Wkurza mnie wieśniak, który od miesiąca przynajmniej rozlicza się ze mną za zakupiony sprzęt. Poważny pan biznesmen a robi z mordy dupe.
Czy ja na prawdę muszę tłumaczyć komuś, od kogo ta kasa należy mi się jak psu micha, że za moment nie będę miała co jeść i jak dojechać do pracy jeśli nie przeleje mi tych pieniędzy? Od piątku koczuję, sprawdzam konto jak nawiedzona. Jakbym go dorwała to bym zagryzła.