-
Postów
1 802 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ( Dean )^2
-
No piszę to z niedowierzaniem. Byłem pewny że uda nam sie zorganizować to spotkanie,wszystkim wstępnie odpowiadał czwartek.To naprawde zaskoczenie dla mnie ale mimo szczerych chęci nie udało mi się zegrać tego spotkania w czasie,każdemu odpowiadają inne godziny,mnie samemu też wyskoczyła sprawa której się kompltnie nie spodziewałem.Także no w ten czwartek chyba się nie spotkamy,co nie znaczy że nie spotkamy się nigdy:P Dobrze byłoby popróbować coś w przyszłym tygodniu,nie zniechęcać sie jednym niepowodzeniem:P,chetnie to zorganizuje tylko proszę piszcie od razu w jakie dni i godziny jesteście dostępni bo no inaczej nie mam jak tego poskładać do kupy.Pozdrawiam i mam nadzieje że się zobaczymy kiedyś;]
-
W czwartek najprawdopodobniej odbędzie się forumowe spotkanie,jest 5 osób zadeklarowanych na tak i jedna która się waha.Także jeśli ktoś chce się jeszcze przyłączyć to pw;]
-
Ostatnio praktycznie wszysto mi się udaje o.O
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Wiesz kurde wybaczyłbym sobie jakbym robił coś fajnego w tym czasie.Ale nie łaziłem po domu,patrzyłem się na przemian w okno i książkę i w sumie ale nie odpocząłem ani się niczego konkretnego nie nauczyłem.To jest jakiś absurd.Potem się dziwie że nie mam dziewczyny jak cały weekend siędze w domu.Dobrze że to w końcu zauważyłem.Szkoda że dopiero po 21 latach życia naszła mnie ta refleksja. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
OSTATNI kur** raz spędzam weekend w ten sposób.Cały dzień się uczyłem,a przynajmniej zakładałem się uczyć,ale ile można bez przerwy,także pół dnia gapiłem się w książke bez sensu,mało co zrobiłem,jestem zmęczony,znudzony i wkurzony.No dalej tak być nie może. -
Problemy poza chorobą - "Weź się w garść" itp.
( Dean )^2 odpowiedział(a) na _Jack_ temat w Depresja i CHAD
To fakt depresja rozbija całe życie,ja już czuję się lepiej trochę i zaczynam patrzeć na cały ten syf który narobiła w moim życiu i dopada mnie depresja na samą myśl ile będę musiał walczyć i poprawiac to wszystko żeby być jako tako szczęśliwym,normalnym człowiekiem. Więc masz racje depresja działa wielokierunkowo.Tym że znajomi jakoś tam cie postrzegają to sie nie przejmuj bo jak wrócisz do normalnego stanu łatwo zmienisz ich nastawienie gdy zauważą że znowu jestes dynamiczny i pełniejszy życia.W ogóle nie przejmuj się bardzo opinią ludzi.Wiem że to się tak łatwoo mówi ale sam to przeszedłem.Rzuciłem kierunek studiów i dwa lata potem wróciłem na te same,znajomi robią wielkie oczy,czasem pytają czemu wróciłem,no oni są już na trzecim roku ja znowu pierwszy.Na początku trochę mnie to dołowało ale teraz mam to w gdzieś.Ludziom nie wytłumaczysz tego,myślę że nawet nie warto próbować.Bądź troche egoistą skoncentruj się na swoim szczęściu i nie myśl za bardzo o innych tak jest dużo lżej.Dobrze że bierzesz leki,spróbuj za jakiś czas psychoteriape też wdrożyć bo z moje doświadczenia wynika że depresja uczy dziwnych nawyków myślowych i nawet po jej ustąpieniu nie znikają wszystkie problemy. Jedyne co mi sie wydaję nie ok to to że siedzisz w domu.To nie zbyt dobry pomysł.Spróbuj znaleśc sobie pracę nawet jakąś taką za groszę,prymitywną bez odpowiedzialności.Chodzi o to że długie siedzenie w domu i wysłuchiwanie że się nic nie robi doprowadzi do depresji nawet normalnego człowieka.Także lepiej by było coś robić.W ogóle staraj sie prowadzić w miarę normalny tryb życia,bo im bardziej się wycofasz z życia z powodu depresji tym trudniej będzie wrócić potem. Pozdrawiam i nie poddawaj się,w końcu znajdziesz lek dla siebie i to wszystko się ułoży. -
