
Nicky
Użytkownik-
Postów
199 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Nicky
-
Ja nigdy nie korzystałem z pomocy społecznej, mimo że kilku psychologów mi to proponowało. I tak guzik by dali, bo jest skierowana dla innej grupy osób niż ja. Jakieś chore limity kwoty jaka może przypadać na jednego członka rodziny. Co do emerytur, to my płacimy na obecnych emerytur. Jeśli my jakiś cudem dożyjemy to albo emerytur nie będzie w ogóle albo będą wybiorczo i jeszcze niższe od obecnych.
-
Z respondywnością problemu nie ma, ale ze startem (z 10 sekund się otwiera, settingsy mają u mnie ze 2-3 lata). Ale 100MB RAMu zjeść potrafi przy samej jednej zakładce, przy kilku u mnie dobija max do 150MB.
-
Niech tylko przyśpieszą start FF i zmniejszą pamięciożerność oraz dodadzą funkcję kasowania cookies w menu>clear recent history>cookies bez jednoczesnego kasowania haseł. Teraz jak kasuję cookies tak, to przy okazji wywala mi wszystkie zachowane hasła. I to tak od kilku wersji. Obecnie urzęduję na 7.0.1. Mam też zainstalowane najnowsze Chrome, Operę i Iceweasela.
-
Firefox, Opera, Chrome. Wszystkie u mnie są stabilne (nie wieszają się nigdy), prędkość przybliżona, choć Chrome trochę szybsza, ale dobija mnie minimalizm tej przeglądarki jak i fakt, że to od Google. Używam Firefoksa, od kilku lat jej używam i nie chciało by mi się eksportować historii, bookmarksów, haseł do Opery, która notabene nie jest w stu procentach kompatybilna ze stronami www i gorzej sobie radzi z popupami. Ale Opera była szybka:). FF musi być, mogli by tylko naprawić to syf z pamięciożernością i kilka drobnych błędów.
-
Tyle że psycholog zalecany to sam wiem. Ale na razie mnie na go nie stać (+leki). A żeby było mnie stać muszę podjąć odpowiednie działania, które utrudnia powyższe obawy. A takie forsowanie wszystkiego i tak daje bardzo słabe efekty. Bardziej szukam sposobów jak sobie poradzić z tym bez psychologa i leków,
-
> Wieczne zmęczenie, ból wszystkiego, nieprzytomność - nawet w chwilach kiedy nie ma się być czym zmęczonym > Problem z koncentracją, zapamiętywaniem nawet bardzo prosty rzeczy czy nawet rozmów z ludźmi, problemy ze słuchem. Przytomność jak na drugach czy kacu. > Brak chęci do robienia czegokolwiek, obiecywanie samemu sobie że jutro się zrobi i sytuacja się powtarza. Jednocześnie ma się frustrację że się stoi w miejscu. Ale tak bardzo się nie chce i się nie widzi w tym sensu. Często odkładanie zrobienia kilku rzeczy za jednym zamachem na jeden dzień. > Bardzo duża senność, długie "dochodzenie do siebie" po przespanej nocy (6-9h na dobę), dojście do siebie na góra dwie-trzy godziny i niesamowity atak senności > Nic nie bawi, nawet zainteresowania, brak "pociągu" do nabywania nowych umiejętności czy robienia czegoś nowego > Dobijanie tego co się dzieje w Polsce (zarobki, wyzysk, brak nadziei na normalne życie na normalnym poziomie). To są objawy depresji czy ja poprostu tak mam?
