Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. :) to było smieszne. Swoją drogą to zauważyłem, że osoby dokumentnie przeciw terapii piszą podobnym stylem. Mają też pewność, że terapia nie działa i nie moga pojąć że inni są skłonni nie podzielać oczywistej oczywistości. Ich posty to nie dyskusja, czy wyrażenie zdania tylko krucjata. Jeśli ktoś nie podziela zdania jest to wylewa się frustracja i agresja.
  2. Monika1974, w temacie psychoterapii jestem laikiem jednak nie zgodze sie z tym co napisalas powyzej. Coraz wiecej jest glosow, ze terapia fraudowska (czyli lezenie na kozetce latami) nie jest skuteczna. Prowadzi do uzaleznienia pacjenta od terapeuty. Czlowiek przestaje podejmowac samodzielne decyzje, wszystko musi byc skonsultowane z terapeuta. Zaczyna sie uzaleznienie, w przypadku terapii uzaleznien to jest tylko zmienienie przedmiotu uzaleznienia najpierw byl alkohol, narkotyki teraz jest terapeuta. Poruszanie tematow pobocznych to wg mnie celowe przeciaganie terapii, bo kazdy pacjent to pieniadze. Ja na terapie chodzilam prywatnie, placilam niemale pieniadze za kazde spotkanie. A skoro place to chce zobaczyc efekty, a nie uslyszec, ze one moze beda lub nie wiadomo czy za 2-5 czy wiecej lat. Chce jasnego postawienia sprawy, chce by efekty terapii byly mierzalne. Wiem, nie da sie wszystkiego z gory ustalic, ale chce by np po 5 spotkaniach terapeuta postawil diagnoze i powiedzial jasno problem jest taki i taki, bedziemy pracowac z nim przez tyle i tyle, wizyty co 7 dni po godzinie, koszt terapii xxx zl. A tego nie ma. Nikt nie ma nadzoru nad terapeutami. Widzisz jak lekarz spartaczy sprawe mozna go pozwac do sadu i wywalczyc odszkodowanie. Terapeucie nic nie udowodnisz. Ja sie zgadzam z Wuj dobra rada terapeuta powinnien ponosic odpowiedzialnosc za terapie. Daleka jestem od stwierdzen terapia dziala - nie dziala. Uwazam, ze duzo tutaj zalezy od uczciwosci terapeuty. To jest bardzo ciekawa kwestia. Jest coraz więcej głosów, że kompleks taki i taki to bujda i generalnie Freud zupełnie znika. Do tego Freudowi udowodniono fałszowanie wyników terapii. Kto ma być specjalistą od tej terapii jak nie Freud i jeśli on musiał fałszować wyniki,to coś jest nie tak. Jeśli ktoś Poczyta o Freudzie to jasno widać że jemu zależało tylko na sobie i własnej metodzie. To czy ona rzeczywiście była skuteczna i reformatorska to nie miało takiego wielkiego znaczenia. Jednak to wszystko trwało kilkadziesiąt lat, zeby teraz zaczeto podwarzać założenia i skuteczność terapii! To jest dla mnie nie samowite. Lata 70 80 XX wieku to lata w których ludzie zaczytywali sie Freudem. Mieli czy nie mieli zaburzenia. Teraz zaczyna się przebąkiwać, że ta terapia jest nieskuteczna.
  3. Nic nie bede testował. Co do psychologa to on raczej mówił że ma problemy z diagnozą i to samo psychiatra. Po diagnoze do szpitala... no i ten zespół piorkowskiego. Znalazłem tylko jakąś książkę Geraldine Piorkowski "to close to comfort" i nic więcej
  4. Na kartce od psychologa klinicznego jest dgn-zespół piorkowskiego-borderline- MB. Z tą kartką poszedłem do wyznaczonego przez niego psychiatrę i zapytałem o to. On odpowiedział że tak to jest diagnoza i że jest to zespół pewnych cech osobowości. Jest to chyba jakiś typ osobowości. Co do os schizotymicznej to raczej to do mnie nie pasuje, ale kto wie. Od tego psychiatry też sie niczego nie dowiedziałem i dostałem skierowanie na obserwacje psychiatryczną. Powiedział że nie podejrzewa mnie o chorobę psychiczną, ale po rozmowie może stwierdzić pare rzeczy i że leków na razie mi nie przepisuje. Nie wiem co mam o tym mysleć. Psycholog kliniczny powiedział, że jeśli gram to jest pełen podziwu, że sie z czymś takim nie spotkał. Ze niby z jednej strony jestem racjonalny i wszystko ok i nagle zaczynam sie pogrążać w swiecie teoretycznych domysłów i generalnie swoich wirtualnych pomysłów i on ma wrażenie że ten świat mnie ponosi, ze mnie pochlania. Zupełnie nie mam pojęcia co on chciał powiedzieć przez to, że prowadzę gre. Mówił że ma wrażenie, że świadomie prowadzę gre z rzeczywistością i nim, ale co to kórwa znaczy!?!? Ze ja sobie to wzystko wymyślam i układam w głowie jak go oszukiwać i potem płace mu 100zł/h bo mam z tego przyjemność,albo jakiś cel?! Nie wiem co mam o tym myśleć. Do tego ten psychiatra, leków mi nie przepisał, ale do szpitala mnie wysyła. Pocieszył mnie jeszcze, że gdyby ocenił mnie inaczej(w sensie gorzej) to od razu mógłby zadzwonić i jade chcąc nie chcąc do szpitala LOL i jak tu gadać z takimi kolesiami? PO kilkudziesieciu minutach prywatnej wizyty na skinienie kolesia biorą cię w kaftan. Ekstra
  5. Piorkowskiego lub Piórkowskiego. Co to jest, bo dostałem informacje że zestaw cech...ale nic mi to nie mówi. Wie ktos cokolwiek na ten temat?