Mam 908 złotych stypendium,szał po prostu O.O
-
Co do dawki nie wypowiem się bo nie wiem ile przy twoich gadarytach jest dużo a ile mało.Ale mam doświadczenie w mieniu depresji:P I to jest normalne że są zjazdy.Nawet jeśli lek jest dobry.Warto też zauważyć że jest jesień to też dla wielu depresyjnych dodatkowy niekorzystny czynnik. Jeśli to będzie trwać no to prawdopodobnie będzie trzeba zmienić lek.Ja swojego leku szukałem prawie półtora roku,w miedzyczasie zdążyłem się rozczarować całą gamą leków także głowa do góry jeśli nie ten to inny. chciałem zauważyć że nie możesz liczyć tylko na lek,wiem że na początku człowiek w głebi serca wierzy że zacznę brać tabletki i wszystko sie ułoży.Nie do końca tak jest,leki pomagają bardzo dużo,imo są niezbędne w depresji ale sami też mamy ogromny wpływ na to jak się czujemy.Także po próbuj psychoterapię,ja od siebie mogę polecić książke "Pokonać Depresje" Johna Prestona na necie znajdziesz pdfy mi sporo pomogła w zmainie myślenia.To nie jest żadna z tych książek o motywacji które rzekomo dają rozwiązanie na wszystkie problemy,tylko raczej naukowa i przemyślana publikacja.Sporo porad jak życ z depresją jak zmienić nawyki myślenia i takie tam.Także polecam i trzymaj się:]
-
Ja jestem w krk jak coś to dajcie znać na pw.
-
Powód jest jeden,psychoterapeuci rzadko nastawiają się na rozwiązanie konkretnego problemu przez co nie ma jak ich rozliczyć pod względem skuteczności działania.
-
No na pewno potrzeba Ci psychiatry i psychologa,zaczynasz przygodę z depresją i zaburzeniami dość wcześnie ale widać że twój stan jest poważny.Mówisz że miałeś próby samobójcze,w takim razie pewnie brałeś już trochę leków i byłeś w jakimś szpitalu psychiatrycznym,chyba że się mylę?Jeśli nie byłeś w żadnym szpitalu to powinieneś to poważnie rozważyć,poszukać dobrego szpitala w okolicy,takie szukanie na pewno potrwa trochę ale warto.Ja gdybym był na twoim miejscu nie wahałbym się nawet przez chwilę tylko cisnął bym do szpitala,nawet kosztem roku szkolnego w plecy.Z taką psychiką nie da się żyć,nie licz na to że to samo przejdzie albo że będziesz mógł tak wegetować do konca życia.Musisz się leczyc bo jak nie to po tobie facet.I to musi być poważne leczenie. zaciekawiło mnie jedno...mówisz że wszystko zaczęło się po zakażeniu....nie jestem lekarzem ale niektóre choroby,zatrucia mogą uszkodzić mózg i spowodować depresje i inne tego typu rzeczy.Warto by o to zapytać psychiatrę. Nie umiem poradzić ci w sprawie anoreksji,trudno mi uwierzyć że facet może chcieć być bardzo szczupły,bardziej pociągający wygląd ma facet dobrze zbudowany a nie anorektyk.Ale wiadomo psychika to cieżka materia nie wiadomo co siedzi Ci w głowie i powoduje to wszystko.Nie ważne co to jest musisz się tego pozbyć.Dobry psychiatra,psycholog i pewnie przez jakiś czas też dobry szpital są moim zdaniem jedyną szansą dla Ciebie.Wierze że możesz wyjść na prostą,zaburzenia depresyjne i anoreksja są to choroby dobrze poznane i stosunkowo łatwo wyleczalne wieć jest szansa dla Ciebie.Naprawde bardzo możliwe że za rok dwa to co dziś przeżywasz będzie tylko nieprzyjemnym wspomnieniem.Wiem co mówię bo sam przeżyłem poważną depresje,był czas że lekarka już powoli zaczynała rozkładać ręce ale w końcu się udało i jest sporo lepiej studiuje,rozwijam się.Nie jest bajkowo ale jest ok,także myślę żę tobie też można pomóc potrzeba czasu i zaangażowania twojego i lekarzy. pozdrawiam
