Aniolki chyba nie zalezy sie poddawac, robic tyle ile sie da kiedy jest w Was wiecej sily, a przede wszystkim miec przekonanie do wybranego kierunku studiow czy tez szkoly. Ja od dwoch lat pisze prace magisterska...bardzo dlugo czulam presje z kazdej mozliwej strony, tysiace pytan na rodzinnych obiadach, wrzaski, ze siedze w domu, nie pracuje i pracy takze nie pisze itd...itd...az w koncu cos we mnie peklo porozmawialam z bliskimi..pierwsza rozmowa skonczyla sie kolejna awantura...ale jednak cos sie zminilo, rodzice przemysleli, nie wiem czy z kims rozmawiali, kupili sobie ksiazki o depresji, dowiedzieli sie jak postepowac i jak mnie wspierac, a przede wszystkim jak rozmawiac...chyba zrozumieli, ze jest to choroba a nie "lenistwo" czy brak inteligencji...po prostu przestalam udawac...czasami warto sie zdobyc na otwarta rozmowe, nawet jezeli w pierwszym momencie wydaje sie to bez sensu..a studia, kazdy ma swoj wlasny zegar, kto powiedzial, ze nie mozna studiowac majac nawet i 100 lat, wiem ze moja studia kiedys skoncze chociaz tysiace razy chcialam wszystko zostawic i uciec to teraz wiem ze nie wazne jest kiedy, wazne, ze wogole mam chec to zrobic..