-
Postów
1 802 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ( Dean )^2
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
No tyle że ja naprawde umiałem To już nie pierwszy raz jak zdarza mi się umieć wszystko i napisać na nic albo prawie nic;/jak tylko na czymś się zatne to od razu panika i siada mi myślenie,zamiast rozwiązywać staram się ugasić emocje które mną telepią,jak sie uspokoje to już jest po czasie. Ogólnie mam fatalny dzień dziś,nie tylko ta dwója,ale w ogóle cały czas słucham chyba najbardziej dołującej piosenki jaką znam,szklany człowiek myslovitza,to takie o mnie,piosenka na najgorsze momenty.Myślę o tym jak wiele mi w życiu brakuje,jakie kolosalne błędy popełniłem,jak wiele wciąż popełniam,boję się że nigdy sie nie zmienie i nigdy nie będę szczęśliwy.Czuję że cały ten ból to moja wina,gdybym był kims lepszym ,nie takim nieudacznikiem to byłbym szczęśliwy. Te wersy z myslovitza są jakby wyjęte z mojej głowy:"nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart,a czerwień mojej krwi to tylko jakiś zart i zapominać chce tak często jak się da że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart''.Swoją drogą Rojek powinien się zacząć lczyć na depresje,bo niektóre jego piosenki są niebezpiecznie bliskie moim najbardziej depresyjnym myślom.Smutno mi bo nawet nie mam komu powiedzieć że jest mi tak źle,nic z tym nie zrobie,bede sam dalej pchał to marne życie do przodu.Powiedziałbym że jak syzyf ale bardziej jak żuk kupę gnoju to bardziej adekwatny opis. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Uczyć się pół nocy,nauczyć się,iśc na koło i napisać na 2.Bezcenne. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ostatnio wieczorami nachodzi mnie jakaś melancholia,słucham smutnych piosenek i myślę o wszystkim czego nie będę już w życiu miał,o wszystkim co zepsułem,o wszystkich moich błędach,zaprzepaszczonych okazjach,ludziach którzy już znikneli z mojego życia i nie wrócą.Smutno mi żyć ostatnio. To przerażające spojrzeć w przeszłość i czuć że zawaliłem.Że ból teraźniejszości to konsekwencja niewymuszonych błędów z przeszłośći.To tak boli widzeć jej twarz i wiedzieć że nic dla niej nie znacze i nie bede znaczył.Utrzymuje w głowie jej obraz,bo w głebi serca naiwnie i idiotycznie wierze że kiedyś znowu się spotkamy i wszystko naprawie.Ale nie naprawie. Będę musiał smutno iść do przodu. -
21, lecze się już niemal 3 lata,choruje zdaniem psychiatry minimum 5,zazdroszcze wszytskim u których choroba zaczęła się wtedy gdy już poukładali sobie życia,mieć depresje w najważniejszym okresie w którym buduje się swoją przyszłość,kariere zawodową,szuka się miłości to miazga jakaś jest po prostu.
-
Cóż ja powiem tyle dzieki bogu że byłem ateistą gdy zaczęła się moja depresja.Gdybym wierzył w boga pewnie zamiast iść do psychiatry i brać leki,modliłbym się i szukał sensu tego cierpienia,które w istocie żadnego sensu nie ma.Może bym sie nie leczył tylko potraktował ten ból jak"mój krzyż" i nic bym z nim nie robił,jak moja matka. Ogólnie to nie mój wymysł czytałem nawet badania na ten temat,wierzący rzadziej szukają pomocy u psychoterapeuty bo czescie traktują swój ból jako coś mistycznego.Miałem idealny dowód na to w lo gdy mój kumpel miał taką deprechę że wszyscy to widzieli,a on nic z tym nie robił tylko coraz więcej sie modlił. Choć jedna ciekawa a właściwie dla mnie arcyciekawa rzecz. Pamiętam jak dziś że moja depresja zaczęła się w tedy gdy uznałem że boga nie ma.To było bardzo dawno a ja idealnie to pamiętam,pamiętam ten dzień w którym uznałem że nie ma boga i w którym pierwszy raz poczułem że życie nie ma sensu. Co ciekawe im zdrowszy się czuję tym bardziej chce mi się wierzyć w boga.Nie wiem być może ośrodki w mózgu uszkadzane przez depresje są połączone z tymi które warunkują wiarę w boga,ale naprawde odkąd czuję się w miare normalnie bardzo chce wierzyć w boga.Może on po prostu istnieje?