Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasia_28

Użytkownik
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kasia_28

  1. Uuuuuu...... Mnie wyszło 43.....+ do tego nerwica lękowa... Bez komentarza............
  2. Już napewno jesteście dzielne, a jeszcze jak sobie pogadacie to razem stawicie czoła światu Trzymam kciuki!!!!!! POZDRAWIAM
  3. Kecajku - za 1,5 godziny pędź do pracy jak na skrzydełkach, daję Ci gwarancje, że będzie OK, no bo jak inaczej mogłoby być?????? Lusi kochaniutka - nie martw się.... Przecież napewno Twoja córeczka to mądra dziewczynka i uda Ci się jej wytłumaczyć sytuację, odpowiedzieć na wszelkie jej pytania i zachęcic ją do szczerej rozmowy z Tobą. Domyślam się, że nie jest łatwo na poważne tematy rozmawiać z 4-latką, ale każde dziecko tak jak potrafi da sygnał o tym co je boli, i to nie tylko fizycznie.... Napewno nic jej nie będzie - to dzielna dziewczynka - po mamie I zrozumie to, co jej powiesz. Będzie dobrze!!!!!!!!!!!!!
  4. Dołączam do Was, żeby podzielic sie tym, co dzieje sie u mnie. Jest nieźle, a przynajmniej tak mi się wydaje Wczoraj wieczorem przez moment nieszczególnie sie czułam, ale atak mnie nie chwycił, bo zaczęłam przeglądać wydrukowany tekst Martusi, o tym jak przetrwac ataki i być może to pomogło Przekierowałam atak obok siebie, nie pozwoliłam, żeby trafił we mnie. A teraz siedzę w pracy i też zupełnie nieźle się czuję, chociaż cholernie chce mi sie spać i boli mnie głowa, ale myślę, że to nie z powodu nerwicy - bardziej dolegliwości "pogodowe".... Ciezsę się, że choć w krytycznych momentach kusi mnie, żeby wziąć tabletkę to nie przekraczam limitu dziennego, a nawet w porywach staram się go obniżyć. Nie jest łatwo, ale sama świadomośc, że te prochy jednak tak nie do końca mną rządzą daje poczucie siły i powoduje, że czuję sie podbudowana i zadowolona. Dziewczyny i Kecajku -dzień napewno nie będzie gorszy niż pozostałe, a nawet mogę się założyć, że wbrew pozorom i porannym "walkom", będzie nawet lepszy niz inne dni.... Trzymajcie sie mocno - dziewczyny i Kecajku:podziwiam Was za to, że jednak macie w sobie STRASZNIE DUŻO SIŁY. Naprawdę! Nie dość, że zmagacie się z sobą i co dzień toczycie tę mniejszą lub większą walkę, to jeszcze dzielnie zmagacie się z dziećmi i mimowolnie znajdujecie w sobie tego "powera". Ja jeszcze nie mam dzieci, chociaż bardzo chciałabym mieć, ale też bardzo boję się, że nie dałabym rady z takim samopoczuciem opiekować się i WYCHOWYWAĆ takiego małego brzdąca. Główki do góry - napewno uda Wam się dogadać z dziecmi. Trzymam kciuki i życzę miłego dnia!!!! POZDROWIONKA!