-
Słuchaj powiem Ci coś.Do dziś żałuje że nikt mi tego nie powiedział gdy byłem w twoim wieku bo może moje życie wyglądałoby dziś inaczej.Jeśli czujesz że nie możesz sobie poradzić z emocjami to koniecznie odwiedz psychiatre i/lub psychologa.Jak już mówiłem gdyby mi ktoś dał taką radę,pewnie byłbym dziś już zdrowy i szczęśliwy.No ale nikt nie dał. Widzisz jako licealista jesteś jeszcze pod kloszem,musisz się uczyć i tyle.Nie masz wielu obowiązków,nie wiele jest spraw z ktorymi musisz sobie radzić.Ale już niedługo pójdziesz na studia i zaczniesz się zmagać z prawdziwym życiem.Jeśli już dziś coś szwankuje w twojej głowie to na studiach to coś może pęknąć i dostaniesz załamania,jak ja. Może nic Ci nie jest,tylko chwilowe trudności.Ale mimo wszystko ja gdybym był na twoim miejscu poszedłbym do psychiatry,właściwie oddałbym wszystko żeby być na twoim miejscu i żebym mógł pójść do psychiatry zanim zacząłem studia. Porozmawiaj z lekarzem,tylko bądź szczery i mów co czujesz nawet jeśli sie wstydzisz,bo bez tego zaden nawet najlepszy lekarz nie postawi Ci diagnozy.Jeśli powie że nie masz depresji,że to tylko chwilowe to będziesz mógł przestać się martwić że coś jest z toba nie tak.Jesli jesteś chory to Cie wyleczy.Tak czy siak zyskasz na wizycie u psychiatry. Wiem że może wizyta u psychiatry jest dla ciebie czymś strasznym,obciachowym etc. ale jeśli naprawde jesteś chory to warto pójść do lekarza bo inaczej za 2,3 czy 5 lat będziesz sobie pluł w brodę że nie poszedłeś.Depresja niszczy życia ludzi dlatego naprawde się zastanów czy nie warto dać się zdiagnozować fachowcowi.I tak jak mowie lepiej psychiatra niz psycholog.Psycholog to nie lekarz,znacznie cześciej trafisz na niekompetetnego psychologa niz psychiatre i no psychoterapia nie jest podstawą leczenia depresji.Podstawą są leki,psycholog to tylko uzupełnienie. Nie wiem czemu nie chcesz by twoi rodzice wiedzieli o tym jak się czujesz.Wydaje mi sie że powinno im na tobie zależeć więc może warto wspomnieć że kiepsko się czujesz. Pozdrawiam i życzę żebyś dobrze wybrał bo nie chce żeby kolejny człowiek przecodził to co ja przeszedłem.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Dzisiaj chce umrzeć,dobija mnie wszystko.I nikogo to nie obchodzi. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Pisałem przedwczoraj o iskierce nadziei.....już po niej. -
Depresja po związku pełnym zdrad i oszustw
( Dean )^2 odpowiedział(a) na pixi107 temat w Odpowiedzi i pytania do psychologa
Wiem że cierpisz i zabrzmi to dla Ciebie może dziwnie ale w pewnym sensie jesteś szczęściarom.Twoja depresja ma bezwątpienia podłoże psychologiczne.Pierwszy krok ku pozbyciu się bólu już zrobiłaś-odeszłaś od swojego partnera.Wierze że to mądra decyzja.Depresja o podłożu psychologicznym jest nieporównywalnie łatwiejsza w leczeniu niż ta o podłożu endogennym.Jestem przekonany że odpowiednio dobrana psychoterapia i jeśli chcesz leki,na 100% Ci pomogą.Wiem że nieraz pewnie czytałaś o ludziach którzy mają depresje latami i latami cierpią ale musisz wiedzieć