Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasia_28

Użytkownik
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kasia_28

  1. Ha!!!!!Jeszcze bys nie chciał wyjśc z tej chatki - tak by Ci się podobało!!!! Fajnie, że nowy lek lepiej działa Ja dzis od rana złapałam strasznego doła i dopadło mnie w pracy, ale to do południa. Po południu wszystko się unormowało i jest juz dobrze... Nawet samopoczucie mi się poprawia..
  2. Same byśmy sobie pomogły - a co!! Jedno jest pewne - w takiej chatce napewno byłybysmy wolne od agorafobii, co najwyżej (gdyby było ciemno) dopadłaby nas klaustrofobia, ale szybko byśmy ją przegoniły
  3. Moniczka, nie mów, że to wszystko przez Twoja głupote, bo Ty nie jesteś głupia, tylko chora Zreszta tak samo jak ja... Badanie trwa około półtorej minuty, ja czułam tę rurkę w środku, ale nie było to ani nieprzyjemne, ani bolesne, tylko takie jakies dziwne... Nakręcasz sie na tą sytuacje i jesteś nastawiona tak ANTY, bo miałaś juz w życiu podobne przeżycie i skończyło się atakiem paniki. Nic więc dziwnego, że gastroskopia napawa Cię takim lękiem. Ale tam nikt tej rurki nie będzie Ci na siłę wpychał do gardła - ja przed badaniem myślałam, że będę leżała na wznak, bez żadnego usnika i juz widziałam oczyma wyobraźni lekarza i trzymającą mnie pielęgniarkę, a tu luzik.... Spokojnie na boczek, bo tak łatwiej połknąć, ustniczek w usta, bo przez ten ustniczek w ogóle połknięcie to pestka i to nie jest na zasadzie takiej, że lekarz krzyczy: TERAZ TRZEBA POłKNąć!!!!!!!! Tylko delikatnie wsuwa Ci tę rurkę do ust przez ustnik i mówi po prostu:PROSZę PRZEłKNąć śLINę... Kochaniutka moja - już we wszystko wierzę, ale nie w to, że nie potrafisz przełknąć śliny???? I to lekarz wyłapuje ten odpowiedni moment, żeby w momencie przełykania śliny włożyć Ci rurkę do przełyku. I tak naprawdę nie czujesz, że w momencie przełykania śliny on wsadza tę rurkę "na chama"- w ogóle nie czujesz, że ją wsadza. Dopiero jak przełkniesz ślinę to czujesz, że masz ją w środku, ale to nie boli. Tak naprawdę to czujeszjakby to wszystko trwało parę sekund. Oddychac też możesz - co prawda lepiej nosem, ale bez przeszkód.Później lekarz powolutku(tak, żeby nie urazić przełyku)wyjmuje tę rurkę i tak serio to jedyna, nieprzyjemna rzecz jak mi się w gabinecie przydarzyła to jest to jak mi sie po prostu odbiło po tym jak lekarz wyjął tę rurkę Boże, kochaniutka, nie wiem jak Ci jeszcze mogę pomóc. Gdybym mieszkała bliżej to normalnie bym z Tobą na tę gastroskopię poszła, ale jestem z Lodzi Może jeszcze jedna rada: powiedz lekarzowi przed badaniem otwarcie, że po prostu się boisz - napewno weźmie to pod uwagę i uspokoi Cię przed badaniem. Trzymaj się - pozdrawiam [/url] [ Dodano: Czw Lis 16, 2006 4:30 pm ] Moniczko droga! Czemu się nie odzywasz??? Jeżeli trochę choć rozwiały się Twoje wątpliwości, co do gastroskopii i tylko dlatego nic nie piszesz, bo się uspokoiłaś to fajnie Ale jeżeli nie piszesz tylko dlatego, że strach Cię ogarnął obezwładniający, to szybciutko postaraj się wziąć w garść i napisać parę słówek jak tam się czujesz???? Pozdrawiam serdecznie
  4. a znajdzie sie jakaś cela i dla mnie...????? może byc malutka , bo i ja nie jestem za duża - taka metr na metr, byle z Wami.................