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ech dziś parszywy dzień miałem....i jutro też będę miał.Źle się czuje,to chyba stres,zderzenie wielkich aspiracji z rzeczywistością.Chciałbym sie ogarnąć jakoś ale nie wiem jak. -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Czuję że jestem beznadziejny i że nic nie jestem w stanie z tym zrobić. -
I o to mamy odpowiedź na pytanie postawione w tym wątku i kilku innych które stworzyłeś.Miałem coś takiego samego,mysli o śmierci ,samobójstwie,możliwości ucieczki od tego wszystkiego jeśli mnie przytłoczy dawały mi ulgę,ale jednocześnie zabierały chęć życia ,odwagę i wiare w siebie i w życie.W końcu sobie to uświadomiłem i przestałem to robić,przestałem brać śmierć jako jedną z opcji w wypadku nadmiaru cierpienia.Trzeba się nauczyć odpowiedzialności za swoje życie,nie brać ucieczki pod uwagę.Jeśli spierdole,popełnie błędy które spowodują nawet ogromny ból to nie uciekne,nie zabiję się,tylko wezmę ten ból ,jak dorosły odpowiedzialny człowiek,przyjmę go jako konsekwencje własnych wyborów.Powinieneś się tego nauczyć,dla mnie to był ważny krok w poprawianiu siebie. Myśli o śmierci są furtką,zdejmującą z ciebie odpowiedzialnośc.Jeśli za bardzo spieprze,poczuję zbyt duży ból to sobie po prostu uciekne,nie bede sie z tym mierzył,strzele se w łeb i już.Będzie lekko. Tak jak mówię,odpowiedzialność,czas zacząć żyć ze świadomością że nie ma żadnego uciekania,że trzeba się przykładać do zycia,być odpowiedzialnym,rozsądnym,nie nadużywać bo jeśli popełnie jakiś błąd,coś zawale,to nie ma ucieczki w umieranie,trzeba żyć ze świadomością błędu. Weź to pod uwage.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Bardzo mi dziś smutno,przykro.Boję się że leki przestały działać,że po chwilowej poprawie,wszystko wraca.Czuję jakąś nieokreśloną tęsknote,może samotność.Znowu wracają stare smutki,obsesje które już niemal umarły.Boję się.Smutno mi bo nikogo to nie obchodzi,tak naprawde nikomu na mnie nie zależy.I jeszcze te błędy przeszłości,to co mogłoby być a nigdy się nie wydarzyło,ten obrzydliwy kontrast między tym jak żyje a tym jak mógłbym żyć. No i bóg,tak chciałem w niego wierzyć ale nie mogę nie umiem.Nie potrafie uwierzyć w niego obserwując jak wygląda świat,nie pogodzę wiary z logiką,a nie mogę zrezygnować z logiki.Ide spać,ale jutro będzie nie mnie obrzydliwa jak dzisiejszy dzień. -
A mam takie pytanie,udało się komuś w przeciągu tych 41 stron,zrobić cokolwiek żeby wyjść z tej samotności.Ja próbuje od jakiegoś czasu,ale powoli kończą mi się pomysły i siły.Przez interent udało mi sie poznać kilka osób.W tym jedną naprawde fajną dziewczynę.Ale to wszystko,nie potrafie w życiu realnym,poza internetowym poznać jakichś ludzi,zbudować coś.Nie wiem co mam robić;/Właściwie nawet psycholog chyba nie wie jak mi pomóc,nikt nie wie,a ja nie chce tak dalej żyć.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Bardzo źle się czuję dziś -
pasożytnictwo na garnuszku rodziców