  6. Tylko, że jestem po kolejnej wizycie u psychologa klinicznego i on mówi, że nie wie o co chodzi. Mowi że jest po kilku dziesiecioletniej praktyce klinicznej=prywatnej i nie zdaża mu sie takie coś zbyt czesto, ale właśnie sie zdarzyło. Ze ponosi mnie mój świat wewnętrzny, ale z drugiej strony jestem racjonalny. Zostalem wysłany do jakiego rozsądnego pana psychiatry na konsultacje i zobaczymy. Oczywiscie jest dużo więcej problemów, a akurat tego nawet nie zdążyłem poruszyć, ale zobaczymy. Na kartce mam chyba zapisane coś takiego(jeśli dobrze czytam) "Dxx. zespół Piórkowskiego-boerderline-MB " gdzie xx to nie potrafie odczytać. Wcześniej spotkałem się z diagnozą osobowości schizotymicznej. Jestem jednak ciekaw czy jest coś takiego jak zespół Piórkowskiego?
  7. To jest akurat najmniej ważna rzecz. Prosze o wypowiedzi na temat :)
  8. Co masz na myśli? Czemu bardzo niebezpieczny? Co do mojego mózgu to nie sądzę żeby cokolwiek sie przeciążyło. Mój mózg jest zajebisty i mój mózg sie nie przeciąża. Gdyby było inaczej to bym siedział w gumowym pokoju. Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie. Jakby zadziałał zanim w ogóle sie zdążyłem świadomie zorientować w sytuacji(jesli mówimy o "randce"). Co do dysocjacji to słyszałem to słówko w moim kontekście wcześniej. Jeśli dziewczyna jest brzydka,głupia itd... to nie czuje dużego lęku, ale tak czy siak człowieka przepełnionego lękiem ciężko określić śmiałym.
  9. Wskaż konkretne pkt. konkrety. Na jaką to wiedzę, która nie jest twoją autorską jestem oporny?
  10. gdzie jest ta wiedza, na którą to jestem oporny? Jakieś przykłady
  11. No sry, ale wszyscy oprócz Wujka to rozumieją. Przypadek zupełnie beznadziejny. Zupełna indolencja jeśli chodzi o czytanie ze zrozumieniem, kojarzenie faktów. 100% eunuch intelektualny. Do tego paranoja sie pogłębia i on zaczyna uważać, że to spisek żeby nie ujawnić prawdy do której dochodzi Wujek. To juz przestaje być smieszne. Jeśli pozwolisz temu tłukowi na pisanie debilizmów z dzienniczka Dr Kopernika na temat psychologii to tak będzie cały czas. Wywal jego posty, albo wywal 10 ostatnich stron, wklej ten spis wymagań na początku i przypilnuj treści. Tychgłupot nie powinno tutaj być i od samego początku tylko o to mi chodzi. Zarabiam na życie przez internet, więc czasu mam dużo. Chęci troche brakuje, ale jeśli to ma być wątek cokolwiek sensownego wnoszący to jak można pozwolić na ten bełkot Wujka. Przenieś ostatnie 10 stron do oddzielnego działu " ogólnie o psychologii" "czmu Wujek uwąza że psychologii nie ma" lub coś takiego. Teraz mu napiszesz wytłuszczonymi, ale on i tak tego nie rozumie. On za 10 minut zacznie walić swoje na temat wszystkiego.
  12. Tak to jest bardzo dobry przykład, ale na istotę twojej głupoty, której popis właśnie dajesz. To był przykład mający obrazować twoj kuriozalny sposób myslenia. Który sprowadza się mniej więcej do tego : jeśli nikt sie ze mną nie zgadza to mam racje jak Kopernik. Jeśli napiszę że wszyscy ludzie mają 5 rąk i nikt sie ze mną nie zgodzi to znaczy, że mam racje jak Kopernik. Jeśli zupełnie nie jestem w stanie sensownie uzasadnić swoich tez, to znaczy że nikt mnie nie rozumie jak Kopernika...czyli mam rację. Jednak w najśmielszych snach nie sądziłem, że sie z tym zgodzisz... i jeszcze sie ucieszyłeś. Co do samych nurtów to pleciesz bzdury. Prosiłem cię o litość, jesli nie dla innych to dla samego siebie. "Psychologia humanistyczna uznaje wkład innych nurtów psychologii w gromadzenie wiedzy o człowieku, jednocześnie przyjmując, że człowiek nie jest jedynie "sumą części" To nie tak, że te nurty zupełnie sobie przeczą!!! One się przeplatają, czerpią z siebie na wzajem i mają także inne spojrzenie, ale nie koniecznie zupełnie sprzeczne. Behawioryzm uznaje za niemożliwe dokładnie określić co myśli pacjent i co siedzi w jego głowie, więc się na tym nie koncentruje. Jest to jednak załozenie jak w modelu, okreslające STOSUNEK do rzeczywistości,a nie próbujące ową rzeczywistośc wyjaśniać i ogarnąć! Czemu ty sie bierzesz za psychologie?!!? Czemu jesteś tak bezmyślnie uparty?! Musisz mieć jakąś wiedze, jesli chcesz sie na jakiś temat wypowiadać!!!!! No ale ty tą bezkresną ignorancję traktujesz jak cnotę, bo przecież nikt ci nie wierzy że 2+3=9 więc masz racje jak Kopernik. Załóż jakąś nową szkołe retoryki. Jeśli chodzi o to, że pacjent ma mętlik w głowie to 100% racji, że brak info na temat jaka terapia jest skuteczniejsza w jakim zaburzeniu 100%. Brak rzetelnych informacji na temat terapii 100%. ALe odpuść psychologie. Odpuść jej założenia. Nie wyjaśniaj nurtów, nie wyjaśniaj czemu nie istnieje podświadomość. Nie pisz co kto powinien i jak co powinno wyglądać. Nie odnoś się do teoretycznych podwalin psychologii. Pisz o własnych doświadczeniach, ajesli temat wyczerpałeś to zamilknij