  5. QA skąd Ty wiesz, że NAPEWNO dostaniesz napadu paniki?? Pięknie - nakręcaj się sama, nakręcaj, a niedługo będziesz się bała połknąć jedzenie.... Co do higieny to mnie przed władowaniem tego przewodu do gardła widziałam, że wsadzali tę końcówkę do jakiegos urządzenia (coś jakby do odparzania, dezynfekcji), ale szczerze mówiąc raczej skupiłam się na tym, żeby to przełknąć (A NIE NIE PRZEłKNąć!!!), niz na szczególnej higienie. w tej kwestii-rzeczywiście moje zaniedbanie, ale w kwestii łykania przewodu z kamerką to napisz, proszę, KTO LUB CO Ci Słonko powiedziało, że dostaniesz ataku paniki?????????????? Wiesz co ja Ci powiem - NIC nie dostaniesz!!!!!!!!!!!!Najwyżej po badaniu napadu śmiechu, że tak się panicznie bałaś Uwierz mi - TO NIE JEST NAJGORSZA RZECZ, JAKA CIę MOGłA SPOTKAć W żYCIU!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam [ Dodano: Sro Lis 15, 2006 12:59 pm ] P.S. Moniczka - mam nadzieję, że się nie obraziłaś??? Nie chciałam być obcesowa ani niemiła, tylko chciałam Toba lekko wstrząsnąć, żebyś zrozumiała w końcu, że takie badanie to nie koniec świata Nie gniewaj się jak byłam za ostra Nie chciałam Cię urazić - przepraszam. I nie bagatelizuję Twojego problemu, strachu przed badaniem, tylko sama przez to przeszłam, a mnie nie miał kto opowiedziec jak to jest. Jak już słyszałam jakies opinie o gastroskopii to chyba najgorsze z możliwych - oczywiście, większość wyssana z palca
  6. Staram się, staram myslec pozytywnie, ale wiesz jak to czasami wychodzi Sedam dzielnie wykonuje swoje zadanie - zaczął działać i jest już lepiej. Ale mnie dorwało - brrrr......... Pocieszające jest to, że nic w przyrodzie nie trwa wiecznie i złe samopoczucie też przejdzie, tylko szkoda, że na zawsze nie można zatrzymać dobrego samopoczucia..... Ile to już męczarni za nami, a ile jeszcze przed??????? Ech....lepiej nie myśleć, bo całkowicie się pogrążę... A tak a'propos - cos się udało wczoraj ustalić z mężem? Podniosła rozmowa trochę na duchu? Jak córeczka?
  7. Dzięki Lusi - pewnie masz rację żyję jeszcze, ale co to za życie.... Dziś od rana złapałam totalnego doła - naprawdę już dawno nie miałam takiej chandry i tak źle się nie czułam. Pozdrawiam
  8. Nie wiem co się ze mną dzieje - od południa zaczynam jakoś w miarę normalnie funkcjonować...Ale od jakiegoś czasu jest od rana tragedia...Docieram do pracy i właśnie tak o tej porze zaczyna mi się kręcić w głowie i zaczyna mnie dusic. Siedzę teraz i ciężko mi złapać oddech - czuję jakiś wielki ciężar na klatce piersiowej... Wzięłam sedam, czekam jak przejdzie, ale kiedy to zacznie działać?????Do tej pory się uduszę i nie będę już mogła pisać na forum...
