecie. Ja bym bardziej poszła w stronę - nie typu " zniszczysz sobie życie" tylko próbowała się do niego zbliżyć inaczej - nie krytykując jak wszyscy wokół. I tym sposobem - metodą maluteńkich kroczków próbowała go uświadomić. Nie koniecznie się uda, on musi chcieć. I musicie wszyscy uzbroić się w wieeelką cierpliwość.Nie jest to proces jednodniowy.Pracuje z delikwentami - (podpadziochy moje :) )i to na prawde przede wszystkim ich praca nad sobą często wieloletnia przynosi rezultaty.I nic na siłę - bo to przyniesie odwrotny efekt. W przypadku małoletniego czy niepełnoletniego można zastosować środki choćby przymusu sądowego. A tu... to dorosły facet, który sam musi chcieć. trzymam kciuki i powodzenia.
  9. nie zgodzę się fakt, wygląd jest istotny - bo też uważam, że w większości wypadków jest to pierwszy bodziec, ale bardziej chodzi o akceptacje samego siebie. Bo jeżeli ktoś ma problem z samym sobą z zaniżoną samooceną, krytykuje siebie na każdym kroku to niestety ale nie można wymagać od otoczenia tego żeby ktoś akceptował go za niego samego.(masło maślane :) )a takie rzeczy - niestety - ale emanują z podwójną siłą. ale jestem w 100% pewna, że "mankamenty w urodzie" można nadrobić osobowością - tylko nie można się skreślać na dzień dobry!! A to, że społeczeństwo nam wariuje i coraz mniej wartościowych ludzi bo teraz lansik i solara jest w modzie...to też inna historia. W ogóle to uważam, że ludzie (nie wszyscy) głównie młodzi boją się wyższych wartości. Łatwiej iść za tłumem i być z wylansowanym pustakiem - bo to teraz modne i tak łatwiej niż być z kimś mniej urodziwym, ale wartościowym. Kurde przykre to.
  10. zagubiona13

    dla niedowiarków.

    ktoś w końcu mnie zrozumiał. dzięki Margolka.
  11. zagubiona13

    dla niedowiarków.

    no i dlaczego mnie obrażasz? jest ci z tym lepiej? naprawdę ochłoń koleżanko i tak na dobrą sprawę, nie mierz mnie proszę swoją miarą bo oprócz tego, że zwróciłam uwagę na krytykujące zachowanie,przez KRYTYKUJĄCYCH nie podcinam skrzydeł ludziom. A na pewno ich nie obrażam Pozdrawiam rzecz jasna serdecznie i życzę miłego dnia.
  12. zagubiona13

    dla niedowiarków.

    Linka zagubiona13, możesz się smarować gównem ile chcesz i gdzie chcesz - twoja sprawa, skoro lubisz widać jak bardzo bystrze i inteligentnie rozumujesz...jakże błyskotliwe są Twoje uwagi... Na wszystko masz odpowiedź... ale jeżeli już MAM oceniać...i zwrócić Ci uwagę... Nie krytykuję koleżanko kochana Ciebie personalnie, tylko Twoje zachowanie. Ale gdzieś Ci to widocznie umknęło w tym Twoim nieomylnym czytani ze zrozumieniem. Neu(e)rotyk masz rację-ta dyskusja nie prowadzi do niczego konstruktywnego. ale czasem trzeba oczyścić atmosferę.
  13. zagubiona13

    dla niedowiarków.

