
ダニエル
Użytkownik-
Postów
49 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ダニエル
-
A masz jakieś inne objawy? Ze schizofrenii raczej nie zdawałbyś sobie sprawy.
-
Ja się nie zgadzam . Z tym nie da się żyć, bo żyjąc w ten sposób doprowadzisz jedynie do pogorszenia sytuacji. To samonapędzający się mechanizm. Tolerując jedne natręctwa pozwalasz na zaistnienie kolejnym. Polecam terapię CBT i farmakologię. Mi pomaga.
-
Terapia w tym nurcie prawie mnie wyleczyła (prawie, bo wciąż na nią chodzę :) ). Polecam. Dowiadujemy się mnóstwo rzeczy o sobie, o mechanizmach psychologicznych z których nie zdajemy sobie sprawy. W moim przypadku o nerwicy rozmawialiśmy tylko pierwszych kilka wizyt, teraz temu poświęcamy max. 10 minut i rozmawiamy na wiele innych tematów. Na terapii często bywa zabawnie :). Chodzę od lutego tego roku.
-
Obecnie mi (a jestem prawie zdrowy) zajmuje to tak gdzieś 12 minut dziennie (tak typowo - przymusowa kąpiel i ok. 5 razy niepotrzebnie umycie rąk).
-
Bardzo podoba mi się pomysł, że użytkownicy będą mogli dodawać swoje artykuły. Jestem jak najbardziej za.
-
Potwierdziłaś tym samym moje zdanie . Po prostu wykonujesz rytuał (czyli kompulsję - nieważne czy w myślach czy w rzeczywistości), która przynosi ci ulgę po pojawieniu się natrętnej myśli. Jeszcze nie słyszałem o zwalczaniu natrętnych myśli natrętnymi myślami - bo na nie raczej nie ma się wpływu.
-
A może te akurat myśli nie są natrętne? Narzucają ci się, pojawiają znikąd i ciężko się ich pozbyć? Skoro sprawiają ci ulgę, to chyba nie są natrętne. Tematami myśli natrętnych są jakieś wątpliwości, obawy, skrajności, mogą być myśli przeciwstawne (typu np. zabiję moją matkę).
-
Może boisz się odrzucenia ze strony tej osoby? W lutym okazało się że ja również mam osobowość unikającą. Jakby jeszcze tego było mało u mnie dominującym mechanizmem obronnym jest supresja. I mam szczerze dość - odmawianiu spotkań, unikaniu znajomych na ulicy, braku jakichkolwiek tematów do rozmów, braku jakichś bliższych związków. To "unikanie" jest tak głupawym i irytującym mechanizmem który prowadzi jedynie do wyobcowania i praktycznie ośmieszenia w sytuacjach społecznych.
-
To co opisujesz przypomina typowe treści myśli natrętnych (obsesji) obecnych w zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym jak i u zdrowych ludzi. Nie masz może jakichś kompulsji (rytuałów, dziwnych zachowań typu przesadna czystość, pedantyzm)? Dziwi mnie też, że po myśli "natrętnej" odczuwasz ulgę - w przypadku osób z ZOK ulgę odczuwa się po wykonaniu rytuału. Polecam kontakt z psychologiem i psychiatrę - ten pierwszy na pewno trafniej cię zdiagnozuje niż my tutaj na forum, a psychiatra przepisze leki które mogą te myśli "wyciszyć".
-
Ja to sporo awantur przez nerwicę przeszedłem. Raz stwierdzili, że pilnie potrzebuję psychiatryka (podczas nasilenia, kiedy podczas mycia rąk zakręcili mi wodę, co spowodowało jedynie wzrost frustracji i pojawienie się agresji). Poza tym to proste - nie mieli problemów psychologicznych, więc nie rozumieją (lub po prostu nie starają się być wyrozumiali). Moja matka trochę rozumie co mi jest (przeszła depresję), za to ojciec twierdzi że jestem zdrowy. Ojciec przed psychiatrą powiedział, że uważa że nie jestem chory i raz że wymyślam, to dwa że "wybieram sobie" co jest treścią moich natręctw. Doszło do tego, że na ten temat w ogóle z nim nie rozmawiam. Teraz już jestem prawie zdrowy więc sytuacja jest komfortowa. Najlepsze jest jednak to, że wszystko co zrobię dziwnego (chociażbym się pomylił) jest od razu kojarzone z tym zaburzeniem więc tak jakby jestem "napiętnowany"... Dla nich granica między zdrowiem psychicznym a zaburzeniem jest oddzielona grubą kreską (co nie jest prawdą). W sumie ja z tym nie walczę, nie obchodzi mnie co sobie pomyślą tylko staram się dalej leczyć lekami i terapią. Wiem jednak że niektórych może to pogrążać - wtedy lepiej w ogóle o tym nie rozmawiać (mi wystarczy psycholog).
