Skocz do zawartości
Nerwica.com

khaleesi

Użytkownik
  • Postów

    12 655
  • Dołączył

Treść opublikowana przez khaleesi

  1. Kestrel, dobra no ale co to ma byc no. Wygląda jakby coś oszukane było. Nie możesz tego przywrócic jak było w panelu moderatora w logach masz czynności jakie wykonałeś. -- 16 maja 2014, 20:18 -- Rozumiem połaczenie tematów ale to wygląda jak jakieś profanacja. -- 16 maja 2014, 20:21 -- i jeszcze ten pedo amfce na pokładzie rewelka
  2. Ładne rzeczy się tu wyprawiają. Kestrel, ale Ty nie miałeś przenosić do kosza tylko zamknąć. Inne konkursy nie lądujaw koszu więc czemu ten miał wyladowac w koszu skoro prosiłam o zamknięcie go a nie wywalenie
  3. Kestrel, czy Ty wykasowałeś jakies posty z mojego konkursu? -- 16 maja 2014, 20:10 -- Prosiłam o zamknięcie a nie wykasowanie postów z głosowań post1692160.html#p1692160 a jeden temat całkowicie usunąłeś
  4. comamzrobic123, w chuj cięzka sytuacja nie mam zupełnie pomysłu Pewnie też dałabym się manipulowac bo taka jestem
  5. khaleesi

    Na co masz ochotę?

    Amarant_89, skojarzyło mi się na żelki haribo
  6. Wkurzają mnie ludzie chorągiewki zmieniające swoje zdanie w zależności od tego jak tej osobie pasuje i gdzie wiatr bardziej sprzyja
  7. Nie do konca sie z tym zgadzam. Prawdopodobnie przemawia przeze mnie troche inne podejscie do tych spraw, chociazby z racji wieku. Mowie zas za siebie. Milosc (czyli uczucie trwale) nie pojawia sie od razu - to jest fascynacja. Doswiadczylam tego calkiem niedawno i chyba nadal jestem pod jego wplywem - ale wiem, ze to nie moze byc milosc. Jeszcze nie. I stawiam sprawe jasno. Mowie co czuje: bardzo lubie, szanuje, jest dla mnie wazny, z nikim innym sie nie spotykam i nie zamierzam bo on mi wystarcza, jest chemia, lubie z nim spedzac czas, rozmawiac - to jest wlasnie to, co czuje. Dlaczego? Brakuje czesci skladowych takich jak zaufanie, glebsza intymnosc. Dlatego mowie o czekaniu na milosc - bo ona ma szanse przyjsc. Wiele jednak zalezy od okolicznosci. U mnie jest pewne, ze gdy przekonam sie: moge na tobie polegac, moge ci zaufac - to ta milosc runie, zerwie wszystkie blokady. Kalkulacja? Moze i tak. Jesli teraz kogos pokocham to bedzie juz do konca bo nie mam juz czasu na popierd*lki. Wole siedziec sama i nolajfic na filmach i grach - spokojnie, bezpiecznie, pewnie. Za duze ryzyko i czasu szkoda. Moze troche pusto w sercu ale cos za cos. Jest mi samej dobrze bo nikt sie nie wpierd*la, nie obchodzi nikogo co i dlaczego robie albo nie, moge nic nie robic przez tydzien, moge sobie jechac na wakacje kiedy chce i gdzie chce nie liczac sie z kims innym (bo chce np na Malte a ja na Cape Verde i jedziemy w ramach kompromisu na Tenerife), nikt mi w kieszen nie zaglada. Z kims odpowiednim byloby lepiej bo odpadloby wiele problemow jako ze podzielilibysmy je na pol. Z odpowiednim. O prawdopodobienstwie i szansach mi sie nie chce dyskutowac bo to slepa uliczka. A czy moj obiekt zainteresowania jest odpowiednia osoba czy nie to jeszcze nie wiadomo - tego sie nie wie od razu. Od razu to sa slowa, moga byc obietnice i zapewnienia. Nie ma potwierdzenia. Mam tez zle doswiadczenia i to niejedno. Mam wiec swiete prawo do watpliwosci wobec siebie takze. Skoro zle wybralam poprzednio i w warunkach recydywy to moje zaufanie do siebie nie jest juz takie 100%. OK, wyciagnelam wnioski. Sama po sobie widze ze odbieram inaczej, zachowuje sie inaczej i jestem trzezwa mimo oczarowania. Walnelo mnie porzadnie ale wspominam to jak cos wspanialego, jakas iluminacje - odkrycie w sobie ze jeszcze potrafie, ze nie stetryczalam ani nie zgorzknialam po przejsciach. Mam nadal bardzo mloda dusze, zawsze byla we mnie ta odrobina szalenstwa... Ale mam tez sporo powaznych ograniczen ktore moga mi uniemozliwic normalny zwiazek. I to nie zalezy ode mnie a od osoby ktora wybralam. Jesli nie zaakceptuje mojej sytuacji to nie ma mowy o bliskosci i o jakimkolwiek zwiazku. Juz sie z tym pogodzilam przed laty. A jesli zaakceptuje i jako bonus ofiaruje wsparcie, pomoc - to bede najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie. Opcja numer dwa w dziale SF. Choc nie wykluczam ok 20% prawdopodobienstwa bo dlaczego nie? Bez podstaw, skonczylam z uzasadnianiem bo prowadzilo donikad. To tylko dlatego, ze lubi mam mu to powtarzac? Zeby radoche sprawic? Dla mnie wypowiedzenie (szczere) tych slow to zobowiazanie. Przywiazanie. Nic juz nie jest takie jak przedtem. Klamka zapadla. Tym bardziej wiec jesli ja to powiem to znaczy ze to czuje naprawde. Wartosc niewymierna. Ktos mi mowi ze ma do mnie zaufanie - czy zdajecie sobie sprawe, jaka to odpowiedzialnosc? Plujemy duzymi slowami na wszystkie strony. Zycie nauczylo mnie ich wartosci. Bo tez ich nie szanowalam tylko rozrzucalam gdzie popadnie z roznych powodow. Zapisaly mi takie CV ze dla 10 by wystarczylo i na dokladke dla jedenastego. Reszty zycia juz nie zmarnuje. Od teraz ma byc wlasciwie, mam byc soba. Inaczej bedzie kolejna pomysla i kolejna frustracja. Nie stac mnie na to. W całości się zgadzam aardvark3 Zycie daje najlepsze korepetycje, tylko jest cholernie drogim nauczycielem. A propos slowa "kocham". Moj eksx2 powtarzal to do zaj*bania na wszelkie mozliwe sposoby a potem darl ryja, rozwalal meble albo ucinal sznur od bielizny i szedl sie wieszac na strych. A ja potem nie mialam na czym prania suszyc. Teraz to sie z tego smieje autentycznie ale wtedy to smiechu nie bylo. I zeby sie choc faktycznie powiesil czy pocial (bo takie akcje rowniez zaliczylam) to pol biedy bo bylby spokoj. Eks nr1 to samo tylko albo "warunkowo" jak zasluzylam albo pustoslowie bo pukal sasiadke. Mam prawo wiec miec wyznania tego typu tam gdzie slonce nie dochodzi. OK, dobra, koncze i ide pisac memuary Taka prawda człowieka poznamy po tym jak traktuje innych.Jeśli widzę, że ktoś jest egoistą wypowiadajacych sie o innych z pogardą to typa nawet bym bliżej nie chciała poznać do związku czy coś. Czerwona kartka nie ma szans. Skoro do innych nie jest w porządku zawsze moze nie być w porządku i wobec mnie.
  8. khaleesi