  5. Witaj Koshmar No i jak Ci się udało przetrwać dzisiejszą noc???? Mam nadzieję, że nie było bardzo ciężko, ale wiezs co....szczerze mówiąc - myślę, że przez świadomość tego, że nie miałeś Seroxatu sam nieźle się nakręciłeś... Nie krytykuję Cię tu Złotko, tylko tak pisze na podstawie własnych doświadczeń....Ja wiem, że to działa tak szybko, że nawet nie wiesz kiedy, a już masz taki atak, że jesteś spocony jak mysz..... Ale nie martw się - można w razie czego spokojnie lek wziąć wieczorem i nie nakręcaj się Ryba, że skoro teraz wziąłeś całą tabletę to Cię nieźle łupnie. Przecież nie brałeś tego leku TYLKO 4 dni - może podejdx do tego w ten sposób, a nie w sposób taki, że nie brałeś go AŻ 4 dni i teraz taka dawka wywali Cię w kosmos..... Napewno Ci pomoże, a swoją drogą to nie masz Słonko przepisanego jakiegoś doraźnego środka, który pomógłby Ci znieśc pierwsze dni i tygodnie brania Seroxatu? Ja miałam Afobam i powiem, że dobrze się dzięki niemu trzymałam, a w przypadku, kiedy może Ci braknąć znów kasy, to będziesz miał lek, którego być może nie będziesz musiał brać, ale będziesz wiedział, że go masz i jest przy Tobie jakies koło ratunkowe.... Napewno niedługo wrócisz do równowagi, o ile już nie wróciłeś, a mam nadzieję, że już czujesz się o niebo lepiej Trzymaj się mocno i cieplutko i pamiętaj - nie jesteś sam!!! Trzymam kciuki,i życzę dużo zdrówka - pozdrawiam
  6. Dzięki Wam kochani wielkie za te wszystkie posty Może to zabrzmi banalnie i cukierowato, zle Wasza obecnosć NAPRAWDĘ ułatwia zmaganie się z tym świństwem Jest ciężko, alenigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.... Wzcoraj, jak pojechałam do domu po pracy to wiecie....Przyznam się-bałam się lęku, zmarnowanego wieczoru, braku sił, a tymczasem...NIC TAKIEGO NIE WYSTĄPIŁO!!!! Może dlatego, że podświadomie wcale nie wyczekiwałam, kiedy to wystąpi???? Mój ukochany facet, żeby zrobić mi przyjemność, przygotował samodzielnie pyszną shoarmę i pyszne sosiki, a później usiadł po prostu obok mnie i zaczęliśmy tak sobie luźno rozmawiać, śmiać się i nie powiem, że myśli ad. lęku się nie pojawiały, ale były jak takie krótkie przebłyski, bo zaraz zajmowałam łepetynę czym innym P.S. A dawka leków pozostała w miejscu: może nie jest fajnie, że nie zmalała, ale przynajmniej nie wzrosła, a samopoczucie się jakby odrobinę poprawia.... Pozdrawiam wszystkich i dzięki za każde słóweczko!
  7. kasia_28

    [Łódź]

    Cześć - też jestem z Łodzi...no....prawie Mieszkam 30 km. od Łodzi, mam nerwice lękową, walczę z nią od 2 lat z niezbyt dobrym efektem..... Szukam również dobrego psychiatry - możecie kogos polecić? Chodziłam do pewnej pani doktor, ale jakos ostatnio trudno mi ją złapać, często wyjeżdża z własnych względów zdrowotnych, a mnie potrzebna jest stała pomoc, a nie doraźna polegająca na przepisaniu kolejnej recepty i poświęceniu za 80 zł za wizytę max.20-stu minut czasu.... Ja wiem, że to nie psychoterapia i nie psycholog, tylko psychiatra, ale myślałam, że po serii niezbyt udanych "akrobatów" wreszcie trafiłam na psychiatrę z powołania - niestety, okazało się, że to kolejna "maszynka" do wypisywania recept. Wiem, że w tym momencie generalizuję i przepraszam innych lekarzy - szukam naprawdę kogoś dobrego. Pozdrawiam Was wszystkich!!!