że zwykle są to ludzie tacy jak ja,z zaburzeniami funkcjonowania mózgu.Z tobą wszystko jest ok w sensie zdrowotnym więc z tej depresji myślę że wyjdziesz szybciutko.Ja nie szczególnie wierze w psychoterapie mi zycie uratowały leki a wierz mi że było bardzo bardzo źle w pewnym momencie.Więc od serca mogę Ci polecić leczenie psychiatryczne,na pewno dzieki niemu pokonasz ból w naprawde szybkim czasie.Możesz też spróbować psychoterapii ale ona nie daje Ci zadnej gwarancji sukcesu,możesz trafić na głupiego psychologa i płacić mu za rozdrapywanie ran albo na kogoś profesjonalnego.Tak jak mówiłem leki są w mojej opinii rozwiązaniem o wiele prostszym i skuteczniejszym.Możesz spróbowac obu rzeczy i zobaczyć co CI pomaga.Nie rezugnuj z kontaktów z ludzmi chodź do znajomych,kogokolwiek byle bys nie siedziała w domu i myslała,kontakty z ludzmi którzy są CI bliscy to najbardziej naturalny sposób leczenia bólu. Wiem że może Cie to zaboli,ale tak szczerze.Nic nie straciłaś.Gdyby to był wspaniały facet który Cie kocha a np.by umarł to rozumiałbym twój ból.Ale ten koleś to świnia.Nic nie straciłaś.Wrecz przeciwnie,zyskałaś bo gdybyś zdała sobie sprawe że on jest świnią po 10 czy 15 latach bycia razem to wtedy byłoby dno.A tak wciąż jesteś młoda,jest mnóstwo naprawde fajnych facetów którzy zrobili by wszystko by mieć dobrą i kochającą kobietę także,jak nie wiesz gdzie szukać przejdx się po politechnikach sam tu studiuje i wiem że jest tu sporo fajnych wolnych gości do tego inżynierów będą kasę mieć w przyszłości:PI poważnie wiem że cholernie CIe boli,to normalne podarowałaś komus najbardziej delikatną część serca a on to zdeptał.Więc tak jak mówie nie był wart tego żeby się na niego otwierać,gdzieś tam czeka facet który jest Ci przeznaczony i doceni to co mu dasz poszukaj go nie nie będzie już samotny:P Pozdrawiam;] -
Tak jakby iskierka nadziei pojawił się w moim życiu.W mojej wyobraźni zrobiłem już z niej słońce ale wiem że ta iskierka jeszcze nie wiele znaczy ale znaczy tyle że jakieś swiatło istnieje.
-
Przebąkuje....zapytaj wprost czy dłogotrawałe przyjmowanie seroxatu mogło Ci zaszkodzić,ja w to wątpie ale może.Nie wierze w nieuleczalne depresje,wiem że cierpisz ale mimo to żyjesz,nie próbowałaś ze sobą skończyć to znaczy że ból jakolwiek jest duży jest przy twojej wytrzymałości do zniesienia,to dobrze świadczy o tobie i pokazuje że możesz z tą depresją wygrać.Poszukaj innego leku,wariantów leczenia jest mnóstwo,jeśli nic nie pomoże poszukaj dobrego szpitala ta wyratowali wielu ludzi.Twój stan nie może być tak fatalny jak przedstwiasz mi po roku leczenia zasugerowano szpital,już miałem iść ale dostałem amitriptyline i teraz znowu studiuje i jest całkiem ok. Pomyśl tez o psychoterapii najlepiej na nfz tak że nawet jeśli Ci nie pomoże to się wygadasz i będzie Ci lepiej. No i jesli depresja sie tak utrzymuje i utrzymuje to mogę istanieć jakieś czynniki zewnętrzne które ją aktywują.Popatrz na swoje życie,najlepiej z psychologiem i znajdz te obszary życia które Cie najbardziej bolą i spróbuj je pozmieniac na tyle na ile możesz tak by życie było choć odrobinę mniej bolesne.Nie wiem co to za sprawa sprzed 7 lat która wywołała depresje ale może nie poradziłaś sobie z nią psychologicznie,jeśli tak jest to same leki nie pomogą musisz zaakceptowac to co się stało cokolwiek sie stało. Trzymam kciuki za Ciebie.Dean.