( Dean )^2 odpowiedział(a) na michaal1988 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Cześć słuchaj stary nie załamuj się,jak widać twoi rodzice rozumieją twój problem,nie czuj się winny,przecież wszyscy wiemy że nie jesteś leniem któremu nie chce się pracować tylko osobą która pracowałaby bardzo chętnie gdyby tylko miała możliwość. Jeśli objawy twojej choroby są tak silne i tak długo sie utrzymują to może zmień lekarza,widać że ten nie za bardzo potrafi ogarnąć zagadnienie.Z tego co wiem lęki,fobie są stosunkowo łatwo wyleczalne.Dziwi mnie żę twój lekarz nie może sobie z tym dać rady. No i psycholog,przy fobiach ważna rzecz. Możę spróbuj poszukać pracy w miejscach gdzie nie trzeba zbyt wielu kontaktów z ludzmi w wielu miejscach np w magazynach,przy tasmie produkcyjnej,nie tyle nie musisz co nawet jest nie wskazane gadać z ludzmi.No cokolwiek,nawet za grosze,jakis dozorca czy ochroniarz który siedzi w budynku całą noc tylko dla formalności bo tam sie nigdy nic nie dzieje.Dobrze by było żebys tak zrobił bo ciagle siedzenie w domu jest niszczące nawet dla normalnych ludzi. Nawet na dziennych jest trudno zdać...no lol.TO jest normalne że na dziennych jest trudnej zdać,zawsze.Na zaocznych nie bierze się nawet połowy wiadomości z dziennych.Przynajmniej na uczelniach technicznych,nikt mi nie wmówi że tak nie jest bo na infie na agh było wprost napisane że zaoczni biorą 40% materiału ze studiów dziennych,to samo na pk.To mit że student stodiów dziennych jest równy studentowi studiów zaocznych. I już nawet uczelnie tego nie ukrywają,już była sugestia żeby na dyplomie było podane jaką formę studió kończył student,ale oczywiście zaoczni sie nie zgodzili. -
Cześć,no twoja sytuacja jest trudna,ale nie beznadziejna,możesz dużo zrobić. Po pierwsze masz atut którego nie ma twoja mama,jesteś bardzo młoda,odpowiednie leczenie w takim młodym wieku może przynieśc bardzo dobre rezultaty,nie zdążyłaś sobie jeszcze spaprać życia za bardzo przez tą chorobę,wszystko możesz jeszcze odwrócić i naprawić. Koniecznie musisz zacząć się leczyć,wiem że cienko u was z kasą,ale leki nie są aż tak drogie,wiele ma wysoką refundacje,ja np biore w cholere leków i wszystkie mam za darmo.Możesz powiedzieć psychiatrze że wolałabyś tańsze leki.Żeby nie płacić za wizytę zapisz się na NFZ.Leczenie to podstawa,bez tego nie ruszysz,nie ma nawet o tym nie myśl.Musisz wybrać do kogo sie zwrócić,do mamy czy do babci,może powiedz babci że byłaś u psychiatry i Ci powiedział że jak nie zaczniesz się leczyć to skończysz jak twoja mama,że to choroba genetyczna,może zrozumie,postaraj się,a jeśli nie to mama.No musisz koniecznie iść do psychiatry i to jak najszybciej.Jeśli nie zaczniesz się leczyć ta sytuacja sie nie skończy nigdy. Lecznie to pierwszy,najważniejszy krok,klucz do rozwiązania wielu twoich problemów,ale to nie wystarczy. Druga bardzo ważna sprawa to nauka.Po pierwsze nie obwiniaj się za twoje oceny i niepowodzenia w nauce.Ja jak miałem początki depresji to wyleciałem ze studiów,teraz wróciłem na studia,ten sam kierunek,tylko bez depresji i idzie mi naprawde dobrze.Depresja upośledza umysłowo,osłaba koncentracje i zdolnośc myślenia o motywacji to juz nawet nie wspominam.Ale tez dużo zależy od Ciebie.Nauka to powinnien być dla Ciebie strategiczny cel.Czemu? Tylko dobre stopnie pomogą Ci wydostać się z tego bagna.