  9. Ja brałam Seroxat - mozna powiedzieć, że miałam szczęście, bo w moim przypadku lek zadziałał rewelacyjnie. Generalnie przez pierwsze 2 tygodnie nie czułam poprawy, dlatego lekarz przepisał mi jako lek doraźny Afobam. Miałam taki przełomowy moment, kiedy czułam się zupełnie bez sił, otępiała, ale to byly tylko 2 dni, a dokładnie 4 i 5 dzien brania leku. U mnie na szczęście nie nasiliły się lęki, ani inne objawy psychiczne. Po około 2 tygodniach po prostu wstałam i poczułam, że w końcu chce mi się żyć!!! Nie byłam otumaniona ani oszołomiona, ten lek nie wpływał na mnie nasennie - działał tak rewelacyjnie, że czułam się jakbym nigdy nie była chora. Później lek odstawiłam, nie czułam się źle, może dlatego, że przez cały czas miałam jakiś inny lek wspomagający, doraźny. Ostatnio w moim życiu wydarzyło sie parę turbulencji, doraźne środki nie pomagają i po konsultacji zpania doktor od jutra zaczynam brać z powrotem na jakiś czas seroxat. Pozdrawiam
  10. Niszczysz sobie życie zadręczając się, że jesteś strasznie chora Popatrz jak "pięknie zamyka się to błędne koło: napewno nie jesteś chora, jesteś przebadana i to nie żadna choroba Cię zadręcza i wykańcza, tylko upiorne, surrealistyczne myśli od których postaraj się uwolnić Nawet przy poważnej chorobie potrzebne jest pozytywne nastawienie, aby szybciej wyzdrowieć. Nie zadręczaj się kochana i nie martw, pędź na jakąś psychoterapię i nie pozwól, żeby natrętne, bezsensowne myśli zatruły i zniszczyły Ci życie
  11. Polska służba zdrowia rzeczywiście w niektórych przypadkach działa "bardzo prężnie"... Ale nie ma się co załamywać - wszystko będzie dobrze i, tak jak napisała Lusi, całe szczęście, że nie najeździłaś się na darmo Dziwne trochę z tym Seroxatem...Dziwne jest to, że tak od razu ujawniły się tak silne skutki uboczne, mnie to w przypadku Seroxatu na szczęscie ominęło, no ale cóż...każdy reaguje inaczej Tak czy inaczej - główka do góry! Popatrz - same pozytywy: znalazłaś psychologa, chcesz sobie pomóc, a to już połowa sukcesu, a poza tym skutki uboczne Seroxatu pewnie niedługo miną i będziesz patrzyła na świat przez różowe okulary Ja od jutra znowu zaczynam brać Seroxat - także będziemy we dwie Trzymaj się
  12. no i jka tam dzisiejszy dzień kochani??? Napiszcie cos, bo ciekawa jestem co u Was słychać i jak tam mija dzień? Pozdrawiam
  13. U mnie temat nudności to wyjaśniło - oczywiście bardziej miarodajna jest gastroskopia, bo lekarz ma wgląd w żołądek i może ocenić czy wszystko w porządku. U mnie przy okazji wykrył silne przekrwienie ścian żołądka, ale ja z kolei mogłam brac antybiotyki, więc problem helicobacter miałam w 2 tygodnie po badaniu z głowy Ta rurka jest mniej więcej grubości długopisu, na samym końcu (a właściwie na początku) ma światełko. Leżysz na boku, dostajesz taki ustnik i po prostu zamknij oczy.... Ja zobaczyłam migające przed oczami światełko, zamknęłam oczy i naprawdę - przewód miałam w żołądku nie wiedząc kiedy. Tylko naprawdę słuchałam lekarza - nie zapierałam się, że czegoś za cholerę nie zrobię i nie nastawiałam sie ANTY..... Przełknęłam ślinę na polecenie lekarza i nie miało