-
Coraz gorzej mimo terapi i farmakoterapii.... :(
( Dean )^2 odpowiedział(a) na pentagrow temat w Depresja i CHAD
Może ogarnij sprawę z lekarzem.Bardzo długo leczysz sie psychiatrycznie jeśeli nie ma efektu wciąż to albo szpital albo zmiana lekarza bo ten ktorego masz jest niekompetentny.Za tyle czasu powinienes juz dostać coś co cie naprostuje.Wiem że zmiana lekarza szczególnie psychiatry nie jest łatwa ale powinieneś to rozważyć.Reszta problemów...no coż to pochodne twojej depresji,wyjdziesz z niej to równolegle wszystko bedzie zmieniało się na lepsze. -
Wmówić sobie miłość
( Dean )^2 odpowiedział(a) na ( Dean )^2 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Pozwole sobie odkopać stary temat.Własciwie nie wiem po co.Znaczy wiem.Po kolei. Wiem,już dzwoniłem do jednej psycholożki.Powiem szczerze,bardzo nie chce tego robić ale czuję że potrzeba.Właściwie czuje też że dojrzałem do grzebania w mojej pokręconej psychice.Wiem że to o czym tu napisałem kwalifikuje mnie to grupy świrów,nie jestem z tego dumny.Ale chyba to jedyna droga do normalności,uwiadomić sobie że coś jest ze mną nie tak. Co do tego wyjscia do ludzi.Trochę źle się tutaj zobrazowałem.To nie jest tak że jestem milczkiem bez umiejetności społecznych.Naprawde dobrze radze sobie miedzy ludzmi,tylko że dzieki udawaniu,umiem przybierac maski,dzieki temu sprawiam wrazenie dowcipnego fajnego goscia,alle zarazem unikam ludzi bo to nie przyjemnie udawać. Wracając to głównego wątku tego tematu.Strasznie wstyd mi czytac to co napisałem.Dlatego że całe życie byłem no człowiekiem rozumu,ateistą zakochanym w naukach przyrodniczych,racjonalistą.A teraz czuję sie upokorzony bo zostałem pokonany przez irracjonalne uczucia i mój wizerunek siebie jako racjonalnego człowieka trochę sie posypał.Właściwie całkiem. Nie przestałem myleć o Sylwii,wręcz przeciwnie o mało nie wpadłem znowu w depresje przez myślenie o niej.Potrafie wyczuć kiedy zwykły smutek zamienia się w depresyjny i wiem że byłem już na granicy,traciłem motywacje,poczucie sensu. Spotkałem ją na uczelnii nie dawno.Na poczatku mnie nie poznała ale pózniej powiedziała mi cześc i poszła dalej.To było dla mnie naprawde bolesne.Nie winie jej za to że ułozyła sobie zycie,winie boga/wszeświat/los/fatum/rachunek prawdopodobieństwa za to że akurat ja musiałem dostac w prezencie od losu chad. Teraz już nawet nie wiem czy chodzi mi o nią.Czy raczej o życie które mogłem miec.Wróciłem na budownictwo i radzę sobie teraz naprawde dobrze.Chce mi sie uczyć zintegrowałem sie z ludzmi.Ogólnie jestem bardzo zadowolony ze studiowania.ALE jednocześnie czuję ból,zdaję sobie sprawę że gdybym miał te leki 2 lata temu,gdyby ktoś rozpoznał u mnie chad ,gdybym zaczął się leczyć wcześniej...pewnie byłbym dziś szczęśliwym człowiekiem.A tak przeżyłem dwa fatalne lata,znowu na pierwszym roku,wszystko od początku.Spotykam nie tylko Sylwie ale tez innych ludzi z tamte grupy,oni są juz na trzecim roku i strasznie mi przykro,nie mogę zrozumieć czemu musiało to spotkac mnie.Nie mogę się z tym pogodzić. No i ta Sylwia,czemu los musiał mnie odepchnąc od niej.Co bóg ma do mnie,nie lubi mnie czy co.I po częsci dlatego chce ją odzyskac.Cały czas gdy nie byłem na budownictwie coś kłuło mnie w środku ze powinienem tam byc,nie mogłem się pogodzić ze studiowaniem na innym kierunku.Wróciłem i jestem z tego powodu przeszczęśliwy.Czuję że jestem na miejscu,że tak miało być. To samo kłucie czuję w sprawie Sylwii,po prostu czuję że musze to naprostowac,tak jak naprostowałem studia.Nie powinienem wierzyć że mi się uda,teoretycznie