-
Depresja -okropna choroba, zabiera mi radość z wiosny
Nicky odpowiedział(a) na Nikita temat w Depresja i CHAD
Trzeba znaleźć przyczyny owej depresji, rozpocząć terapię i walczyć. Hmm próbować nowych oryginalnych rzeczy, robić szaleństwa i jednak nie unikać bycia wśród ludzi. Może zmiana trybu życia pomoże, skoro obecny tryb jest beznadziejny. -
Bo szkołach język angielski jest prowadzony w języku polskim, to tak jakby na historii mówić o matematyce:P. Liczy się tylko praktyka i praktyczne mówienie, bez myślenia co to znaczy po polsku. Ja stykam się z grami w jeżyku angielskim od dzieciństwa, od kilku lat filmy patrzę w oryginalnej wersji językowe z polskimi bądź angielskimi napisami, cały system operacyjny mam po angielsku, telefon mam po angielsku (nawet interface poczty głosowej mam po ang.) i tak nie daje to żadnego efektu. Kiedyś bywałem nawet na konferencjach prasowych, które były prowadzone po angielsku (nie przez polaków). A sam angielski znać muszę, bo muszę opuścić ten kraj. Póki co nie stać mnie na porządny kurs, a sam chyba najwięcej łapię właśnie z praktyki czyli taki wyjazd do UK byłby bardzo pomocny.
-
Ja pamiętam głównie Resident Evil i Silent Hill i tłumaczenie plików z gry:D. Za granicą trzeba umieć gadać, to co mamy w szkołach jest o ścianę potłuc.
-
Wiesz, bo to jest możliwe. Kiedyś gry były dostępne tylko po angielsku. Jak człowiek chciał rozwiązać zagadkę to musiał się domyśleć o czym do niego gra mówi albo użyć słownika i takie słowa z prędkością światła się zapamiętywało, bo to nie był przymus lecz ciekawość. Ja tyle szczęścia nie miałem i dzięki grom opanowałem angielski na poziomie co najwyżej początkującym, a i też bez gramatyki i głównie w tekście. Przy odrobinie szczęścia potrafię się dogadać z cudzoziemcem (pracowałem swego czasu przy obsłudze klienta). W szkole nie miałem angielskiego, lecz niemiecki. I niemieckiego ni cholerę nie znam. Ale strasznie zaniedbałem kwestię angielskiego w mowie.
-
Wtedy zacznie chodzić do kafejki albo odpuści to sobie i poszuka alternatyw - podwórko i tego typu sprawy. Ja kiedyś czytałem o dziewczynie (13 l.), która popełniła samobójstwo, bo brat nie pozwolił jej skorzystać z komputera. Za niechodzenie można dostać kuratora bądź stracić władze rodzicielskie, a syn może pójść do ośrodka. Sam miałem kuratora z tytułu niezbyt regularnego chodzenia, ale z innych powodów. Może ją na to stać. Zresztą jednak co jakiś czas pojawia się w tej szkole, przecież. 3 tygodnie to nie dwa miesiące. Albo szukanie alternatywy dla nudnej szarej rzeczywistości praca/szkoła>sen>praca/szkoła>sen etc.
-
Mam podobnie. Ale co alkohol ma do tego?
-
A co mają to też u nas zakazać, bo ktoś nie zna umiaru? Please..
-
To jest dość męczące, bo przy takim czymś jest ciężko zrealizować jakieś dłuższe plany. Bo nagle znienacka w środku zadania wszystko traci jakikolwiek sens i nie ma chęci na kontynuację. A nie ze wszystkim da się wyrobić w kilka godzin w miarę normalnego (niedobrego) nastroju. A robienie wszystkiego na siłę zazwyczaj nie przynosi dobrego skutku. Przynajmniej w moim przypadku, to nic nie daje dobrego skutku. Ja bym w życiu nie poszedł do pana psycholog. Jestem miłośnikiem kobiet wszędzie (z wyjątkiem starych bab, bo te marudzą niemiłosiernie). Uwielbiam kobiety, a nie znoszę facetów, wszędzie. Mój ojciec jest alkoholikiem, ale na trzeźwo bardziej za mną nie przepada. Faceci kojarzą mi się z agresją. Mnie się wydaje, że większości osób wybierających ten kierunek to kobiety. One są bardziej emocjonalne:). Jak trafi na dobrą psycholog, która nie tylko wysłucha, ale także pomoże to będzie perfekt. Mam podobnie, ale ta wrażliwość to chyba jednak jest moją wadą. Jakoś nie mogę uwierzyć, że same leki mogą tak dużo zmienić, nastrój etc. Na razie nie mam kasy, by ją zdobyć to i tak muszę sobie poradzić bez nich. Nie ma lekko. Wszelkie DDA i inni ludzie z jakimiś problemami są fajnymi osobami, są bardziej toleracyjni i współczujący, a nie "jeju, ale Ty masz problemy".