Żyjesz w brzydkim,smutnym świecie,ale możesz zbudowac sobie lepszy.Za kilka lat możesz być szczęśliwa,wyobraź sobie siebie jako studentke dobrego kierunku,która poznała na studiach paczkę fajnych ludzi,ma chłopaka i zapomniała już o tym co było w liceum parę lat wczęśniej.Możesz być tym człowiekiem,ale potrzeba pracy i leczenia. Zrób wszystko co możesz by jakoś zaliczyć ten rok,skończyłem liceum pare lat temu i wiem że oceny z liceum nie mają ŻADNEGO znaczenia.Liczy się tylko wynik matury.Możesz lecieć na dwójach,jesli zdasz mature dobrze to dostniesz się na każdy kierunek.Dobrze by było zebyś juz teraz zastanowiła się z czym chcesz wiązać przyszłośc,najlepiej było by żebyś lubiła kierunki ścisłe ale jeśli Ci to nie idzie spróbuj biologie albo chemie,po tym też można niezłą pracę znaleść.To naprawde wazne zebys zdała maturę koledzy nie mają ŻADNEGO znaczenia,wiem co mowie,ja z kolegami z liceum w ogole sie nie widuje,do wielu sie nie odzywam,z innymi jakies zdawkowe rozmowy,za 3 lata Ci ludzie nie będą mieli znaczenia dla ciebie ani ty dla nich.Jeśli poznasz choć jedna osobę wartą przyjaźni to trzymaj sie jej a resztę olej,poważnie.Najważniejsza jest twoja przyszłość. Twoje probemy z ludzmi osłąbią się gdy podleczysz depresje.Przestaniesz zachowywac sie jak dziwak,wiem co mowie,bo jak mialem depresje tez zachowywalem sie jak dziwak,teraz nie mam i jestem taki jak wszyscy,100% normalnosci,ludzie mnie lubią mam kumpli,jest ok.Tobie też sie poprawi,a jeśli do tego zaczniesz się dobrze uczyć to ludzie nabiorą szacunku do Ciebie i wszystko bedzie inaczej,zobaczysz.Jeśli kiedyś staniecie z kasą na nogi,możesz spróbować iśc do psychologa,takie problemy z nawiązywaniem kontaktów najłatwiej jest wyleczyc,pół roku i dobrego psychoterapeuty i bedzie ok. Wiem że postrzegasz swoją sytuacje jako czarną dziure bez dna,ale na tym forum są ludzie którzy przetrwali podobne kryzysy i zaczęło im się układać,chocby ja,ale nie tylko ja.Zresztą jakbyś sobie poczutała biografie znanych ludzi to okazuje sie że mnóstwo z nich miało spaprane zycie w młodości i potem doszli do czegos.Także warto abyś spróbowała i ty bo no masz jedno życie nie warto go marnować. Pozdrawiam i gdy będziesz potrzebować wsparcia zawsze możesz napisac. Dean.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
To może jej pomóż,ja zawsze mówiłem że moja matka ciąglę narzeka że coś musi robić aż zrozumiłem że ma racje. -
Wiesz właściwie to nikt nie odpisał.I jakoś nawet mnie to nie dziwi.Masz bardzo normalne życie,no może twój ojciec pije,ale nie doczytałem tu żeby się znęcał nad tobą.Mówisz że nie masz z nim więzi,ja też nie mam ze swoim i bardzo wielu ludzi tak ma.Naprawde wielu moich kolegów mówi źle o ojcach nie gada z nimi za dużo albo wcale.Rozumiem że dobrze by było gdybyście mieli mocniejszą wieź ale obiektywnie rzecz biorąc masz bardzo dużo,wsparcie od mamy,kolegów dziewczyny,doceń to ja nigdy czegoś takiego nie miałem.To że nie jest najlepiej z ojcem to nie tragedia.Wiesz może za rok czy dwa bedzie miedzy wami lepiej czesto jest tak że gdy stajemy się dorosli łatwiej jest nam wybaczyć błędy rodzicom i im łatwiej się otworzyć wtedy.Jeśli Ci tak zależy to spróbuj ja bym nie próbował ale jak ty chcesz to może warto... No poza tym popracuj trochę nad stylem wypowiedzi bo niektóre zdania są skonstruowane w taki sposób że trudno mi uchwycić o co Ci chodzi.Ale z tego co zrozumiałem,mówisz że siedzisz w domu to znaczy że nie pracujesz?NIe uczysz się?No to ważna sprawa a nic o tym nie napisałeś,jak stoisz z kasą,dajesz rade czy nie za bardzo? Ale jak tak widzę to jednak chodzi Ci bardziej o relacje z ludzmi,rozwiń ten wątek może,bo jak mówiłem masz wielu bliskich ludzi,a mimo to czujesz się samotny. Co znaczy ten fragment,szczególnie to słowo "coś".Masz namyśli obniżony nastrój,przygniębienie?Od dawna czujesz się opuszczony czy smutny? Jeśli tak to może to być oznaka depresji.Ale na razie nie ma co o tym wyrokować.Może po prostu jesteś przybity rozwodem rodziców.Tak mówisz że Cie to obeszło,masz gdzieś to wszystko.Ale może w głębi serca Cie to boli,to byłoby całkiem normalne.