  13. Brzmi rozsądnie, ty to masz łeb. To może poznawczo-behawioralna?
  14. Uważam że najlepsze jest podejście humanistyczne. Zgadzasz się?
  15. Ładny wierszyk. Jednak chcę ci przypomnieć, że zanim sie tu pojawiłem to wszcząłeś kłótnie z kilkoma innymi osobami. Potem podawałeś sie za Kopernika, obaliłeś( i to bardzo) podstawy współczesnej psychologii na podstawie kolesia ze złamanym sercem( przy użyciu ciekawego zabiegu cierpienie=nerwica=problem psychiczny ). Myśle że znowu strzelasz w lustro. Co do podświadomości i twojego nie uznaje jej istnienia. Znowu trzeba gadać jak z przedszkolakiem. Cały czas jest wałkowane to samo. Jeśli nie uznajesz jej istnienia to ok. Jednak ktoś kiedyś uznał jej istnienie, a inni to przyjęli jako wielkie odkrycie. Więc może wypadałoby sie odnieść do argumentów owych odkrywców? Nie sądzisz, że znowu wypisujesz swoje bzdety ni z gruchy, ni z pietruchy? Zaczynasz dyskusję pseudo akademicką na jakimś wysokim poziomie teoretyzmu,a nie wiesz zupełnie nic o poruszanej kwestii. Miało być o nie działaniu terapii, a ty walisz że psychologia nie istnieje, więc terapia też. Pisz o sobie i swoich doświadczeniach a psychologie zostaw w spokoju. Jeśli nie to może zlituj sie nad samym sobą i napisz coś sensownego a nie tylko"ja nie uznaje tego" " to ma być tak"... jak 4 latek w piaskownicy, któremu nie pasuje że są inne dzieci, że mają fajniejsze zabawki itd... Obraża się na rzeczywistość i oświadcza swoją jej wersję. Jesli nie wierzysz zupełnie w psychologie, jesli nie akceptujesz dowodów jakie akceptują inni to ok. Nie wiem po co sie pytasz o nurt, jeśli nie masz o nich zielonego pojęcia. Przecież nawet jeśli byłbym w stanie wyczerpująco ci odpowiedzieć, to ty nie wiedziałbyś nawet o czym mowa. Po co się pytasz? To chyba nie tak, że każdy nurt za przyczynę traktuje coś innego. Bardziej tak, że każdy nurt widzi inną drogę do poradzenia sobie z problemami. Zależy też od tego, co uznamy za sukces terapii i kto ma o tym decydować. Jeśli chodzi o statystyki, to zetknąłem się z opinią że terapia behawioralna jest najskuteczniejsza.Smieję sie jak o tym piszę, bo ty pewnie poważnie sie pytasz mnie jaką to terapie uważam za prawidłową:). Jakbym był równym tobie specjalistą Kopernikiem. Jednak ja w odróżnieniu od ciebie nie uważam się za Kopernika każdego tematu za jaki się wezmę. Uprzedzę też twoje potencjalne autorskie bzdury i zaapeluje o STOP! Nie rób tego. Wiem że wydaje ci się, że z automatu masz jakąś wiedzę, ale tak nie jest. Nie ośmieszaj się i nie prubuj "wyjaśniać" która terapia i czemu jest lepsza lub gorsza. Daj spokuj. Napisz tylko, co cie spotkało na terapii i nie wyściubiaj nosa nawet centymetr dalej.