-
W niektórych przypadkach takie coś pomaga. W niektórych systemach rodzinnych jest tak, że wszystko w domu jest tak tajne, że nikt spoza domu: sąsiedzi, policja, znajomi nie mają pojęcia co się naprawdę w tym domu dzieje. U niektórych dzieci mają całkowity zakaz spotykania się z kimkolwiek, rozmawiania z kimkolwiek, sprowadzania z kimkolwiek. A rodzice próbują takie dziecko (czy osobę dorosłą) całkowicie sobie podporządkować. I czasami takie wyjście z problemem na zewnątrz trochę uspokaja atmosferę w domu. Gdy nic nie robisz, to sprawca może robić z Tobą co mu się żywnie podoba i jest całkowicie bezkarny. Przynajmniej tyle wiem od Stowarzyszenia OD-DO, które pracuje z DDA. Więc oni chyba mają jakieś pojęcie o tym. Wyprowadzka wiadomo jest jedynym najlepszym rozwiązaniem. Ale jeśli w domu jest naprawdę źle to warto się chwytasz każdej deski ratunku. Potem się wynieść i całkiem urwać kontakt. U mnie ojciec gdy jest pijany to jest potulny, gdy trzeźwy to jest najbardziej cięty na mnie. Im mniej jestem aktywny tym mam większy spokój. Matka z kolei na odwrót. Też udaję że nic się nie dzieje, ale wewnątrz mnie to bardzo wyniszcza. Nie umiem już nawet okazywać emocji. Raczej z tego nie wyjdę. Tylko spójrz na to, że z takiego domu jest ciężko sie wyprowadzić. Szczególnie gdy się jest z tym całkiem samemu. Niektórzy też mają te durne poczucie winy, że rodzina, że to mój ojciec etc.
-
Nieśmiałość nie jest chorobą . Też jestem nieśmiały, jeszcze bardziej niż Ty .
-
Przemoc domowa jest przestępstwem z Kodeksu Karnego i grozi za to do 3 lat. Policjant ma obowiązek przyjąć takie zgłoszenie. Jeśli tego nie zrobi to skarga (z własnego doświadczenia wiem, że najskuteczniejszą metodą policji na zmniejszanie przestępstw jest spławianie ofiar albo odsyłanie w inne miejsce). Musicie to przerwać jak najszybciej. Szkoda Waszego zdrowia i życia. a)Na każdą awanturę wzywajcie policję, załóżcie też kartę. Policja ma prawo zapewnić Wam bezpieczeństwo. Więc mogą go zabrać na 48 godzin lub na izbę wytrzeźwień. Załóżcie Niebieską Kartę oraz złóżcie zawiadomienie o przestępstwie (wiem, że to jest trudne, bo rodzina etc.). Zgłaszajcie każdą taką awanturę. Spróbujcie także nagrywać (głos) takie awantury, które mogą być dowodem, że takie coś ma miejsce. W przypadku przemocy psychicznej często jest tak, że ciężko jest o dowody. Tej przemocy nie widać na ciele ofiary. Dlatego jest dobrze w miarę możliwości nagrywać i przyprowadzać na przykład znajomych. Wtedy masz także świadków. Możliwe, że ojciec się wtedy opamięta, jeśli nie, to masz świadka. Poszukajcie także instytucji pozarządowych zajmujących się przemocą domową. One ofiarują często darmowych psychologów czy pomoc prawną. Poszukajcie ich jeszcze przez złożeniem zawiadomienia. Z własnych źródeł wiem, że tego typu działania w pewnej części przypadków przynosi efekt. Musi robić o tym jak największy rozgłos poza domem. Im więcej instytucji (policja, dzielnicowy, instytucje stop przemocy, OPS) będzie się tym interesowało tym lepiej. Posiadając Niebieską kartę masz większe szansę uzyskać mieszkanie socjalnie. A przy każdej Interwencji policjant będzie w niej rozporządzał notatki, które będą dowodem w sprawie. b) Wziąć się w garść i się wyprowadzić. Chociaż wynająć pokój i zostawić gada w cholerę. To może być trudne i będzie trudniejsze jak będzie zwlekać. W tej sytuacji czekanie i nie robienie z tym nic będzie na Waszą zgubę. Będzie tylko gorzej.