-
O to może ja też wpadne,ale mamy jakis konkretny nie wiem pub czy coś gdzie mamy iśc czy bedziemy na żywca decydować?
-
Ech ludzie tu piszą że mają problem z rozmową z nieznjomymi.Tak naprawde to macie szczęście.Tego możn się stosunkowo łatwo pozbyć,psychoterapia,a jeśli zaburzenia są głębokie będzie pewnie trzeba chwilę połykać cukierki od psychiatry. Możecie z tego wyjść to nie jest najgorszy rodzaj samotności.Może być inna samotność. Ja umiem rozmawiać z ludzmi,raczej się ich nie wstydze,nie boję.Ale z jakiegoś powodu nie umiem tworzyć intymnych związków z ludzmi,nie umiem zawierać przyjaźni,kochać i być kochanym.Nie wiem czemu.Otacza mnie sporo ludzi,gadam z nimi,czasem się smieje ale.... te wszystkie relacje są płytkie,rozchodzimy się i ja zapominam o nich a oni o mnie. Tojest mój,pewnie nie tylko mój problem.Na nikim mi nie zależy i nikomu nie zależy na mnie.Najgorsze że czuje się bezsilny,nie wiem czy mam wpływ na tą sytuacje,czy jakakolwiek zmiana we mnie jest w stanie zmienic tą sytuacje.Boje się samotności od zawsze i mój kooszmarny sen staje się rzeczywistością.
-
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
( Dean )^2 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
No pisałem o tym przed nie dawno sam choć wciąż mam wątpliwości co do boga to akurat w tym cieżko nie przyznać racji klechom.Bo jak wyglądałby świat gdyby istniał prosty związek przyczynowo skutkowy miedzy modlitwą a otrzymywaniem pomocy od boga.Nie potrzeba byłoby wtedy żadnej wiary,traktowano by boga jak automat z batonami,prosisz o to i o to i dostajesz.Dziwny byłby to świat. Szczególnie biorąc pod uwagę tp że czesto życzenie i modlitwy ludzi są sprzeczne,jest jeden chleb i dwoch głodnych,to nie miałoby sensu. no ja trochę też czuję sie rozczarowany bogiem...choć czasem wydaje mi się że on nie słucha mnie dla mojego dobra.Czemu? Bo wieszkszość ludzi ma tak że zajęta jest szarym zyciem,dziłaniem,pracą że nie ma czasu na boga,nie ma czasu by sie modlic i prosic,czują się samowystarczalni.Ja mam odwrotnie,mógłbym całkowicie poniechać życia i ciąglę się modlić,byle tylko nie ruszyć dupy do pracy i samemu to zdobyć.Boję się działać,boję się porażki.I po prostu podczas ktorejs modlitwy poczułem że bóg chce zeby obrał odwotną drogę.Wiekszość ludzi ma trudności z modlitwą więc bóg ich do tego nakłania.Ja odwrotnie,łatwo mi sie modlić i oczekiwać na cud,cieżko mi coś zrobić.Więc bóg chyba chce mnie popchnąć do tego żebym coś wreszcie zrobił a nie czekał na niego. W ogóle im czuję się zdrowszy,im mnie we mnie depresji tym chętniej myślę o bogu,bardziej chce w niego wierzyć,to jedna z rzeczy które skłaniają mnie do rewizji swoich poglądów na temat boga.Odkąd wierzę czy staram się wierzyć w boga który kocha mnie i innych który chce byśmy byli szczęśliwi dużo łatwiej mi życ.Amen -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
( Dean )^2 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Codziennie wracam do mnie po cichu myśl że zmarnowałem sobie życie,albo porządny kawał życia.Takie kujące wspomnienia.Szpilka pod paznokieć. Laima poważnie.....to durny pomysł.Nie wiem czemu depresyjne kobiety pakują się w takie"związki",czy nie widzą że to materiał na kolejne załamanie.Weźże się ogarnij dziewczyno,związek bez miłości,dla kasy,z damskim bokserem po wyroku.Przeczytaj sobie jeszcze raz to co napisałaś.Moim zdaniem żadnych toksycznych związków w depresji,w ogóle toksyczne są złe a w depresji to już miazga. Naprawde jest tylu porządnych facetów których mogłabyś kochać i którzy byliby dla Ciebie wsparciem a ty wybierasz cos takiego.Brak słów. -