nie mam żadnych szans.Praktycznie też nie.Pewnie dalej chodzi z tym chłopakiem a ja nie mam nawet kiedy jej spotkać za bardzo,nie bedę za nią łaził bo nie chce zeby sie poczuła naciskana czy coś takiego. Wszystko mi mówi że powinienem to zostawić i iśc dalej.Ale jakieś irracjonalne coś każe mi nie rezygnować.Jednoczesnie to coś zadaje mi cholerny ból za każdym razem gdy sobie uświadomie że dla niej nie istnieje i że pewnie kocha kogoś innego.To jakas subtelna autodestrukcja.A mimo to nie chce tego zostawic,chyba dlatego że to wyobrażenie jakie o niej sobie stworzyłem jest bardzo podobne do tego jaka naprawde jest.W sumie nie wydaje mi sie ona olsniewająco piekna,raczej przecietna czy wybitnie madra po prostu coś mnie do niej ciągnie. Wydaje mi sie że gdyby nie ta depresja i to co rozerwało mi wtedy zycie pewnie coś by nas łączyło dlatego że spotkałem już na swoje drodze ludzi podobnych charakterem do niej i to zawsze były swietne relacje. W sumie nie znoszę wierzyć w przeznaczenie,uważam że to idea dla idiotów a mimo to chetnie bym w nie uwierzył jesli tylko byłoby dla mnie pomyślne w tej sprawie. Jedyne co udało mi sie wymyslić w przerwach miedzy załamywaniem się i mysleniem nad tym że idiocaiłem na tylę że niedługo uwierze że jestem napoleonem,nakreśliłem pewien plan. Planuje delikatnie sie do niej zbliżyc,sprawdzić czy wszechswiat,bóg,fatum,cz kolwiek innego nie ma czasem dla mnie pomocnej dłoni dzieki której udałoby mi się coś zdziałać.Czasem jak czytam na tym forum niezwykłe historie tego jak poznawali się ludzie mam iskierke nadzieji ze mi isę uda.Nie wszystko przebiega w życiu standardowo.Szczególnie w moim. Ale równoczesnie zamierzam poznać jakoś więcej dziewczyn,nie wiem jeszcze jak,zakładam kurs tańca może,pewnie zapiszę się do młodzieżówki jakiejś partii,nie wiem co jeszcze może jakies kółko zainteresowań,choc na pk to pewnie gej party.Zamierzam poznac wiecej dziewczyn po to zeby zaamotyzowac ewentualne niepowodzenie z sylwią. No i zaczne psychoterapie ,może okaże się że mam tą obsesje dlatego że byłem w dzieciństwie molestowany przez obcych i wyparłem to z psychiki i stąd całe zamieszanie. Dobry plan czy jakies sugestie? Nie postawiłbym nawet złotówki na to że mi się uda,więc pewnie za jakiś czas bedę musiał sobie pocierpiec i zaakceptować mój marny los,a jesli bóg istnieje to kiedys mu za to wszystko wygarne. No to tyle w dzisiejesz audycji. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
ech ostatnio czuje się coraz gorzej. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Tak coś powiem na temat mojego zyciowego pech. Boże mam nadzieje że kiedyś to przeczytasz i zrobi Ci się choć trochę wstyd że mnie prześladujesz całe życie. No łaże sobie po polibudzie odpicowany licząc że może spotkam Sylwie spodobam i sie jej choć trochę,pogadamy.Tak cały październik.Wczoraj ściąłem włosy na któtko a w takiej fryzurze wyglądam fatalnie. Tak sobie rano myślałem że skoro wyglądam fatalnie to znając mojego życiowego pecha i wiedziąc to że bóg mnie nienawidzi zażartowałem że skoro wyglądam paskudnie to pewnie spotka dziś Sylwie. I oczywiście tak się stało trzy godziny później.Gdy nie wstydziłem się swojego wygladu to niemal szukałem jej po polibudzie licząć nie wiem na co,jak jestem paskudny to sama mnie znalazła..Powiedziała mi cześć i odeszła.Strasznie smutno mi się zrobiło dziś.Ogólnie,szkoda że bóg nie lubi mnie choć odrobine bardziej,bo może było by inaczej.Pewnie byłbym szczęśliwszy. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Wprowadziłem się do akademika......bardzo sie się czuję,za każdym razem gdy opuszczam dom.Z jednej strony nienawidzę mieszkać z rodzicami z drugiej mieszkanie gdziekolwiek indziej sprawia że czuję sie samotny i odizolowany,czuję że nikomu na mnie nie zależy,czuję się odrzucony,jestem pełen leku.Mam nadzieję że to nie potrwa długo i za tydzień dwa poczuje się tu jak w domu. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech to beznadziejny dzien,pomyslec ze to juz moje 21 urodziny.Co roku mam nadzieje ze w przyszłe bede szczesliwy,może za rok sie uda -