to nic wspólnego z bólem - po prostu nie było przyjemne....Później miałam jakby trochę podrażnione gardło, ale szybko przeszło Wyobraź sobie co ja czułam, skoro mam lęki przed uduszeniem i "walczę" cały czas z moim oddechem (a raczej walczyłam, bo badanie miałam rok temu, a wtedy byłam w gorszym stanie psychicznym) i myślałam o tym, że ta wstrętna kamera będzie w moim żołądku, a w przełyku będzie tkwił jakiś przewodzik, który napewno uniemożliwi mi oddychanie????? A jednak lekarz uspokoił mnie, mieliśmy swoją "umowę", o której pisałam wcześniej, pozatym sam zapewnił mnie, że nikt nigdy się u niego na badaniu nie udusił, no i ....poszło. Monisia - naprawdę nie ma się czego bać.Ja wiem, że to łatwo mówić jak jesteś już PO, ale bez przesady: gdyby to było takie straszne i nie do przeżycia to nie badaliby takim sposobem ludzi Jak chcesz to jeszcze pytaj - jak będę wiedziała, to chętnie jeszcze pomogę No, a z tym szarpaniem rzeczywiście mogła być jazda
  14. Nie ma się czego bać - badanie nie trwa długo i jak nie będziesz się nakręcać, że nie połkniesz tego przewodziku to nie będzie ciekawie. Nastaw sie na to, aby słuchać lekarza - on nie będzie chciał zrobić Ci krzywdy Mnie po prostu powiedział: 'PROSZę PRZEłKNąć śLINę" i już miałam kamerkę w środku Też się tego bardzo obawiałam, ale przed badaniem powiedziałam o tym lekarzowii umowa była taka, że jak coś będzie nie tak to ZERO szarpania (bo wtedy naprawdę można zrobić sobie krzywdę ) tylko oczami dam znać. Nie jest pzryjemnie, ale jest krótko i naprawdę nie nastawiaj się, że czegoś nie zrobisz - ja też myślałam, że to niemożliwe połknąć przewód ze światełkiem na końcu, a jednak się udało. U mnie okazało się, że to helicobacter pyroli - miałam bardzo duże stężenie tej bakterii w żolądku i to powodowało okropne mdłości i takie bóle, że zieleniałam na twarzy. Przeszłam kurację antybiotykową i narazie jest ok, ale może przed badaniem spróbuj zrobić sobie badania na helicobacter za pomocą pobrania krwi (po fakcie dowiedziałam się, że jest to możliwe...). Napewno trochę przyjemniejsze badanie, a może okaże się, że to właśnie to i unikniesz gastroskopii??? A jak nie to trzymaj się mocno, ja trzymam kciuki i, wierz mi, naprawdę nie jest tak strasznie Pozdrawiam serdecznie
  15. Dzięki wielkie-już jest lepiej....odrobinkę, ale zawsze.....
  16. Widzicie jaka to jest złośliwość losu??? Jeszcze 2 godziny temu w temacie "Mój dzisiejszy dzień" pisałam, że dziś się dobrze czuję, a tu masz... Brakuje mi tchu, ściska mnie w gardle i kręci w głowie tak, że czuję się jakbym ciśnienie miała 10 na 20 Ogólnie jestem niskociśnieniowcem, ale dziś już musiałam wziąć 3 Zomireny (0,5 mg) i czekam na rezultaty.... Rano wzięłam jeden, żeby wstać z łóżka, a teraz (pomimo, że obiecywałam sobie, że wytrzymam..) wzięłam dwa i czekam, żeby chociaż w tej cholernej łepetynie przestało się kręcić i żebym mogła swobodnie, lekko oddychać... Łatwo się nie poddaję, ale dziś naprawdę nie mam siły. Od jutra z powrotem biorę SEROXAT i czekam na skutki, a Zomiren TYLKO doraźnie w ekstremalnych przypadkach.... Nie jest dobrze narazie, oj.. nie jest....