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
( Dean )^2 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
Generalnie Bóg nie wywołał tej wojny i nie będzie tankował benzyny o którą sie ta wojna toczy. tak,teoretycznie każdy może być dobrym człowiekiem,ale jakoś podpierając się prawem wielkich liczb,byłbym skłonny powiedzieć że więcej przyzwoitych ludzi jest wsród wierzących.Nie mówie tego z przyjemnością,generalnie przez długi czas byłem niewierzący ale jakoś zawsze to zauważałem i było mi to nie w smak. No własnie tu wychodzi cały mój problem z religią,chyba zbyt dosłownie ją interpretuje.Chociaż z drugiej strony,stwierdzenie w ewangeliach jest dość jednoznaczne,módlcie się długo,uparcie i z wiarą a dostaniecie.No ale tak nie może być,to raczej symboliczne stwierdzenie,bo gdyby ludzie dostawali wszystko czego chcą uparcie się modląc to było by absurdalne.Chyba pozostaje wierzyć że bóg słucha ale czasem mówi nie.Szkoda bo mi chyba tak powiedział tylko nie chciałem słuchać. Wiesz co do tych cudów,teoretycznie masz racje,ale trochę jest też tak jak powiedział mi ojciec że codziennie dokonuje się setki cudów tylko o tym się nie mówi.Coś w tym jest. Ale fakt nie jestem obiektywny.Diabeł mnie kusi żeby się nawrócić.Mam ochotę na wiarę,na istnienie boga.Ateizm w gruncie rzeczy ssie,jest bezradny i depresyjny.Długo nie chciałem dopuszczać tej myśli do siebie ale tak jest.Zawsze tak było.Właściwie jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobiłem gdy wpadłem w depresje było odciecie się od boga.Coż jeśli Bóg nie istnieje chyba nalezałoby go wymyślić. Także chyba wybiorę się do kościoła. -
No kompletnie nie rozumiem Cie stary.Leki ci pomogły,przerwałeś,znowu czujesz się źle i zamiast wziąść znowu leki i nie przerywac to nie bierzesz i dziwisz się czemu znowu jesteś na dnie.Bez leków nic nie zdziałasz,to co robisz to tylko długotrwałe samobójstwo,powoli będziesz się rozkładał aż zgnijesz. Naprawde ogarnij się facet masz dziecko i dobrą pracę,na tym forum to rzadkość lepiej to ratuj to póki mozesz bo później to rzeczywiście nie zostanie nic innego niż samobójstwo.
-
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
( Dean )^2 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
Masz na to jakiś dowód,jakieś publikacje,badania czy coś takiego? To jest trochę jak dzisiejsza scena polityczna.Z jednej strony PO którą postrzegam jako grupe bezideowych karierowiczów,z drugiej strony PIS z którym w wielu kwestiach się nie zgadzam ale w którym widać znacznie większą ideowość i wiare w to co sie mówi. Tak samo jest w moim otoczeniu,z jednej strony dzieci zwykle bogatych rodziców,egoistyczne,które mają zwykle wyjebane na zasady czy jakieś wiekszę ideały.Żyją dla zaspokajania egoistycznych potrzeb,generalnie zrobią wszystko co przyniesie korzyść. Z drugiej strony ludzie dla których bóg jest wazny.Dla nich istnieje coś takiego jak uczciwość i przyzwoitośc.Nie mówię że są święci ale gdybym miał powierzyć komuś coś cennego to powierzyłbym to im a nie pierwszej grupie.Mają zasady z którymi sie liczą.Zwykle ci porządni ludzie są z mniej zamożnych rodzin choć są wyjątki.Pasuje do nich słowo porządni lub może nawet bardziej przyzwoici. Właściwie szkoda że pociągnąłeś akurat te wątki na których mi mniej zależało.W sumie napisałem tu żeby podyskutowac z kimś o bogu bo jak pisałem