  8. CZESć NIKA! PEWNIE, żE RAZEM DAMY RADę I FAJNIE, żE JESTEś!!!!!!!
  9. Witam ja niedawno dołączyłam do Was i tak przeglądam sobie posty na forum zanim zabiore głos, ale akurat temat samolotu mnie "zatrzymał"... Od dawna pasjonuję się samolotami pasażerskimi a moim wielkim marzeniem jest zdobyć licencję pilota samolotów pasażerskich, no... na początek wystarczyłaby licencja na pilotowanie samolotów ultralekkich ale nie o tym tu mowa.... Nie zastanawiałam się od momentu zachorowania na nerwicę czy poleciałabym samolotem - wcześniej latałam i sprawiało mi to wielką frajdę, chociaż zazwyczaj lądowanie odbywało się z głową między kolanami I wiecie, że teraz sobie myślę, że ta cholerna nerwica uniemożliwiłaby mi wejście do samolotu????? Mogę myśleć o lataniu, przypominanie sobie "starych" lotów nie powoduje we mnie strachu, tylko wręcz przyjemność, ale właśnie chyba ten paraliżujący lęk przed stratą panowania nad sytuacją i przed niemożnością wyjścia z samolotu zablokowałby mnie tak, że w ogóle bym do niego nie weszła.... Kurczę, szkoda..... Ale skoro już wzięłam się za siebie i walczę z tym świństwem, to nKIEDYś JESZCZE POLECę, A JAK TO ZROBIę NIEZWłOCZNIE WAM NAPISZę Nie pozwolę, żeby coś, co siedzi w mojej głowie i próbuje mną rządzić pieprząc przy okazji moje życie zawładnęło nim do reszty i odarło do końca z nadziei, marzeń, radości!!!!!!!!!!!!!!!!! Polecę odwiedzic przyjaciółkę w Londynie - tak właśnie zrobię. Teraz sobie pomyślałam, że to niezły pomysł i włażę na www.ryanair zabukować bilet dla mnie i mojego facecika - ale będzie miał niespodziankę!!!!!!!!!! Trzymajcie się i trzymajcie za mnie kciuki, proszę Pozdrawiam
  10. Przede wszystkim nie ma za co przepraszać-wcale się nie gniewam Absolutnie nie ma sprawy. Chciałam poinformować, że złe samopoczucie minęło...na szczęście....I TO W DODATKU SAMO..... Zawzięłam się-jeszcze nie jest zupełnie ok, ale powiedziałam sobie, że sama sobie wkręcam jakieś fizyczne dolegliwości, na siłę wstałam i z mroczkami przed oczyma poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę, ALE POSZłAM... Nie dałam się uziemić w miejscu-będę może chodzić po ścianach, ale chodzić BęDę A tak szczerze mówiąc, to zbyt wielu sukcesów raczej nie miałam, takie tam drobne-też cały czas walczę.. Już od ponad dwóch lat.... A jak tam u Ciebie Kecajku? Może jakoś mogłabym pomóc mimo choroby ? Pozdrawiam-tzrymaj się cieplusieńko i życzę dużo zdrówka!!!!!!!!! I naprawdę nie masz za co przepraszać-jest OK, a my chyba powinniśy wszyscy trzymać się razem, a nie dodatkowo obrażać się na siebie, przepraszać itd. ZAPOMINAMY O POPRZEDNIM POśCIE-I TWOIM I JADOWITYM MOIM OK ?????
  11. Ja go biorę w tej chwili równoczesnie z ZOMIRENEM Jak wezmę czuję się ok, jak nie to jest niestety ciężko..... Nie wiem czy bardziej pomaga ZOMIREN czy SEDAM, ale myślę, że ZOMIREN już za długo biorę i nie działa tak jak powinien, a pozatym właśnie powoli go odstawiam, także myślę, że lepsze samopoczucie zawdzięczam jednak SEDAMOWI. Zreszta kiedyś brałam jako lek doraźny w razie ataku LEXOTAN ,a to jest odpowiednik SEDAMU i działał rewelacyjnie. Pomagał szybko uspokoić się i wyciszyć, ogarnaił taki błogi spokój, ale NIE USYPIAł-przynajmniej w moim wypadku........ Ale dopóki dajesz radę bez prochów to nie bierz.... Trzymaj się cieplutko i dużo zdrówka!!!!!!!!
  12. Niestety Kecaj, jestem chora I chyba niezbyt dokładnie czytałeś to, co napisałam na początku-łATWO MI RADZIć KOMUś, ALE JAK MNIE TO DOPADA TO SAMA POTRZEBUJę POMOCY. Mogę pomagać komuś i radzić na podstawie własnych doświadczeń, co nie wyklucza niestety tego, że ataki cały czas mi się zdarzają i "umilają" życie.....