21 lat i brak poczucia szczęścia i sensu wstawania z łóżka
( Dean )^2 odpowiedział(a) na ona_em temat w Depresja i CHAD
No w sumie.Miałem bardzo podobnie.Jak szedłem pierwszy raz na studia,chyba nawet dość sporo osób tak ma.Wierzy w to że na studiach zaczną nowe życie,nowe znajomości,nowy świat.Ja baaaardzo szybko przekonałem się że to iluzja.Też z małej miejscowościi też chciałem zostawić stare życie za sobą.Mieć nowych znajomych,dziewczyne,nie wyszło totalnie.Spotkania na uczelni to zwykle zdawkowe rozmowy,ludzie chodzą na imprezy ze swoimi kolegami/koleżankami ze szkół z których przyjechali,w sumie rzadko się zdarza tak jak obserwuje żeby tworzyły się nowe grupy,ludzie raczej trzymają ze swoimi chociaż są wyjątki. W ogóle studia traktuje się jak nowy rozdział w życiu.Ale tak nie jest,stare problemy wracają natychmiast,niemal nic się nie zmienia. Nie wiń do końca siebie za to że się nie odnalazłaś w grupie,czasem jest po prostu tak że po prostu grupa jest nie fajna i tyle.Jedne się zżywają inne to tylko zbieranina obcych sobie osób.Mogę coś o tym powiedzieć bo byłem już w trzech grupach na różnych kierunkach takze doświadczenie mam.Mimo że jestem w twoim wieku:PTak a propos to ważne że trzymasz się swojego kierunku,to już trzeci rok więc masz już jakieś wykształcenie,ja znowu na pierwszym,wiem jak się studiuje z zaburzeniami,wiem że nie jest łatwo. W ogóle to ciekawe że tyle osób które piszą o tym że ich zycie nie ma sensu< w tym ja> tak naprawde piszę o tym że nie mają własciwych relacji z otoczeniem,nie mają przyjaciół,chłopaka/dziewczyny.Czyżby to był sens życia? Ja nie poradzę Ci co zrobić bo nie wiem.Ale dla mnie milowym krokiem było wzięcie antydepresantów.zacząłem wreszcie zachowywać się jak człowiek,moje relacje z ludzmi zaczynają normalnieć.Mi to bardzo pomogło. Powiem Ci szczerze że często chce mi się płakać jak sobie pomyśle,czemu dostałem ten lek tak późno,czemu nie zacząłem się leczyć wcześniej.Miałem gdy pierwszy raz szedłem na studia naprawde zarąbistą grupę i dziewczynę z którą było przyciąganie,ale ja zajebałem tak sprawy z góry do dołu,szkoda nawet gadać.Pozostał żal bo teraz nie jest już tak fajnie a ta dziewczyna dawno ma chłopaka.Często myślę o tym że gdybym miał leki wcześniej to może ja byłbym jej chłopakiem........ale za poźno...... Piszę o tym bo możesz wziąść pod uwage leczenie ppsychiatryczne jakby psrawy miały się gorzej.Ja polecam bo pomaga. Jak juz mówiłem rad nie mam ale sam zamierzam wyjść z takiej samej sytuacji.Na pewno zapiszę się na siłownie,może na jakieś koło zainteresowań na uczelni,chyba wstąpie też do młodzieżówki jakiejś lewicowej partii,no i spróbuje poszukać takich rozbitków życiowyh jak ja i stworzyć z nich jakąś załogę No to ahoj:) -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
kolejny wieczór i znów to samo....zawsze gdy kończy się dzień przychodzi ten moment że przypominam sobie że paru rzeczy i ludzi już nigdy nie bede miał...to żałosne i obrzydliwe uczucie,tesknota za straconymi szansami jest tak samo bolesna co bezsensowna