  16. Ja napiszę jak ja to widzę. Ludzie odkrywają coraz to nowsze obszary naszego życia i świata nas otaczającego. To samo dotyczy psychoterapii, psychiatrii i psychologii. Dochodzą do wniosków, opracowują metody, obalają inne. Wypracowują także wspólne stanowiska odnoszące się do przeróżnych dziedzin. Takowe wspólne stanowiska są często popierane przez pewne grupy, a nie koniecznie wszystkich. Poszczególne ugrupowania(tak to określe) są często mniej lub bardziej krytyczne wobec siebie. Dotyczy to psychiatrów mówiących na temat terapii, dotyczy to terapeutów mówiących o psychiatrii. Dotyczy to przedstawicieli poszczególnych podejść terapeutycznych. Przy wielu sprzeciwach, po wielu latach badań dyskusji można uznać że została wypracowana metoda którą można określić psychoterapią. Można powiedzieć że psychoterapia (taka czy inna)została uznana za skuteczną i poważną metodę radzenia sobie z kłopotami psychologicznymi czy emocjonalnymi. Co sie za tym kryje to już zupelnie inna kwestia. Wynalezienie lobotomii zostało nagrodzone noblem, choć dziś jest uznawana za barbarzynstwo. Czy się to komuś podoba czy nie podobnie ma się kwestia psychiatrii i także psychoterapii. Wiele przed nami i tymi bardzo młodymi dziedzinami nauki. Choć moim zdaniem psychoterapia jeśli jest uczciwie prowadzona jest metodą potencjalnie najmniej szkodliwą i jednoczesnie najtrudniejszą, najrzmudzniejszą. Ale z drugiej strony jedyną prawdziwie rozwijającą i jedyną mogącą zaoferować szanse(niestety tylko szansę) na trwałe zmiany. Jednym się uda innym nie. Psychiatria z tego co sie orientuję to nie jest w stanie zaoferować trwałych zmian. Nie zależnie jakie leki dobierze lekarz. Nie ma takich leków. Psychoterapia jest dziedziną zupełnie niewymierną, trudną do kontrolowania. Jest także dziedziną w której leczący ma najmniejszą władzę, kontrolę,możliwości. Jednak to sie wie i akceptuje. Ja idąc na terapie akceptuję to wszystko i szereg innych założeń,wymagań które terapia narzuca. Mogę tego nie robić,moja sprawa. Ty jednak dajesz upust swej niedojrzałości i piszesz, że jeśli terapia nie jest taka i taka to nie jest terapią. Mnie np: zupełnie nie interesuje co ty uznajesz za skuteczną terapię. Ja uznam tak, ktoś inny inaczej. Ważne jednak jest to czy w twoim moim czy innym przypadku okaże się ona skuteczna, na mój subiektywny sposób eceny. Jeśli idziesz na terapię i masz wszystko wyłożone uczciwie, wiesz czego możesz sie spodziewać to wolno podjąć próbę leczenia. Jeśli się ona powiedzie i uznam, że jest wszystko ok to co mnie obchodzi twoja gadka że ty tego nie uznajesz? To jest przecież zupełnie jałowa duskusja. Ktoś napisał, że był tam gdzie ty i że widzi te terapie inaczej niz ty. Ty jednak zamiast to zrozumieć i uszanować to piszesz zgryżliwie, że mu współczujesz. I teraz dochodzimy do ciebie, choć od ciebie powinniśmy zacząć i w zasadzie o ciebie tutaj chodzi. Byłeś na terapii, na której spotkała cię prawda. To że czerpiesz korzyści z bycia ofiarą jest oczywiste. Pewnie zostało ci zasugerowanych dużo więcej "bolesnych" kwestii. Nawet nie mam zamiaru próbować tego zrozumieć, ale widać to wyrażnie że ty masz tylko stosunek do terapii, a dopiero potem dopasowujesz argumenty. Stosunek oparty na twoim indywidualnym doświadczeniu. Ponieważ na tym własnie polega terapia, a więc na stawaniu twarzą w twarz z prawdą o sobie, o własnych słabościach ty zacząłeś atakować terapie. Ty musisz "udowodnić" że terapia z góry jest nieskuteczna. Udowodnić samemu sobie. Piszesz, że chcesz żeby inni walczyli o swoje, żeby stawiali warunki terapeucie itd.. To wszystko gówno prawda. Ty wziąłeś się za obalanie psychoterapii, żeby obronić kłamstwo o sobie. Tylko to. Jesteś absolutnie niegotowy do tego, czego terapia wymaga. Więc atakujesz terapię. Fajnie by było gdybyś to robił sensownie, ale ty nawet nie zauważasz, że masz zerową wiedzę. Jakbyśmy teraz mieli urządzić wyścigi kto bardziej dowali terapii to bym cie zniszczył. Nie chodzi tylko o prywatne doświadczenie,ale także o wiedzę ogólną, którą to mam znikomą. Na poziomie logicznym to jest straszne. Nie wiem co napisać, żeby cie nie obrazić, ale takie coś irytuje. Rozumiem, że twój emocjonalny stosunek do terapii jest tak negatywny, że napiszesz kazdą bzdurę i nawet sie nie czerwienisz. Czyli jeśli terapia zmieni coś co poprawi nasz stan to terapia nic nie zmieniła? Jesli to co zmienia nasz stan zmienia się pod wpływem terapii i tylko poprzez terapie mamy na to wpływ,to mimo tego terapia nic nie zmienia i nie ma na nasz stan wpływu? To tylko dowodzi, że masz a priori negatywny stosunek do terapii i potem starasz się szukać "argumentów" na swoją tezę. Ponieważ nie masz żadnej wiedzy, nie jesteś najbystrzejszy wypisujesz same głupoty. To że ja twoje głupoty uznaje za głupoty,nie oznacza żę jestem 100% za terapią. Choć z pewnością nie jestem przeciw terapii. Nie uznaje jej jednak za dobro samo w sobie, jak wielu na tym forum. Uznaje ją jednak za potencjalnie pomocną metodę, którą oczywisćie można spiepszyć na wiele sposobów