-
Wizyta u psychologa - strach sie bac ???
ダニエル odpowiedział(a) na Manka1526921782 temat w Kroki do wolności
Spotkanie z psychologiem/psychiatrą/terapeutą nie jest żadną traumą . Ja świetnie się dogaduję z moją psycholog, oczywiście na początku zawsze jest strach ale ludzie na których trafiałem podczas leczenia zawsze okazywali się wyrozumiali i mili. Czasami nawet się zagadujemy tak że jest obsuwa podczas przyjmowania kolejnych :) -
Na efekt leków musisz poczekać od 2 tygodni do miesiąca, czasami nawet dłużej, no i dawka musi być odpowiednia. Mi natrętne myśli pojawiły się dopiero w czasie leczenia, wcześniej były tylko natręctwa. Żadne leki ich nie likwidowały...ale jak przestałem wykonywać większość moich natręctw to automatycznie myśli też stały się spokojniejsze. Teraz doszedłem do takiej wprawy że w momencie gdy jakaś myśl nieracjonalna pojawia się natychmiast ją tłumię.
-
Choroba psychiczna o.O? To chyba jakiś żart...mogę prosić o źródło? Moja psycholog i psychiatra w kółko mówią mi że nerwica jest zaburzeniem, nie chorobą. PS. Chodzi ci o to, że odeszło się od stosowania terminu "choroba psychiczna"?
-
Ja nie czuję się chory psychicznie, bo NN wcale nie jest chorobą psychiczną. Nie czuję się też gorszy - no bo równie dobrze mogło to dopaść każdego. Co do przywilejów to jednak jakieś mam - mogę się "wykręcać" przed rodzicami nerwicą od robienia niektórych rzeczy, przyznaję że nie zawsze używam tego uczciwie . Poza tym według mnie NN jest na tyle ciężkie że może zdezorganizować człowiekowi życie, poza tym każdy ma inne nasilenie objawów i nie porównywałbym jej do chorób fizycznych.
-
Hehe...co prawda robi się mały off-topic ale podam . モニカ (sorasy, wcześniej było niepoprawnie) A dla reszty zainteresowanych polecam http://japonka.pl/mod/glossary/view.php?id=165 lub słownik Denshi Jisho (dla hardkorów ) Pozdrawiam. EDIT: Pewnie jakiś wprawny japonista skapnie się, że mam błąd w swoim nicku Co prawda drobny.
-
Gdańsk- psychiatrzy
ダニエル odpowiedział(a) na osia nie dam sie pokonac! temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
Witam. Z racji tego że sam miałem kiedyś problem ze znalezieniem terapeuty CBT polecam wizytę wszystkim zainteresowanym w: Przyjmuje tam pani psycholog Elżbieta Michoń która zajmuje się terapią CBT. Jest tam też drugi psycholog ale nie miałem z nim kontaktu. Polecam serdecznie, jestem już jedną nogą "poza" nerwicą. Świetna terapia, pani niezwykle wyrozumiała i miła . -
Hmm...naprawdę nic nie daje? Cóż, dla mnie był to sposób idealny. Ale przypuszczam że m.in. dzięki lekom (biorę Citabax). Brałem też Asentrę i Fevarin (doszedłem do maksymalnej dawki). Trzeba po prostu popróbować z różnymi lekami. Chodziłem do 2 psychiatrów - najpierw do dziecięcej, która właśnie przepisywała te drogie leki (Asentra, Fevarin), potem do dorosłych i dostałem Citabax, równocześnie z nim poszedłem na terapię i działa znakomicie. Mam też inny pomysł - na pewno masz kilka/kilkanaście innych, prostszych natręctw - może zacznij od nich wspomnianą przeze mnie metodą? Mam wrażenie, że stopniowe pokonywanie natręctw i rytuałów wygasza także te natrętne myśli/obsesje. Pozdrawiam . EDIT: Żeby już nie pisać nowego postu, dopiszę tutaj. W moim przypadku nie było to konieczne, ale natręctwa na terapii CBT można likwidować desensytyzacją, przypuszczam że jest to łatwiejsze bo pomaga ci w tym psychoterapeuta.
-
Możesz pomyśleć, że łatwo mi powiedzieć ale jak dla mnie pozostaje tylko czekać na wizytę u psychologa. Miałem tak samo, załamywałem ręce z bezsilności, całymi dniami nic nie robiłem żeby przypadkiem nie musieć znów wykonywać rytuałów, zdarzało się nawet że płakałem. Polecam jedynie lekturę jakichś książek czy stron w internecie na temat nerwicy natręctw. Kluczem do wyzdrowienia w tym przypadku jest jak największa wiedza o zaburzeniu.