  13. Ja już nie mam siły-łatwo mi radzic komuś, ale sama ledwie żyję siedzę w pracy, mam wrażenie, że zaraz się uduszę, czuję, że robi mi się zimno i gorąco i ten ucisk w klatce piersiowej, jakby ktoś siedział mi na niej.... W dodatku zawroty głowy-jak na pieprzonej karuzeli....Normalnie boję się wstać i iść zrobić sobie herbaty, bo boję się, że się przewrócę.... PROSZę-POMóZCIE......... JA JUż NIE MAM SIłY - CO ROBIć??????????? Brać szybko procha i uczepić się myśli, że tabletka zacznie działać i przejdzie czy nie brać procha??Tylko jakiej myśli się wtedy uczepić????????????
  14. Witaj oj...skąd ja to znam????? Słonko, moim zdaniem Ty na nic nie czekaj tylko idź do naprawdę DOBREGO psychiatry. Też miałam takie natrętne myśli, tylko ja nie miałam "kluchy" w gardle, ale natrętne myśli na temat mojego oddychania. Tez jak się budziłam to od razu z natrętną myślą, że muszę kontrolować swój oddech-to było kompletne wariactwo! Ja nie mogłam normalnie funkcjonować i na niczym się skupić, bo moje myśli wciąż krążyły wokół tematu ODDYCHANIE... Wytrzymałam tak z pół roku-no może więcej. Zjadałam garście KALMS-u, bo jego spore ilości jakby mi pomagały, aż w końcu tupnęłam nogą i powiedziałam DOść!!!!!!!!!NIE MOGę BYć NIEWOLNICą WłASNYCH MYśLI-W DODATKU TAK IRRACJONALNYCH!!!!!!!!!!!! Lekarz przepisał mi na długotrwałe leczenie SEROXAT, a doraźnie( żeby ulżyć w tej codziennej walce) AFOBAM. Obydwa zadziałały rewelacyjnie- SEROXAT po jakimś czasie, a AFOBAM za każdym razem, kiedy miałam głupie i dziwne uczucie, że zaraz się uduszę i zaczynałam myśleć TYLKO o moim oddechu..... Nie namawiam do leków-wiem, że pomagaja, ale z drugiej strony jest to chemiczne świństwo, tylko, że czasami nie ma wyboru i nie ma sensu dłużej się mordować!!!!!!! Naprawdę-idź do DOBREGO PSYCHIATRY i niech Ci może przepisze jakiś doraźny środek, a jeżeli chodzi o psychoterapie to jak najbardziej namawiam, ale skorzystaj z leków, bo one usuną Twoje fizyczne męczarnie i na zajęciach będziesz mogła skupić się na terapii, a nie na tym czy masz "kluchę w gardle" czy nie Dużo zdrówka i napisz koniecznie co postanowiłaś i co zrobiłaś. TRZYMAJ SIę A JA TRZYMAM ZA CIEBIE KCIUKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  15. No witam Miałam wlaśnie wejść na forum i pochwalić się moim małym osobistym sukcesem - w sobotę wzięłam już tylko 2,5 mg Zomirenu, a wczoraj 3mg. Przyznaję, że cały czas wspomagam się Sedamem (max.6 mg/dzień co odpowiada 0,5 mg. Zomirenu). Ktoś, kto na to spojrzy z boku może sobie pomyśleć ironicznie : "no rzeczywiście, ma się czym chwalić.....", ale ja jednak uważam, że mam. Biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej brałam ok.5 mg. Zomirenu dziennie i nie dopuszczałam do siebie myśli, że powinnam i że w ogóle dam radę kiedykolwiek zmniejszyć dawkę to za duży sukces uważam w ogóle fakt, że się "przełamałam". Oczywiście samopoczucie fatalne , ale staram się myśleć, że to przejdzie i od dziś za namową pani doktor znowu zaczęłam brać Seroxat. Mam nadzieję, że będzie działał tak rewelacyjnie jak za pierwszym razem, a ja ograniczę branie innych leków do minimum (TYLKO DORAźNIE!!!). Wiem, że prawdopodobnie czekają mnie nie najweselsze tygodnie, szczególnie jeżeli chodzi o samopoczucie fizyczne, ale również wiem, że muszę się trzymać. To, co mnie bardzo podbudowuje to fakt, że przy pierwszym razie leczenia Seroxatem nie nasilały mi się żadne lęki i mam nadzieję, że tak samo będzie i tym razem. Oby tylko nie wystąpiły te okropne napady, to fizycznie to przetrzymam Trzymajcie kciuki, a ja trzymam kciuki za Was!!!!!!!! Pozdrawaim
  16. Martusia - dzięki stokrotne!!!! Wydrukowałam sobie tę Twoją poradę i bede przy sobie nosiła - jestem teraz w trudnym okresie, odstawiam powoli leki, psychicznie i fizycznie czuję się fatalnie, chociaż bólu fizycznego nie boję się tak bardzo jak ATAKóW... Fakt, te zawroty głowy, "miękkie nogi", mdłości i inne somatyczne dolegliwości nie są przyjemne, ale myślałam, że z lękiem nie dam sobie rady. Do dziś.... Normalnie cudem trafiłam na Twoją podpowiedź, a jeszcze w dodatku dziś debiutuję na forum (chociaż czytam Was od dawna), tak więc od samego początku uważam, że miałam OOOGGGRRRROOOOOOMMMMMNNNNNNEEEEE SZCZęśCIE Pozdrawiam!
