Skocz do zawartości
Nerwica.com

Karola

Użytkownik
  • Postów

    159
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Karola

  1. jesli go nie kochasz absolutnie odradzam.. wiem coś o tym. z potrzeby bliskości robiło się różne rzeczy.. -- 18 lut 2011, 23:08 -- kasiątko, najlepiej obie :P:P ale to dla odważnych chyba nie lubie być nie w temacie i nie wiedzieć o co biega
  2. zaczęłam czytać temat od nowa,ale jednak nie dam rady
  3. Helvetti, chyba chodzi ci o takie napięcie nie? Ja miałam tak z tabletkami... nieraz przez pare dni próbowałam sie powstrzymać ale tak to za mną chodziło.. nawet jak zamkłam oczy to je widziałam.. dopiero jak sie nażarłam to to napięcie ustępowało. Tak sie wyładowywałam. i nie widziałam innego wyjścia żeby sobie ulżyć. nie wiem czy można to porównywać
  4. kasiątko, napewno, chyba każdy potrzebuje. Tak mi sie wydaje
  5. ja sobie nawet nie wyobrażam,ze mogłabym sie do rodziców nie przytulić... jestem przylepa jak pięcioletnie dziecko
  6. z 6 lat temu krótko bo stchórzyłam
  7. nie chce się wymądrzać, bo nigdy tak nie miałam ale mi sie wydaje,że to można porównać do alkoholika. Gdy już jest świadom tej choroby i próbuje nie pić, jednak zapije.. choć wcale tego nie chciał
  8. Helvetti, też byłam w Zagórzu kiedyś. Ale kilka dni. chyba 5. Teraz już sie uporałam z moimi lękami społecznymi ale wtedy bałam sie wyjść z pokoju. Kilka chamskich odzywek na powitanie od jednej osoby wystarczyło. Bałam sie zejść na posiłek i ani razu nie zjadłam obiadu i byłam piekielnie głodna przez te dni. Wspominam to okropnie. z 6 lat temu to było
  9. Vi., jesteś w błędzie. ja sie pociełam tylko kilka razy w życiu, ale wiem że to może stać się jak nałóg.
  10. kasiątko, dziękuje kocham kociaki właśnie jeden leży mi na pośladkach i sie ruszyć nie moge
  11. no nie, ja już do seniorów hehe niestety:P
  12. może to tez od szpitala zależy. na jednym oddziale miałam poczucie, że rzeczywiście chcą mi pomóc, na dwóch innych,że mają mnie kompletnie w dupie. Nie mówiąc już o dzieciecym gdzie "terapia" polegała głównie na faszerowaniu lekami.. im bardziej hałaśliwe dziecko tym więcej.
  13. Red92, wiem jakie to trudne... mi żaden szpital nie pomógł. . Ucieczka, azyl, nic więcej. nawet mnie nie zdjagnozowali pożądnie
  14. kasiątko, nie mówie, ze misiępodoba.. to o co innego chodzi. Czuje sie tam bezpiecznie i gdy jużjestem boje się wyjść bo noje sie tego świata na zewnątrz.I tego,ze po wyjściu się nic nie zmieni
  15. Red92, potem ci będzie jeszcze trudniej jeśli potraktujesz szpital jak azyl. mi było trudno. i nadal jest. potem łykałam tabletki byle tam wrócić, ale wtedy skierowali mnie do innego- Babińskiego i z tamtąd faktycznie szybko uciekałam
  16. właśnie o to chodzi.. tam życie wydaje się łatwiejsze... Jak byłam kiedyś prawie 3 miesiące to codziennie się bałam, żeby mnie nie wypisali.. nie mówiąc już jak miałam 12 lat i byłam na dziecięcym 5 miesięcy, wtedy wyjście było masakrą, ale to było daaaawnoooo dzieciątko ze mnie było zupa cebulowa mi przypomniała, ze miałam się odchudzać , a znów byłam w McDonaldzie, masakra!
  17. też macie czasem tak, że marzycie, zeby was zamkli w psychiatryku i już nie wypuścili... czasem mam ochote się naćpać tabletek,żeby znów znaleźć się w szpitalu
  18. Karola

    Co teraz robisz?

    aaa teraz próbuje nie ryczeć :/
  19. jak miło rozgrzebałam pare rzeczy na terapii, ale zamiast lepiej czuje sie gorzej :/ rozmawiałam o seksie i o tym jaką jestem łatwą dziwką ;/ no dobrze, terapeutka to by inaczej nazwała hehe ;p aaaaaa jak ja sie nienawidze
×