    Margolka zgadzam sie z Tobą w 100% tak samo jak zgadzam się z autorem wątku. Cudownie, że dajesz ludziom nadzieje a jeszcze lepiej, że potrafisz jej bronić. BO OD NADZIEI NALEŻAŁOBY ZACZĄĆ!Po cholerę się w ogóle starać walczyć o siebie, wyzdrowieć skoro nie wierzysz w powodzenie?A tak abstrahując...przebrnęłam przez 5 stron...Monika1974 czy Ty na prawde uważasz że osoby udzielające się w tym wątku, zajmujące wyższe stanowisko na tym forum i krytykujące przy okazji namiętnie innych bo przecież: ONI LECZĄ SIĘ DŁUŻEJ I MAJĄ WIĘKSZE DOŚWIADCZENIE hahah (wybacz autorze tych słów...ale haha nie czas świadczy o cierpieniu...)robią to z troski o nowych, świeżych użytkowników??!!no to chyba się mija z celem, bo odstraszacie tylko ludzi.To forum padnie.Zostaniecie sami ze swoimi CHOROBAMI trwając w wyścigu kto ma gorzej...Forum ma charakter informacyjny. Tu ludzie mają wymieniać się doświadczeniami... niestety mam wrażenie, że Państwo wyżej usytuowani, inaczej odnoszą się do siebie nawzajem, z szacunkiem, bez atakowania.A nowego traktuje się jak intruza. Linka sorry ale na boga...ROZBAWIŁAŚ MNIE HASŁEM mam większe doświadczenie... Może załóżmy jakiś osobny temat do obsmarowywania się gównem...Bo to na tym forum ostatnio jest modne i rażące... dziękuje.Skończyłam.
  14. kkk nie mogę postawić jednoznacznej diagnozy ale tak właśnie objawia się ZOK- Zespół obsesyjno-kompulsyjny. przejawia się on min.tym, że odczuwasz przymus zrobienia czegoś (w Twoim przypadku to bardziej kompulsja niż obsesja) w przeciwnym razie odczuwasz b.silny dyskomfort psychiczny lub lęk, że np. jeżeli tego nie zrobisz to coś tam ALE przymus zrobienia czegoś występuje też przy zespole Touretter'a. Tak czy owak zdiagnozować Cię musi lekarz psychiatra(w objawach o których mówisz najbardziej bym polecała) albo psycholog/psychoterapeuta. Nie łam się wiele osób cierpi(ało) na podobne natręctwa-da się ich pozbyć. Ale potrzebujesz fachowej pomocy specjalisty.
  15. w 1000000% zgadzam się z moimi przedmówczyniami :) takie obawy zawsze będą Ci towarzyszyć. Ale pomyśl o sobie. Popatrz teraz skupiasz się na dobru dziecka i to jest oczywiste.Ale za kilkanaście lat ten Twój maluch zacznie sobie układać swoje życie, a Ty zostaniesz sama?bo zrezygnowałaś dla jego dobra?są dwie strony medalu. A jeżeli chodzi o wychowanie i psychikę takiego dzieciaczka, on na ten moment jest tabula rasa iii na prawdę to jest bardzo dobry czas na nowy związek. Później mogłoby być gorzej, tak jak mówią dziewczyny, Twój partner wie na co się decyduje... I kolejną rzeczą - świętą rzeczą, w której też się powtórzę szczęśliwa mama = szczęśliwy maluch :) powodzenia!
  16. też jestem typem, który lubił palić...ciężko było rzucić, ale szkoda też zdrowia. I wtedy wpadł mi w ręce e papieros i na prawdę polecam, pomaga, mnie niebawem huknie rok jak nie miałam papierosa w ustach. epale sobie dalej :)
  17. zagubiona13