  17. Czytałem książkę Witkowskiego. Powiem więcej, był tu wątek na ten temat, pojawił się w nim nawet jakis terapeuta i ja broniłem niektórych tez Witkowskiego. Nie tyle, że byłem po jego stronie, tylko chciałem usłyszeć kontrargumenty inne niż "mam racje i już". Czytałem książki Dąbrowskiego(które jednak traktują o czymś troche innym). Pamietam koncepcje pewnego pana,który uważał że psychoterapia ani nie przyspiesza procesu zdrowienia, ani go nie spowalnia. Uważał że jest bezużyteczna. Pisałem o Laing'u, który jako jeden z wybitniejszych psychiatrów wieku postulował pozostawienie nawet cięzkich zaburzeń swojemu biegowi. Uważał że brak ingerencji psychoterapeutycznej, czy psychiatrycznej może dać pozytywne efekty. Czytałem nawet takie książki jak "przebudzenie" De mello,które nie są książkami specjalistycznymi, jednak w nich tez pojawia sie ambiwalentna postawa wobec terapii... Gwarantuje ci że było jest i bedzie cała masa ludzi widząca terapie inaczej niż main stream. Gwarantuje ci, że wnieśli oni bardzo wiele do psychologii, bo ich postulaty są rozsądne i są poparte wieloletnimi badaniami. Jednak nikt z nich nigdy, nie był okreslany Kopernikiem,ponieważ jest ich pełno!!!. Ty silisz sie na tekie samośmieszające porównania z powodu ignorancji i nie wiedzy. Ty nie masz o tym wszystkim żadnego pojęcia i wydaje ci sie, że jako pierwszy na świecie masz krytyczne podejście. Nie pisz o moim stosunku do psychoterapii, ponieważ takowego tu nie przedstawiam!!! Po raz 50 ty pisze ci że przedstawiam tylko swój stosunek do twoich autorskich wywodów na poziomie 5 latka, który to nauczył sie dodawać i myśli że jest królem matematyki.... ten przykład jest zły. Ty jesteś jeszcze innym przypadkiem. Ty nie umiesz dodawać! Tobie wychodzi że 2+3= 9 i uznajesz że jako jedyny masz racje. -- 03 wrz 2011, 16:52 -- Czy ty nie rozumiesz, że jeśli ktoś publikuje swoje poglądy to jest to kamyczek w ogólnej dyskusji? Jeśli ktoś publikuje swoje poglądy,to ktoś inny publikuje swoje i trwa dyskusja działająca na naszą korzyść. Ty powaznie powinieneś iśc do psychiatry. To jest chyba jakaś forma myslenia paranoidalnego. Tobie sie wydaje, że jesteś przywódcą jakiegoś alternatywnego ruchu na rzecz prawdy o psychoterapii?! Ty piszesz jak koleś któremu sie wydaje, że właśnie inicjuje jakąś awangardową rewolucje intelektualną LOL. TY NIE MASZ POGLĄDÓW!!!!!! NIE MASZ ICH I TO JEST SEDNO!!! TY MASZ TYLKO PRZEKONANIE!! Takich co podważają wartośc psychoterapii jest pełno!! Psychiatrów,psychoterapeutów, doktorów, profesorów itd... Jest pełno specjalistycznych książek. Ty jesteś tylko egocentycznym głupkiem który coś sobie ubzdurał we własnej pustej łepetynie.
  18. Nie wiem jak ci nie wstyd pisac takie rzeczy.Ty robisz z siebie kompletnego idiotę. Przecież ty piszesz o sobie. Ty nie miałes tak kiedyś, tylko masz tak teraz. Sam bym cie lepiej nie podsumował. 5 razy pisałem, że chodzi mi tylko o twoje autorskie wywody które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości, a nie o obronę terapii jako takiej. Przeciez nie piszę do nikogo innego, choc pojawiają się osoby które mają podobne zdanie jak twoje. Nie miałem potrzeby "bronić" terapii przez 30 stron tego wątku. Nigdzie otwarcie terapii nie broniłem(ew. starałem sie podać jakieś fakty) i jestem przekonany, że nawet ja mam dużo większą wiedzę na temat jej nieskuteczności niż ty, bo się najnormalniej tym interesuje. To co ty piszesz i sposób w jaki starasz się narzucać włąsną wizje tego co powinno być i tego co ci pasuje jest niedorzeczny. Przeciez ty napisałeś, że nikt nigdy cie nie przekona, a teraz radzisz mi poszerzanie horyzontów. Jeśli chodzi o ich poszerzanie, to myśle że w tej konkretnej kwestii jestem OK. "Wtedy możemy dyskutować bo obecnie jesteś tak zaćmiony że nawet na przykład kopernika i ziemi nie znalazłeś kontrargumentów" A na co to był przykład? Porównałeś się do kopernika, pomimo tego że jesteś kompletnym idiotą i tyle. Nie bardzo rozumiem jakie można przytoczyć "kontrargumenty":)???? Napiszę ci jeszcze raz,może ci sie uda zrozumieć. TAK TERAPIA NIE DZIAŁA TAK JAK BYSMY CHCIELI. NIE DZIAŁA TAK JAK PRZEDSTAWIAJĄ TO SPECJALISCI. WCIĄŻ JEST BARDZO WIELE ZNAKÓW ZAPYTANIA JEJ SKUTECZNOŚĆ JEST DUŻO MNIEJSZA NIŻ SIE POWSZECHNIE UWAŻA ITD... Jednak to nie oznacza, że twoje zupełnie idiotyczne posty sa dopuszczalne. To nie oznacza, że masz racje, jak zaczynasz pisać swoje kopernikańskie mądrości na temat funkcjonowania świata. Jeśli model standardowy(fizyka) zostanie obalony, to nie oznacza że jak napiszę najkompletniejsze debilizmy na temat fizyki to mam rację. PRZESTAĆ PISAĆ BZDURY!!! TYLKO TYLE I NA PEWNO MNIE TU NIE BEDZIE.