  17. Cześć witam wszystkich serdecznie, bo dopiero dziś debiutuję na forum Co do moich doświadczeń z SEROXATEM to mogę sie wyrazić w samych superlatywach-co prawda sam początek leczenia może nie był różowy, ale przetrwałam krytyczny 4 i 5 dzień leczenia (zupełny brak sił-czułam się jak przebity balon... ), a później stopniowo byłojuż lepiej i lepiej.... Szkoda, że terapia sie skończyła i teraz tak fatalnie sie czuję (nie przez odstawianie leku, tylko przez to, że w tej chwili leczę się samymi lekami doraźnymi). Seroxatu nie biorę od pół roku, ale chyba do niego wrócę, żeby świat znów odzyskał dawne barwy, a mnie żeby znów się chciało co rano wstawać z uśmiechem z łóżka... Trzymajcie się-pozdrawiam!!!
  18. Dzięki Słonko - może to banalnie zabrzmi, ale otrzymując jakikolwiek znak od Was, że mnie dostrzegliście i wyciągacie ręcę po prostu samoistnie robi mi się lepiej, raźniej.... Dziękuję Wam bardzo!
  19. Dzięki za szybką reakcję - staram się myśleć pozytywnie, ale jakoś mi to ostatnio nie wychodzi Mój lekarz twierdzi, że to raczej niemożliwe, żeby lek przestał działać z dnia na dzień, bardziej możliwe jest to, że zaczynam odczuwać "przyjemne" skutki odstawienne... Ale przeciez ja minimalizuję te dawki stopniowo, nie drastycznie.... To fizyczne samopoczucie nie jest takie złe w porównaniu z tą piekielną obawą, że pojawi się atak, ale przecież się NIE POJAWI, PRAWDA....??????? Pozdrawiam :)
  20. Cześc - jestem nowa na forum. Fajnie, że WAS znalazłam, bo cholernie doskwierał mi brak świadomości i namacalnego dowodu, że ktoś jeszcze się z tym paskudztwem boryka.. Oczywiście- niby wiedziałam, że nie jestem z tym sama na świecie, ale móc coś napisać..., poradzić się lub poradzić komuś..., znależć ludzi mających takie same problemy.. Dziękuję Wam, że jesteście i szczerze powiem, że ostatnie dni są dla mnie istnym koszmarem - nie wiem czemu zupełnie opadłam z sił, mam ciągłe zawroty głowy i mdłości ??? Czy to możliwe, że nagle lek przestał działać (biorę ZOMIREN)? Czy może to dlatego, że powoli odstawiam ZOMIREN i wspieram się SEDAMEM?? SEDAM=LEXOTAN Wracają lęki - trzęsą mi się nogi, robi mi się duszno i, oczywiście, to okropne irracjonalne przekonanie, że pewnie zaraz się uduszę, bo w gardle czuję wielką kulę, a mój oddech staje się płytszy i mam wrażenie, że powietrze "przelatuje" przeze mnie...
×