-
A na jaką terapię chodzisz? Behawioralno-poznawczą? Jeżeli nie to szczerze ci ją polecam. Generalnie rozwiązaniem które podała mi psycholog jest zajęcie się w tej chwili czymś innym - taka nagła zmiana. Oczywiście może pojawić się lęk ale im dłużej będzie trwał i im dłużej będziesz go ignorować tym szybciej i łatwiej będzie go pokonać. Po prostu po pewnym czasie zniknie (wiem, że na początku wydaje się to niemożliwe). Potem trzeba to podtrzymywać i w ten sposób przerywać błędne koło objawów nerwicowych.
-
O rety...to obwinianie się jest niepotrzebne (nawiasem mówiąc moja matka również tak robiła na początku). Mimo że dzięki terapii mam pewien wgląd w siebie nie jestem psychologiem i nie jestem w stanie powiedzieć co jest przyczyną. To wyjdzie w praniu jeśli wyślesz córkę na terapię. Nerwicę jako taką oczywiście da się wyleczyć lub wyleczyć na tyle, by prowadzić w miarę normalne życie. Ja mam nerwicę tak od 2007 roku, leczę się od kwietnia 2009, aż do lutego tego roku nie było żadnych efektów (byłem na samych lekach). Od lutego chodzę na terapię behawioralno-poznawczą i jestem tak gdzieś w 70% wyleczony. Wg. mnie skutecznie pomóc sobie może jedynie twoja córka... Mam jeszcze pytanie - czy jest aż tak źle? Ile czasu twojej córce zabierają te natręctwa? Non stop je wykonuje?
-
O rety...chyba najgłupszymi natręctwami jakie miałem były te dwa: 1. Lęk przed narzędziami, ubraniami roboczymi, remontami i budowami (generalizacja - remont = kurz = brud = coś złego = nie mogę mieć z tym kontaktu) - doszło do tego że omijałem posty użytkownika Majster na tym forum (przyjrzyjcie się avatarowi). Jak dotknąłem jakiegoś narzędzia - 2 x kąpiel w połączeniu z odpowiednim rytuałem. Gdy wchodziłem na stronę jakiegoś portalu i zobaczyłem reklamę np. Castoramy - czyściłem pamięć podręczną i uruchamiałem ponownie komputer, a jeżeli wszedłem już na jakąś stronę producenta narzędzi - dwukrotne formatowanie dysku i ponowna instalacja systemu :) irracjonalność tego jest porażająca. 2. Jestem ateistą a rodzice (mówiąc szczerze tacy pseudo-katolicy, nie praktykujący) ochrzcili mnie jak byłem dzieckiem. Jak wszyscy wiemy ksiądz podczas chrztu rysuje dziecku znak krzyża na czole - małem dosłownie obsesję na tym punkcie, dosłownie jakbym czuł że mam go narysowanego na czole (17 lat po "zajściu" ). No więc non stop myłem to czoło, w ruch raz poszedł pumeks (co było już rozwiązaniem tak hardkorowym, że śmieję się z tego do dnia dzisiejszego). Pozdrawiam wszystkich mających te same problemy .
-
Hmm...z tego co rozmawiałem z psychoterapeutą ten lęk jest irracjonalny - przyczyny mogą być różne i można się dowiedzieć o nich chodząc na terapię i rozwiązując testy osobowości - ja na przykład w teście MMPI2 miałem wysoką skalę stresu pourazowego spowodowanego ostrym mobbingem w gimnazjum. Lęk można zmniejszyć stosując odpowiednie leki, ale nie wiem jak to jest w przypadku dzieci. Psychoterapia to raczej konfrontacja z lękiem (metoda behawioralno-poznawcza, desensytyzacja). Co do pomocy, niestety wydaje mi się że niewiele możesz zrobić. Moi rodzice próbowali i nic nie wskórali (między innymi tzw. terapią szokową).
-
Cóż, to zupełnie normalne że matka przejmuje się zdrowiem psychicznym własnego dziecka... widocznie trafiłaś na takiego a nie innego psychologa. Jedyną radę jaką mogę dać to taką z własnego doświadczenia - nie zabraniaj dziecku wykonywania natręctw, bo jedyne co spowodujesz to wzrost poziomu lęku, który wiąże się z możliwością pojawienia się zachowań agresywnych czy złości. Niestety raczej nie widzę innych możliwości pomocy, bo walka z nerwicą polega głównie na takim racjonalizowaniu myślenia i zachowania, poznawaniu siebie i psychologicznych mechanizmów obronnych, no i trzeba to robić samemu przy pomocy psychologa/psychoterapeuty.
-
Przyznam, że sam się zdziwiłem że w polu Login można wpisać japońską katakanę