  19. Wiem, ale ja nie jestem na razie, ani za, ani przeciw. Piszę tutaj, bo wasze argumenty są "trochę" naciągane. Jeżeli można wiedzieć, co Ci dolega? I co Ci nie podeszło na tej terapii? Jeżeli uważasz, że nie pomaga to opisz swój przypadek i tyle, a nie prowadzi się tutaj jakąś argumentację polegającą na własnym domniemaniach na temat psychologii. Bez urazy, ale wchodzą tutaj z reguły ludzie bardziej podatni na opinie innych, dlatego lepiej pokazać im swój przykład niż przedstawiać swoje wizje świata, działania ludzkiego mózgu itd. Mam rade. Odpuść sobie. -- 03 wrz 2011, 10:14 -- Szkoda nerwów. Argumenty na poziomie intelektualnym ślimaka ogrodowego/"Kopernika" będą się sypać jak z rękawa.
  20. To jest kłamstwo. Jak zawsze kłamstwo wzięte zupełnie z kapelusza. Terapeuta jest odpowiedzialny za terapie, ale odpowiedzialny jest tez klient. 'W sytuacji, gdy pomagacz stara się spełnić oczekiwania człowieka i bierze na siebie odpowiedzialność za wyleczenie pacjenta, w istocie pomagając mu, a raczej lecząc, podtrzymuje i wzmacnia jajo niedojrzałą postawę. Utrzymuje go w przekonaniu, że sam nie jest w stanie nic zrobić i dlatego powinien poddać się oddziaływaniom terapeuty. Człowiek odgrywający taką rolę domaga się opieki i prowadzenia i jeżeli trafia na osobę, która jest w stanie mu to dać, ma znakomitą okazję, aby nie stać na własnych nogach. W takich sytuacjach leczenie jest faktycznie inwestowaniem w chorobę." Kolejny zlepek, nie wiadomo czego, nie wiadomo czemu, nie wiadomo o czym. Jesli chodzi o cytowanie twoich postów i sprzeczności, to ja sie nad tobą zlitowałem. Wkleiłem tylko z postów z jednej strony którą ogarniałem. Pisałem, że sam przeszedłem nieskuteczną terapie. Pisałem że nie każdy powinien na nią iść itd.... Nie piszę o skuteczności terapii. Ja tylko podważam twoje wywody na temat jej nieskuteczności. Uważam że mam prawo tu pisać, bo piszesz brednie. Piszesz jakieś autorskie założenia, konieczności, obowiązki mówiące o terapii w ogóle. Ktoś to czyta, a ty piszesz zupełnie przekręcając, nie domawiając, przekłamując. Podajesz się za Kopernika z kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Ja zupełnie nie mam zamiaru cię przekonywać, bo wiem że jest to nie możliwe. Jesteś islamskim fundamentalistą. Ja chcę żeby wobec twoich autorskich wywodów była jakaś przeciwwaga. Kolejny cytat, odnoszący sie chyba też do ciebie, a raczej twojej postawy "Prawdopodobnie istnieje całe mnóstwo terapii, znoszących odpowiedzialność klienta, jednak naprawdę istotne jest to, w jaki sposób zachowuje się psychoterapeuta. Otóż wydaje się, że takie zachowania jak: szukanie rozwiązania i odpowiedzi, interpretacje, wybawianie, chronienie, ratowanie, kontrolowanie czy wreszcie stosowanie magicznych lub cudownych technik, są najgorszym sposobem pomagania. Gdy psychoterapeuta czuje się zmęczony, niespokojny, przerażony bądź poirytowany w kontakcie z klientem, jest to sygnał, że bierze na siebie zbyt wiele odpowiedzialności. Może być tak, że czuje, jakby nosił swojego klienta na plecach, co w sposób symboliczny oddaje charakter relacji między nimi. Zwykle pomagacze, którzy biorą na siebie zbyt wiele odpowiedzialności najbardziej interesują się tym, jak wypadają, zależy im na tym, aby mieć rację oraz pragną, by klienci postępowali zgodnie z ich oczekiwaniami. W sytuacji, gdy osoba szukająca pomocy jest bierna i daje sobą manipulować, może uzyskać doraźną poprawę swojego stanu, natomiast w innym przypadku rozpoczyna się jawna lub ukryta walka między terapeutą i klientem, co najczęściej kończy się przerwaniem terapii. Skutkiem pierwszej sytuacji jest zwykle uczucie uwielbienia dla terapeuty, kończące się np. z obdarowaniem go prezentami oraz legendą, która idzie w świat, że jest on znakomitym specjalistą. Natomiast skutkiem drugiej sytuacji będzie uczucie zawodu przeżywane przez klienta i obwinianie psychoterapeuty za niepowodzenie terapii. Istotą obu tych sytuacji jest to, że zarówno za sukces jak i za brak pożądanych zmian odpowiedzialny jest pomagacz. W ten oto sposób w świadomości wielu osób rodzą się wspaniali psychoterapeuci lub niekompetentni i beznadziejni "specjaliści"."
