I już po humorze.
Poszłam do lekarza,miałam na 9:10, czekałam połtorej godz. poczym okazało się ,że przyszła moja kolej...no to ja wio do
gabinetu. Za mną jakaś stara dewota...
Mówie ze mam na 9:10 a te babsko ,że ona też-lekarka oczywiscie wybrała starą rurę...ze względu na wiek.
Mówie do tej lekarki,że poco umawiają 2 osoby na tę samą godzine skoro i tak mają duuże opóźnienie
Powiedziała ,że jestem zdenerwowana i że mam sobie ochłonąć
Wychodząc powiedziałam,że tu ludzie czekają po 2h na wizyte trwającą 10min a pani uskutecznia rozmowy telefoniczne,gada o pierdołach....Kazała mi wyjść i poczekać na korytarzu i sie tak nierzucać.
Pojeb.... NFZ.A idź człowieku prywatnie zapłać 80zł za wizyte to jestes co do minuty przyjęty. Debilistyczny kraj!
Wrrr jaka jestem zła.
Na koniec sie okazało ,że mam jutro przyjść na badania i w środe wszechmocna P.doktorowa stwierdzi czy pojde do szpitala, bo utrzymuje mi sie wysokie ciśnienie, z bólem potylicy i drętwieniami twarzy.
Więc jak do tej pory...jestem rozdarta....kto mnie przytuli