    Alkoholizm - TEST

    nie polecam testu...masz 1 punkt i masz predyspozycje do nadużywania...jest nieprecyzyjny i zbyt ogólny.
  18. Krzywy92 hyymm ale Twój terapeuta uważa, że już zrobił co miał do zrobienia?kurcze przecież Wy dopiero zaczynacie!weź go okrzycz! :) zmiana terapeuty to też bezsensu, bo musiałbyś wałkować temat od początku...W każdym razie nie rezygnuj z terapii, długo już na nią uczęszczasz?
  19. nie napisał :):) okej,okej, jestem czepliwe stworzenie zatem już nie odzywam siem w tejże sprawie :)
  20. On23 "Nie moge za dużo tu określić bo szczegółów wszystkich nie podał" wybacz, ale ani Ty, ani ja, ani nikt inny nie jest od tego żeby cokolwiek określać czy oceniać... i przepraszam ale wqrwia mnie nieprzeciętnie, jak ktoś ocenia czyjeś uczucia.W imię czego?na jakiej podstawie?dzięki zdolnościom paranormalnym?umiejętności "siedzenia" w czyjejś głowie, sercu??!!Dzięki tym "zdolnościom" można komuś wyrządzić olbrzymią krzywdę. jaaaa i znowu się zirytowałam! :)
  21. Piotrek_d04 masz 100%. rację i prawdopodobnie większość nas nerwicowców to wie. hehe to śmieszne bo tak oczywiste, a tak trudne do przyjęcia :)
  22. kurcze to wszystko się wydaje dla Was takie proste...a może wypadałoby tu spojrzeć z innej strony?(nie bronię dziewczyny) ale chodzi o uczucia chłopaka. Większość z Was z góry ma złotą radę : zostaw ją etc, nic z tego nie będzie... Wydaje mi się, że Autor wątku nie prosił o radę :CO MAM ZROBIĆ, tylko O CO JEJ CHODZI i być może chodzi jej o to, że pogubiła się w tym wszystkim i musi się jakoś odnaleźć?8 lat to szmat czasu i ja nie wierze w to, że przeszło jej ot tak. po prostu. Może zadziałały inne czynniki? Może wystawia Wasz związek na próbę? Może chce sprawdzić czy umie bez Cibie żyć?ale jej to nie wychodzi? Może boi się Ciebie kochać,boi sie odpowiedzialności, bo własnie uświadomiła sobie, że jesteś tym jedynym? cholernie to boli bo nie wątpliwie gra na Twoich uczuciach, najlepsza w tym wypadku byłaby rozmowa... Jeżeli po tym wszystkim będziecie umieli razem żyć, to Wasz związek może się bardzo umocnić A ja trzymam za Ciebie kciuki i życzę szczęścia.
  23. Krzywy92 jak na moje, to pytanie powinieneś zadać swojemu terapeucie... To jak od teraz będzie pracował z Tobą Twój terapeuta zależy od technik jakimi się posługuje w swojej pracy. Jeżeli macie już przyczynę ZOK-u to np. powinien poprowadzić Cie do zmierzenia się ze swoimi emocjami, tak by mogły ulec wygaszeniu-to pomoże w odzyskaniu równowagi a Ty dzięki temu będziesz mógł spojrzeć na problem z innej strony...Tak na prawdę rozpoznanie problemu to dopiero początek Twojej przygody teraz tak na prawdę zaczniesz się leczyć.W jaki sposób zależy od tego co tam znaleźliście :) a tym, że terapeuta nie udzielił Ci żadnych rad w ogóle się nie przejmuj to też tylko człowiek, a zapewne jego praca jest pod superwizją, więc tak na prawdę nad Tobą pracuje jeszcze gro specjalistów :)na pewno dojdziecie do jakiegoś rozwiązania:) . pozdrawiam i 3mam kciukasy A czujesz, że odnalezienie przyczyny jakoś Ci pomogło?jest Ci lżej?
  24. mia66 kiedy pojawiały się po raz pierwszy te myśli miałam 100%. przekonanie, że są irracjonalne i "nie moje" potem tak nimi przesiąkłam, że sama zgłupiałam. A to jak odróżniam, że myśli nie są moje? Są moje ale ja ich nie chce i to cały pic. :) A co do Twojego pytania, myślę, że nie ma co porównywać, każdy związek jest inny i ludzie potrzebują różnych częstotliwości spotkań...wg mnie zależy od jakich związek wystartuje. Ja widywałam się co dzień i tak nam zostało do dzisiaj :) a, czy nie mam ochoty się spotykać z mym Lubym?Nie chyba nie mam tak. bardziej to kwestia lęku niż niechęci :)
  25. wiecie coo może to głupie...ale mnie gdy dopada "trans myślowy" i wszystko wtedy jest na nie, staram się przełączyć...tzn. w tedy mówi sobie w duchu a co na to Twoje serduszko i jakoś m dzięki temu łatwiej. bo serduszko mam spokojne :)
×