  21. Kurwa Koperniku!!! Czy ty nie łapiesz tego o czym piszę, czy ja jestem upośledzony. Mówie o konflikcie ale nie psychologicznym, tylko konflikcie zdań!!! Na litość boską! Chyba pół postu do tego sie odnosiło na samym początku. Potem następny, ty ciągle swoje. Ty coś uważasz, a terapeuta uważa inaczej. Czemu jesteś pewny że jest tak jak ty uważasz?!?!?!?!!? Każdy by sie zastanawiał, a ty piszesz, że na pewno nie jest tak że czerpiesz z tego kożyści. Nawet pomimo tego, że każdy na swiecie takie kożyści by czerpał. Tego nie rozumiem! Odpadam. Poziom niespójnośći, bzdur z kapelusza mnie przerasta. Skończyłem na miejscu w którym piszesz"terapeuta powinien" a potem piszesz " terapeuta powinien". No skoro ty dyktujesz warunki i ty mówisz co powinien to ok. Mi sie wydawało że przez ponad sto lat ludzie dochodzili do pewnych wniosków, które potem zawierali w ogólnym worku zwanym terapia. Wszyscy zawsze wspominali, że terapeuta może być bezsilny wobec pewnych kwestii, że nie ma władzy absolutnej, że jego wysiłki mogą zostać zniweczone itd... Ty teraz jako Kopernik psychologii, mówisz że wcale nie. Takiego kogoś co powszechnie sie uznaje za terapeutę, za terapeutę nie możźna uznawać bo ty uważasz inaczej. Ty potem podajesz co powineien terapeuta i jest w tym coś w stylu "nawet jak na niego nasram i mu wpierdole to on pownien sobie radzić". Potem piszesz co powinien po terapii pacjent rozumiećitd... itp... Bez odbioru szefie. Każdy rozsądny wie, że świat nie jest różowy. Dotyczy to leków, psychoterapii i wszystkiego.Ty jednak jesteś z innej planety. Ty piszesz jak jakiś medrzec. Ciągle "oni powinni" 'trzeba zrobić tak i siak" " terapeuta powinien" . Potem wyjasniasz jak coś działa, na podstawie kolesia ze4 złamanym sercem obalasz wszystko. Ty jesteś w swoim świecie a nie terapeuci. jak taki koleś jak ty przychodzi, to oni robią w gacie...ale oczywiście to ich robota więc zapierdalaj i rób co ja uważam że pownieneś.
  22. Fajnie że zaczynam pisać z sensem. Proszę cie jeszcze tylko, żebyś sie trochę skoncentrował. Chłopak ze złamanym sercem jest chory, lub zaburzony? Po pierwsze, to nie piszemy że konflikty wewn powodują cierpienie(w sensie jakoby cierpienie było jednostką chorobową), tylko powodują nerwicę, która to pewnie potem powoduje cierpienie. Nie każdy cierpiący ma nerwicę. Cierpienie nie jest chorobą!!! Jeśli już ktoś ma złamane serce i cierpi to czas uleczy rany. Czasem jednak taki ktoś wpadnie w depresje i może nawet próbować odebrać sobie życie. Jednak w takim przypadku, nie bedzie leczony ze "złamanego serca". Tylko prawdopodobnie ma bardzo niską samoocenę i szereg innych kwestii, które to są podstawą do ewentualnej bardzo burzliwej reakcji. Jednak to ta wewnętrzna natura takiej osoby, bedzie ewentualnie podlegać terapii a nie zawęrzony obraz cierpiącego człowieka z powodu zawodu miłosnego. Mój kumpel był babiarzem. Miał dużo dziewczyn i zmieniał jedną na drugą. Jednak potem jedna z nim zerwała, a potem kolejna go zupełnie olewała. Mój kumpel przestał być babiarzem:). Zalił mi sie, że stracił pewność siebie. Boi sie już podchodzić do dziewczyn, ale nigdy nie pomyślał o terapii z powodu spadku pewności siebie!!!! To jest kurwa życie. Wiec co ma do terapii i wewn. konfliktów kwestia czysto życiowa?! Ludzie jednak wpadają w pułapkę mysleniową:"terapeuta mnie zmieni" "naprawi mnie i będę taki jak powinienem być". Ja nie bardzo się czuje na siłach w kwestiach teoretycznych. Jednak konflikt wewnętrzny, przechodzi w takowy jako utrwalenie konfliktu zewnętrznego. "To prosty przykład a jak bardzo obalający doktrynę o nieświadomych konfliktach" To jesteś cały ty. Ty nie piszesz o sobie i własnym doświadczeniu. TY OBALASZ TERIE O NIEŚWIADOMYCH KONFLIKTACH... I TO BARDZO:). Nawet bym tutaj nie napisał jednego posta, gdybyś nie walił takich piramidalnych bzdur traktujących o terapii ogólnie. Czym czuje cierpienie? :) Cierpienie czuję świadomością. A czym czujesz ból w nodze? Nogą czy mózgiem? Boli cie noga, ale gdyby nie mózg to byś bólu nie czuł. Nikt