  17. No cześć Lusi Fajnie, że się odezwałaś. Rzeczywiście - w za ciekawych czasach to my nie żyjemy....Mogę sobie tylko wyobrazić Twoja sytuację i wkurzenie, bo sama dziecka jeszcze nie mam. To naprawdę NIE jest normalne, żeby nie móc być ze swoim dzieckiem, kiedy wymaga naszej szczególnej opieki, bo np. właśnie jest chore. To nic, że to żadna poważna choroba - dziecko wymaga opieki to jestem z nim w domu: tak to powinno wyglądać. Niestety, nie wygląda.... Ale nie martw się Lusi...Nie wiem gdzie jest Twój mąż, ale może przesłałby Ci pieniądze przez WESTERN UNION?? Doszłyby do Ciebie tego samego dnia, fakt, że prowizja od wysłania nie jest mała, ale nie jest też zabójcza, a Ty nie stresowałabyś się dodatkowo brakiem kasy. Swoją drogą - znam to uczucie.....i nie zazdroszczę........ Mam nadzieję, że podniesiesz się z tego "dołka"-w razie czego pisz Kochaniutka i pomyśl, że to tylko przejściowe kłopoty i niedługo sytuacja się wyklaruje A swoją drogą ładnie Cię skubnęli za samochód!!! Ale głowa do góry - przeciez już nieraz udowodniłaś, że jesteś dzielną dziewczynką i nie dasz się "złamać"!!!!! Trzymaj się Słonko i pozdrawiam cieplutko, a córeczce życę dużo zdrówka
  18. Witam ,witam Też życzę wszystkim miłego dnia. U mnie oki - siedzę w pracy i tak sobie klikam do Was Mam nadzieję, ze dzisiejszy dzień będzie fajny - wczorajszy wieczór byl super! Pojechaliśmy sobie z moim mężczyzną na "małe" zakupy i ten cholerny lęk znów próbował pokrzyżować mi plany i zniweczyć fajny wieczór, ale nie dałam mu się!!! Jak czułam, że się zbliża, to tak natrętnie odganiałam myśl o nim, że w końcu jakoś tak dziwnie się poczułam, jakbym była w niewidzialnej, przyjaznej skorupie od której ten atak się odbija i jakby ona mnie chroniła... Mówię Wam - niesamowite uczucie.... Zakupy się udały, podróż samochodem - jakbym była zupełnie zdrowa Oj...dawno się tak dobrze nie czułam... Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie nie mniej udany, chociaż dziś coś kręci mi się w głowie i chce mi się spać, ale mam nadzieję, że to od niskiego ciśnienia Odezwij się koniecznie Kecajku jak tam nowy lek - mam nadzieję, że samopoczucie tak dobre jak u mnie ??? HEEEEEEJJJJJ LUUUSIIIIII!!!!!!!!GDZIE JESTEŚ?????????NAPISZ COŚ - ODEZWIJ SIĘ!!!!!CZEKAMY!!!! I oczywiście pozdrawiam WSZYSTKICH gorąco!
  19. No witam Dżinks - a czy byłaś u lekarza? Masz jeszcze jakieś objawy oprócz duszności np. jakieś lęki, strach przed wyjściem z domu lub coś takiego? Ja byłam u lekarza i nie ukrywam, że doraźnie pomagają mi leki a swoją drogą jak najmniej staram się o TYM myśleć - ja wiem, że lęk atakuje niespodziewanie, ale trzeba próbować mu się nie poddać! Pamiętaj - to TY masz kontrolę nad swoim ciałem, a nie ono nad Tobą Napisz coś więcej - spróbuję pomóc Pozdrawiam
  20. kasia_28

    Witam

    Witaj Lily Miło, że do nas dołączyłaś
  21. Witaj Izuniu Zgadzam się w zupelności z poprzednikami piszącymi posty wczesniej - powinnaś poszukać pomocy u specjalisty, iść na psychoterapię. To nie jest łatwe ani przyjemne - szczególnie jak masz problemy z nawiązywaniem kontaktów, ale samo "przełamanie" się w sobie i takie choćby symboliczne wyjście do ludzi sprawi, że naprawdę lepiej się poczujesz. Poza tym - bardzo fajnie, że jednak zdecydowałaś się zalogować na forum i podzielić z nami tym, co w Tobie siedzi. Trzymam kciuki i pamiętaj, że nie jesteś sama. Pozdrawiam cieplutko
  22. Wiem Kecajku, że tak jest, ale jest już troszkę lepiej... Przynajmniej jakoś spokojniej łapię powietrze Pędź do lekarza i koniecznie napisz, przepraszam - POCHWAL SIę , jak wrócisz co Ci powiedział i zalecił. Mam nadzieję, że tym razem będziesz dzielnym facetem i powiesz lekarzowi o wszystkim co Cię gnębi. Trzymam kciuki i wierzę w Ciebie oraz czekam na posta Pozdrawiam P.S. Lusi - czemu się nie odzywasz?? Czy Twoja bryka, nie daj Boże, dobiła Cię zupełnie?????Eeeeeeeee.........niemożliwe!!!