mam wątpliwości i liczyłem że ktoś je podejmnie,że będę miał z kim pogadać o tym.Może ktoś odpowie z wierzących: -jak udaje się wam wierzyć w nieskończenie miłosiernego boga który jednoczesnie pozwala na śmierć,cierpienia,choroby,głód.Skoro kocha ludzi czemu nic z tym nie zrobi? -jak postrzegać modlitwe?Jezus mówił żeby się gorliwie modlić a "będzie nam dane".Czyli co bóg może nam dać wszystko tylko trzeba się dość mocno modlić.Jak i w ogóle można wierzyć że bóg będzie chciał mi pomóc w moich małych problemach skoro nie pomaga dzieciom cierpiącym na raka.Jak można wierzyć w to że pomoze mi w takich pierdołach które nazywam kłopotami mojego życia skoro nie pomaga ludziom których naprawde cierpią? -gdzie jest miejsce na boga?Skoro tak wiele można wytłuumaczyć rozumem,logiką,matematyką,fizyką,statystyką? Może komuś będzie się chciało odpowiedzieć. -
BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie
( Dean )^2 odpowiedział(a) na sbb88 temat w Socjologia
To ja się wypowiem o bogu bo mnie ostatnio prześladuje. Życie jest nieprawdopodobnie interesujące.Od dawna byłem nawet lekko wojującym ateistą,nie chodziłem do kościoła co w mojej rodzinie jest równoważne z byciem trędowatym.Właściwie całą swoją torzsamość zbydowałem na racjonalizmie i ateizmie.Mam przerost lewej półkuli i jestem strasznym sceptykiem.Nie zobacze nie uwierze. Nie myślałem że nastąpi taki dzień w którym dobrowolnie wejde do kościoła,ani tym bardziej że nastąpi taki dzień w którym będę bronił koncepcji boga przed ateistami. Oba te dni nastąpiły i jest to rodzaj świeckiego cudu.Łukasz w kościele i Łukasz broniący boga przed ateistami.To może mniej efektowny cud niż zamiana wody w wino,ale równie nieprawdopodobny. Napisałem że bóg mie prześladuje,własciwie wszystko zaczęło się od tego że no nie wierze że to piszę ale osoba którym dobrze znam doświadczyła cudu którego zadną mocą nie jestem w stanie wytłumaczyć.Głowie się nad tym od dość dawna ale no jestem bezsilny i nie mogę obalić tego cudu choć jeszcze bede sie starał.To był mój pierwszy krok ku bogu. Drugi to bezsilnosc,mam sprawe ktora chyba tylko bog jest w stanie zalatwic.Ja nie umiem to ponad moje siły.Chyba chce wierzyć w boga bo chce wierzyc ze to sprawe uda sie załatwić jesli umiejetnie poprosze.Właściwe to na pewno tak jest.Jesli bog istnieje to na pewno wie że jestem wyrachowany i wierze bo potrzebuje jego pomocy.Ale od czegos trzeba zacząć.Modlitwa z lekkiego wyrachowania to zawsze lepsze niz brak modlitwy. To wszystko powoduje że mam coś jak metafizyczną schizofrenie.Miotam się miedzy skrajnie różnymi koncepcjami zimnego ateizmu i wiary w boga. Ale pozwole zauważyc sobie jedną rzecz.Włąściwie wszystkie osoby jakie znam,ktore są w jakiś sposób dziwne,niezrównoważone,które mają problemy ze soba i życiem NIE wierzą w boga.To jakiś ewenement. A wszyscy porządni ludzi jakich znam kolegują się z Jezusem.Może coś jest na rzeczy. -
o dziwo udało sie nam zrobić spotkanie na ostatnią chwile,spontan,3 ludzi ale było ok;] Ja we wtorek nie mogę,mam kolosa w środę,muszę kuć matme;/ Ale spotkałbym się chetnie po kolosie,także ja bym wolał jakiś dzień po wtorku:]
-