jednak nie operuje mózgu, jak złamiesz sobie nogę. Tak samo jeśli chodzi o psychikę. Czujesz cierpienie w postaci objawów, ale podstawą jest twoje wnętrze, które musisz zmienić jeśli chcesz zmniejszyć objawy. Możesz jednak je zlikwidować,nie zmieniając siebie. Twoje prawo. Masz prawo chcieć być chorym nieodczuwalnym skutków choroby. Ty chcesz tylko tego, więc nie wiem po jaką cholere szedłeś na terapie. "Leki" na cukrzycę, też są "lekami". Ponieważ niczego nie leczą. Zmniejszają objawy, co pozwala na funkcjonowanie. Jednak nie leczą choroby! Znowu . Ty określasz rzeczywistość? Co znaczy powinien być w stanie? Nie jest, wszyscy to wiedzą i chyba akceptują. Czemu piszesz, że powinien być? Przecież to jest niemożliwe. Nie ma takiej fizycznej możliwości. Nie może przecież pacjenta ubezwłasnowolnić. Decyzja zawsze należy do niego. Nawet nie załapałeś 2 zdań z początku posta, a porównujesz sie do Kopernika. Ja pisałem o tobie!!! Nie pisałem o terapii!! Wyraziłem podziw, ze pomimo kilku podobnych informacji zwrotnych, ty za pewnik bierzesz coś przeciwnego. Terapeuci sugerowali coś tam, a ty zupelnie tego nie akceptujesz. Tego dotyczy moje zdziwienie, pewności wyrosłej z konfliktu. Czmu nie bierzesz pod uwagę, że coś może być na rzeczy? Przecież każdy człowiek w takiej sytuacji ma jakieś korzyści. Każdy!. Ty piszesz, że ich nie masz. Nawet jesteś tego pewien. No tak. Profesorowi super psychologowi ręce opadają, jak obeserwuje terapeucinę w pocie czoła starającego się coś wymyślić. Coś co jest oczywiste, a mimo to popełnia błąd. Jak tu sie nie śmiać. Ja nie jestem za terapią. Kilka razy w różnych wątkach krytykowałem osoby piszące "polecam terapie". Ktos napisze 2 zdania i dostaje " terapia powinna pomóc" "terapia wsystko wyjasni"... Sam pisałem o Freudzie, który to zdażało się że fałszował wyniki terapii, która ti miała być skuteczna po 4 latach a nie była. Podoba mi sie książka "Zakazana psychologia". Uważam że usługi terapeutyczne są na niskim poziomie.Uważam że marketing(jak to marketing) strasznie przekłamuje i zupełnie wypacza istote terapii. Wiele badań potwierdza, że terapia jest skuteczna ze względu na osobowość terapeuty, a nie teoretyczne mądrości. Jednak to co ty wypisujesz, to są często kompletne bzdury na poziomie pseudo akademickiej dyskusji. Pseudo bo nie masz żadnej wiedzy, a porównujesz się do Kopernika.
  23. Ja muszę powiedzieć że cie podziwiam. Tą twoja doktrynalną pewność, że to terapeuta sie myli. Pewność która narosła z konfliktu...ciekawe zjawisko. Gdyby wszyscy mówili jednym głosem to co innego, ale tutaj jedni mówią jedno a ty drugie. Do tego nie traktujesz tego jako swojego osobistego, jednostkowego doświadczenia, tylko jako coś co potwierdza w 100%, że inne przypadki są podobne. To nie tak, że twoja terapia sie nie powiodła i że ty ponosisz cześć odpowiedzialności. Tylko terapia w ogóle nie działa i ty nie masz z tym nic wspólnego i nic zrobić nie mogłeś. Ja muszę ci powiedzieć, że sam byłem wiele razy w takich sytuacjach. Różnie do nich podchodziłem. Czasem po paru sekundach zapominałem co ktoś do mnie powiedział. Czasem miałem problemy ze zrozumieniem słów. Czasem mówiłem, że intelektualnie wszystko wygląda na logiczne, ale ja tego nie akceptuję. Czasem mówiłem, że sie zupełnie nie zgadzam. Czasem sie wkórwiałem. Czasem sie kłóciłem tylko dla tego, że sie wkórwiłem i chciałem drugiej stronie dopieprzyć i nawet tego nie kryłem. Jednak zawsze był taki wentyl. Wiedziałem też, że jeśli coś ma sie zmienić to takie rzeczy muszą sie dziać. To jest oczywiste jak 2+2=4. Jeśli zaczerpniesz jakiejkolwiek wiedzy na temat natury tego typu zaburzeń, to zawsze wyłania sie mniej lub bardziej kwestia treści nieakceptowalnych. Ty jednak uznałeś, że to cała psychologiczna wiedza jest bez użyteczna. Ogłaszasz, że według medycyny przyczyną depresji są kwestie związane z chemią mózgu. To oczywista nieprawda, której nawet nie chce się komentować. Ponieważ przyczyny są różne.
  24. No a co to było konkretnie i ze względu na co było takie trudne?
×