    [Kraków]

    rdzaa, chyba jakby to było dzisiaj to coś by pisali
  9. Progressive, ja znam ale on drogi jest
  10. Wiecie może co się dzieje z Depakiniarzem? Ostatni wpis na blogu 11 maja na forum 12 maja a jest 16 maja
  11. Też zauważyłam, zero znaku życia na blogu, forum i fb. Ma ktos numer do Wojtka?
  12. Może to głupie pytanie ale skąd wiadomo, że terapia nie jest potrzebna? Decyduje o tym pacjent czy terapeuta? Jak długo mozna chodzić na terapie? -- 16 maja 2014, 15:43 -- Choruje na nerwice natręctw jeśli to ma znaczenie
  13. Luki_is_back, a Ty tylko wszystkich byś na terapie wysyłał Skoro czuje się manipulowana to chyba tak jest.To tak jak ofiary przemocy psychicznej one czuja kiedy jest ta przemoc chyba lepiej.
  14. Luki_is_back, a Ty czytasz to,że autorka sama widzi, że on nią manipuluje? Faktycznie z tego co opisuje tak wygląda to wszystko.
  15. evil never dies, pewnie żona, rodzice?
  16. Inga_beta, ale masz racje sporą temu męzowi to pasuje takie odizolowanie jej od świata.
  17. evil never dies, a dla mnie zaufanie równa się coś więcej o mnie można wiedzieć. Niemożliwa rzecz? Hmmm nikomu nie ufasz?
  18. serial= kolega będzie mi nagrywał i wrzucał
  19. evil never dies, nie jestem mentalna ekshibicjonistką. Coś więcej o mnie można się dowiedzieć po dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugim czasie kiedy nabieram zaufania do ludzi. Moja psychiatra uważa to za normalny i zdrowy objaw.
  20. Myslę własnie o oddziale a właściwie psychiatra chce mnie tam wysłać. Nie bardzo mi się widzi grupowa terapia i odpowiadanie o swoich natręctwach przy innych ludziach/pacjentach. Jestem zamkniętą w sobie osobą.
  21. detektywmonk, przecież wczoraj na forum była
  22. Auman, na czym polegała ta integracja z grupą?
×