Cześć Nie napisałeś,czy bierzesz jakieś leki,jakie,ile od jak dawna.... Jeśli jesteś kolejnym superbohaterem z serii"poradzę sobie z tym sam" albo "nie chce sie faszerować chemią " itp. to daruj sobie myśli o wyleczeniu.Leki to fundament,bez tego nie ruszysz,psychoterapia to dodatek. W ogóle z psychoterapią jest problem.Ja jak zaczynałem przygodę z depresją to zacząłem od psychoterapii.Wygadałem się i wydałem sporo kasy.0 efektów.Choc nie mogę powiedzieć że psycholog była nieprofesjonalna.Była ok.Ale w pewnym stanie psychoterapia to rzucanie grochem o ścianę.Nic z niej nie bedzie jeśli jest bardzo źle i mózg nie funkcjonuje prawidłowo.Ja po 1,5 roku leczenia chemią zaczynam psychoterapię.Dopiero teraz ma ona sens,bo jestem juz trochę naprostowany lekami.Psychoterapia jest dobra wtedy gdy myślisz już trzeźwiej i potrzeba pomocy żeby ogarnąć syf jaki depresja narobiła w życiu.O tym się nie mówi ale to ważna sprawa,gdy zaczynasz zdrowieć pierwsza rzecz którą zauważasz to to że zycie masz rozpieprzone i trzeba je składać do kupy.Samemu jest ciężko,psycholog może pomóc. Co do nie lubie siebie nienawidzę się itd.to są myśli depresyjne.Nie wmawiaj sobie że naprawde nienawidzisz siebie,że to jest część twojej osobowości,obiektywna reakcja na to jaki jesteś.Może nie jesteś idealny,może nawet narobiłeś trochę błędów.Ja też kiedyś nienawidziłem siebie.Bardzo.Dziś z perspektywy czasu widzę że byłem dla siebie zbyt surowy.To prawda narobiłem sporo błędów,których nikt inny z mojego otoczenia nie zrobił.Dziś widzę że byłem chory.Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo cierpie w porównaniu do innych.NIe wiedziałem jak łatwo jest żyć bez depresji.Wiem że gdybym był zdrowszy,nawet taki jak dziś i jeszcze raz zdarzyłoby się to co się zdarzyło to niepopełniłbym tych błędów.Zrobiłem źle bo byłem chory.Jestem przekonany że ty też.Być może gdyby inni rozumieli twój ból nie byli by dal ciebie tak surowi.Ty też nie byłbyś tak surowy dla siebie gdybyś wiedział o ile łatwiej zyję się zdrowym ludziom.Nie chcesz smierci,chcesz żeby nie bolało.Teraz widzisz tylko jeden sposób na uśmierzenie bólu-umrzeć.Jeśli dostaniesz dobre leki i popracujesz nad sobą to zabaczysz że jest jeszcze inny sposób na uśmierzenie bólu-żyć normalnie.Z bzdetami typu nie zasługuje na miłość etc nawet nie bede polemizował bo jeśli chcesz wierzyć że jesteś nic nie warty to nikt Cie nie przekona że tak nie jest.Może jak się podleczysz spojrzysz na to trzeźwiejszym okiem. Z tego co wiem przymusowo mogą cie zamknąć w szpitalu tylko po próbie samobójczej.Nie wiem jak inni ale jak mówiłem nawet psychiatrze o myślach samobójczych,zresztą to jest jedno ze standardowych pytan przy rozpoznawaniu chorób psychicznych.Same myśli samobójcze nie są niczym strasznym.Ja nawet uważam to za pewien mechanizm obronny,przy nawale problemów myśli się o samobójstwie jak o ostatecznym wyjsciu gdy zycie okaże sie zbyt ciezke.Takie ostatnie lekarstwo.warto pozbyć się tego nawyku i inaczej nauczyć się reagowac na problemy. Zawsze jak napiszesz na forum ze ci zle znajdzie sie grupa osob ktora rzuci tandetne wszystko bedzie dobrze,głowa do góry..... Ja nie będę Cie oszukiwał,nie wszystko bedzie dobrze,nie wiem czy kiedyś bedzisz szczęśliwy.Ale ja myślę że szansa jest.Pamietam siebie z przed pół czy półtora roku i widze siebie dziś.Jeszcze niedawno myślałem że przegrałem życie że to juz koniec.Dziś układa mi się lepiej,czuję się lepiej,inaczej patrze na zycie.Wciąż mam problemy dośc podobne jak wtedy ale dziś jakoś sobie z nimi radze i jakoś żyje.Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak lekko i przyjemnie żyje się bez depresji,jak bardzo jesteśmy okaleczeni w stosunku do innych osób.Wybacz sobie trochę.Obiektywnie rzecz biorąc nie jesteśmy winni tego co nas spotkało. Pozdrawiam.