-
Linuksiarz jak i ja:). 1 day uptime'u? to jakiś serwer?:)
-
To dobrze, takie gadanie dość dołuje. On tak samo jak dziewczyna jest człowiekiem i ma prawo do błędów, wad, ma prawo być nieidealny. 7 godzin?? To jak wy się spotykacie? Sporo przy tym zachodu:). Nie każdy psycholog na NFZ jest zły. Moja pierwsza psycholog była na NFZ i nie mogę powiedzieć, że była zła. Nie wykonywała swojej pracy na odwal się. Była dość wymagająca (wymagają konkretnego działania, na co miałem tydzień), ale też sporo uświadomiła mi. Niestety musiała odejść, a jej następczyni swoją pracę już wykonywała na odwal się (można było się wygadać i taki był z tego pożytek:P). Co do prywatnych to ja z kolei mam opinię że Ci lekarze będą specjalnie wydłużać leczenie by sobie skasować więcej kasy za to. Grunt by to był dobry psycholog, niezależnie czy to będzie na ubezpieczenie czy prywatnie. Ale musi być dobry, który kocha swoją pracę. Wiesz ja mam wiele zaburzeń - DDA (u mnie w domu poza mną każdy nadużywa alkoholu), nieśmiałość (kiedyś silna Fobia Społeczna), dystymia (wiele lat, ale nie od urodzenia, pamiętam czasy kiedy tak nie było, to się zmieniało stopniowo). Myślę nad psychologiem oraz psychiatrą. Jednak ubezpieczenia, a tych lekarzy mogę szukać tylko w okolicy swojego miejsca zamieszkania (wszędzie muszę łazić piechtą, wawa mała nie jest:P). Dużą nadzieję kładę jednak w lekach. Tak czy owak muszę sobie z tym poradzić wpierw na trzeźwo, choćby po to by mieć pieniądze na te leki (i utrzymanie tego Internetu). Niestety mój stan nie jest ciekawy i znalezienie pracy jest rzeczą bardzo trudną teraz. Ponadto mam tendencję do poddawania się i huśtawkę nastrojów.
-
Może mu wszystkiego nie mówisz.
-
Zauważ, że ludzie takich meneli nie tolerują i kochają im dokopać z tego tytułu, niezależnie od przyczyny. Jakby tolerowali to by nie było problemu:P
-
Zależy od punktu widzenia. On pewnie to uznaje za normę, tak dla Ciebie to jest coś nietypowe. No bo przecież jak można chodzić wiecznie smutnym? Ojj...można. Dlatego ludzi unikam, bo oni tego nie rozumieją. Chłopak ma o tyle lepszą sytuację że ma Ciebie, wykształcenie i jakąś przyszłość. Ma szansę z tego wyjść. Ale na przykład dla otoczenia to jest trudna sytuacja. Dla mnie to się zakończyło całkowitym zerwaniem znajomości z dość bliską osobą i potwierdzeniem reguły, że się do życia w społeczeństwie nie nadaję, że jestem fajtłapa. A samotność też jest dobijająca. O dystymii nie wiem za dużo, tematem interesuję się zaledwie od kilku dni. W moim przypadku nie pomaga nic. A na pewno nie gadanie "bądź facet", "weź się w garść" czy "nie bądź smutny". Takie pocieszenie to strzał kulą w płot. Jakbyś go zostawiła to też by wiele nie pomogło. Na pewno go nie zostawiaj i staraj się nie doprowadzić do stanu w którym by rzucił wszystko i nie robił całkowicie nic. Dodam, że w tym stanie najdrobniejsza czynność jest męką i jej wykonanie sprawia ogromne trudności. Taki człowiek też sie szybko męczy. Ja proponuję iść z nim (albo on sam) do psychologa i psychiatry. Ten drugi wypisze leki, które mogą poprawić nie co jego stan . Polecam to rozwiązanie. Sam o tym też myślę, ale nie mam kasy na ten cel:P.