  23. Oj, chyba z tym dobrym humorem to dziś do południa trochę przesadziłam tzn. czułam się rzeczywiście dobrze, ale coś zaczęło mi się pogarszać, oczywiście bez żadnej wy7raźnej przyczyny - zaczęło mi się kręcić w głowie, przed oczami zaczęł"latać mroczki" i czułam, że jakbym wst5ała, to chodziłabym po ścianach... Wziełam jeden Zomiren (0,5 mg) i czekam jak przejdzie - musiałam go wziąć, bo tak mnie obezwładnił zupełny brak sił, że chyba nie miałabym siły eksperymentować z tym, czy tym razem lęk przejdzie obok czy też uderzy we mnie..... A byc może po prostu poszłam na łatwiznę, stchórzyłam i wybrałam najprostszą drogę??? Tak, tak prawdopodobnie było, ale nie wstydzę się tego i nie wstydzę sie do tego przyznać, że jednak cały czas tabletki są dla mnie kołem ratunkowym w mniej lub bardziej ekstremalnych sytuacjach. Jednak najważniejsze, że pilnuję określonej dawki, staram się ją zmniejszać, a cóż...chwile słabości mogą zdarzyć się każdemu prawda? I będzie lepiej,nie??? Pozdrawiam
  24. No witam sredecznie wszystkich - widzę, że na s przybywa! FAJNIE Dawno nie pisałam, ale to dlatego, że nie miałam możliwości, bo dostęp do komputera mam chwilowo tylko w pracy. Ciekawa jestem co tam u Was słychać? U mnie nie najgorzej - weekend był dosyć ciężki, bo dopadła mnie comiesięczna dolegliwość kobieca , ale na szczęście przeżywałam "tylko" katusze fizyczne, psychicznie nie dałam się złamać Tabletki utrzymuję w normie, ale będę się starała "zejść"z dawki Zomirenu, a przy okazji nbie zwiększać dawki Sedamu. No i postarac się utrzymać ten Seroxat... Kecajku - co tam u Ciebie???W pracy, przed czy po???A może wolne??? Lusi kochanieńka - nic się nie martw: jak zrujnuje Cię Twoja limuzyna to na mnie napewno możesz liczyć (i ma się rozumieć, że Twoja córeczka też!) Dąbrówko - ja też nie przepadam za poniedziałkami (tak delikatnie mówiąc...), ale jak już trafił się taki dzień w tygodniu i uparcie co 7 dni się powtarza to trzeba go0 jakoś przetrwać Do góry główki, bo tu się nie ma co dołować, tylko przeć naprzód jak czołg Ja wiem, że to łatwo mówić, bo sama się boję kolejnego ataku i następnego dnia, ale co ja się będę na zapas martwić????? Pozdrawiam wszystkich, ściskam mocno, trzymajcie się cieplutko pomimo nieciekawej, jesiennej aury!!!!
  25. No witam Was Jak tam minął wczorajszy dzień i jak Wam mija dzisiejszy? Lusi - jak tam rozmowa z córeczką? Powiodła się? Pozdrawiam
×